JustPaste.it

List otwarty do Naczelnego Rabina RP Schudricha i jego monoteistycznych braci.

Religijni entuzjaści wszystkich krajów łączcie się… w imię rytualnej rzezi (zwierząt)

Religijni entuzjaści wszystkich krajów łączcie się… w imię rytualnej rzezi (zwierząt)

 

f53313bf16852aac6223781915293b22.jpg

 

W ubiegłym tygodniu większością głosów sejm odrzucił rządowy projekt dopuszczający w Polsce ubój rytualny. 
Oto reakcje duchowych przywodców głównych wyznań monoteistycznych w Polsce:

 

"Teraz pozbawia się polskich muzułmanów jednego z najważniejszych elementów tworzących ich religię, a tym samym odbiera się nam prawo do praktykowania wiary. Naruszone zostały bowiem prawne uregulowania pomiędzy Państwem Polskim a Muzułmańskim Związkiem Religijnym. Złamano zagwarantowane w Konstytucji obywatelskie prawa wolności sumienia i religii w Rzeczypospolitej Polskiej." - oświadczenie Przewodniczącego Najwyższego Kolegium Muzułmańskiego Związku Religijnego RP muftiego Tomasza Miśkiewicza

 

*
“ ...w konflikcie między "współczesną wrażliwością na prawa zwierząt", a wielowiekową tradycją religijną wspólnot religijnych (…) przewagę ma religia. – biskup Cisło  przewodniczy Komisji Episkopatu Polski ds. Dialogu z Judaizmem oraz przewodniczacy Katolickiej Agencji Informacyjnej.

 

*
"Ubój rytualny jest demonizowany w naszym kraju, podczas gdy w rzeczywistości wcale nie jest tak brutalny, jak się go przedstawia."
"Byłoby więcej niż szokujące, gdyby w demokratycznej Polsce uniemożliwiono stosowanie uboju koszernego, który jest integralną częścią żydowskiej tradycji".
"... jestem rozczarowany decyzją Sejmu o zakazie uboju rytualnego bez ogłuszania zwierząt."
"...odejdę, jeśli będzie zakaz uboju rytualnego."
“Piątkowe głosowanie w Sejmie to najgorszy dzień w życiu diaspory żydowskiej w Polsce od lat 30. XX w.”
“Nie widzę możliwości, żebym był naczelnym rabinem w kraju, gdzie nasza wolność nie jest pełna zakaz uboju uderza w społeczność żydowską i muzułmańską żyjącą w Polsce.”
- Rabin Schudrich w  wywiadzie dla Radia ”Z”.
*

 

"…większość polskich posłów dała polskiej społeczności żydowskiej trzy możliwości do wyboru: nie praktykujcie waszej religii, nie jedzcie mięsa albo nie mieszkajcie wśród nas". - dyrektor Ligi Przeciw Zniesławieniu Abraham H. Foxman
*
"Ta pożałowania godna decyzja, podjęta przez polski parlament w ubiegłym tygodniu, sprawia, że zastanawiam się, jak demokratyczny kraj, jakim jest dzisiaj Polska, w Europie w 2013 r. może odebrać podstawowe prawa mniejszościom takim jak Żydzi czy muzułmanie" -  przewodniczący izraelskiego Knesetu - Juli Edelstein.

 

Naczelny-rabin-Polski-Michael-Schudrich.jpg Naczelny Rabin RP Schudrich

 

 
Szanowny Panie Schudrich,
 
Pańska wypowiedź w sprawie uboju rytualnego to wyjątkowo rzadki i godny podziwu przejaw solidarności żydowsko-muzułmańskiej. Dlaczego więc dla obopólnych korzyści i dobra ludzkości (wraz z Panem Edelsteinem) nie przeszczepia Pan idee bliskości cywilizacyjno-kulturowej żydow z muzułmanami na inne ważniejsze aspekty wzajemnych stosunków tych wielkich religii monoteistycznych?
 
 Skoro tak bardzo troszczy się Pan o uczucia swoich abrahamistycznych braci dlaczego czynnie nie zaangażował się Pan w rozwiązanie konfliktu palestyńsko-izraelskiego i zaprzestanie “rytualnych teopolitycznych rzezi” w tamtym naładowanym/przeładowanym religijną schizofrenią regionie świata.
 
 Autorytatywnie stwierdza Pan (na podstawie tylko Panu znanych zródeł informacji), “że ubój rytualny zwierząt jest demonizowany i nie jest tak brutalny, jak się go przedstawia”. 
Niezależnie od swojego tradycyjnego nakrycia głowy czy poprawek chirurgicznych w Pańskiej anatomii - jak każdy z nas - jest Pan przedstawicielem gatunku ssaków, który od szympansów różni się zaledwie połową chromosomu co - tym bardziej - nie upoważnia Pana do promowania znęcania się nad przedstawicielami innych ssaków... a nawet występowania w ich imieniu.
O ile obrona praw zwierząt nie była uwzględniona przez starożytnych autorów narracji biblijnej dziś w XXI. wieku stosunek do zwierząt (również tych przeznaczonych do konsumpcji) jest wykładnikiem poziomu cywilizacyjnego i humanizmu danego społeczeństwa.
 
 Proszę mi wybaczyć porównanie ale swoją postawą w sprawie ”rytualnego uboju” przypomina mi Pan azteckich kapłanów, którzy codziennie o świcie składali ofiarę z człowieka (czyli rytualnie go mordowali) aby zaskarbić sobie łaski - skonfabułowanych przez siebie - nadprzyrodzonych bytów. Nazwy wszystkich azteckich bogów znajdzie Pan dziś w pokrytych grubą warstwą kurzu archiwach archeologów, antropologów i religioznawców a tymczasem Słońce - jak Pan widzi - od zarania dziejów wschodzi i zachodzi o określonej porze nie przejmując się co myślą o tym Panowie (bo to zawsze są Panowie) w lamparcich skórach, barwnych pióropuszach, jarmułkach, turbanach czy tekturowych kapeluszach obciągniętych błyszczącym jedwabiem.

 

 Czy Pan rzeczywiście uważa, że oparta na uniwersalnych etycznych podstawach decyzja sejmu o humanitarnym uboju zwierząt jest największą tragedią Narodu Żydowskiego na terenie Polski od lat 30-ch ubiegłego wieku? Jeżeli tak to obraził Pan pamięć o wielu milionach naszych współobywateli wyznania mojżeszowego. Pytam się Pana jako człowiek, w którego rodzinie są wieźniowie stalinowskich gułagów i hiltlerowskich obozów śmierci. Nie z podręczników historii ale z opowiadań mojej matki chrzestnej Stefani Smyły więźniarki KL Auschwitz-Birkenau i KL Gross Rosen (numer obozowy 25541) dowiedziałem się jakie szanse przeżycia miał po przekroczeniu bram obozu Żyd, jeniec radziecki, Polak czy Rom.
 
Czy naprawdę myśli Pan, że zabijając to nieszczęsne zwierzę poprzez powolne wykrwawienie ocalimy ludzkość od zagłady? Zapewniam Pana, że natura/ludzkość przyjmą to z całkowitą obojętnością; Wszechświat - zgodnie z obserwacjami/badaniami naukowymi - będzie się rozszerzać coraz szybciej, Ziemia nadal  obracać wokół swojej osi i krążyć po orbicie, Pański pies będzie tak samo do Pana przywiązany i z miłością lizać Pana po rękach, transport miejski w Jerozolimie czy w Nowym Jorku będzie funkcjonawać wg. ustalonego rozkładu jazdy... chyba, że stanie się celem ataku terrorystycznego, kolejnego męczennika wypełniającego swój religijny obowiązek zgodnie z wolą  jednego i... ma się rozumieć jedynego prawdziwego "boga".

 

Co wg. Pana ten barbarzyński sposób zabijania zwierząt ma wspólnego z moralnością? 
Dlaczego nie zademonstruje Pan wzniosłego wymiaru religijnego "tradycyjnego żydowskiego uboju rytualnego" na oczach swoich własnych dzieci?
351294cc1a11ecb6377373298df5ceff.jpg

 

Rozumiem, ze zwiększona zawartość krwi może przyspieszyć proces psucia się mięsa - co mogło być istotnym problemem dla prymitywnych, wędrownych ludów “redagujących religijne dogmaty” w warunkach klimatycznych Bliskiego Wschodu w epoce bronzu - ale ostatecznie żyjemy i korzystamy z dobrodziejstw XXI wieku.

 

 Zamiast uprawiania medialnego dramatyzowania i histerycznego wymachiwania rękami i... rytualnymi nożami proszę się raczej zastanowić jak zorganizować import koszernego mięsa, z krajów gdzie podobne praktyki uboju są jeszcze dozwolone. Skoro Europa importuje mięso z Argentyny żadnego problemu nie powinen przedstawiać import mięsa (halal/koszer) z Turcji, Bośni czy nawet Izraela.
Po co ten pokazowy emocjonalny szantaż cuchnący epoką bronzu i starotestamentowymi, nonsensownymi przesądami? Tym niefortunnym i wyjątkowo nieprzemyślanym pijarem strzelił Pan sobie w stopę.
Czy nie zastanawiał się Pan jak bardzo szkodzi to stosunkom polsko-żydowskim, które i tak są napięte za sprawą naszych rodzimych nadgorliwych, religijnych entuzjastów? 
Jako Polak i Nowojorczyk, który w swoim emigranckim życiu wysłuchał wystarczającą dawkę topornych i ciężkostrawnych "Polish Jokes" mogę być Panu wdzięczny, że nie porównał Pan ustawy sejmowej do antysemickich Ustaw Norymberskich albo nawet do Holocaustu.

 

Panie Schudrich, zrobił Pan bardzo wiele dla zintegrowania i odrodzenia niewielkiej polskiej społeczności żydowskiej i dla zachowania resztek pamięci o przebogatej kulturze polskich żydów. Cenię fakt, że w bardzo krótkim okresie czasu opanował Pan niełatwą polszczyznę, czym - na nasze wspólne okupacyjne nieszczęście - nie mogła się pochwalić większość charyzmatycznych żydowskich autorytetów religijnych w czasach II RP.  
Jest Pan dojrzałym, doświadczonym życiowo człowiekiem. Posiada Pan dobre wykształcenie. Zastanawiam się dlaczego tak wiele trudności sprawia Panu zrozumienie sejmowej ustawy.  Ani przez chwilę nie podejrzewałbym Pana o robienie sobie kpin z otaczającej Pana XXI wiecznej środkowoeuropejskiej rzeczywistości i z demokratycznie wybranego parlamentu reprezentującego 40 milionowy naród. Jest Pan osobą wysoce uduchowioną, gardzącą dobrami doczesnymi dlatego też nie sądzę aby chodziło Panu o utratę dochodów ze stęplowania Certyfikatów Koszerności. Nie dopuszczam do siebie myśli o sprowadzaniu Pana do intelektualnego i moralnego poziomu nawiedzonych, martyrologiczno-roszczeniowych, fanatycznych, zaściankowych religiantów pokroju Rydzyka czy Natanka. 

 

Polska - w dobrej wierze - udzieliła Panu gościnności. Odpowiedź na pytanie czy Pan tej gościnności nadużył pozostawiam Pańskiemu sumieniu.  

 

Jest mi przykro, że rozważa Pan możliwość podania się do "dymisji" albowiem ceniłem Pański dotychczasowy osobisty wkład w dialog polsko-żydowski. W imieniu swoich Rodaków i wszystkich moich licznych świeckich przyjaciół Nowojorczyków w tym również tych żydowskiego pochodzenia mogę tylko żywić nadzieję, że Pański następca przejawi więcej humanizmu wobec naszych “mniejszych braci” (ZWIERZĄT), więcej dyplomatycznego taktu, wyczucia... i przede wszystkim spokojnej analizy faktów oraz zdrowego rozsądku godnego światłego człowieka XXI wieku. 

 

 

Negocjacje z bogiem czyli religijny relatywizm

 

Panie Schudrich, pragnę Panu przypomnieć przypowieść o nieudanej próbie dzieciobójstwa przez biblijnego Abrahama (arab. Ibrahima). 
Historia zawarta w Księdze Rodzaju Starego Testamentu opowiada o dziejach protoplasty rodu Izraela Abrahamie/Ibrahima i jego synu Izaaku/Izmaelu.
250px-Michelangelo_Caravaggio_022.jpg  Caravaggio - "Ofiarowanie Izaaka"
 
(1)Bóg wystawił Abrahama/Ibrahima na próbę. Rzekł do niego: Abrahamie! A gdy on odpowiedział: Oto jestem - (2) powiedział: weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka/Izmaela, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jakie ci wskażę. (3) Nazajutrz rano Abraham osiodłał swego osła, zabrał z sobą dwóch swych ludzi i syna Izaaka, narąbał drzewa do spalenia ofiary i ruszył w drogę do miejscowości, o której mu Bóg powiedział. (4) Na trzeci dzień Abraham, spojrzawszy, dostrzegł z daleka ową miejscowość. (5) I wtedy rzekł do swych sług: Zostańcie tu z osłem, ja zaś i chłopiec pójdziemy tam, aby oddać pokłon Bogu, a potem wrócimy do was. (6) Abraham, zabrawszy drwa do spalenia ofiary, włożył je na syna swego Izaaka, wziął do ręki ogień i nóż, po czym obaj się oddalili. (7) Izaak odezwał się do swego ojca Abrahama: Ojcze mój! A gdy ten rzekł: Oto jestem, mój synu - zapytał: Oto ogień i drwa, a gdzież jest jagnię na całopalenie? (8) Abraham odpowiedział: Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie, synu mój. I szli obydwaj dalej. (9) A gdy przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego Izaaka położył go na tych drwach na ołtarzu. (10) Potem Abraham sięgnął ręką po nóż, aby zabić swego syna. (11) Ale wtedy Anioł Pański zawołał na niego z nieba i rzekł: Abrahamie, Abrahamie! A on rzekł: Oto jestem. (12)Anioł powiedział mu: Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna. (13) Abraham, obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył w ofierze całopalnej zamiast swego syna. (14) I dał Abraham miejscu temu nazwę "Pan widzi". Stąd to mówi się dzisiaj: Na wzgórzu Pan się ukazuje. (15) Po czym Anioł Pański przemówił głośno z nieba do Abrahama po raz drugi: (16) Przysiągam na siebie, wyrocznia Pana, że ponieważ uczyniłeś to, a nie oszczędziłeś syna twego jedynego, (17) będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. (18) Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia takiego, jakie jest udziałem twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu. (Rdz 22, 1-18)

 

 Wprawdzie każdy ojciec (jaki i osoba go nakłaniająca) za podobne praktyki stanąłby przed sądem i po utracie wszelkich praw rodzicielskich skończyłby w “domu bez klamek” właśnie do tej przypowieści biblijnej nawiązuje tradycja rytualnego uboju (ofiary) zwierząt. 
 Najistotniejszym jednak wydaje się być fakt, że miłujący nas “bóg” potrafi zmieniać swoje zdanie w zależności od okoliczności.
Całkiem niedawno zdecydowana większość religijnych żydow “po negocjacjach z bogiem” zarzuciła barbarzyński, obyczajowo niedwuznaczny rytuał wkładania dziecięcego penisa w usta przez przeprowadzającego ceremonię obrzezania (brit milah/bris) mężczyznę (mohela/mojla), który usunięty napletek symbolicznie wypluwał… razem ze swoją śliną i “pooperacyjną” krwią. Jak się później dowiedziałem z amerykańskiej prasy główną przyczyną zaniechania podobnych praktyk były nie “konsulatcje z bogiem” ale dwa zgony niemowląt w wyniku zakażenia ich wirusem herpes podczas ceremoni "tradycyjnego" obrzezania. Niestety o całkowitym zakazie obrzezania bezbronnych chłopców (albo dziewczynek - nadal praktykowanego w 28 krajach muzułmańskich Afryki, Azji i Bliskiego Wschodu) nie może być mowy albowiem ortodoksyjni żydzi mają absolutną pewność i "dowody", że Adam a nawet Abraham przyszli na ten świat bez napletka. 
Z socjo-antropologicznego punktu widzenia judaistyczna ceremonia obrzezania “brit milah” nie symbolizuje faworyzowania (zawarcia tzw. przymierza) wybranej grupy etnicznej czy wyznaniowej przez byty nadprzyrodzone. Obrzezanie napletka 8-dniowego niemowlęcia (a więc człowieka nie będącego w stanie samodzielnie i krytycznie myśleć) to jeden z klasycznych przejawów religijnego solipsyzmu. Jest ono niczym innym jak narzuceniem permanentnego "kodu kreskowego", religijnym "mikroczipem", łatwym identyfikatorem "swoich bliźnich", początkiem dożywotniej religijnej indoktryncji i ubezwłasnowolnienia, cynicznym i brutalnym przypomieniem dorastającemu i dorosłemu przedstawicielowi społeczności żydowskiej (a mówiąc bardziej precyzyjnie jej męskiej populacji) o obowiązkach i ograniczeniach wynikających z przynależności plemiennej. W zasadzie niczym nie różni się to od znakowania stada owiec i baranów przez swoich pasterzy. 
 
 O tym, że życiowe realia często zmuszają religijnych zelotów do (re-)negocjacji swoich wiekowych doktryn z “bogami” świadczy przykład hinduskiego obyczaju “sati” polegającego na obowiązku owdowiałej kobiety do “podążania w ślady zmarłego męża” czyli śmierci w płomieniach tradycyjnego stosu. Oczywiście nie muszę nadmieniać, że wdowcy od podobnych przejawów małżeńskiego oddania i poświęcenia byli przez licznych hinduskich bogów zwolnieni. Gdy brytyjscy władcy Indii zakazali tych praktyk natychmiast odezwały się głosy protestu ze strony hinduskich duchowych przywodców zarzucających Brytyjczykom nierespektowanie miejscowych obyczajów religijnych. (Panowie Edelstein i Miśkiewicz, określenie "dyskryminacja" w sensie w jakim dziś używamy tego słowa wtedy nie było jeszcze w powszechnym obiegu). Kolonialni zarządcy Indii - którym można zurzucić wiele złego - tym razem zachowali się z fasonem dając tubylcom próbkę angielskiego poczucia humoru. Ze stoickim spokojem poinformowali oni petentów, że wg. obyczaju przyjętego w Imperium Brytyjskim osoby zmuszające innych ludzi do samospalenia zawisają na stryczku. Rezultat był natychmiastowy... możnaby powiedzieć, że graniczący z cudem... Hinduizm oficjalnie wycofał się z praktykowania “sati”.
 Innymi klasycznymi wynegocjowanymi przez “samo życie” ustępstwami jest bardzo popularny wsród irańskich szyitów obyczaj udzielania tymczasowych ślubów. Kobieta i mężczyzna w obecności mułły zawierają doraźny związek małżeński a po upływie paru czy kilku godzin po jego “skonsumowaniu” ten sam mułła  - w pełnym majestacie prawa (szariatu) od ręki (za niewielka opłatą na pokrycie kosztów admistracyjnych) unieważnia krótkotrwały związek małżeński rozwodem. Oczywiście nikomu w Iranie nie przyszłoby do głowy nazwanie tej tradycji “zalegalizowaną prostytucją”. Taka "oferta matrymonialna" nie kwalifikuje się nawet do klasycznego na Zachodzie “one-night-stand”.
 Dalai Lama, którego trudno oskarżyć o nadmiar religijnej hipokryzji uprościł moralne ograniczenia w stosunkach męsko-damskich: "Dla buddysty nie jest czynem haniebnym skorzystanie z usług prostytutki pod warunkiem, że jest ona opłacana przez kogoś innego."

 

Panie Schudrich, powróćmy  na nasze rodzime gumno. Skoro my Polacy - lud prosty i (w 90%) pobożny ale często bardziej pragmatyczny od naszych "duchowych pasterzy" - zdołaliśmy z pewnymi oporami wyjednać u Miłościwie Nam Panującej Królowej Polski Maryi nieoficjalną aprobatę na przedmałżeński seks (urodziłem się 5 miesięcy po zawarciu przez moich rodziców związku małżeńskiego... i podobnie jak udzielajacy im ślubu i dobrze opłacony ksiądz nie mam o to do nich żadnych pretetensji), tzw. życie "na kocią łapę", ciche aborcje, rozwody, akceptację społeczną dla samotnych matek, środki antykoncepcyjne, masturbację, czynne i naturalne zaspakajanie ciekawości seksualnej przez nastolatków, świecką edukację seksualną wśród dzieci i młodzieży, planowanie rodzinne, obfite zakrapianie alkoholem wszystkich kościelnych i niekościelnych świąt i uroczystości (od chrztu i komunii świętej do pogrzebu i Zmartwychwstania Pańskiego, z czym nawet nasi kapłani nigdy nie mieli żadnego teologicznego problemu), powszechnie tolerowaną "dyspensę celibatową" dla księży a ostatnio nawet pozwolenie na “bez-wyrzutowo-sumieniowe” spożywanie wyrobów mięsnych i organizowanie towarzysko-rozrywkowych imprez w piątki zastanawiam się jakim problemem może być dla Narodu Wybranego wynegocjowanie u "Wszechmogącego i Wszechwiedzącego Szefa" dietetyczno-kulinarnych ustępstw w spożywaniu potraw mięsnych.

 

* 
Bez względu na obrazę uczuć religijnych Pana jak i Pańskich cierpiących na wieprzowstręt monoteistycznych sojuszników naukowcy rokują wielkie nadzieje z wykorzystaniem w medycynie komórek, tkanek a nawet całych organów naszych genetycznie bliskich kuzynów - świń. Z racji znacznych zbieżności świńskiego i ludzkiego DNA od lat podejmowane są obiecujące próby ksenotransplantacji; przeszczepów świńskiej skóry, zastawek sercowych a nawet nerek na ludzi.  
Nawet autorytatywny “The Lancet” prorokuje, że  wykorzystanie organów zwierzęcych jest potrzebą przyszłości z powodu niedostatecznej ilości dawców ludzkich organów w stosunku do liczby czekających na nie odbiorców. Corocznie umiera z tego powodu wiele tysięcy ludzi.
Oczywiście można mieć z tego powodu bardzo mieszane uczucia ale podejrzewam, że zarówno świniofobi jak i świniofile wynegocjowaliby kompromis ze swoimi nakazami wiary czy wewnętrznym kodem etycznym/moralnym gdyby w grę wchodziło uratowanie życia czy zdrowia własnego bądź kogoś im bardzo bliskiego. 

*

"I am not a vegetarian for my own health, but for the health of the chickens" and added "every day is Treblinka for the animals." - Isaac Bashevis Singer



 

cad37bca5bda09cd9ae1862725b8d74b.jpg

 

Naczelny Rabinie RP, w polskim katolickim folklorze przetrwało jeszcze pogańskie wierzenie, które głosi, że raz w roku zwierzęta przemawiają ludzkim głosem. Jak Pan myśli, co miałyby do powiedzenia… zwłaszcza te stworzenia, które tradycyjnie przeznaczono na nieuniknioną, rytualną rzeź? Jakie byłoby ich ostatnie słowo?
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że poprosiłyby o godziwą śmierć…
Jestem przekonany, że doskonale zrozumiał Pan moją aluzję…
 
 Przesłanie mojego listu do Pana i ludzi podobnie do Pana myślących jest bardzo proste i przejrzyste dla każdego człowieka zamieszkującego naszą podzieloną religijnym nonsensem planetę: tolerancja i wolność religijna kończą się tam gdzie zaczyna się czyjeś cierpienie.

 

שָׁלוֹם
youngcontrarian
lipiec 2013, Nowy Jork

 

 

***
Post Scriptum
Aby Panu udowodnić, że moja walka z religijną obłudą i zacofaniem nie jest wybiórcza - pragnę Panu zadedykować moj tekst na portalu dziennikarstwa obywatelskiego Eioba:

 

***

 

W artykule wykorzystałem materiały z zasobów "Google Images"