Obserwując zachowania wielu ludzi względem zwierząt, nasuwa się myśl, że człowiek zapomniał, iż jest odpowiedzialny za miejsce, w którym żyje i istoty, które są obok niego.
Od kilku lat mieszkam na wsi, wcześniej mieszkałam w małym mieście, a jeszcze wcześniej w całkiem dużym. Wszędzie spotkałam ludzi, którzy kochali zwierzęta i im pomagali - byli oni zawsze w mniejszości - oraz takich, którzy nie interesowali się ich losem lub co gorsza ten los pogarszali swoją bezmyślnością lub źle pojętym rozumieniem rozrywki. Ci pierwsi starali się zrekompensować i zrównoważyć zło, które wyrządzili zwierzętom inni ludzie.
A zło bierze się głównie stąd, że ludzie posiedli ziemię we władanie i zapomnieli, że zmieniając ją i gospodarując na niej, powinni wziąć odpowiedzialność za wszystkie istoty żywe, które się na Ziemi mieszkają. Zapomnieli też, lub nigdy nie pomyśleli, że zwierzęta to żywe istoty, które czują… ból i strach.
I stąd zdarzają się takie sytuacje:
Człowiek bierze małe zwierzątko, a gdy dorasta lub choruje- wyrzuca do lasu skazując niejednokrotnie na śmierć z głodu i tęsknoty…
Człowiek wyrzuca zwierzątko, bo nie ma co z nim zrobić, gdy wyjeżdża na wakacje, a dalej dzieje się jak wyżej…
Człowiek katuje zwierzę i trzyma w koszmarnych warunkach…
Człowiek traktuje zwierzę jak towar i fabrykę rozrodczą, a po wyeksploatowaniu wyrzuca…
Człowiek włamuje się do zoo i swoją głupotą (naprawdę okazuje się, że głupotą można zabić) zabija żyrafy…
Człowiek głodzi zwierzęta…
Człowiek zamurowuje małe kotki w piwnicy…
Człowiek zakłada wnyki w lesie, żeby zwierzę umarło w cierpieniu…
Człowiek topi kocięta i szczenięta…
Człowiek nie chce ulżyć zwierzętom w chorobie, bo mu szkoda czasu…
Itd…
Dlatego szanuję ludzi, którzy pomagają zwierzętom, szukają im nowego domu, leczą, karmią.
Sama mam obecnie kilkanaście kotów, dwa psy i dwa żółwie. Dużo ta gromadka kosztuje czasu i pieniędzy, których czasem brakuje… ale nie mogłabym im odmówić pomocy. Odkąd mieszkam na wsi przygarniam przybłędy (głównie koty, bo właśnie koty najchętniej przychodzą, w kulminacyjnym momencie mieliśmy 20 kotów!), karmię je, leczę, odrobaczam, sterylizuję, daję im dom.
Anetta Stępnik