JustPaste.it

To ludzie zwierzętom ugotowali ten los. O jedzeniu lub niejedzeniu zwierząt

eb3c9d4fe71c705f4554b6f4cfdd0969.jpg

Zwierzęta są naszymi przyjaciółmi. Są nam bliższe niż duch święty, ponieważ, gdy znajdują się w naszym przełyku, nikt nie jest z nami bardziej zespolony. Zwierzę jednak nie rodzi się mięsem. Ono się nim staje w procesie u-człowieczenia, a więc stawania się organiczną częścią wielkiego głodnego człowieka. Pierwszym etapem gotowania zwierzętom losu, jest więc ich od-zwierzęcenie, tak by wydawało się, że są tylko mięsem przekazanym nam w ofierze od Matki Natury. Najpierw zagłuszamy więc nasze burczenie moralne, a potem w spokoju możemy już zagłuszyć swój głód. Pytanie tylko jakim sposobem masowa rzeźnia, która codziennie dokonuje się na zwierzętach, smakuje nam razem z przekonaniem, że jesteśmy gatunkiem bardziej niż zwierzęta oświeconym.

W poczekalni u weterynarza widać dumnych Panów i Panie ze swoimi psami. Wszystkie psy trzęsą się ze strachu. Gdy przychodzi ich kolej na wizytę u psiologa, trzeba siłą wprowadzać je do gabinetu, gdyż opierają się całym swoim psim zapałem. Te psy doskonale wiedzą, co je czeka. A chodzi tylko o badanie i pomniejsze zabiegi. Gorzej, gdy zwierzęta, które najwidoczniej wiedzą więcej, niż nam się wydaje, jadą na rzeź. Zamiast pociągów towarowych, są ciężarówki. Na bramie do obozu…tfu! Rzeźnika zamazano napis „praca czyni wolnym” i zastąpiono go „jedzenie czyni sytym”. Tak, jak człowiek boi się już tego słowa „wolnym”, tak każde zwierzę popada w agonalną trwogę na hasło „sytym”. Zwierzęta obawiają się naszej „sytości”. Żadna istota żyjąca nie chce być mordowana i nie jest to uczucie wyłącznie ludzkie. Każdy kwiat wycięty z ziemi zaczyna żółknąć i rozkładać się. Każde mięso wyjęte ze zwierzęcia, również zaczyna żółknąć i rozkładać się. Tylko, że człowiek nauczył się balsamować, przyrządzać te zwłoki i ze smakiem konsumować. Je więc przyrządzony ból, trwogę, rozpacz, nienawiść, cierpienie i złość. Te wszystkie uczucia znajdują się w mięsie, by przypomnieć, że pochodzi ono od takiej samej istoty żywej, do jakiej sami aspirujemy.

Roślinożerca w przebraniu mięsożercy

Człowiek jest mięsożercą trochę dziwnego gatunku. Biologia wyposażyła go we wszystkie cechy roślinożercy, a jednak, będąc owieczką, pragnie być wilkiem. Pozycja wilka daje mu wszak pewną przewagę, wzmaga poczucie władzy i siły tak potrzebnej w świecie, właśnie wtedy, gdy ten udowadnia mu na każdym kroku rzecz całkowicie przeciwną. Człowiek jest zatem najbardziej bezbronnym gatunkiem na Ziemi, ma najmniej instynktów, które chroniłyby go w niebezpiecznym świecie. A jednak tak, jak królowi, który był nagi, wydawało się, że ma piękne szaty, tak człowiekowi, który jest z natury bardzo słabo wyposażony, wydaje się wręcz, że tę naturę przerasta, że ta cała zmieści się w jego żołądku. Nie człowiek więc miał zawierać się w świecie, ale cały świat w człowieku, w jego układzie pokarmowym, przez który przeszło już tyle zwierząt, ile lat ma świat.

Mięsożercą jest lew. Jeżeli więc człowiek także jest mięsożercą, a to usprawiedliwiałoby jego jedzenie mięsa zwierzęcego, to powstaje pytanie o ogniwo pośrednie w ewolucji tego gatunku mięsożerczego, w którym rozpoznamy stadium przejściowe pomiędzy mięsożernym lwem a mięsożernym człowiekiem. Chodzi o rozpoznanie powinowactwa rodzinnego, znalezienie bliźniaczych cech drapieżcy. Człowiek nie potrafiłby dogonić nawet wiewiórki, nie mówiąc już o oskubaniu jej ze skóry pazurami i przemieleniu kłami. Co więcej mięsożerna natura lwa jest tak niegościnna dla rozkładającego się ciała wiewiórki - którą w przeciwieństwie do człowieka potrafi złapać - że jego jelita są krótkie, znacznie krótsze od tułowia. Zatem wiewiórka nie zalega w lwim ciele i nie powoduje u lwa zgagi. Natomiast człowiek, choć nie jest tak szybki jak lew, to w swoim układzie pokarmowym może ugościć rozkładające się ciało wiewiórki: długie jelito, które ma znacznie dłuższe niż własny tułów, powoduje, że mięso wiewiórcze może zalegać w nim i odkładać się. Za pomocą swoich krótkich i niegościnnych jelit lew może wydalić wiewiórkę i szybko oczyścić swoje ciało ze szkodliwych i trujących pozostałości wiewiórczych. Człowiek natomiast tak zjedzoną i rozkładającą się wiewiórkę odkłada w sobie jakby na później. Jest przy tym, jak lodówka, która nie chłodzi, a mimo to przechowuje w sobie mięso.

To wszystko miało być logiczną pokarmową układanką: zwierzęta jedzą rośliny, większe zwierzęta jadają mniejsze zwierzęta, a człowiek, większy nade wszystko - wystający nad zwierzęta zdolnością dodawania i odejmowania - miał odejmować od zwierząt ich mięso. Czesław Miłosz pisał kiedyś o swojej chorobliwej nienawiści do Natury, która zaprogramowała życie do darwinistycznej walki o przetrwanie. To Natura w tym układzie była Zła ze swej istoty, a człowiek, będąc istotą naturalną - skazany na granie swojej roli, do której miał wprawdzie obrzydzenie, ale skoro taka mu przypadła, musiał jedynie spełniać swoją powinność. Była to powinność Kata, takiego jakim zewsząd miała objawiać się Natura. Przebiegły umysł Miłosza, który jest tylko reprezentacją całego naszego myślenia, odwrócił kota ogonem – człowieka Naturą obrócił – i tam, gdzie człowiek pustoszył Naturę swoją ignorancją, tam oskarżył Naturę o bycie dla człowieka zbyt naturalną, zbyt oczywistą i nieznoszącą sprzeciwu, przez co człowiek musi swoje zło wykonywać, jak siku po wypiciu wody.

Przekonanie o tym, że człowiek jest wpisany w rejestr Naturalny i to on zobowiązuje go do jedzenia zwierząt, jest więc wygodne moralnie. Z Naturą wszak nie ma dyskusji. Gdyby chcieć sprzeciwiać się jej prawom, musielibyśmy popełnić samobójstwo na sobie i dlatego lepiej płynąć w zgodzie z nią, bo zło i tak się wydarzy. Tym samym wykazujemy się wolą liścia, które płynie z prądami rzeki i nie może stanąć na żadnym z brzegów. Wystarczy jednak przywołać statystyki, które ukazują wyraźnie, że 98% zabijanych zwierząt ginie z ręki człowieka, która już nie pazurami, ale maszynami przetwarza je w celu konsumpcji. Jeżeli więc człowiek ma jakąś naturę, to tylko własną, zupełnie nienaturalną, bo samej Natury już na pewno nie powtarza. Nie może tu być mowy o naśladownictwie, skoro przewaga człowieka w mordowaniu zwierząt jest taka, jakby słoń usiadł na musze. Jeżeli człowiek jest mięsożercą, to także w nowym znaczeniu, już uczłowieczonym, połączonym z przebiegłością, która owcę zamieniła w potwora. Człowiek, który udawał tylko mięsożercę, niepostrzeżenie stał się nim. Lew musi teraz podkulić swój królewski ogon: zwierzęcość stała się cechą wyłącznie ludzką, zaś same zwierzęta zeszły do gatunku „pokarmu”.

Jeszcze raz o przyjaźni ze zwierzętami

Jest taka przyjaźń ludzko-zwierzęca, w której człowiek nie staje się zwierzęciem, a zwierzę organiczną częścią człowieka. Każdy z nas o tym pamięta, a nawet jeśli nie, to widzi u dzieci. Dzieci są zawsze jak znak prawdy, jak drogowskaz dla dorosłych, którzy mogą na nowo przypominać sobie, jaka jest ich właściwa natura. Mały chłopiec widzi biedronkę. Kładzie ją sobie na paluszek, a ta przechodzi mu wzdłuż dłoni. Dziecko jest szczęśliwe. Uczestniczy w tajemnicy życia i nie potrzebuje jej rozumieć, żeby wiedzieć, że dzieje się coś cudownego. Dziecko współistnieje ze zwierzętami, jak Adam i Ewa. Zwierzęta zawsze są też bohaterami opowiadań dla dzieci, bo te są mu jeszcze wtedy bliższe niż problemy typowo ludzkie. Potem uczymy się zasad społecznych i dowiadujemy się, że pomiędzy miłością do zwierząt, a jedzeniem ich - co oznacza zamordowanie - nie ma sprzeczności. Uspołeczniamy się, a więc dowiadujemy się, co jest właściwe, a co nie. Pytanie tylko, czy to „właściwe” jest w zgodzie z nami samymi, czy przypadkiem sami nie stajemy się symbolicznie ofiarami głodu jakiegoś wielkiego Kłamstwa, w którym ginie nasza świadomość i wrażliwość.

Choć sami zwierząt nie zabijamy, bo zawsze robi to ten Wielki Inny, który „wykonuje tylko swoją pracę”, to przecież wykonuje on ją, ponieważ stoimy już w kolejce do rzeźnika po schab i kabanosy. Co innego, że gdyby zwierzęta zabijano i przyrządzano na naszych oczach, to uznalibyśmy ich zjedzenie za czyste szaleństwo.

Joanna Strzyżewska

Zaczerpnięte z : http://polityka.e-magnes.pl/comment.php?comment.news.1463&co=3&id=1463