JustPaste.it

Z cyklu PeKaeS - Śmiertelny pojedynek

Walczą - to jedno słowo, ale na scenie ten pojedynek trwa... - William Szekspir

Waldemarowi Wilhelmowi, mojemu Profesorowi,
mistrzowi układów pojedynków,
który uczył mnie szermierki, tajników walki na białą broń, fechtunku
i plastyki ruchu scenicznego.

 3545788eff64555a207f417d5e11dc3e.jpg

Już stanęli – do twarzy przykładając ostrza.

To układ gentlemeński - do śmierci szacunek

nim zatańczy na klingach ornament diabelski

by pokazać ostatni mistrzowski fechtunek.

 

Ciął na piątą pozycję –zastawił się szóstą,

znów cięcie w czubek czaszki i znów się zasłonił

aż jego cień odskoczył i zrobił półobrót

 i zdziwiły się usta, że głownią zadzwonił.

 

I znów śmiertelny wyrzut - obronił się trzecią,

na czwartą atakuje z potwornym zamachem…

Cięcie i zatrzymanie i pchnięcie stocatta -

gdyby nie szybki unik zderzyłby się z piachem.

 

Zmęczeni przeciwnicy dyszą na różowo

bo ostrza już otarły im się o ramiona

i tylko lasu cisza słucha ich oddechów

i liczy odgłos stali, która prędzej skona?

 

Jakiś taniec obłędny co błyskiem rysuje,

coś dotknęło policzka i znów coś ramienia

i każdy cios zadany sam się sobie dziwi,

że nic się nie zmieniło i nic się nie zmienia.

 

Tylko ten taniec dziwny przy wschodzącym słońcu,

bezsensownie śmiertelny, pozornie zabawny:

wypad nogą – wykroczny – rzut –trawers – półobrót -

półwykrok - pląs szermierczy, po nim krok dostawny…

Znów przysiad  i  cofnięcie – półobrót - znów trawers

ukośny w przód – wkroczenie, stali syk i trans…

Taneczna delikatność i pchnięć partytura  

nic jeszcze nie przecięła i znów in distance.

 

To walka bez pardonu, już nie ważny powód,

wypad – zasłona – wypad, ktoś chce przeciąć nić,

klinga wiąże się z klingą, ostrze sprzęga z ostrzem,

odrzuć rapier i klęknij –  pozwolę ci żyć.

 

Menzura. Pełna czujność i skoczyli obaj…

Wypad, krok i stop klatka i wypad i pass.

Nieuwaga… i nagle…małe z  łokcia cięcie

aż zacharczała ziemia, przeraził się las.

Bo to pchnięcie stocatta …  stal prostuje ramię,

a po nim scramacioni - szybkie cięcie w twarz…

 

Już rapier łuk zatacza i ucieka z dłoni,

już klinga odlatuje i wpada gdzieś w piach…

 

…przykryjcie go tym płaszczem, on już tylko stygnie

ja mam płuca przekłute…gdzie moja kolaska ?

po co mi ten pyszałek rzucił rękawicę ?

teraz  milczy…ja krwawię…umieram…do diaska…

                                                                                   

© Janusz D.