JustPaste.it

Inny świat w centrum Warszawy

Mieszkam w Warszawie od 15 lat i wydawało mi się, że dobrze znam to miasto. Okazało się jednak, że absolutnie magiczna uliczka ukrywała się przede mną w samiuteńkim centrum.

Mieszkam w Warszawie od 15 lat i wydawało mi się, że dobrze znam to miasto. Okazało się jednak, że absolutnie magiczna uliczka ukrywała się przede mną w samiuteńkim centrum.

 

Kilka dni temu zaintrygował mnie na facebooku fanpage ulicy Gałczyńskiego. Nieznana mi wcześniej uliczka obchodziła swoje święto! Początkowo byłam sceptyczna, bo takie imprezy kojarzyły mi się nieodłącznie z cukrową watą, foliowymi balonami i stoiskami z różnego rodzaju kolorowym badziewiem. Taki obrazek odbiega zupełnie od mojego sposobu pojmowania kultury. Jak się okazało, nie tylko od mojego.

Święto ulicy, nie uliczny festyn

Ku mojemu zaskoczeniu, organizatorzy wykazali się mądrą oryginalnością i ciekawym podejściem do imprezy, przygotowując bogaty i zróżnicowany program, w którym każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Nie zabrakło atrakcji zarówno dla najmłodszych uczestników, jak i dla tych, którzy, przynajmniej według metryki, przestali być już dziećmi. Właściciele lokali znajdujących się przy ulicy Gałczyńskiego prezentowali swoją ofertę, angażując gości do aktywnej i kreatywnej zabawy. Obchody święta odbywały się nie tylko wewnątrz lokali, ale również w zaadaptowanej przestrzeni ulicy. Wszystko to w przyjemnej, wręcz piknikowej, a przy tym kameralnej i kulturalnej atmosferze.

Gałczyński dla najmłodszych

Dzieci z książką w ręce to w sobotnie, pogodne przedpołudnie widok raczej rzadki. Dzieci autentycznie zaczytane, pochłaniające książki szeroko otwartymi oczami, wręcz surrealistyczny. Takie obrazki można było zobaczyć 7 września na Gałczyńskiego. Ulica była pełna książek. Były kiermasze książek o K.I. Gałczyńskim, znalazły się też utwory poety i literatura faktu z księgarni Wrzenie Świata. Nie zabrakło też mobilnej czytelni na świeżym powietrzu. Czytali wszyscy – starsi i młodsi, dorośli i dzieci. Ci najmłodsi chętnie brali udział również w tworzeniu Słucho-stworów i w rysowaniu Zaczarowanej Dorożki. Dzieci wykazały się nieprzeciętną kreatywnością, a ich piękne prace zostały uwiecznione na specjalnie w tym celu przygotowanym obrusie.
Miło było patrzeć jak dzieci świetnie się bawiły, ucząc się przy tym i rozwijając, zamiast spędzać czas przed komputerem lub telewizorem.

Nie tylko książkowo

Choć myślą przewodnią imprezy była literatura, nie zabrakło też atrakcji filmowych, muzycznych czy widowiskowych. Były słuchowiska, koncerty, pokazy filmów i warsztaty. Młodzież zaprezentowała efektowny taniec z ogniem, a teatr amatorski z Centrum Pomocy Społecznej wystawił swoją interpretację Zielonej Gęsi. Panie mogły bezpłatnie pomalować pazurki w salonie urody New Look, a miłośnicy kuchni włoskiej stworzyć własną pizzę w restauracji Bordo. Imprezę uświetniło również fantastyczne spotkanie z Panią Kirą Gałczyńską, córką poety, która opowiedziała o nim z nieznanej, bo domowej strony. Trudno uwierzyć, że tak mała i niepozorna na pierwszy rzut oka uliczka, pomieściła tak wiele ciekawych atrakcji.

Warszawa nieodkryta

Ciekawym spotkaniem był również spacer z varsavianistą, Panem Jarosławem Zielińskim, autorem książki „Foksal i okolice”, który bardzo ciekawie opowiadał o ulicy i jej najbliższym otoczeniu. Spacer zakończył się konkursem wiedzy o Rezydencji Foksal, w którym można było zdobyć płaskorzeźby dłuta prof. Antoniego Pastwy, będące miniaturą zdobień na fasadach tego pięknego budynku. Impreza była świetną okazją, by lepiej poznać tę interesującą, choć jeszcze mało znaną ulicę. Można było na chwilę się zatrzymać i dostrzec piękno w drobiazgach, na które na co dzień nie zwracamy uwagi.

Zupełnie inny świat

Cały czas zastanawiam się jak to się stało, że na ulicę Gałczyńskiego dotarłam dopiero teraz. Dlaczego, choć tak łatwo na nią trafić, nigdy w nią nie skręciłam? Wystarczy przejść przez jedną z bram na Nowym Świecie, by znaleźć się w świecie zupełnie odmiennym, alternatywnym dla tej komercyjnej i turystycznej ulicy Warszawy. Cieszę się, że powstała w Warszawie taka inicjatywa, promująca nie tylko kulturę i ambitną rozrywkę, ale również takie perełki miejskiej przestrzeni. Pozostaje jedynie pogratulować organizatorom i życzyć jak najwięcej naśladowców. Jeśli są takie nieznane miejsca w samym centrum miasta, ile z nich jeszcze czeka na odkrycie?