JustPaste.it

Samorealizacja – zapatrzeni w siebie

Każdy człowiek chciałby być szczęśliwy, ale czy szukamy naszego szczęścia we właściwym miejscu? Dzisiejszy świat na każdym kroku poucza nas, jak żyć i jakim być człowiekiem.

Każdy człowiek chciałby być szczęśliwy, ale czy szukamy naszego szczęścia we właściwym miejscu? Dzisiejszy świat na każdym kroku poucza nas, jak żyć i jakim być człowiekiem.

 

Jaka jest zatem definicja pojęcia "samorealizacja"?

„Samorealizacjasamourzeczywistnianiesamoaktualizacja – w psychologii to stałe dążenie do realizacji swojego potencjału, rozwijania talentów i możliwości, proces stawania się "tym, kim się chce być" (a nie tym, kim się jest), dążeniem do wewnętrznej spójności, jedności z samym sobą, spełnienia swojego przeznaczenia lub powołania. Osoba samoaktualizująca się odznacza się spontanicznością, dystansem wobec zdarzeń, bliskimi związkami z innymi, niezależnością ale też poczuciem humoru (źródło: Wikipedia).

 

No właśnie – mamy się stać kimś, kim chcemy być, a nie tym, kim jesteśmy. Dziwne, prawda? Co ciekawsze, my sami zazwyczaj nie decydujemy, kim chcemy być. Przyznajmy uczciwie, że dzisiejszy świat narzuca nam, jacy powinniśmy być. Ja wiem, że uderzyłam w stół i nożyce zapewne zaraz się odezwą, jednak jestem przekonana, że najczęściej dążymy do „stawania się” takimi osobami, jakie preferuje otoczenie, co niekoniecznie jest w zgodzie z naszymi predyspozycjami.

A jakie osobowości wywyższa dzisiejszy świat? Oczywiście trzeba być indywidualistą, pewnym siebie, spontanicznym, niezależnym, odważnym, asertywnym, odnoszącym sukcesy zawodowe i dobrze prosperującym. A miarą naszej samorealizacji jest stan posiadania, tytuły naukowe i zawodowe i władza, jaką udało nam się posiąść nad innymi ludźmi. Świat należy do odważnych, głośnych ludzi lubiących współzawodnictwo.

Tak pojmowana samorealizacja ma nam zapewnić szczęście w życiu. Mamy chcieć być kimś innym, niż jesteśmy! Świat wmawia nam, że jeśli nie zdążamy do pewnych standardów, to nie możemy być zadowoleni, szczęśliwi. Skąd w takim razie obecna plaga depresji? Coś jest chyba jednak nie tak. Ktoś nas prawdopodobnie robi na szaro…

Oczywiście od razu chcę wyjaśnić, że nie chodzi mi o to, by pielęgnować swoje przywary. Zmieniajmy to, co w nas złe i niegodziwe, ale nie pozbywajmy się na siłę cech, które nie świadczą o naszym złym usposobieniu, a jedynie nie pasują do dzisiejszego obrazu człowieka sukcesu.

Dziś często nadajemy pejoratywne znaczenie cechom takim jak: skromność, ostrożność, łagodność, cierpliwość, pokora, określając je jako brak przystosowania do realiów i wymogów rzeczywistości. Często słyszymy zdanie „On jest taki zdolny, ale taki cichy, nieśmiały, nie wybije się…”. No cóż, skoro musimy się za wszelką cenę „wybijać”.

A gdyby tak zatrzymać się na chwilę, stanąć z boku i popatrzyć na ten pędzący „donikąd” świat? Cóż byśmy zobaczyli? Ja zdołałam zaobserwować kilka ważnych spraw:

  1. Na ziemi występuje ogromna różnorodność i to jest właśnie piękne – czemu więc na siłę staramy się wszyscy realizować ten sam schemat. Wierzę, że Bóg stworzył nas różnymi, z różnymi temperamentami, charakterami, predyspozycjami, ponieważ każdy ma odegrania inną rolę i każdy ma wyznaczony przez Niego cel – zmieniając się na siłę, gubimy ten cel, gubimy nasze powołanie, schodzimy z naszej drogi i idziemy po „obcej ścieżce” – nie widzę możliwości, aby osiągnąć w ten sposób szczęście.
  2. W wyścigu szczurów zapominamy o podstawowych wartościach – samorealizacja zmienia się w samouwielbienie, totalne zapatrzenie w siebie i swoje cele, JA staje się centrum wszechświata.
  3.  Apetyt rośnie w miarę jedzenia, jeden sukces rodzi potrzebę odnoszenia kolejnych, oczekiwania następnych pochwał od świata. Stajemy się nieszczęśliwi, ponieważ cały czas wyciągamy ręce po więcej i więcej, a głód pozostaje niezaspokojony.
  4. Straszny byłby ten świat, gdyby każdy był przebojowy, głośny, dochodzący swego, uparty… i w sumie taki się już staje, coraz częściej słyszymy po prostu ludzi głośniejszych, a nie tych, którzy mają coś mądrego do przekazania.
  5. Nie jestem pępkiem świata, może wiec nie warto aż tak bardzo pochylać się nad tą samorealizacją, która sprowadza na manowce. Czy faktycznie skupianie się na własnych celach da mi zadowolenie, a może będę szczęśliwsza, gdy zauważę wokół innych ludzi, dla których będę mogła pracować.

Czy faktycznie żyjemy tu na ziemi, po to, aby się realizować? Ja uważam, że nie. Uważam, że miarą człowieka nie są jego osiągnięcia zawodowe, naukowe, twórcze, rozpatrywane, jako sukcesy same w sobie. Liczy się to, co dobrego czynimy dla innych ludzi poprzez swoja pracę, swoje odkrycia, swoją twórczość. Nie powinniśmy skupiać się na sobie, ale na innych. Jest to trudne, ponieważ dziś wpaja nam się zupełnie inne wartości, dziś pochwala się całkowicie odmienną postawę.

Chodził kiedyś po tym świecie pewien Mądry Nauczyciel – Jezus z Nazaretu. Jego uczniowie spisali Jego nauki. Z Ewangelii wyłania się obraz człowieka zupełnie inny, niż ten, któremu dziś przyklaskujemy.:

„Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemię.

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. 

Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. 

Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. 

Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani. 

Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie z powodu sprawiedliwości, albowiem ich jest Królestwo Niebios.” (Mat. 5,5-10).

W 1 Liście św. Piotra czytamy:

„Ozdobą waszą niech nie będzie to, co zewnętrzne, trefienie włosów, złote klejnoty lub strojne szaty, lecz ukryty wewnętrzny człowiek z niezniszczalnym klejnotem łagodnego i cichego ducha, który jedynie ma wartość przed Bogiem.” (1P 3,3-4).

Całkowicie inaczej niż dziś u nas… Ja wierzę, że gdybyśmy jednak zaczęli w sobie pielęgnować cechy takie jak łagodność, cierpliwość, pokora, to znaleźlibyśmy prawdziwe szczęście i spokój.

Ślepe gonienie za tym, co oferuje ten świat doprowadza tylko do frustracji. Kultywowanie takich cech, jak bezkompromisowość, zawziętość, upór, hołdowanie własnemu egocentryzmowi, czyni ten świat podłym i nieprzyjaznym miejscem, w którym nie ma miejsca, ani czasu, na to, aby pochylić się nad słabszym, pomóc potrzebującemu. Niestety w mniejszości są ludzie, którzy znajdują czas dla innych. Uczciwość też nie jest zbyt powszechnie praktykowana.

Gdy jednak zostaliśmy obdarzeni tzw. silnym charakterem, mamy w sobie dużo śmiałości i z natury jesteśmy waleczni, to użyjmy tych cech nie dla budowania swej kariery, ale dla walki o tych słabszych, którzy nie mają takiej siły przebicia, którzy są pomijani w tym świecie. Pomoc, którą niesiemy potrzebującym, nawet w najdrobniejszych sprawach dnia codziennego, daje trwałe szczęście. Gdy nie oglądamy się tylko na siebie, gdy zwracamy się z miłością do innych, wówczas znajdujemy sens życia. Wiedzą to ci, którzy zdecydowali się zmienić swe cele i w na pierwszym miejscu nie postawili swoich prywatnych ambicji, lecz ludzi, którym trzeba pomóc, nawet za cenę tego, że czasem zostaniemy wykorzystani.

W przeciwnym razie kręcimy się wokół własnej osi, zapatrzeni w swoje „chcę być” i „chcę mieć”, nie widząc, że gdy żyjemy tylko swoim JA, to tak naprawdę umieramy. 

Anetta Stępnik