... pożegnanie? A może kontemplacja upływającego czasu?
PA, PA…
Czarny kocur nocy
pazurzastymi łapami rozciągnął
na północnym firmamencie
gwiaździstą szatę nieba.
Majtnięciem ogona przechylił sierp Księżyca
łobuzersko mrugając do Wielkiego Brata.
Lew – po królewsku rozparty na nieboskłonie –
hipnotyzuje mnie
błękitnym okiem Regulusa;
faktycznie układu podwójnego
niebiesko-białych olbrzymów gwiezdnych.
Regulus to przecież moja gwiazda.
Jej widok uaktywnił umysł
i wyzwolił skojarzenia.
Jestem urodzeniowym Lwem,
a ten słoneczny, ognisty znak Zodiaku
kojarzy się z wiedzą astronomiczną
Sumeru i Babilonu.
Wtedy słońce w przesileniu letnim
znajdowało się w znaku Lwa.
Dzisiaj precesja gości punkt przesilenia
w Bliźniętach, a Słońce jest w znaku
w końcu sierpnia i początku września.
Mity greckie twierdzą, że konstelacja
przedstawia lwa nemejskiego.
Zabił go Herakles
wykonując karną pierwszą pracę.
Na mnie, zodiakalnym Lwie,
zaczął już swą śmiercionośną pracę
nieustępliwy czas, a jego precesja
w stosunku do „starego kota”
przyspiesza w tempie
postępu geometrycznego.
Pa…
Autor: Piotr Stanisław Issel
Obrazki zapożyczone z Internetu