JustPaste.it

Los człowieczy

Jak się pościelisz nie koniecznie,ze dobrze wsypiesz...

Jak się pościelisz nie koniecznie,ze dobrze wsypiesz...

 


Nie łatwo być człowiekiem wśród ludzi, a jeszcze trudniej być sobą i los własnym trudem tworzyć.

Nawarzysz tyle piwa, ,ze sam nie zdołasz wypić, innym zostawiasz i ku wieczności pojdziesz. Krótkie życie i różne piwa nie sposób opisać ot tak sobie. Polityka, religia maja tez niebanalny wpyw, na jego jakosc nieraz więcej niż twoja ubezwłasnowolniona wola. Zrozumialem to az nadto dopiero za kratą więzienną, sprawiedliwość latami tam studiowałem. Nieuleczony kac moralny z niepelninych nadziei pozostal na zawsze,a wstrent do sprzedawców szczęścia fobi zrodzil

. Notorcznie i nachalnie reklamuja go , mediac , kościol ,bełkoczą o mim w sejmie i samorzadzie..Rozczarowania zrodzily stresy,, topiłem ich w alkoholu.

Ty pomoglas z jego szponów. wyzwolic. I na tej prawdzie buduję swoj nowy swiat dla nas dwojga, tylko z tobą dziele wzloty i upadki,radosci i smutki. I pamiętam jak koszmarny nałóg. twoje łzy wyciskał,, a one w kieliszku tonęły ze mną. Czynię wszystko na lepsze, na tak, stawiam na optymizm i wiarę w siebie! Ale nie zapomnę,tamtej kazni.

Pij, wódka nie zdradza, a wigoru dodaje! Na jednej kobiecie świat nie kończy… Piłem i myślałem o tobie, bufetowa wypinając biust kieliszki napełniała. W lustrze rano ,nie poznawalem siebie. Wódka rozdzielała nas, wzbudzała zazdrość…

Od euforii do śpiączki, od śpiączki do butelki upływało życie, białe myszki przewracały kieliszki, uciekałem od nich do knajpy, drżącą ręką wychylałem kielich i prosiłem o jeszcze. Nie chciałem, a chlałem i znów euforia! A wewnętrzny głos błagał „nie pij, nie pij” i całowałem w myślach twoje oczy, całe we łzach, bo te słowa były twoje i przysięgałem wtedy „nigdy więcej nie wypiję”, a piłem na drugą nóżkę, by lepiej się szło.

Miałaś tego dość, pocztówkę przysłałaś „nic dwa razy się nie zdarza”. Najlepiej się chla, gdy powód sie ma.. Wznosiłem toasty za „nic dwa razy”, za rywali, za rząd nierzad,az . śpiączka jak anioł śmierci zamykała oczy. Pijanego taksiarz wyrzucał pod bramą posesji. Pies skomlał, a brzózka szumiała - toczyłem się w czeluści nihilizmu i przeklinałem dzień, w którym ujrzałem świat… A Ty we snach pachniałaś ogrodem marzeń,, zrywały ze snu, a butelka na stole stała i niby harfa pożądaniem grała…

Dziś tzlko Ty moją harfą i ogrodem marzeń! Wszystkim! Czy spełniona - nie wiem, ale w galerii świata piękniejszej nie ma i nie pozwolę kamieniować nas za przeszłość! Co było a nie jest, nie piszemy w rejestr, ważne tu i teraz! A sprawiedliwości nie było, nie ma i nie będzie! Nie ma sensu o mity walczyć, naprawić fikcji się nie da.

Prób było wiele - Chrystus, Marks i „proletariusze łączcie się”. I dupa blada! A polska „Solidarność” szambem cuchnie! Brakoróbstwo Boga mści od tysiącleci, tego nikt nie naprawi… Ale siebie tak, można zbawić! Tym zbawieniem to ja i ty i nasza ósemka! Rajskie małżeństwo - .. piękny świat! Bez odgórnych recept na szczęście. Lepiej nie moze byc!

Miłość to ósemki kreślone na niebie skrzydłami jaskółek. Z otwartą przyłbicą walczymy o miejsce dla nich, o gniazdko pod niebieskim dachem. Nie metryka w tej walce, a hardość ducha ważna. Dzięki jej trwamy.

Rozwód z wódką trudniejszy niż z żoną. Cierpienie i rozkosz krzyżowały szpady, a miłość zamieniała się w nienawiść i zdradę.Uciekaem od siebie...,a ty wtedy - powiedzaialas , Żyć i nie spotkać siebie to żałosne - Los w swoich dłoniach trzymać nie łatwo. Jak się pościelisz tak się wyśpię - to prawda.

Na ławce parkowej trzeźwiałem,a ognie paliły wnętrzności i myśli kołatały wokół butelki. Chroniczny brak alkoholu, to niewysłowiona męczarnia. Dziękuję, że to już trzydziesty rok abstynencji! To ty Sprawiłas nierozerwalne połówki ósemki , a punkcik jej trwalszy od sakramentu małżeństwa!

Jesienią pachniesz wiosną, aż żal do Boga znika za zycie krotkie i spartaczoną starość…

Obnażyć sie do bólu nigdy za późno, lżej się oddycha, powrót do domu łatwiejszy. Dla wielu to nie sposob, i oskarżaj za niedolę swoja innych Ponoc to choroba narodowa! Postępująca, nieuleczalna jak alkoholizm, dziedziczna_… Mnie się udało, jej pozbyc nie piję, nie palę,zdowasiek nie klepie! ! A wartości - „Bóg- honor - ojczyzna”_ . Omijam na kilometr jak tych na kaczych nogach. Skomlą „daj na piwko”. - Pod kościół won, do prezydenta - fukam. Tam, gdzie miłość bliźniego, do kościołka!

Świat tzm nie zmieniłem. Ale siebie tak.