JustPaste.it

Genderyzm czyli szaleństwo importowane z zachodniego śmietnika ideologii

Źródło tych wszystkich intelektualnych perwersji zostało już dawno ustalone w nauce chrześcijańskiej i zwie się prosto: pycha.

Źródło tych wszystkich intelektualnych perwersji zostało już dawno ustalone w nauce chrześcijańskiej i zwie się prosto: pycha.

 

ce45414cdc866a6efa000513eea34a0c.jpg

Studia genderowe i doktrynę genderową przez wiele lat traktowałem z takim rozbawieniem i uśmiechem, że nie zdecydowałem się poświęcić tej tematyce nawet linijki tekstu. Niestety to, co przez wiele lat traktowałem jako importowany z zachodniego ideologicznego śmietnika żart, stało się poważnym problemem. Tak poważnym, że gdy ostatnio abp Michalik krytycznie wypowiedział się o genderowej ideologii, został niemal (wirtualnie) zaszlachtowany przez demoliberalne media.

Cały ten genderyzm oczywiście nie jest żadną nauką, lecz ideologią, która bezprawnie wtargnęła na uniwersytety. Jego istotą jest rozróżnienie pomiędzy płcią biologiczną a „płcią społeczną”. Innymi słowy: to, że Ania jest kobietą, a Krzysztof jest mężczyzną, nie wynika z faktów natury biologicznej – zaczynając od różnicy w organach płciowych, idąc przez wygląd fizyczny, a kończąc na różnicy genów i chromosomów – lecz z faktów kulturowych, czyli z wychowania. Wedle tej dziwacznej pseudonauki, Ania jest kobietą, ponieważ się nią czuje, a czuje się, gdyż jako małej dziewczynce dano jej do zabawy lalki. Krzysztof jest mężczyzną, ponieważ czuje się mężczyzną, gdyż niegdyś dano mu do zabawy żołnierzyki i samochodziki. Wedle genderystów, gdyby dać małemu Krzysiowi do zabawy lalki, to czułby się dziś kobietą; a gdyby Ani dać do zabawy samochodziki i karabiny, to byłaby dziś mężczyzną. Gdyby Ania i Krzyś bawili się na przemian lalkami i pistoletami, to mielibyśmy osoby transseksualne czy też transwestytów, czyli istoty o płci nieokreślonej, niepełnej, łączącej elementy obydwu płci.

Gdy czyta się tego typu wydumane teorie, trudno je uznać za naukę. Ta jest bowiem dla genderystów bezwzględna. Jeśli damy Krzysiowi do wyboru zabawę lalkami czy samochodzikami, to każdy normalny Krzyś wybierze samochodziki. Każda Ani wybierze lalki, które będzie czesać, przebierać itd. W izraelskich kibucach, gdzie w komunizm wierzono głębiej niż w samym Związku Sowieckim, robiono takie eksperymenty polegające na tym, że małych Izaaków i Beniaminów zmuszano do zabawy lalkami, a małe Rachele i Sary – do zabawy karabinami. Doświadczenie to było interesujące, gdyż okazało się, że chłopcy próbowali z lalek tworzyć armie, a dziewczynki – przerabiać żołnierzyków na lalki. Gdy tylko dzieci pozostawiano same, to natychmiast wymieniały się zabawkami, tak aby każda płeć bawiła się tymi, które były dla niej naturalne, tak jak Jahwe ustanowił, tworząc Adama i Ewę i konstytuując każdą z płci wedle pewnego modelu, preferencji, skłonności i zainteresowań.

Z tego właśnie powodu genderyzm jest ideologią, a więc czymś, co odbiega zarówno od tradycji, jak i od ustaleń naukowych. Odbiega od tradycji, ponieważ polega na negacji iluś tam tysięcy lat historii świata – od Japonii i Arabii po Ziemię Ognistą – gdzie mężczyźni zawsze byli wojownikami, oraczami, kupcami, podczas gdy kobiety były matkami i żonami, wykonując drugorzędne role gospodarcze. Genderyści twierdzą, że te podziały ról nie wynikały z natury, lecz z wychowania. Gdyby więc ludzi wychować inaczej, to – tak rozumiem tę pseudonaukę – kobiety polowałyby na mamuty i walczyły z lwami, a mężczyźni rodziliby i wychowaliby dzieci, a w przerwach pomiędzy kolejnymi połogami zbieraliby grzyby i jagody.

Nauki przyrodnicze zadały genderyzmowi ciosy jeszcze potężniejsze niż historia, gdyż genetyka i biologia dowiodły, że różnice pomiędzy mężczyznami a kobietami nie wynikają tylko z tradycyjnych ról społecznych, lecz mają uwarunkowania genetyczne. Dziś już wiemy, że wiele cech wiążących się z ludzkimi zachowaniami i sposobem myślenia – psychika, poziom inteligencji, emocjonalność i racjonalność – ma uzasadnienie w ludzkim genotypie. I jakkolwiek kobiety i mężczyźni należą do tego samego gatunku biologicznego, to różnice pomiędzy nimi zostały staranne zaplanowane przez naturę, która mężczyznę i kobietę wyposażyła odmiennie, przeznaczając dla nich tak rozmaite role rozrodcze, jak i społeczne.

Nie jest rzeczą przypadkową, że pseudonauka genderowa jest domeną specjalistów od nauk społecznych, a nie od przyrodniczych czy medycznych. W gruncie rzeczy genderyzm nie jest właściwie nawet i nauką społeczną, gdyż ta gałąź nauki opiera się na badaniach społecznych, czyli na faktach. Genderyzm jest zaś pewną wizją świata powstałą w empirycznej próżni. Jest ideologizacją nauki, gdzie efekty badań warunkowane są przez cele wymarzone wcześniej przez badacza (lub – częściej – badaczkę), który chce udowodnić, że jego opaczna wizja społeczna znajduje scjentystyczną weryfikację.

W sumie genderyzm to nic innego jak kolejna wersja ludzkiej pychy, cechującej całą nowożytność, charakteryzującą się powszechnym i totalnym buntem wyemancypowanego człowieka wobec świata tradycyjnego, stworzonego przez Boga. Po obaleniu przez rewolucjonistów Tronu i Ołtarza, podważeniu tradycyjnych hierarchii, świętej zasady własności prywatnej, nienaruszalności ludzkiego życia od momentu poczęcia czy związku małżeńskiego jako sakramentu, który łączy się mężczyznę i kobietę – przyszedł czas na podważenie naturalnych rozróżnień pomiędzy płciami. Celem tej operacji jest pogłębienie ogólnego chaosu, zwanego przez postępowców „emancypacją”. Tym razem zafundowano nam emancypację od płci ludzkiej na rzecz rozmaitych bytów nieokreślonych, gdzie każdy może być – dowolnie – mężczyzną, kobietą, pół-mężczyzną, ćwierć-kobietą, obojnakiem lub zmieniać płeć raz w miesiącu. Przecież płeć wiąże się już tylko i wyłącznie z rolą społeczną, a więc samoświadomość i edukacja (przechodząca w indoktrynację) może stworzyć nowych ludzi, nowe płci, nowe hybrydy, które nie marzyły się filozofom i bajkopisarzom.

Źródło tych wszystkich intelektualnych perwersji zostało już dawno ustalone w nauce chrześcijańskiej i zwie się prosto: pycha. Polega ona na tym, że człowiekowi zdaje się, iż bezkarnie może stać się równy Bogu. Właśnie dlatego na żadnym polskim państwowym uniwersytecie nie ma wydziału teologicznego. Gendery i teologia nie mogą ze sobą współegzystować.

 

Źródło: Adam Wielomski