JustPaste.it

Klasa idiotyczna, a nie polityczna

Może też jedna z członkiń „Femenu” zostanie ministrem edukacji lub szefem resortu ds. równego statusu, w przyszłym ukraińskim rządzie?

Może też jedna z członkiń „Femenu” zostanie ministrem edukacji lub szefem resortu ds. równego statusu, w przyszłym ukraińskim rządzie?

 

a3a1bb792c8391fedc3c3d9bd20f1480.jpg

Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii

Historia lubi się powtarzać, Lech Kaczyński dla walki z Rosją poleciał do stolicy Gruzji – Tbilisi, zaś jego brat dla tych samych dokładnie celów udał się na Ukrainę, do Kijowa. Po raz kolejny też Kaczyński stał się dla naczelnego „Gazety Wyborczej” polskim patriotą, osobą godną najwyższych pochwał.

Ilekroć lider PiS-u zaatakuje Rosję, bo bezprzykładne angażowanie się przedstawicieli polskiej klasy politycznej w wewnętrzne sprawy Ukrainy, jest faktycznie wymierzone w Rosję, tyle też razy może liczyć na pochwały Michnika. Widać, że swoiście pojmowany polski interes narodowy, polegający na wzniecaniu kolejnych punktów zapalnych w stosunkach polsko-rosyjskich, jest silniejszy niż bieżące animozje dawnych towarzyszy z KOR-u. Obaj po raz kolejny okazali się na odcinku rosyjskim pojętnymi uczniami Jerzego Giedroycia, który niepodległość Polski uzależniał od istnienia niezależnej (ale tylko od Rosji) Ukrainy. Dziś gwarantem „niezależności” Ukrainy ma być Unia Europejska, jutro zapewne usłyszymy także o jej członkostwie w NATO.

Podczas wydarzeń na Ukrainie egzaminu nie zdała zresztą cała polska klasa polityczna, nie tylko bojowcy z PiS-u. Przerażająca jest w tym kontekście duma polskiego premiera z faktu, iż na Majdanie „Polacy mówili jednym głosem”.

Czyż nie jest niemal pewne, że bez względu na to jaką ostatecznie drogę wybierze Ukraina – z zachodem, czy z Rosją, zaangażowanie naszego kraju będzie zapamiętane przede wszystkim w Moskwie, która w ten czy inny sposób nam za to odpłaci. Czy będzie to sprawa sprzedaży do Rosji polskiego mięsa, owoców, warzyw, czy też cen gazu, jeszcze zobaczymy. Rosja odczeka na właściwy moment i wystawi nam rachunek [a potem patridyoci będą się skarżyć na wrogość Rosjan - admin]

Co tymczasem zyskamy? Partię banderowców w Parlamencie Europejskim oraz wypchnięcie polskich firm i towarów z rynku ukraińskiego?

Na czym zaś będzie polegała operacja „przystąpienie Ukrainy do UE”? Przede wszystkim na przejęciu ogromnego rynku zbytu, drenażu surowcowym oraz gospodarczym tego kraju przez zachodnie konsorcja – amerykańskie, niemieckie, francuskie, z całą pewnością nie polskie oraz, co równie istotne, potężnej ofensywie światopoglądowej przeciwko społeczeństwu ukraińskiemu. Co się pod nią kryje wiemy w Polsce dobrze – ataki na Kościół (tam Cerkiew), małżeństwa homoseksualne, legalizacja narkotyków i inne zdobycze zachodniego „postępu”. Może też jedna z członkiń „Femenu” zostanie ministrem edukacji lub szefem resortu ds. równego statusu, w przyszłym ukraińskim rządzie?

Żaden z polskich polityków nie pamiętał niestety o wskazaniach Romana Dmowskiego na temat Ukrainy, który w wydanej w 1931 roku pracy zatytułowanej „Świat powojenny i Polska” pisał m.in.:

„W ostatnich latach, dzięki węglowi i żelazu Zagłębia Donieckiego oraz nafcie kaukaskiej, Ukraina stała się przedmiotem żywego zainteresowania przedstawicieli kapitału europejskiego i amerykańskiego i zajęła miejsce w ich planach gospodarczego i politycznego urządzenia świata na najbliższą przyszłość. Do tego trzeba dodać – co nie jest wcale najmniej znaczącym – rolę, jaką Ukraina obok Polski odgrywa w zagadnieniach polityki żydowskiej (…) Rosjanie musieliby być najniedołężniejszym w świecie narodem, żeby łatwo pogodzić się z utratą olbrzymiego obszaru, na którym znajdują się ich najurodzajniejsze ziemie, ich węgiel i żelazo, który stanowi o ich posiadaniu nafty i o ich dostępie do Morza Czarnego”.

Tyle klasyk, naszą polityczną rzeczywistość kształtują niestety wciąż mierni wyrobnicy

Maciej Motas http://konserwatyzm.pl

 

Źródło: Marucha