JustPaste.it

O jacy on troskliwi!

Znani ze swej wspaniałomyślności miłościwie nam panujący nie przestają dbać o nasz Naród! Klasa robotnicza dzielnie walczyła o równouprawnienie, najpierw kobiet, potem homoseksualistów. Rząd, dzięki nieistniejącemu Bogu, nie ugiął się pod presją katoprawicofaszystowskich lobbystów i wyszedł na przeciw oczekiwaniom ludu pracującego miast i WSI. Przewidział prawa tak równe, że zaskoczył wszystkich, łącznie chyba z tymi, którzy tak walecznie starają się by zapanowały wolność, równość i braterstwo oraz woda, gaz i elektryczność. Aż 25 milionów złotych przeznaczy się na wdrożenie programu, który umożliwi dzieciom głosowanie, niestety, na razie tylko w Warszawie. To ważny krok do ukrócenia dyskryminacji i wyzysku biednych dzieci, które pozbawione prawa do głosowania zdane były na decyzje dorosłych! Mimo, że zmiany zaprowadzone w naszym kraju są pionierskie, a z naszego umiłowania równości czerpać mogliby obywatele całego Narodu Europejskiego, pozostaje jeszcze wiele niesprawiedliwości do naprawienia! Następnym krokiem powinno być ustanowienie parytetów dla kobiet, feministek, dzieci, homoseksualistów i być może zoofilów, wszak też ludzie.

Zmuszony jestem przeprosić czytelnika za ten atak lewacką nowomową, lecz zwyczajnym językiem niestety tych bzdur opisać się nie da. Całe szczęście do głosowania nieletnim potrzebne będzie pozwolenie rodziców, ale i z tym wkróce "coś" się zrobi. Nie muszę chyba mówić jak szkodliwe i nieodpowiedzialne jest udzielanie głosu dzieciom (udzielanie wszystkim innym też do najodpowiedzialniejszych nie należy). Czego nie zrobi JE Donald Tusk by przekonać młode chłonne umysły do wspaniałej demokracji, do wyborów i... głosowania na PO!? Mam przeczucie, że do tego właśnie dąży oficer prowadzący Jego Ekscelencji. Słupki poparcia spadają (chyba, że sondaż zamówiony był przez oświeconego polskich mediów – Tomasza Lisa) więc trzeba odwoływać się do nowego elektoratu, to zrozumiałe. Ciekawe jest jednak, że projekt Gowina mówiący o tym, że rodzice mogliby dysponować głosami swoich dzieci został odrzucony, a wart jest moim zdaniem zastanowienia. Towarzysze genderyści swoich dzieci nie mają i daj Bóg posiadać nie będą, głos dzieci mógłby się im przeciwstawić. Wszystko byłoby pięknie, gdyby genderyści pytali kogokolwiek o zdanie.

Moje zainteresowanie Towarzystwem Wzajemnego Wyrównywania spod znaku genderowego nie jest bezpodstawne, to oni bowiem interesują się dziećmi najbardziej. W związku z tym chorobliwym zainteresowaniem, w trosce o dobro najmłodszych obywateli Rzeczpospolitej mogliby przywłaszczyć sobie rzeczone 25 milionów, by zanim wytłumaczą jak głosować, nauczyć, że z ciała trzeba się cieszyć (sic!). Całe szczęście ciągle decydują rodzice, a tego podobnie jak prawa do środków z OFE, zmienić się nie da.

 

Pieczara wolnej myśli - blog