JustPaste.it

Pomieszanie z poplątaniem - Liliana Dorska

Fragment mojej ksiązki - komedii.

Fragment mojej ksiązki - komedii.

 

Następnego dnia Andriu miał wielkie kłopoty z obudzeniem Kamila. Andriu pracował u niego jako gosposia. Tak naprawdę na imię miał Andrzej, ale kiedyś Kamil nazwał go tak w żartach i tak  już zostało. No cóż, takie prawo pracodawcy. Andriu przychodził codziennie o szóstej rano i był nie tylko pomocą domową, ale z czasem stał się najwierniejszym przyjacielem. Kamil dużo pracował w domu i zawsze twierdził, że kobieta krzątająca się po kuchni rozpraszałaby go, dlatego zatrudnił mężczyznę.

- Wstawaj, bo spóźnisz się do pracy – mówił Andriu podając kawę.

Z wielkim trudem udało  się Kamilowi zwlec z łóżka i dotrzeć do łazienki. Było późno, nie zdążył zjeść śniadania, a musiał jeszcze przebrnąć przez korki w mieście.

Andriu wcisnął Kamilowi do ręki zapakowane śniadanie.

- Dobra, nie przesadzaj, zjem coś w bufecie. - powiedział Kamil, ale śniadanie zabrał.

- Już ja wiem jak ty jesz śniadanie w bufecie… – odpowiedział Andriu, ale Kamil był już za drzwiami.

Windą zjechał do garażu, sycząc coś pod nosem, jakby to miało przyśpieszyć  jazdę.

-A niech to jasny szlag trafi! – wrzasnął nagle widząc kapcia w tylnym kole swojego samochodu. Nie zdążę już zmienić koła – pomyślał i kilka razy kopnął w nerwach samochód ku zdumieniu sąsiadów, którzy właśnie wsiadali do swojej limuzyny. Takie zachowanie było całkiem nie na miejscu w domu, gdzie wszyscy mieszkańcy uważali się za coś lepszego od reszty społeczeństwa.

Słoma im z butów wystaje, a uważają się za hrabiostwo – pomyślał Kamil patrząc na oburzoną minę ''a la" damy. Wychodząc z garażu zamówił taksówkę przez telefon komórkowy. W hollu gospodarz domu jak zwykle witał i żegnał swoich mieszkańców życząc im miłego dnia.

- Miły to on chyba nie będzie – odburknął Kamil. Facet nie podjął dyskusji.

Poranek był słoneczny i ciepły, przed domem słychać było śpiew ptaków wśród drzew, które przyjemnie otulały mury budynku. Kamil stał na drodze przestępując z nogi na nogę w oczekiwaniu na samochód.

- Śniadanie pan jadłeś! – wrzasnął Kamil do bogu ducha winnego taksówkarza.

- Pan widzę nie jadł i dlatego taki zły – ze stoickim spokojem odpowiedział taksówkarz  widząc torebkę ze śniadaniem w ręce Kamila.

Ruszyli bardzo szybko, Kamil  instruował taksówkarza jak ma jechać, by ominąć poranne korki, a ten z anielską cierpliwością wykonywał wszystkie polecenia.

 

Przed wejściem do firmy portier witał z uśmiechem wszystkich pracowników.

Obok stała Erwina – przepiękna dziewczyna pracująca tu w jednym z biur. Przewracała jakieś papiery w swojej teczce, przestępując z nogi  na nogę. A było na co popatrzeć, bo nogi miała długie i zgrabne. Czarne proste włosy  przesypywały jej się raz z prawej , raz z lewej strony twarzy odsłaniając ogromne  oczy.

- Czy coś zgubiłaś? – zagadnął portier.

- Nie, nic. Wie pan... czekam na naszego Kamila, chociaż zobaczę jak dzisiaj wygląda – odpowiedziała Erwina.

Portier był bardzo przyjacielskim człowiekiem i do tego dyskretnym, dlatego wielu pracowników uchylało przed nim  rąbka swoich tajemnic, lub po prostu firmowych ploteczek. Często pomagał niektórym pracownikom w opresjach, szepcząc coś niby przypadkiem przechodzącym prezesom, czy kierownikom. Tajemnicę Erwiny też znał, ale jej jakoś nie mógł pomóc. Dziewczyna była aktorką, lecz, jako że w tej branży trudno się przebić, a jakoś trzeba żyć, pracowała tutaj, a w tym czasie szukała swojej wymarzonej roli. Tę tajemnicę skrzętnie ukrywała przed innymi pracownikami, tylko z portierem mogła czasem życzliwie porozmawiać lub pożartować. Nie była to jednak jej jedyna tajemnica. Erwina podkochiwała się w Kamilu. No, może nie była to wielka platoniczna miłość, ale wzdychała na jego widok. Zawsze wymyśliła jakiś pretekst, by ich oczy mogły choć na chwilę się spotkać.  Kamil był jednak jak kamień. Cenił sobie wolność i nie zwracał uwagi na zaczepki  pięknych dziewczyn, a już tym bardziej tych, które pracowały w jego firmie. Nagle jak huragan otworzyły się drzwi, przez które z pośpiechem przebiegł Kamil. Erwina zdążyła upuścić papiery pod jego nogi, ale on tylko burknął „przepraszam” i wszedł do windy. Portier wzruszył ramionami w geście bezradności.

- No cóż, poderwę go innym razem – z uśmiechem zażartowała Erwina  i poszła do swojej pracy.

Zebranie zarządu już dawno się rozpoczęło.

- Znowu się spóźniłeś - usłyszał Kamil otwierając drzwi sali konferencyjnej.

- Przecież ja się nigdy nie spóźniam, dziś to wyjątek – odpowiedział zdenerwowany Kamil.

- To nie jest wytłumaczenie – rzucił ktoś z  końca sali.

- Przepraszam, miałem kłopot z samochodem – próbował tłumaczyć się Kamil.

- Zostawmy to już i rozpocznijmy, szkoda czasu – przerwał prezes.

- Proszę przedstawić sprawozdanie za ostatni miesiąc – powiedział vice-prezes kierując wzrok na Kamila.

Ten w pośpiechu przeszukiwał swoją teczkę i.. o zgrozo! Zabrał z domu nie te dokumenty. Sytuacja stała się bardzo nieprzyjemna. Już wcześniej kilku członków zarządu czekało na jakikolwiek błąd Kamila, który był zawsze bardzo sumiennym  pracownikiem. Rozpoczęła się awantura. Elita ogromnej firmy pilnująca bardziej swoich stołków, niż interesów przedsiębiorstwa przekrzykiwała się wzajemnie, jak grono dzieci tłukących się w piaskownicy, a nie ludzie zajmujących wysokie stanowiska. Nerwowa atmosfera wyzwoliła w ludziach chęć wyrzucenia z siebie wszystkich żali, nie zawsze prawdziwych.

- Panowie, to nie sejm, żeby bez względu na to co zrobimy zawsze co miesiąc była wypłata, trzeba myśleć o rozwoju firmy, a nie o wzajemnych utarczkach. – powiedział głośno prezes.

- Oczywiście, dlatego żądam zwolnienia dyscyplinarnego Kamila – wtrącił vice- prezes.

- Bez przesady – odrzekł prezes – Kamil zawsze bardzo dobrze wywiązywał się ze swoich  obowiązków i wiele zrobił dla firmy, poza tym nie ma podstaw do zwolnienia.

- Każdemu zdarza się pomyłka – dodał sekretarz, raczej rzadko odzywający  się na zebraniach.

- Jeśli nie zwolnienie, to nagana z wpisem do akt. – powiedział jeden z członków zarządu.

Znów zaczęły się przekrzykiwania i wzajemne oskarżenia. Po wielkich trudach udało się prezesowi przywrócić normalny ton rozmowy i zebranie potoczyło się nadal.

- Musisz się teraz pilnować – zagadnął Kamila prezes po zebraniu.

- Przecież ja zawsze wszystkiego pilnuję – odpowiedział Kamil tonem bardziej pytającym niż twierdzącym.

-Ty tak, ale inni ciebie też pilnują....- nie dokończył zdania, ale miał minę jakby chciał coś jeszcze dodać.

Dzień do końca już był nerwowy. Na dodatek po południu zaczął padać deszcz. Zrobiło się smutno i szaro..

 

 

Erwina po pracy jak zwykle pobiegła do wytwórni szukając choćby  jakiejś małej rólki dla siebie. Bez parasola przemokła do suchej nitki. Wyglądała jak strach na wróble. Woda ociekała jej z twarzy, makijaż się rozpływał, a rajstopy puściły oczka na obydwóch nogach. Z takim wyglądem nie miała szans na poważną rozmowę. To był stracony dzień. Wróciła do domu. Tam zawsze czeka na nią chomik i dwie papużki. Jak nie ma z kim pogadać to chociaż one jej wysłuchają. Oprócz  zwierzątek mieszkała zupełnie sama. Jej malutkie mieszkanko – pokój z kuchnią i łazienką - zawsze lśniło czystością. Po za tym było urządzone skromnie, ale z wielkim smakiem.  W takie wieczory jak ten opanowywała ją chandra. Rozmyślała o swoich niepowodzeniach  i beznadziejnej pracy biurowej. By poprawić sobie nastrój wkraczała w świat marzeń o wielkiej roli w filmie i o Kamilu. Zbierała wycinki z gazet, w których  były jego zdjęcia i marzyła o randce. Był przystojny, elegancki i miły. A do tego był bogaty. Niezły kąsek dla każdej panny. Tym bardziej, że był kawalerem i do tego bez żadnych zobowiązań. Upajała się swoimi  marzeniami i wierzyła, że kiedyś ich drogi  się odnajdą.  W końcu pracowali w tej samej firmie... Noc minęła  normalnie. Erwina zasnęła samotnie w domu ze swoimi marzeniami, a Kamil pracował do późna, też samotnie, ale on nie miał czasu na romantyczne marzenia. Następny dzień był podobny do wszystkich innych. Erwina  zajmowała się swoimi dokumentami, a Kamil pracował w swoim gabinecie, obsługiwany przez własną sekretarkę.   Był fantastycznym facetem i sekretarka robiła  wszystko co w kobiecej mocy, by zwrócił na nią uwagę. Kamila jednak nie wzruszały żadne kobiece wdzięki. Mógł je mieć na kiwnięcie ręki, a to mu nie odpowiadało. Poświęcał się pracy i tylko od czasu do czasu zabawiał się, ale bez żadnych zobowiązań. Mijały dni. Erwina pracowała, by zarobić na życie, od czasu do czasu dostawała nic nie znaczącą rólkę, a  Kamil skrupulatnie pilnował swoich interesów. Zawistni członkowie zarządu tylko czekali by mu „dołożyć”. Był za dobry w tym co robił. Prezes szykował się na emeryturę, a on  stawał się jego potencjalnym następcą. Ktoś jednak nie wytrzymał oczekiwania na błąd Kamila i stało  się to, czego nikt się  nie spodziewał. Tajne dokumenty firmy przekazano konkurencji, a wszystkie dowody wskazywały na Kamila. Domyślano się, że te dowody były sprefabrykowane, jednak nie można tego było udowodnić. Sprawa była w toku, ale jego na ten czas zawieszono w  pracy. Był załamany. Jak nigdy nie pił alkoholu w większych ilościach, tak tym razem upił się do nieprzytomności.

Andriu parzył mu kawę i robił okłady.

- Nie martw się –pocieszał go Andziu - to na pewno szybko się wyjaśni i wrócisz do pracy.

-         Nieeeeeeee gaaaaaaadajjjjjj, nieeeeeeeeedobrze mi – bełkotał Kamil.

Wyczerpany stresem  i alkoholem wkrótce zasnął. Tym razem Andriu został na noc. Bał się o niego. Lubił go i szanował. Poza ty był jego prawdziwym przyjacielem.

Było około południa, gdy Kamil zerwał się z łóżka na równe nogi.

-         Andriu, dlaczego mnie nie obudziłeś, spóźnię się do pracy - krzyczał biegnąc do łazienki.

 Andriu przygotował śniadanie i poranną gazetę. Usiadł przy stole i bez słowa czekał na Kamila, podczas  gdy ten ciągle wykrzykiwał coś z łazienki. W końcu przyszedł do stołu.

- Czemu siedzisz jak ostatni ciołek, czy nie słyszysz co mówię - krzyczał zdenerwowany Kamil.

- Nie boli cię głowa? – spytał Andriu.

- Czy dobrze się czujesz? Nie mam czasu na takie pytania – odpowiedział Kamil.

- Uspokój się i wypij kawę – ze spokojem powiedział Andriu.

- Czyś ty oszalał?

- Ja nie, ale ty masz słabą pamięć po alkoholu – powiedział Andriu.

- A czego takiego nie pamiętam, co ?

- Co? Jak to co? Już nie pracujesz – trochę z ironią odpowiedział Andriu.

Kamil osunął się na krzesło.

- Myślałem, że to mi się śniło. To straszne, co my teraz zrobimy?

- Dzisiaj odpocznij, ale jutro będziesz musiał wyjść z domu, żeby portier niczego nie podejrzewał - stwierdził Andriu.

- Czemu mam udawać? – spytał z oburzeniem Kamil.

- Czemu?! Ludzie nie lubią tych, którzy tracą pracę, szczególnie gdy ich apartament kosztuje miesięcznie majątek. A do tego jest niezapłacony czynsz za ostatni miesiąc, bo nie miałeś na to czasu – stwierdził Andriu.

- No tak, ale w takiej sytuacji nie możemy zapłacić czynszu, bo zawiesili mi wypłatę, a premię diabli wzięli – powiedział Kamil ze wściekłością.

- Wyrwę nogi z dupy temu kto mi podłożył taką świnię – kontynuował.

- Jak go znajdziesz ?– spytał Andriu.

- Już ja się dowiem prawdy – z błyskiem w oku odpowiedział Kamil.

Dzień upłynął na rozmyślaniach, jakie działania prawne i nie tylko prawne trzeba podjąć, by wszystko się wyjaśniło.

Kamil wychodził rano z domu, jak gdyby nigdy nic pozdrawiał portiera mijając go w hollu. Niestety nie szedł do pracy, ale wszędzie tam, gdzie mógł się dowiedzieć czegoś o swojej sprawie. To było bardzo poważne oskarżenie, nie mógł  zostawić tego tak sobie. Pierwsze kroki skierował do prezesa.

- Ja ci wierzę, ale sam nie  mogę podjąć decyzji w tej sprawie. Musisz mnie zrozumieć, muszę działać zgodnie z decyzją zarządu i dokumentami. – odpowiedział mu prezes.

Cóż było robić. Kamil musiał próbować innych dróg. Jednak sprawa się przeciągała, a czas nieubłaganie leciał. Trzeba było zapłacić czynsz i z czegoś żyć. A życie Kamila było drogim  życiem. Zdążył się przyzwyczaić do luksusu, z którego trudno jest potem zrezygnować. Andriu nieustannie wspierał go w działaniach. Sam zresztą miał w tym interes. Miał bardzo dobrze płatną pracę, a do tego  lubił Kamila oraz to, co dla niego robił. Nie chciał, by ta znajomość i praca już się skończyła. Zaczęli przeglądać oferty pracy w różnych gazetach, jednak bez żadnego rezultatu. Kamil był zrozpaczony. Zapasy pieniędzy szybko topniały, a końca całej sprawy nie było widać. Trzeba było podjąć decyzję o sprzedaży kilku wartościowych rzeczy. To jednak załatwiało sprawę  na krótko. Sytuacja stawała się dramatyczna i dla Kamila i dla Andriu. Kamil zaczął pić, przyjaciele stopniowo odsuwali się od niego. Stawał się niepotrzebny dla świata. Andriu jednak niezmordowanie przeglądał codzienną prasę, szukając już czegokolwiek. Miał trudne zadanie, nie dosyć, że sam przeżywał niepokój, co z nim będzie, to jeszcze musiał podtrzymywać na duchu Kamila.

Jednak pewnego dnia ukazało się bardzo atrakcyjne finansowo  ogłoszenie.

„ Do reklamy potrzebna wysoka kobieta o mocnej budowie ciała.”

- I cóż tu jest ciekawego- spytał Kamil.

- Wynagrodzenie - odpowiedział Andziu.

- No faktycznie, taka kwota pozwoliłaby nam odetchnąć – powiedział Kamil.

- Zagraj w tej reklamie – śmiało powiedział Andziu.