"Pierwszy dzień an Skałkach przyniósł mi doznania, które osłabiły wszystkie dotychczasowe fascynacje.odnalazłam coś dla siebie i wiedziałam, że przy tym pozostanę. Przeżyłam wówczas całą gamę uczuć: strach i radość z jego pokonania, skupienie i determinację, uwolnienie się od siły ciążenia, niezwykle silny kontakt z przyrodą, ze skałą, która była moim oparciem. Jej zapach, zapach ziemi w szczelinach skalnych, powietrza i lasu. I chwila związania się liną z partnerem, dająca poczucie bezpieczeństwa, gdyż jest on i lina."
.
.
Książka o Wandzie Rutkiewicz to już fascynująca lektura, ale książka napisana przez samą Wandę to prawdziwa wyprawa na szczyt. Nie można bowiem zrozumieć jej bez gór, nie wystarczy znać jedynie rekordy i osiągnięcia, trzeba spojrzeć na góry jej oczami, poczuć lodowaty wiatr na twarzy i zasnąć wtulonym w śnieg. Niewielu tego doświadczyło, ale czytając wspomnienia Wandy Rutkiewicz miałam wrażenie, że jestem z nią w jej ukochanych górach.
.
.
"Na jednej linie" to opowieść o marzeniach i trudnej drodze do ich realizacji. Sukces nie przychodzi łatwo, trzeba na niego pracować latami z uporem i determinacją. Przeszkód jest wiele... czasem brak życzliwości "kolegów", czasem zwykły pech, innym razem zbyt skromne fundusze. Najbardziej sprawiedliwa staje się pogoda, która wszystkich traktuje jednakowo i sprawiedliwie osądza. Gór nie można oszukać, przekupić, przebłagać. Są piękne, ale i okrutne. O tym również pisze Wanda. Co kilka stron opisuje swoje spotkania z innymi alpinistami, przyjaźnie, wspólne zdobywanie szczytów. Ale na tych samych stronach znajdują się wstrząsające adnotacje. Prawie przy każdym tym nazwisku, Wanda Rutkiewicz podaje datę i miejsce śmierci. I choć pisze o smutku, i o swoim przerażeniu, to jednak zdaje się, że śmierć dla alpinistów jest możliwą i rozważaną przyszłością. Każdy z nich, również sama autorka, są jej świadomi, w jakiś sposób z nią oswojeni.
.
.
.
.
Gdy zamknęłam książkę długo myślałam o jej autorce. Kochała góry ponad wszystko, o nich tylko myślała, dla nich żyła. Dla swoich marzeń poświęcała wszytko i wszystkich. Zawsze w górach, a gdy na równinie, to z pewnością z planem w głowie na nową wyprawę. Łatwo dziś nam osadzać alpinistów, mówiąc, że niepotrzebnie ryzykują, że to bez sensu. A gdy zdarzy się wypadek, szybko i pochopnie szukamy winnych, bezwzględnie tocząc dysputy, jak należało postąpić. Ale nikt z nas nie był w górach, nie przebywał kilka dni w zasypanym śniegiem namiocie przy zamieci i -35 stopniach. Nikt nie wie, jak to jest przejść 25 metrów na wysokości ponad 8000 m w "stresie śmierci", gdzie myślenie jest prawie niemożliwe, a organizm odmawia działanie, gdzie życie i śmierć stają się jednym. Nikt z nas nie stanął na szczycie ziemi... Wanda Rutkiewicz stanęła, i to w czasach, gdy Everest nie był jeszcze zaśmieconą atrakcją turystyczną dla rozpieszczonych bogaczy, którzy chcą mieć ciekawą wzmiankę w CV... Zdobyła Mount Everest 16 października 1978 roku, tak - tego pamiętnego dnia. I kiedy wielu Polaków świętowało wybór Jana Pawła II, Wanda Rutkiewicz walczyła o życie i targowała się o nie z "Górą Gór"... Tym razem to Wanda zwyciężyła, a "ośmiotysięcznik" dał jej się zdobyć...
.
.
Wanda Rutkiewicz oddała górom całą siebie i góry przyjęły jej ofiarę... W 1992 roku na zawsze pozostała wśród śniegu, patrząc ze szczytu na świat...
.
.
.
"Pragnęłam przekazać jak najwięcej z tego, co stało się moim udziałem. Ci, którzy chcieli mnie słuchać, porozmawiać ze mną, obejrzeć zdjęcia, nie mieli szans na przeżycie tego, co ja. Być może marzyli o jakichś własnych Everestach nie mniej niż ja o swoim, być może dzięki mnie - jednej z nich - uwierzyli, że ich marzenia i tęsknoty za czymś "naj" mogą się spełnić..."
.
.
Anna M.
.
.
Zobacz również:
.
.
Ośmiotysięczniki Wandy Rutkiewicz
-
Mount Everest (8848 m) – 16.10.1978
-
Nanga Parbat (8126 m) – 15.08.1985
-
K2 (8611 m) – 23.06.1986
-
Shisha Pangma (8027 m) – 18.09.1987
-
Gasherbrum II (8034 m) – 12.07.1989
-
Gasherbrum I (8080 m) – 16.07.1990
-
Cho Oyu (8201 m) – 26.09.1991
-
Annapurna (8091 m) – 22.10.1991.
Inne osiągnięcia górskie (wybór)
.
.
-
Mnich (Tatry) – wschodnią ścianą, Wariantem R, 1964
-
Mały Kiezmarski Szczyt (Tatry) – północną ścianą, dr. Stanisławskiego, 1964
-
Hochfernerspitze (Zillertal, 3463 m) – północno-zachodnią ścianą, V – 14.09.1964 (z Helmutem Scharfetterem)
-
Olperer (Zillertal, 3476 m) – północno-zachodnią flanką, dr. Marinera, IV – 22.09.1965 (ze Zdzisławem Kirkin-Dziędzielewiczem i H. Scharfetterem)
-
Scharnitzspitze (Wetterstein, 2464 m) – południowym zacięciem, dr. Lebelego, IV, 26.09.1965, (ze Z. Kirkin-Dziedzielewiczem i H. Scharfetterem)
-
Scharnitzspitze (Wetterstein, 2464 m) – południową ścianą, wprost zacięciem Hannemanna, V+, 27.08.1965 (ze Z. Kirkin-Dziedzielewiczem)
-
Torre Stabeler (Dolomity) – dr.Fehrmanna, 17.09.1965(ze Z. Kirkin-Dziedzielewiczem i W. Kuschelem)
-
Niżnie Rysy (Tatry) – zimowe przejście północno-zachodniej ściany, 14.02.1966 (z Krzysztofem Cieleckim, Januszem Kurczabem i Adamem Szymanowskim)
Mały Koprowy Wierch (Tatry) – nowa, zimowa droga prawą częścią północnej ściany (V), 16.02.1966 (z Krzysztofem Cieleckim, Bogdanem Jankowskim i Januszem Kurczabem) -
Mont Blanc (4807 m) – trawersowanie od Col du Midi do Aiguille du Go?ter, lato 1966 (z Elżbietą Miszczak-Piekarczykową)
-
Aiguille du Grépon (Masyw Mt Blanc, 3482 m) – I kobiece przejście wsch. ściany, V – sierpień 1967, ( z Haliną Krüger-Syrokomską)
-
Trollryggen (Norwegia, 1774 m, VI) – I przejście kobiece, 9-11.08.1968 ( z H. Krüger-Syrokomską)
-
Pik Lenina (Pamir, 7134 m) – wejście przez Skały Lipkina, 10.08.1970
-
W.82 (Hindukusz, ok. 5950 m) – I wejście, 14.08.1972 (północno-wschodnim filarem, III, z Janem Holnickim-Szulcem, Andrzejem Sikorskim i Krzysztofem Zdzitowieckim)
-
W.81 (Hindukusz, ok. 5980 m) – I wejście, 15.08.1972 (trawersowanie wzdłuż głównej grani, z Janem Holnickim-Szulcem, Andrzejem Sikorskim i Krzysztofem Zdzitowieckim)
-
Noszak (Hindukusz, 7492 m) – 23.08.1972, I polskie wejście kobiece
-
Eiger (3970 m) – II przejście w ogóle, a I kobiece północnym filarem, dr. braci Messnerów i Hiebelera, 19-22 sierpnia 1973 (z Danutą Gellner (-Wach) i Stefanią Egierszdorf)
-
Gasherbrum III (7952 m) – I wejście, 11.08.1975 (z Alison Chadwick-Onyszkiewicz, Januszem Onyszkiewiczem i Krzysztofem Zdzitowieckim)
-
Matterhorn (Alpy Pennińskie, 4478 m) – I kobiece zimowe przejście północnej ściany, dr. Schmittów 7-10.03.1978, (z Anną Czerwińską, Ireną Kęsą i Krystyną Palmowską)
-
Grand Capucin (Masyw Mt Blanc, 3838 m) – wschodnią ścianą, dr. Bonattiego, 15-16.07.1979 (z Ireną Kęsą)
-
Aconcagua (Andy, 6960 m) – przejście południowej ściany w stylu alpejskim (16-19.01.1985, ze Stéphane Schaffterem)