JustPaste.it

Wyuczona bezradność

Dlaczego czasem NAWET NIE PRÓBUJEMY walczyć o własny los, swoje szczęście...

Dlaczego czasem NAWET NIE PRÓBUJEMY walczyć o własny los, swoje szczęście...

 

wyuczona bezradonosć

 

Gdy byłem mały często zabierano mnie do cyrku. Na pierwszej takiej wyprawie, którą pamiętam, zapadł mi w pamięć mały słonik. Stał obok namiotu na kawałku wolnej przestrzeni. Po środku wbity był w ziemię niewielki palik. Słonik był przywiązany do niego nie specjalnie imponującą linką. Malec był bardzo ciekawski i co chwila zainteresowany czymś w oddali ruszał na spotkanie z życiem. Przygoda kończyła się zawsze tak samo… szarpnięciem i niemocą wyrwania się z uwięzi. Patrzyłem przez dłuższą chwilę jak na wszystkie sposoby, młodziutki słonik, stara się uwolnić. Niezgrabnymi ruchami stworzenie walczyło z ograniczeniem nie mając szans z dobrze dobranym do jego siły i masy zabezpieczeniem.

Po latach ponownie, cyrk z dzieciństwa, zawitał do miasta. Postanowiłem odświeżyć wspomnienia i udać się na pokazy. Główną atrakcją miał być słoń robiący różne sztuczki w tym noszący wielkie kłody drewna. Jakież zdumienie towarzyszyło mi gdy zobaczyłem znanego mi z dzieciństwa ale już dorosłego słonia. Zaskoczenie nie było spowodowane samym zwierzęciem ale tym, że stało w tym samym miejscu co dawniej i tak samo było przywiązane. Niewielki palik wbity niedbale do połowy w ziemię i wytarta, wątła linka robiły komiczne wrażenie kontrastując do potęgi rosłego słonia. Jasne stało się dla mnie, że to nie uwieź trzymała giganta na swoim miejscu. Gdy podszedłem zamyślony bliżej z orzeszkami, które jadłem, zwierzę chyba również ich zapragnęło. Słoń zrobił dwa szybkie kroki w moim kierunku aż podskoczyłem przerażony szarżą giganta... Zwierzę zatrzymało się zanim linka, którą było przywiązane, napięła się, choć zabrakło jeszcze dwóch kroków aby sięgnąć po upragnione łakocie. Stojąc jak wryty obserwowałem przekomiczną scenę jak mocarne zwierzę wyginało się bezskutecznie by sięgnąć trąbą do mojej paczki orzeszków.

Długo po tym zdarzeniu rozmyślałem jaka siła była wstanie zastąpić gruby łańcuch i potężny pal głęboko wbity w ziemię. Dlaczego silne zwierzę nawet nie spróbowało zerwać się z symbolicznej uwięzi?…         

 

Wyuczona bezradność

 

Wyuczona bezradność to termin który został wprowadzony do psychologii dzięki Martinowi Seligmanowi. Nie był on jednak pierwszym badaczem, który otarł się o to zagadnienie.

Jeszcze przed Seligmanem eksperymenty z warunkowaniem na szczurach prowadził Morwer i Viek w 1948 roku. Badanie polegało na poddaniu szczura wstrząsom elektrycznym po 10 sekundach od chwili gdy zaczęły jeść. Zwierzęta podzielono na dwie grupy. Pierwsza grupa miała kontrolę nad nieprzyjemnym doznaniem ponieważ zwierzęta mogły przerwać wstrząs zeskakując z kratki pod napięciem. Szczury z drugiej grupy nie miały takiego komfortu. Zostawały poddane tym samym wstrząsom jednak nie miały nad nimi żadnej kontroli. W efekcie szczury, które kontrolowały bodziec jadły chętniej i częściej w przeciwieństwie do tych, które nie miały kontroli. Wyciągnięto wówczas wniosek, że zwierzęta jadły mniej gdy nie kontrolowały w żaden sposób wstrząsów i wyrabiały sobie tak zwane „poczucie bezradności”.  

 

W późniejszym czasie (koniec lat 50), badania o podobnej tematyce, prowadził Curt Paul Richter. Badanie polega na wrzuceniu szczura do kadzi z wodą, z której nie ma się jak wydostać. Zwierzę pływa w kółko szukając ratunku. Nie znajdując rozwiązania z beznadziejnej sytuacji, tonie po zaledwie kilkunastu minutach. Sytuacja zmienia się jeżeli w pierwszej próbie pomożemy zwierzęciu wydostać się z morderczej pułapki na przykład podsuwając coś po czym może uciec. Przy kolejnej próbie wrzuceniu szczura do wody, szczur jest w stanie walczyć o życie nawet kilkadziesiąt godzin nim utonie. W tym wypadku zwierzę nie miało samo mocy sprawczej, nie mając wpływu na to czy eksperymentator sprowokuje warunki, które pozwolą mu się uratować. Nie miało to jednak znaczenia. Ważny wydaje się fakt, że sama nadzieja na możliwość wyjścia z sytuacji, daje motywację do działania. Silnie może zmotywować choć najmniejsza wiara w możliwość zmiany swojego losu, która zostaje usunięta gdy zwierzę wyuczymy bezradności.

 

W ten sposób dochodzimy do propagatora terminu „wyuczonej bezradności”. W 1967 roku Martin Seligman wraz z współpracownikami Maier i Overmier, badali wpływ awersyjnego warunkowania (badania Pawłowa) na uczenie się unikania. Unieruchomione częściowo psy warunkowano by reagowały na dźwięk sygnalizujący ból. Gdy zwierzęta były już nauczone korelacji, następnego dnia przenoszono je w urządzeniu, które składało się z dwóch części specjalnie oddzielonych od siebie. Bariera pomiędzy nimi była możliwa do pokonania przy odpowiedniej motywacji i metodzie. Zwierzęta wystawiane były na bolesne bodźce, wstrząsy elektryczne. Psy, które nie były warunkowane wstrząsami wcześniej, biegały chaotycznie po pomieszczeniu przez około pół minuty po czym przeskakiwały w desperacji przez barierę gdzie były bezpieczne. Po kilku takich doświadczeniach zwierzęta od razu gdy tylko znalazły się w pierwszej części urządzenia, uciekały w bezpieczne miejsce za barierę.

Inne zachowanie prezentowały psy, które były uprzednio warunkowane za pomocą wstrząsów. Początkowa reakcja była analogiczna do psów niewarunkowanych. Zwierzęta wyły i biegały po zamkniętej przestrzeni. Po pewnym czasie psy kładły się i całkiem biernie przyjmowały dalsze bolesne bodźce nie podejmując żadnej akcji, a już z pewnością nie próbując przeskoczyć przez barierę. Zdarzyło się co prawda, że jedno zwierzę z tej grupy badawczej przeskoczyło, w pewnej próbie, do bezpiecznej przestrzeni. Nie było to jednak na tyle silne wzmocnienie tego zachowania by wpłynąć na kolejne próby, w których pies pozostawał bierny wobec wstrząsom. Zachowanie to nazwano później wyuczoną bezradnością. Jest ono na tyle silne, że raz wyuczone w ten sposób bezradności zwierzę, bardzo ciężko jest powrotnie nauczyć motywacji do działania, które mogłoby poprawić jego sytuację. Potrzebowano bardzo wielu doświadczeń, podczas których zwierzęta siłą przeciągano do bezpiecznej części, by zwierzęta znów nauczyły się podejmować zbawcze od bólu działanie.

Ponadto stwierdzono, że wyuczona bezradność nie tylko prowadzi do poddanie się środowisku i braku prób jego kontroli ale również negatywnie wpływa na fizjologiczne funkcje organizmu. Zwierzęta uwarunkowane w ten sposób traciły apetyt, zmniejszała się im masa ciała oraz częściej chorowały na wrzody żołądka.

 

Zostawmy w spokoju szczury i psy. Jeżeli chodzi o gatunek homo sapiens, nie wybija się w temacie wyuczonej bezradności. Jeżeli nawet to skłaniałbym się ku temu, że radzimy sobie z nią jeszcze słabiej. Na każdym kroku, w naszym bogatym społecznym świecie, znajdziemy mnóstwo przykładów obrazujących działanie wyuczonej bezradności. W różnych sytuacjach poczynając od dzieciństwa aż po starość. Banalnym przykładem może być system edukacji. Jest mocno systemowy i zdecydowanie niedopracowany na wielu polach. Gdy będąc w pierwszych klasach szkoły zasiadłem beztrosko w nowym dla siebie otoczeniu, wszystko było świeżym doświadczeniem, które szybko warunkowała moje reakcje na późniejsze lata. Gdy na lekcji pani zadawała pytania, dużo osób podnosiło ręce do góry zgłaszając się do odpowiedzi. Stronnicza nauczycielka wybierała niektóre osoby, pupili, znacznie częściej niż inne. Było to dla nich pozytywnym wzmocnieniem. Dawała im odczuć, że są ważni i mają wpływ na swój los. Były też takie osoby, które z tych lekcji wyniosły naukę, że nie warto się rwać do odpowiedzi ponieważ i tak nikt nie chce ich słuchać. Tracili wiarę w siebie i możliwość kontrolowania i wpływania na przebieg zajęć. Te z pozoru błahe sytuacje z pierwszych chwil edukacji miały duże znaczenie dla ich późniejszych wyborów w życiu.

 

W funkcjonowaniu dorosłych jednostek, znajdziemy jeszcze więcej przypadków. Część z nich będzie mieć źródła właśnie w dzieciństwie (lub chociaż tendencje do szybszego zniechęcania się) inne będą powstawać niezależnie, opierając się o zupełnie nowe sytuacje. E. Walker badał zachowanie kobiet w rodzinach patologicznych. Wiele lat przyglądania się przemocy w rodzinie dało ciekawe spostrzeżenia. Zauważył mianowicie, że z początku, gdy zaczęło dochodzić do aktów przemocy, kobiety podejmowały działania by im zapobiec. Potulne usługiwanie agresywnemu partnerowi, prośby, próby komunikacji lub unikanie spotkań. Gdy nic nie przynosiło rezultatów, kobiety nabierały przekonania, że nie są wstanie nic zmienić. Z każdą porażką umacniały się w swej bezradności wobec zaistniałej sytuacji. Stawały się bierne i popadały w apatię nie próbując zmienić swojego losu.

 

Stwierdzono, że wyuczona bezradność prowadzi między innymi do poniższych problemów:

  • Do ogólnych błędnych przekonań na temat rzeczywistości i braku kontroli nad nią. Zazwyczaj jest to deficyt poznawczy związany z daną sytuacją ale może on się odbijać na szerszym pojmowaniu swojej osoby.
  • Brak motywacji do jakiegokolwiek działania, brak chęci podjęcia nawet próby rozwiązania problemu.
  • Może dojść do zaburzeń emocjonalnych, które objawiają się depresją, apatią, lękiem, zmęczeniem a nawet wrogością (agresją).
  • Mogą wystąpić zaburzenia społeczne takie jak wycofanie lub osłabienie kontaktów społecznych.
  • Tak samo jak u zwierząt sytuacja taka wpływać może z różną siłą na fizjologię. Może osłabiać układ odpornościowy i sprzyjać różnym schorzeniom.

Pomoc w leczeniu wyuczonej bezradności nie jest łatwa. To uwarunkowanie zdecydowanie łatwiej jest wywołać niż później znów powrócić do stanu, w którym jednostka jest gotowa działać. Z literatury dowiemy się, że na wstępnie należy udzielić takiej osobie wsparcia emocjonalnego i pozwolić wypłynąć na wierzch wszystkim negatywnym emocjom. Należy sprawić by zdystansowała się od danego problemu i ujrzała potencjalne możliwości. Poszerzenie spektrum spostrzegania rzeczywistości i problemu, wraz z uwolnieniem emocji, powinno sprzyjać terapii. Ważne jest też częste wzmacnianie pozytywnych emocji i uświadomienie pacjentowi, że działanie jest możliwe.

 

W ostatnim czasie Seligmann opierając się o wyuczoną bezradność również pracował nad modelem leczenia depresji (zagadnienia te mają bardzo wiele wspólnego). Okazuje się, że nie tylko rzeczywiste sprawowanie władzy nad zjawiskami jest istotne ale samo przekonanie o posiadaniu tej władzy. Osoby, które w rzeczywistości nie kontrolują otoczenia nie muszą wcale wpadać w wyuczoną bezradność jeżeli wierzą, że mimo wszystko posiadają jakiś rodzaj kontroli.

Na co dzień obserwuję osoby, które radzą sobie z brakiem kontroli, po przez wiarę w magię, astrologię czy horoskopy (myślenie magiczne).

 

Podsumowanie

 

Po latach zgłębiania wiedzy psychologicznej przypomniałem sobie na powrót, słonia z cyrku i dziwną siłę, która go trzymała na uwięzi. Dziś już wiem, że ową potężną siłą jest wyuczona bezradność. Jest to siła, która nie potrzebuje łańcuchów by skrępować nas na tyle mocno byśmy nie byli wstanie podjąć żadnego, konstruktywnego działania. Jest potęgą, która powstaje w naszej psychice. Łatwo ją stworzyć a znacznie ciężej się jej pozbyć. Przywracanie wiary w to, że potrafimy kontrolować nasz los jest trudniejsze niż sama jej utrata. Siła ta odbiera nie tylko motywację i wiarę ale również potrafi odbić się na naszej fizjologii. Jeżeli przekłada się na ogólne podejście do życia, jest bardzo prawdopodobne, że będzie szła w parze z depresją, apatią i osłabieniem nie tylko woli ale i zdrowia.

Na szczęście cały czas prowadzone są badania nad coraz skuteczniejszymi metodami jej leczenia. Wierzę w to, że nie jesteśmy bezradni w tej kwestii i przyszłość pomoże jeszcze lepiej radzić sobie z wyuczoną bezradnością zarówno zapobiegając jej jak i rozwijając metody leczenia.

 

 

Bibliografia

Curt Richter; opis w: Psychosomatic Medicine 1957, 19 s. 191-198.

Por: K. Przełowiecka, Zjawisko wyuczonej bezradności u klientów instytucji pomocy społecznej - przyczyny, konsekwencje, możliwości przeciwdziałania [w:] Pomoc - Wsparcie społeczne - poradnictwo. Od teorii do praktyki, pod red. M. Piorunek, wyd. Adam Marszałek, Toruń 2010

Seligman and Maier, (1967). Failure to escape traumatic shock. Journal of Experimental Psychology, 74.

Seligman M., Walker E.,  Rosenhan D. Psychopatologia,  2003, Wydawnictwo Zysk i S-ka.

Seligman, M.E.P. (2004). Can Happiness be Taught?. Daedalus journal, Spring 2004

Philip G. Zimbardo, Richard J. Gerrig , Psychologia i życie, 2012, wydawnictwo PWN.

 

 

http://yourkatharsis.pl/