JustPaste.it

Bóg Honor Ojczyzna czyli sprawa katolicka celem nadrzędnym

Ukraińscy sąsiedzi uwierzyli, że od postsowieckiej siermięgi, korupcji, dziadostwa, bałaganu i braku „szacunku” dla człowieka uratuje ich integracja ze strukturami eurokołchozu.

Ukraińscy sąsiedzi uwierzyli, że od postsowieckiej siermięgi, korupcji, dziadostwa, bałaganu i braku „szacunku” dla człowieka uratuje ich integracja ze strukturami eurokołchozu.

 

 

Czyż to nie prawdziwy paradoks historii? Oto w dziesięciolecie naszego wstąpienia do Unii Europejskiej – która we wszystkich niemal aspektach okazała się synonimem walki z cywilizacją zachodnioeuropejską, tj. jej łacińskością, katolickością oraz umiłowaniem wolności i prawdy – w imię europejskiego mitu na kijowskim Majdanie zginęli ludzie.

Nasi ukraińscy sąsiedzi uwierzyli, że od postsowieckiej siermięgi, korupcji, dziadostwa, bałaganu i moskiewskiego „szacunku” dla człowieka uratuje ich integracja ze strukturami eurokołchozu.

Ulegając cywilizacyjnemu mirażowi Unii jako ostoi dobrobytu i stabilizacji, w swym dążeniu do integracji z Zachodem protestujący na Majdanie Ukraińcy sięgnęli po wizerunki Jezusa Miłosiernego i Matki Bożej Fatimskiej, nie dostrzegając w owym zestawieniu dwóch całkowicie rozbieżnych rzeczywistości żadnej sprzeczności.

Protestującym przeciwko prorosyjskiej władzy i opowiadającym się za kierunkiem prounijnym towarzyszyli greckokatoliccy księża, którzy z krzyżami w rękach powstrzymywali ich od samosądów, odwołując się do pojęcia „cywilizowanego człowieka” i chrześcijańskiego miłosierdzia. Chyba po raz pierwszy w historii postsowieckiej Ukrainy tak wyraźnie dominujące stały się odwołania katolickie.

Tym bardziej porusza nas ten tragiczny konflikt, niemalże rodem z klasycznego greckiego dramatu, w jaki uwikłani zostali Ukraińcy. Stanęli bowiem przed wyborem dwóch dróg, z których każda jest niemal tak samo zła i skończy się dla nich opłakanymi skutkami. Nie wiemy i w tym momencie historycznym nie podejmujemy się badać, na ile wybór, którego dokonują nasi wschodni sąsiedzi, jest wolny i przez nikogo niesterowany.

Nie sposób jednak odmówić słuszności tezom stawianym w niniejszym numerze naszego magazynu przez Grzegorza Brauna, który stwierdza, że niezależnie od wariantu czy raczej przygotowanego wcześniej scenariusza, jaki przyjdzie Ukraińcom zrealizować, nie będzie to służyło ani sprawie polskiej, ani katolickiej.

Albowiem to właśnie sprawa katolicka winna być dla nas celem nadrzędnym, a sprawa polska ma służyć realizacji tego celu. Jeśli tak się nie dzieje, jeśli sprawa katolicka nie jest nadrzędną dla narodów katolickich, wówczas łatwo popaść w różnej maści chore nacjonalizmy i zejść na poziom rewolucyjnego barbarzyństwa.

Po dziesięciu latach my – polscy katolicy – wiemy już, że sprawa katolicka w biurokratycznym tworze, jakim jest Unia Europejska, stała się kamieniem obrazy i znakiem, któremu się sprzeciwiają. W kwestiach moralnych poziom aberracji i zboczeń promowanych czy wręcz narzucanych rozmaitymi dyrektywami krajom członkowskim, przekroczył już dawno wszelkie możliwe granice.

Kiedyż wobec tego nasz naród gotów będzie na swój rodzimy Majdan, który wyrwie nas z objęć Jewropejskiego Sajuza i z Bożą pomocą otworzy nas oraz naszych sąsiadów: Litwinów, Estończyków, Łotyszy, Białorusinów, Ukraińców, Słowaków, Węgrów, Czechów, Chorwatów na perspektywę budowy katolickiego imperium pod wodzą katolickiego władcy?

Być może nigdy, jeśli na to nie zasłużymy lub nie będziemy o to prosić w pokornej modlitwie. Historia, która ma tylko jednego Pana i Króla, zna jednak niewiarygodne zwroty, które dokonują się często za sprawą małej grupki lub tylko jednego człowieka wiernego Bożemu powołaniu. Sceptycy będą się uśmiechać – pisał niegdyś o katolickim zwycięstwie nad Rewolucją Plinio Corrêa de Oliveira – ale śmiechy sceptyków nigdy nie były w stanie powstrzymać zwycięskiego marszu tych, którzy posiadają Wiarę.

Sławomir Skiba

 

Źródło: http://www.pch24.pl/sprawa-katolicka-celem-nadrzednym,21604,i.html