JustPaste.it

Jak zostać naukowcem...

"Obiecałem, że o tym napiszę. Czy to wiem? Wiem – z własnego doświadczenia a także z wiarygodnych źródeł. Może najpierw o tym moim własnym doświadczeniu. 

W mojej karierze byłem prawdziwym naukowcem przez całe trzy lata. A było tak: byłem profesorem w Instytucie Fizyki Teoretycznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Ale sznase na zostanie tam prawdziwym naukowcem były małe. Przede wszystkim dlatego, że wciągało nauczanie. Lubiłem wykładać, lubiłem studentów, cieszyłem się jak dziecko gdy przychodzili do mnie ze swymi problemami i pytaniami, cieszyłem się z każdego napisanego pod moim kierunkiem doktoratu. To zabierało czas. No i studentom trzeba było pomagać tak, by mogli potem znaleźć pracę- czyli iść na kompromisy.

Utworzyłem jednak nawet własny zakład: Zakład Dynamiki Nieliniowej i Układów Złożonych – bo tam mnie ciągnęło. Jednak sporo czasu spędzałem za granicą – tam mi się lepiej pracowało, z dala od obowiązków wykładowcy i od obowiązków administrycajnych, które, co tu dużo mówić – wciągały.

W końcu wylądowałem na stypendium Kościuszkowskim w Gainesville na Florydzie. Stypendium po roku się skończyło, trzeba było jednak jakoś zarabiać. Zacząłem więc znów wykładać. W USA okazało się to znacznie bardziej czasochłonne niż w kraju. Znacznie mniej swobody w wyborze tematyki wykładów, testy, ich sprawdzanie … Niemal się od tego rozchorowałem. Zacząłem się więc rozglądać za pracą z dala od wykładania i z dala od administrowania.

No i takową znalazłem: zostałem prawdziwym naukowcem. Pracowałem w domu, tyle ile chciałem. Pracowałem nad fizyką „prawdziwą”, stosowaną. Wojsko płaciło dobrze. Opamiętałem się po trzech latach, gdy zaczęto mi proponować podpisanie dokumentów które by ograniczały moją swobodę wypowiedzi. I tak straciłem szansę na to, by ugruntować się na pozycji prawdziwego naukowca. Ale przynajmniej zasmakowałem.

 
Dziś temat ten dalej mnie interesuje – jako obserwatora. Niedawno znalazłem doskonały przykład. Moim bohaterem jest Jonathan P. Dowling. Poświęciłem mu notkę anglojęzyczną: Quantum Future? - Can be scary...
 
Oczywiście napisałem do niego, zawiadomiłem go o tym, że jest moim bohaterem. Póki co przyszła automatyczna odpowiedź - reklama jego książki. Zacytuję:
 
Schrödinger's Killer App — Race to Build the World's First Quantum Computer
By Jonathan P. Dowling
 
Published May 7th 2013 by Taylor & Francis – 453 pages
http://www.taylorandfrancis.com/books/details/9781439896730/
 
"Written by a renowned quantum physicist closely involved in the U.S. government’s development of quantum information science, Schrödinger’s Killer App: Race to Build the World’s First Quantum Computer presents an inside look at the government’s quest to build a quantum computer capable of solving complex mathematical problems and hacking the public-key encryption codes used to secure the Internet. The "killer application" refers to Shor’s quantum factoring algorithm, which would unveil the encrypted communications of the entire Internet if a quantum computer could be built to run the algorithm. Schrödinger’s notion of quantum entanglement—and his infamous cat—is at the heart of it all."
 
Sam bohater niechybnie wyglądem swoim ucieleśnia prawdziwego naukowca:
 
 
Jonathan P. Dowling
© J. P. Dowling
 
Wygląd wyglądem, ale co robić praktycznie by być takim jak on? Otóż daje on praktyczne wskazówki.
 
Najważniejsze to:
 
  • Uczestnicz w warsztatach organizowanych przez rząd!
  • A tam „Schmooze & Booze!”
 
Przyznam, że nie wiedziałem co to znaczy. Musiałem zapytać Żonę. No, wytłumaczyła mi: szmuz, to znaczy głaskać, podchlebiać się. A buz to znaczy najlepiej robić to w barze, przy kieliszku, lepiej przy szklance. Na konferencjach, warsztatach, jest zwykle ku temu okazja. No tak, zrozumiałem. Przecież sam w ten sposób zrobiłem doktorat. W Karpaczu, na Szkołach Zimowych Fizyki Teoretycznej był bar. Przy barze, wieczorem mogłem ja, biedny student, zahaczyć koryfeuszy nauki, podpytać o to i owo, dowiedzieć z pierwszej ręki nad czym pracują, co wiedzą a czego a nie wiedzą. Bez tego doktoratu nigdy bym pewnie nie zrobił, i nigdzie po doktoracie nie byłbym zapewne zapraszany.
 
I to powinno być prawdziwym tytułem mojej notki. Tyle, że nie wiem jak to po polsku tak zgrabnie ująć.
Reszta jest milczeniem. "

 

 

Ps. Jest to notka biograficzna prof. Arkadiusza Jadczyka. 

 

Arkadiusz Jadczyk (ur. 27 października 1943 r. w Łucku) – polski fizyk, profesor.

Tytuł doktora nauk fizycznych uzyskał w 1970 r. na Uniwersytecie Wrocławskim, doktora habilitowanego w 1975, w 1991 otrzymał tytuł naukowy profesora zwyczajnego.

W latach 1970-2003 pracował w Instytucie Fizyki Teoretycznej Uniwersytetu Wrocławskiego, był m.in. zastępcą dyrektora Instytutu ds. dydaktycznych 1984-87, zastępcą dyrektora Instytutu ds. naukowych 1990-93 oraz założycielem i kierownikiem Zakładu Dynamiki Nieliniowej i Układów Złożonych (1997-1998).

Pracował też zagranicą w Constellation Technology Corporation (Stany Zjednoczone) w latach 1998-2001. Koordynator międzynarodowego centrum CAIROS (Clifford Algebras International Research Open Studies) przy Instytucie Matematycznym Tuluzy (Francja)

Autor ponad 80 publikacji naukowych, członek towarzystw naukowych, m.in. Międzynarodowej Naukowej Rady Doradczej Clifford Algebra Conference ICCA8 oraz AGACSE 2008 (3rd International Conference on Applied Geometric Algebras In Computer Science and Engineering).

Zdobywca nagród:

  • Nagrody Ministra Edukacji Narodowej za wybitne osiągnięcia naukowe: 1970,1976,1985,1990,1996
  • Nagroda Ministra Edukacji Narodowej za osiągnięcia w nauczaniu: 1980
  • Nagrody PAN za osiągnięcia naukowe: 1972,1973
  • Nagroda Humboldta za rozwinięcie, we współpracy z prof. Ph. Blanchardem (Uniwersytet Bielefeld), 'Wzmocnionej Teorii Kwantów' (EEQT): 1995

Prowadzi blog w salonie24. Tyle Wikipedia.

 

 

 

Źródło: Profesor Arkadiusz Jadczyk