Łukasza Burligę - piłkarza Wisły Kraków przyłapano w punkcie bukmacherskim, podczas stawiania zakładów.
Mam deja vu. Nie tak dawno przecież podobnego myka odstawił jeden z lepiej zapowiadających się polskich sędziów piłkarskich.
I tu nasuwa mi się jedna myśl... Jak można być tak bezmyślnym?! Sam obstawiam mecze, ale mi wolno. Nie mam w kontrakcie zapisu o zakazie gry "w zakłady". Nie gram też w piłkę na tak wysokim poziomie.
I spokojnie bez emocji stawiam osąd nad Burligą: WINNY!
Oczywiście zgadzam się, że piłkarze, sędziowie, czy inne osoby związane ze sportem nie powinny obstawiać.
No, ale jak już chcą i tak bardzo ich korci to na litość... są strony bukmacherskie, gdzie anonimowo możesz obstawiać do woli! I też tam wygrywasz realną kasę.
Ale jak ktoś lezie do punktu, gdzie przewija się tysiące osób, to niech się nie dziwi, że później wypływa na wierzch afera, która niewątpliwie będzie się za nim ciągnęła długo, długo.
Franciszek Smuda w dzisiejszym wywiadzie dla Przeglądu Sportowego twierdzi, że nie odsunie Burligi od zespołu.
Mówi, że zawodnik przyznał się jemu i prezesowi o powyższym fakcie jeszcze zanim media sprawę nagłośniły.
Smuda mówi też, że piłkarz ma ogromne problemy finansowe...
Ciekawa ta nasza ligowa piłka.