JustPaste.it

Cztery wiadomości z Zachodniej Amazonii

Cztery wydarzenia dotyczące praw Indian w Zachodniej Amazonii - zarejestrowane w kwietniu i maju 2014 roku

Cztery wydarzenia dotyczące praw Indian w Zachodniej Amazonii - zarejestrowane w kwietniu i maju 2014 roku

 

SPIS TREŚCI:

 

1. Czy poszukiwanie Paititi znowu zagrozi życiu Indian?

2. Wielka rozprawa w piątą rocznicę krwawych wydarzeń w Bagua 

3. Indianka Ashaninka laureatką Goldmann Environmental Prize

4. Wazą się losy parku Yasuni. Czy w Ekwadorze odbędzie się ogólnokrajowe referendum w sprawie zachowania parku?

 

 

1. CZY POSZUKIWANIE PAITITI ZNOWU ZAGROZI ŻYCIU INDIAN?

W 2002 roku znany polski podróżnik i reporter , Jacek Pałkiewicz, brał udział w poszukiwaniu ruin zaginionego miasta Paititi. Wyprawa przedstawiana jako próba rozwikłania ostatniej tajemnicy Inków była szeroko relacjonowana przez TVP. Liczna osobowo ekspedycja wkroczyła wówczas na ziemie Indian znajdujących się w początkowej fazie kontaktu ze światem zewnętrznym, w dorzeczu Pini-Pini. Niedługo po tej ekspedycji do zespołu antropologów i etnologów z poznańskiego UAM napisał antropolog Glenn H. Shepard, prowadzący w tym czasie badania we wschodnim Peru. Natrafił on na „wielu schorowanych Machiguengów, którzy rozpaczliwie szukali pomocy medycznej”. Grypę, która prześladowała Indian „przywieźli ze sobą poszukiwacze zagubionego miasta Paititi”, w tym „jakaś ekipa polskiej telewizji”. Według Daniela Rodrigueza, w rezultacie szalejącej w tamtym czasie epidemii zmarło 24 Machiguengów.

 

Od tamtego, rozpaczliwego w skutkach doświadczenia, minęło raptem kilkanaście lat, a tymczasem nowy globtroter i poszukiwacz przygód, niepomny skutków poprzedniej ekspedycji, przymierza się do zorganizowania podobnej wyprawy. Francuski pisarz i podróżnik planuje wkroczenie na jeden z najodleglejszych obszarów peruwiańskiej Amazonii, w celu poszukiwania „zaginionego” lub „tajnego” miasta Inków. Wyprawa, najprawdopodobniej tygodniami eksplorująca teren, zagrozi zdrowiu nieskontaktowanych społeczności które nie posiadają odporności immunologicznej na choroby z zewnątrz. Thierry Jamin twierdzi, że Paititi może znajdować się w granicach liczącego sobie 215 tys. hektarów powierzchni, Narodowego Sanktuarium Megantoni, w regionie Cuzco, w południowo-wschodnim Peru. „Wielkie odkrycia dokonane przez moją grupę w dolinach Lacco, Chunchusmayo i Cusirini, na północ od Cuzco” prowadzą wprost do tego obszaru – sugeruje Jamin.

Thierry Jamin przekonuje, że kilku Indian Machiguenga widziało „monumentalne ruiny” na szczycie góry, wokół placu. Francuski podróżnik czuje, że jest bliski zlokalizowania wielkiego archeologicznego stanowiska i w tym celu, w lipcu 2014 roku, planuje odbycie kilkutygodniowej wyprawy potwierdzającej jego przypuszczenia. Istnieje poważna obawa, że niemniej liczna wyprawa niż ta z początku ubiegłej dekady, stworzy zagrożenie epidemiologiczne dla nieskontaktowanych Indian Nanti, żyjących w granicach sanktuarium. Zagrożenie takie, było jednym z powodów, dla którego 10 lat temu powstał w tym miejscu obszar chroniony. Celem jego jest m.in. podtrzymywanie strefy buforowej przed rozprzestrzenianiem się chorób zakaźnych, mogących zagrozić lokalnym grupom tubylczym nie mającym kontaktów ze społeczeństwem narodowym lub znajdującym się w początkowej fazie kontaktu. Zadaniem Megantoni jest zatem „ochrona narodów znajdujących się w dobrowolnej izolacji” i wspieranie badań naukowych, jedynie w „wyjątkowych okolicznościach”.

Jamin nie chce zdradzić dokładnej trasy wyprawy, ale potwierdził brytyjskiej gazecie „The Guardian”, że jednym z zamiarów jest prześledzenie rzeki Ticumpinia. Antropolog Christine Beier która badała życie społeczne i historię Nanti przestrzega, że „każdy kto zamieszkuje górny bieg rzek Ticumpinia i Timpia jest bardzo wrażliwy na rozprzestrzenianie się zarazków”. Francuski eksplorator tymczasem zapewnia, że Ministerstwo Środowiska które jest odpowiedzialne za zarządzanie „obszarami chronionymi” pozwoliło mu wejść do rezerwatu Megantoni. Pozwolenie otrzymał także od Ministerstwa Kultury, chociaż urzędnik z tego resortu, Ramón Rivero Mejia, zaprzecza jakoby otrzymał taki wniosek od kogokolwiek odpowiedzialnego za tę wyprawę. Wielu wątpi aby Paititi, w ogóle gdzieś istniało. „Inkowie podbili ziemie Machiguengów i Piro, zbudowali, drogi, mosty i kilka ufortyfikowanych osad, a więc możliwe, że niektóre budynki i obiekty mogą znajdować się w Megantoni” – twierdzi z kolei Martti Parssinen, fiński archeolog i historyk, który badaniu Inków poświęcił wiele lat swojego życia.

 

ŹRÓDŁO:

1. David Hill, Search for Inca ‚lost city’ in Amazon may endanger indigenous people,http://www.theguardian.com/science/2014/apr/07/search-inca-lost-city-amazon-peru-paititi

2. Daniel Rodriguez, An Epidemic Outbreak Among The Matsiguenka In Inital Contacthttp://www.theasa.org/downloads/rodriguez%202008_ASA%20report%20Yomybato%20epidemics.pdf

3. „Wzięli to, czego potrzebowali” w. Tawacin nr 4 [64], zima 2003

 

 

2. WIELKA ROZPRAWA W PIĄTĄ ROCZNICĘ KRWAWYCH WYDARZEŃ W BAGUA 

14 maja 2014 roku rozpoczęła się masowa rozprawa sądowa z udziałem 53 przywódców i działaczy reprezentujących rdzenne społeczności peruwiańskiej Amazonii. Grożą im wieloletnie kary więzienia: od 35 lat do nawet dożywotniego pozbawienia wolności. Otwarcie przewodu sądowego ożywiło wspomnienie tragicznych wydarzeń, do jakich doszło pięć lat temu w peruwiańskiej selwie. W kwietniu 2009 roku rdzenni mieszkańcy peruwiańskiej Amazonii zorganizowali wielkie protesty, w celu zablokowania rządowych planów zakładających pozyskanie tubylczych ziem pod wydobycie ropy naftowej oraz ułatwienie sektorowi przemysłowemu dostępu do lasów deszczowych Amazonii.

Pierwszy miesiąc demonstracji i blokad, angażujący 1200 różnych społeczności, przebiegł stosunkowo spokojnie. Sytuacja zaczęła się zmieniać po 9 maja 2009 roku, kiedy peruwiański rząd ogłosił stan wyjątkowy w prowincjach Loreto, Amazonas, Cuzco i Ukajali, w których tysiące Indian i Metysów organizowało rozproszone punkty oporu. Wprowadzenie stanu wyjątkowego doprowadziło do wywołania pierwszych starć między protestującymi, a oddziałami policji i wojska. Pomimo kryminalizacji protestów przez rząd Yehude Simona i prezydenta Alana Garcię, rdzenna ludność kontynuowała akcje sprzeciwu na terenie całego kraju. 20 maja peruwiański kongres zdecydował się na częściowe ustępstwo, zawieszając nowe prawo leśne, które znosiło status obszarów chronionych dla 45 mln hektarów lasów deszczowych. Sześć dni później cofnięto drugi dekret legislacyjny, którego celem było wspieranie prywatnych inwestycji związanych z projektami irygacyjnymi. Prawo obalono uznając jego niezgodność z konstytucją. Indianie nadal nie mogli jednak ogłosić sukcesu.

Nadal w mocy znajdywały się inne siermiężne prawa. Nie pokwapiono się o anulowanie rozporządzenia, które znosiło z przedsiębiorstw obowiązek porozumiewania się z rdzennymi społecznościami oraz wypłacania im odszkodowań z tytułu wchodzenia na ich ziemie i prowadzenia nań eksploatacji. Umożliwiało to skuteczne wdrażanie prac górniczych, gazowych, naftowych, wyrębu lasów i czerpania z miejscowych zlewni wody, w granicach dowolnego terytorium autochtonicznego. Rządowe organy rościły sobie nieograniczone niczym prawo do przydzielania tytułów do tubylczych ziem. Peruwiański establishment ignorował tym samym podstawowe prawa rdzennych społeczności, łamiąc zapisy Deklaracji Praw Tubylczych ONZ oraz Międzynarodowej Konwencji Organizacji Pracy ILO’169, nakładającej na przedstawicielstwa krajowe obowiązek konsultacji z ludnością tubylczą w kwestiach rzutujących na ich życie i dobrostan.

Po blisko dwóch miesiącach tubylczych manifestacji, protesty więc nie ustawały. Kilka tysięcy członków ludów Awajun i Wampi utworzyło szereg strategicznych blokad wzdłuż drogi Fernando Belaúnde Terry pod Bagua, w stanie Amazonas. Blokada arterii, tak ważnej dla regionalnego transportu, skłoniły rząd do negocjacji i apeli by zaprzestać dalsze wstrzymywanie ruchu. Gdy to nie pomogło, w godzinach porannych 5 czerwca, w międzynarodowy dzień ochrony środowiska, peruwiański rząd posłał żandarmów by ci rozbili protest. Dwudniowe starcia zamieniły drogę w autostradę krwi. Gdy kurz walk osiadł liczono zabitych. Ostatecznie śmierć poniosło 38 osób a 200 zostało rannych. Wśród ofiar byli Indianie i członkowie sił bezpieczeństwa. Dwa tygodnie po brutalnej konfrontacji peruwiański kongres przytłaczającą ilością głosów oddalił ostatnie dwa dekrety które wywołały gorące manifestacje. Daysi Zapata, wiceprezes Międzyetnicznego Stowarzyszenia dla Rozwoju Peruwiańskiej Amazonii (AIDESEP), organizacji która koordynowała protesty, wezwała wszystkich do zakończenia blokad

Od zakończeniu protestów, do dnia dzisiejszego, peruwiańskie rządy i prokuratorzy, nie zrezygnowali ze ścigania tych, których uznały za głównych winowajców zaistniałej sytuacji, czyli Indian. Od 2009 roku złożono ponad 100 oddzielnych pozwów wzywających przed oblicze sprawiedliwości co najmniej 350 indiańskich mężczyzn i kobiet. Rozpoczynający się właśnie proces, znany jako „Curva del Diablo”, będzie największym z nich wszystkich. 53 przywódców reprezentujących rdzennych mieszkańców peruwiańskiej Amazonii przed sądem, mogący zostać niebawem pozbawieni wolności na lat kilkadziesiąt, lub na zawsze, to jeden z największych procesów sądowych w historii Peru. Jednym z oskarżonych jest prezydent AIDESEP, Alberto Pizango, który po wydarzeniach w Bagua, ścigany, szukał azylu w ambasadzie Nikaragui.

Alberto Pizango przypomina, że przed wydarzeniami w Bagua peruwiańskie państwo nie chciało i nie wiedziało jak słuchać postulatów ludności tubylczej. Dzięki mobilizacji mieszkańców peruwiańskiej Amazonii, głos indiańskich społeczności, choć nie zawsze szanowany, znalazł miejsce w dziennym porządku funkcjonowania kraju i przebija się na forum międzynarodowe. Państwo peruwiańskie niestety – jak podkreśla Pizango – nie spełniło swego czasu funkcji promotora dialogu i szacunku, przestało słuchać i pomagać ludności tubylczej Peru. Do pewnego stopnia, dzisiaj to się zmieniło. „Dziś peruwiańskie społeczeństwo widzi rzeczywistość ludów tubylczych, dowiedziało się lub zostało lepiej poinformowane o tym, co znaczy Amazonia. Ludzie, którzy kiedyś myśleli, że Peru to Lima teraz wiedzą, że rdzenni mieszkańcy żyją w Amazonii i rozumieją, że Peru to kraj wielokulturowy” – podkreśla Pizango. O częściowej poprawie standardów w podejściu do Indian w Peru, mówił również specjalny sprawozdawca ONZ ds. ludów tubylczych, James Anaya, który odwiedził Peru pod koniec 2013 roku.

Alberto Pizango zwracając się do rdzennych mieszkańców i swoich „braci, którzy są sądzeni za te ubolewania godne wydarzenia” powiedział, aby nie rezygnowali z dalszego wynoszenia głosu ludów tubylczych na forum publiczne. Lider AIDESEP podkreślił, że wszystko, co wówczas robili, czynili jako oficjalni rzecznicy upoważnieni przez tubylcze narody. „Zamierzamy oddalić te oskarżenia, powinniśmy być świadomi faktu, że nie popełniliśmy żadnego przestępstwa”, zaznaczył dodając, że być może jedyną zbrodnią za którą są teraz sądzeni, jest niesienie głosu rdzennych mieszkańców Peru.

 

ŹRÓDŁA:

1. Alberto Pizango: “Quizás el único delito que cometimos fue llevar la voz de los pueblos”http://www.aidesep.org.pe/alberto-pizango-quizas-el-unico-delito-que-cometimos-fue-llevar-la-voz-de-los-pueblos/

2. Abogado de AIDESEP, solicitó la presencia de Mercedes Cabanillas y los Generales Uribe y Muguruza http://www.aidesep.org.pe/abogado-de-aidesep-solicito-la-presencia-de-mercedes-cabanillas-y-los-generales-uribe-y-muguruza/

3. John Achni Schertow, Mass Trial of Indigenous leaders set to begin this week in Peruhttp://intercontinentalcry.org/mass-trial-indigenous-leaders-set-begin-week-23042/

4. Milagros Salazar, Bagua Massacre – A Test for Justice in Peruhttp://www.ipsnews.net/2014/05/bagua-massacre-test-justice-peru/

 

 

 

3. INDIANKA ASHANINKA LAUREATKĄ GOLDMANN ENVIRONMENTAL PRIZE 

Po pokonaniu traumatycznych doświadczeń, Ruth Buendia Mestoquiari zjednoczyła swoich rodaków z ludu Ashaninka w opozycji do dwóch dużych zapór, których budowa miała doprowadzić do wysiedlenia rdzennych społeczności znad rzeki Ene – dodajmy – społeczności podnoszących się dopiero po ciężkich ranach zadanych im podczas walk zbrojnych, rozdzierających Peru jeszcze w latach jej dzieciństwa. Trudna historia, niezwykła odwaga i zaangażowanie Ruth w obronę zasobów naturalnych jej ludu znalazły uznanie w oczach kapituły Goldmann Environmental Prize, która wytypowała ją do grona sześciu osób odznaczonych specjalnym wyróżnieniem w roku 2014. Środowiskowa nagroda Goldmanna, zwana również „ekologicznym noblem” przyznawana jest od 25 lat wytrwałym obrońcom środowiska ze wszystkich zamieszkanych kontynentów, odnoszącym sukces pomimo przeważających sił zmierzających do destrukcji.


 

W 2010 roku rządy Brazylii i Peru zatwierdziły dwustronne porozumienie energetyczne zakładające budowę serii wielkich elektrowni wodnych w peruwiańskiej Amazonii. Zgodnie z umową, większość wyprodukowanej energii eksportowano by do Brazylii. Lokalne społeczności, otrzymując w zamian kilka korzyści gospodarczych, miały oglądać ziemię swych przodków zalewaną przez nieprzebrane ilości wody wytrąconej z dotychczasowego biegu rzeki. Gdyby plany wdrożono w życie, lud Ashaninka, rdzenni mieszkańcy regionu, wiedli by życie w cieniu tamy Pakitzapango – wzniesionej na rzece Ene i rzucającej na kolana podstawowe środki tamtejszej egzystencji: rolnictwo, łowiectwo i rybołówstwo. Porozumienie zawarto bez uprzedniej konsultacji z Indianami, jak wymaga tego Międzynarodowa Konwencja Organizacji Pracy ILO’169, ratyfikowana przez peruwiański rząd w 2006 roku.

Ruth Buendia miała 12 lat gdy bojownicy Świetlistego Szlaku najechali terytorium Ashaninków, zakładając na nim swoją bazę operacyjną. Jej ojciec wkrótce zginął w fali przemocy która wówczas zalała tubylcze terytoria, matka zaś pragnąc zapewnić bezpieczeństwo córce wysłała ją do Limy. W trakcie wojny śmierć poniosło tysiące Ashaninków, jeszcze więcej musiało zbiegać ze swoich tradycyjnych ziem, stając się uchodźcami. Po powrocie do domu Buendia pracowała w barze serwującym sok. Pewnego dnia jeden z klientów, jak się okazało jej krajan, rozpoznał w niej Ashaninkę i zachęcił do wstąpienia w szeregi CARE, stowarzyszenia reprezentującego Ashaninków znad rzeki Ene. Pragnąc odnaleźć swoje korzenie Ruth zaczęła działać jako wolontariuszka w organizacji; występowała na rzecz zapewnienia usług publicznych członkom swojego ludu. W trakcie podróży po terytorium przodków spotkała kilku ludzi którzy znali i szanowali jej ojca.

W 2004 roku, w wieku 27 lat, Ruth Buendia Mestoquiari została pierwszą kobietą-przewodniczącą która stanęła na czele CARE. Niedługo po historycznym wyborze wyczytała z gazet o planach budowy potężnych tam w dorzeczu Ene; masywne zapory, jeśli by tylko powstały, doprowadziłyby do wysiedlenia tysięcy Ashaninków, a co za tym idzie, otwarcia starych ran z wojny domowej zakończonej zaledwie 10 lat wcześniej. Wstrząśnięta Buendia, wraz z innymi aktywistami Ashaninków rozpoczęła kampanię mającą na celu uświadomienie okolicznych mieszkańców, a także całe społeczeństwo peruwiańskie, jak katastrofalne skutki będzie miało wdrożenie tych planów w życie. Zorganizowała lokalnych Ashaninków w opozycji wobec projektu. Dzięki wytrwałym zabiegom tubylczych działaczy za pomocą symulacji komputerowych przedstawiono przewidywalny przebieg i rozmiary powodzi, którą wywołała by tama. Zabiegając o wysłuchanie głosu Ashaninków, Ruth Buendia pojechała do Waszyngtonu, gdzie jako reprezentantka delegacji swej tubylczej nacji, przedstawiła sprawozdanie na temat wpływu rozwoju projektów energetycznych w Peru przez Międzyamerykańską Komisją Praw Człowieka (IACHR).

W grudniu 2010 roku nagłośnienie sprawy i negatywne recenzje jakie zbierał projekt, zmusiły peruwiańskie Ministerstwo Energetyki do odmowy przedłużenia koncesji na budowę tamy Pakitzapango. W następnym roku, brazylijski Odebrecht, główny finansista innej zapory – Tambo 40 – ogłosił, że wycofuje się z projektu z uwagi na niechęć lokalnych społeczności. Chociaż projekt tamy Pakitzapango, znajdując się w przewodzie sądowym, nie został jeszcze do końca oddalony, Ruth Buendia już intensywnie działa na rzecz uznania prawa do ziemi przysługujący Ashaninkom. Opracowuje również plan zagospodarowania rezerwy komunalnej Ashaninków, który pozwoli lokalnym społecznościom gromadzić środki dzięki stabilnym programom gospodarczym, w tym między innymi poprzez uprawę kawy, kakao i sezamu.

Obok Ruth Buendi Mestoquiari, kapituła Goldmann Environmental Price wyróżniła także pięć innych osób. Ramesh Agrawal zorganizował członków indyjskiej społeczności, która zażądała prawa do informacji dotyczących rozwoju projektów przemysłowych i wywołała skuteczny nacisk prowadzący do cofnięcia niebezpiecznych dlań koncesji górniczych. Desmond D’Sa zorganizował poszkodowane społeczności z Południowego Durbanu; wspólnie udało im się wymusić zamknięcie składowiska toksycznych odpadów i niebezpiecznych chemikaliów, naruszających konstytucyjne prawo do bezpieczeństwa i czystego środowiska. Suren Gazaryan, rosyjski zoolog i uznany znawca nietoperzy, prowadził wiele kampanii obnażających korupcję rosyjskiego rządu i nielegalne wykorzystanie chronionych obszarów leśnych, położonych nieopodal wybrzeża Morza Czarnego, w pobliżu miejsca zimowej olimpiady w Soczi’2014. Rudi Putra, indonezyjski biolog, zasłużył się walką z nielegalnymi plantacjami palmy oleistej, niszczącymi ogromne obszary lasu w północnej Sumatrze. Jego działalność przysłużyła się zachowaniu siedlisk nosorożca sumatrzańskiego zagrożonego wyginięciem. Helen Holden Slottje ze Stanów Zjednoczonych wykorzystując klauzulę zawartą w konstytucji, przypomniała o prawach gmin do podejmowania decyzji dotyczących wykorzystania lokalnych gruntów. Dzięki temu Slottje pomogła wielu gminom w stanie Nowym Jork, broniącym się przed firmami naftowymi i gazowymi – zaczęto wprowadzać lokalne zakazy szczelinowania hydraulicznego.

 

ŹRÓDŁA:

1. Ruth Buendia, http://goldmanprize.org/recipient/ruth-buendia

2. Uri Friedman, The Woman Who Breaks Mega-Dams,http://www.theatlantic.com/international/archive/2014/04/the-woman-who-fights-dams/361352/

3. Mujeres Indígenas se reunieron en Jornada de Diálogo en el Viceministerio de Intercultural http://www.aidesep.org.pe/mujeres-indigenas-se-reunieron-en-jornada-de-dialogo-en-el-viceministerio-de-intercultural/

4. La Heroína Ambiental Indígena Ruth Buendía, se pronunció a favor de los dirigentes amazónicos procesados injustamente por el caso Bagua http://www.aidesep.org.pe/la-heroina-ambiental-indigena-ruth-buendia-se-pronuncio-a-favor-de-los-dirigentes-amazonicos-procesados-injustamente-por-el-caso-bagua/

 

 

 

4. WAŻĄ SIĘ LOSY PARKU YASUNI. CZY W EKWADORZE ODBĘDZIE SIĘ OGÓLNOKRAJOWE REFERENDUM W SPRAWIE ZACHOWANIA PARKU?

Czy w Ekwadorze odbędzie się ogólnokrajowe referendum w sprawie zachowania Parku Yasuni? W kwietniu 2014 roku, po wielu miesiącach wysiłków i ponadprzeciętnego zaangażowania, grupie Yasunidos, znanej również jako „Zjednoczeni dla Yasuni”, będącej spontanicznym zrzeszeniem ekologów, artystów, działaczy społecznych i rdzennych mieszkańców, udało się zebrać i dostarczyć liczbę podpisów gwarantujących rozpisanie referendum, w ramach którego wszyscy Ekwadorczycy będą mogli podjąć zbiorową decyzję odnośnie dalszego losu amazońskiego Parku Yasuni, a dokładniej bloku koncesyjnego ITT na terenie którego ekwadorski rząd zamierza wydobywać ropę naftową.

W sobotę 12 kwietnia ponad 3000 członków grupy Yasunidos zjawiło się pod budynkiem Państwowej Komisji Wyborczej w Quito. Przynieśli ze sobą 55 kartonów zawierających ponad 756 tysięcy podpisów, a więc o 172 tysiące więcej niż minimum konieczne do rozpisania referendum. Niezwykła mobilizacja nastąpiła w momencie gdy prezydent Ekwadoru, Rafael Correa, wycofał się z projektu ochrony koncesji ITT, leżącej w granicach Parku Yasuni i zapowiedział rychłe rozpoczęcie prac naftowych w tej domenie. Pytanie referendalne ma umożliwić wszystkim obywatelom Ekwadoru wypowiedzenie się na temat losów złóż ropy naftowej znajdującej się pod powierzchnią parku: zablokowanie lub poparcie rządowych planów.

Pierwszy karton z podpisami wniosła Alicia Cahuilla, wiceprezes reprezentująca organizację Indian Waorani i dwóch towarzyszących jej współplemieńców. Cahuilla przybyła do stolicy wraz z delegacją w skład której weszło ponad dwunastu Waoranich ze społeczności Ñoneno. Ich obecność była możliwa dzięki długiej, dwunastogodzinnej podróży arteriami wodnymi i ulicznymi. Reprezentantka ludu Waorani tłumacząc obecność rdzennych mieszkańców ekwadorskiej Amazonii powiedziała, że „przybyli z bardzo daleka do stolicy, by domagać się referendum dla wszystkich Ekwadorczyków: „Wszyscy potrzebujemy czystego i zdrowego Yasuni dla naszych dzieci i przyszłości. Waorani i Taromenane mają czystą wodę i zdrowe życie. Nie chcemy śmierci lasu”.

Konstytucja Ekwadoru zakłada, że rozpisanie referendum ogólnokrajowego może nastąpić wówczas gdy 5% spośród 14 milionów obywateli kraju wyrazi zbiorowo taką wolę. Państwowa Komisja Wyborcza ma 30 dni na zweryfikowanie podpisów. Pomimo zebrania przytłaczającej nadwyżki parafek, istnieje obawa, że strona rządowa podejmie próbę ukręcenia referendum w zarodku. Problematycznym może okazać się estetyczny próg akceptacji podpisów. Każdy powinien być złożony przy użyciu niebieskiego tuszu i w granicach pola podpisu. Wszelkie fałdy, pomarszczenia lub plamy dyskwalifikują całą stronę podpisów. Aby uniknąć nadużyć przedstawiciele Yasunidos skorzystali z prawa do wytypowania własnych obserwatorów uprawnionych do monitorowania procesu weryfikacji. Nic jednak nie pomoże jeżeli Trybunał Konstytucyjny wyda orzeczenie o niekonstytucjonalności pytania referendalnego.

Prawdopodobieństwo rozpisania referendum jest niewygodne dla rządu i w ostatnich miesiącach zrobiono wiele by inicjatywie przeszkodzić lub zohydzić ją w oczach społeczeństwa. Prezydent Ekwadoru Rafael Correa wszedł w głęboką sieć zależności pożyczkowo-surowcowych z chińskim rządem, godząc się na otwarcie parasola nad wydobyciem i importem ropy do Azji Południowo-Wschodniej. Dzisiaj sugeruje, że nowe odwierty, w tym na terytoriach tak wrażliwych jak Yasuni są konieczne, po to by zwalczać ubóstwo i zapewnić opiekę socjalną potrzebującym. W rzeczywistości szefowie i dyrektorzy korporacji domagają się bezpiecznych warunków inwestycyjnych, z nadzieją, że koncesje naftowe będą mogły być skutecznie i niezachwianie eksploatowane, za czym lobbują w krajowych prawach ds. geologii i górnictwa. Ukrócenie postępującej eksploatacji w Yasuni przez narodowe referendum, będzie dla interesów koncernów niebezpieczne, i w wypadku powodzenia, stanowić może precedens dla wysypu analogicznych inicjatyw w tych regionach Ekwadoru, gdzie rząd Correi szykuje się do wydobycia wbrew niezadowoleniu społecznemu. W razie niepomyślnej kalkulacji co do wyniku referendum, niewykluczone więc że politycy skupieni wokół prezydenta sięgną po pozademokratyczne metody ściśnięcia niechcianej inicjatywy w zarodku.

Zachowanie środowiska Parku Yasuni cieszyło się dotąd wielką popularnością. Spoglądając na sondaże z ostatnich miesięcy Correa mógł patrzeć z niepokojem na ponad 750 tysięcy podpisów wnoszonych do siedziby ekwadorskiej PKW. Jednocześnie, jak zauważa Eduardo Gudynas, nie należy zapominać, że „większość wyborców mieszka w miastach, daleko od Amazonii, a wielu z nich jest bardziej dotkniętych i zaniepokojonych własną, codzienną egzystencją niż tym, co dzieje się w odległych regionach Ekwadoru”. Skupienie na swoim obejściu i zakrojona na szeroką skalę medialna kampania na zamówienie rządu, uderzająca w bębny walki z ubóstwem i wykluczeniem, może przytłoczyć i odwrócić wyraźny dotąd trend w ekwadorskim społeczeństwie.

Park Yasuni został uznany za Rezerwat Biosfery UNESCO w 1989 roku. Statystycznie zawiera jedną z najróżnorodniejszych gatunkowo puli zwierząt i roślin, w tym jedną z największych populacji jaguarów. Stanowi także ojczyznę ostatnich Indian w Ekwadorze nie utrzymujących kontaktów ze społeczeństwem narodowym. Klany Indian Tagaeri i Taromenane unikają kontaktów ze światem zewnętrznym. W ostatnich trzech dekadach wielokrotnie wyrażały niechęć do penetracji własnych terytoriów przez podmioty zewnętrzne. Nacisk branży naftowej i dalsze zakusy na ziemie izolowanych społeczności, mogą prowadzić do kolejnych zabójstw Taromenane i Tagaeri lub epidemii związanej z infekcjami na które nie posiadają immunologicznej odporności. Oba warianty przyniosą widmo depopulacji i ludobójstwa. Ogólnokrajowe referendum w sprawie dalszych losów Parku Yasuni to wybór mniejszego zła w rzeczywistości ekwadorskiego państwa, w której nie szanuje się integralności kulturowej i terytorialnej odrębnych tożsamościowo i politycznie wspólnot, takich jak Taromenane.

 

ŹRÓDŁA:

1. Leila Salazar-Lopez, We Did It! ¡Todos Somos Yasunidos!http://amazonwatch.org/news/2014/0415-we-did-it-todos-somos-yasunidos

2. Eduardo Gudynas, Ecuador – The Yasuní and the Current State of Affairs: Economics, Regulation, and Opposition http://upsidedownworld.org/main/ecuador-archives-49/4832-ecuador-the-yasuni-and-the-current-state-of-affairs-economics-regulation-and-opposition

3. El futuro incierto del pueblo indígena Taromenane ecuatorianohttp://www.ecoworking.es/2014/04/22/el-futuro-incierto-del-pueblo-indígena-taromenane-ecuatoriano/

4. Yasuni campaigners claim oil drilling petition results are being manipulatedhttp://selvavidasinfronteras.wordpress.com/2014/05/05/yasuni-campaigners-claim-oil-drilling-petition-results-are-being-manipulated/

5. Yasunidos entregan firmas para consulta popularhttp://www.larepublica.ec/blog/politica/2014/04/12/yasunidos-entregan-firmas-consulta-popular/

 

OPRACOWANIE: DAMIAN ŻUCHOWSKI

WSZYSTKIE WIADOMOŚCI UKAZAŁY SIĘ TAKŻE NA WOLNEMEDIA.NET I AMAZONICAS.WORDPRESS.COM

Licencja: Creative Commons - użycie niekomercyjne