JustPaste.it

Urodziłem się w 1933 roku na Kresach

Wierz tylko sobie,a na przyjaciół nie licz,z nimi jak z parasolem ,deszcz pada,a jego nie ma

Wierz tylko sobie,a na przyjaciół nie licz,z nimi jak z parasolem ,deszcz pada,a jego nie ma

 

 To ja -8o latek i ponad ,  Szymon  "Podróż do kresów dzieciństwa " napisałem,Słowa kluczowe: wspomnienia, ojczyzna, Bóg, kościół, Zwichrowane życie" w e booku też o podobnym,lecz ostrym wyrazie spłodziłem

Prawdę tamtych czasów, widzianą sercem, łzami i strachem ,co teraz  zniekształcają,wam opisałem. Okładka  "Zwichrowane życie" Okładka książki Szymona "Zwichrowane życie" / fot. Materiały promocyjne- gdzieś  tu figuruje

Drodzy internauci! Nie znamy się z widzenia a wiemy o sobie wiele. Pseudonimami wyrażamy poglądy. Należę do tych, co z otwartą przyłbicą piszą i czarnego koloru nie nazywają białym. Kryterium prawdy doświadczenia, na niej opieram życie, a przekonania, w które też wierzyłem, dzielą mnie od tych którzy nadal w nie wierzą . Wiem jak trudno je od prawdy oddzielić, odróżnić. Poznaj prawdę-ona cie wyzwoli, łatwo powiedzieć ale jak zrozumieć, że tu i teraz jest najważniejsze a nie to tam, u Boga? Różnica zdań, zmusza do myślenia, szukania consensusu. I dla tego życzliwych adwersarzy ściskam w pasie i informuję, iż Fundacja Wszystko Jest Możliwe, wydała drukiem moje wspomnienia, pod tytułem „Podróż do Kresów dzieciństwa". Ostre określenia, co kluły oczy złagodziła do maximum. Słowa szacunku tym, którzy zachęcali do pisania i publikowania. Kłaniam się do stóp Ani , mojej terapeutce i przyjaciółce. Pisaniem zmienisz wspomnienia o przeszłości -powiedziała. Istotnie upiory nie budzą w nocy, na Boga, honor i ojczyznę, patrzę już przymrużonym okiem, z uśmiechem podobnym do uśmiechu Mona Lizy. Z polityką, kobietą i pogodą walka syzyfowa. I temu dałem wyraz we wspomnieniach . Pisanie o sobie w kontekście wydarzeń dziejowych. To lekcja pokory maleńkiego człowieczka i najlepsza terapia. Wyżej pępka nie podskoczysz, a butelki benzyny harcerzyków i visy na tygrysy, to żałosny rechot historii. Tłumy z krzyżami na ulicach, Polacy w Afganistanie i zadymy na Ukrainie oraz ich rusofobia, już mi zwisa i powiewa. Wiem, aż nadto jak szli na Moskwę, jak obalali Hitlera, Stalina a teraz i wy widzicie, jak dzielnie sprzedają ojczyznę obcym. Jak walczą pod biało czerwoną o koryto, przy którym złodziej złodziejowi gardło podrzyna. Kiedy 'za plecami czułem oddech śmierci, z głodu przymierałem a was nie było na świecie, tak nie myślałem a kulę w ramieniu i kratę więzienną, jak wy plecaki, nadal dźwigam i one nauczyły mnie rozumu. I żal, że kłamstwem karmią was, tak jak przodków, rodziców i mnie onegdaj. Tułaczką syberyjską, podróżą pociągiem bydlęcym do Polski zniekształconą, wypaczoną wam wciskają niby opłatek, komunie. Kto? Naśladowcy sanacyjnych satrapów, sługusy Watykanu i wielkiego brata zza oceanu. Może dzięki temu zrozumiecie, że kłamstwo powtarzane od wieków, staje się prawdą, ale prawda wysysamy z piersi matek. Polska to taka wielka rodzina, że jeden drugiego miłością bliźniego dyma, za dolary zdrajcą sługusem będzie. Wymieniać takich szkoda słów, choć dla niektórych pomniki postawili, świętymi i męczennikami ogłosili.