JustPaste.it

Zaskakujący wniosek

Jaki proces prowadzi do powstawania urojeń, które wydają się być tak przypadkowe i niespójne?

Jaki proces prowadzi do powstawania urojeń, które wydają się być tak przypadkowe i niespójne?

 

Myślenie schizofrenika wydaje się pozbawione logiki: staruszka spotkana w tramwaju opowiada pasażerom o spisku rządowym; wrażliwy chłopak chroni się przed kosmitami wyrzucając z pokoju wszystko poza meblami; ładna kobieta stwierdza, że jej zdeformowane ciało przyciąga uwagę każdego przechodnia.

Ich przekonania to dla obserwatora historie, które nagle, w tajemniczy sposób pojawiły się w ich głowach. Nie są one wynikiem zwykłych procesów myślowych, nie odzwierciedlają żadnych schematów rozumowania. I należy je zignorować, bo jest myślenie poprawne i jest to skrzywione.

Chwila analizy wystarczy, by zauważyć, że tak nie może być. Po lekturze kilku prac naukowych na ten temat człowiek dochodzi do wniosku, że rozumowanie szaleńca może powiedzieć nam wiele o myśleniu w ogóle.

Deklaratywna wizja świata

Takie skrzywione przekonania nazywa się urojeniami. Właściwie zazwyczaj mówimy o przekonaniach, ale możliwe są też urojeniowe wspomnienia, spostrzeżenia i nastroje. Czasami chory zachowuje się w osobliwy sposób, a dopiero później pojawia się przekonanie, który nadaje tym działaniom sensu. O takich sytuacjach mówi się „olśnienie urojeniowe”.

Czym urojenia nie są? Halucynacjami, czyli omamami, które dotyczą sfery zmysłowej. Nie są głosami w głowie mówiącymi straszne rzeczy, ani wyimaginowanym swędzeniem. Często towarzyszą im omamy czuciowe, które mogą być częścią układanki w mózgu osoby z psychozą. I tak na przykład pacjent doznający nieprzyjemnych doznań może uznać, że jest molestowany przez niewidzialne postaci.

Nie są też, i to bardzo ważne rozróżnienie, natrętnymi myślami. To, że nie jesteśmy w stanie powstrzymać pewnych rozważań nie świadczy o pojawieniu się urojeń. Te drugie pojawiają się w chwili, w której chory uznaje je za fakty i nie poddaje krytycznej analizie.

Dlaczego to ONI, a nie my mają urojenia?

Napisałam, że chory musi wierzyć w to, co jest tematem urojeń. Dwa pytania przychodzą na myśl: czy każdy, kto wierzy w bzdury jest chory psychicznie i czy my przypadkiem nie tworzymy mnóstwa fałszywych poglądów żeby w ogóle przeżyć?

Pierwsze: nie, drugie: tak. Żeby stwierdzić, że jakiś pogląd jest urojeniem potrzeba trochę więcej. Zazwyczaj wymienia się tutaj poza fałszywością kontekst chorobowy, wyobcowujący i indywidualistyczny charakter, niekorygowalność i oczywistość treści z perspektywy chorego.

Dlaczego to w ogóle ważne? Wydaje się, że osoba, która nagle stwierdza, że jest mesjaszem może być zdiagnozowana przez każdego, kto ma w ręku DSM. Ale nie.

Jednym z przypadków, które dobrze obrazują zamieszanie wobec diagnozowania urojeń jest kwestia transseksualizmu. W schizofrenii stwierdza się bowiem urojenia dotyczące tożsamości. Pacjent może twierdzić, że jest zwierzęciem, inną osobą, a także ma inną płeć. Z jednej strony wiemy, że istnieje transseksualizm i powszechnie stosowaną terapią w tym przypadku jest operacja zmiany płci. Jednak w chwili, gdy obecny jest wspomniany wyżej kontekst chorobowy niezwykle trudno jest poprawnie zdiagnozować pragnienie zmiany płci. Niektórzy specjaliści sądzą nawet, że nie istnieje zjawisko współwystępowania schizofrenii i transseksualizmu (w związku z tym żaden schizofrenik nie powinien takiej operacji przechodzić).

Innym przykładem stanów, które ciężko klasyfikować są poglądy chorego w stanie remisji. Uznaje się, że neurobiologicznym korelatem występowania urojeń jest nadaktywność układu dopaminergicznego. Kiedy pod wpływem terapii aktywność wraca do normy, powinniśmy spodziewać się normalnego toku rozumowania. Jednak sytuacja nie jest taka prosta. Często pacjenci, którzy w aktywnej fazie psychozy stworzyli urojeniową wizję rzeczywistości, w okresie remisji nie przyznają, że była ona efektem choroby.

Jak wygląda to w praktyce? Chory, który twierdził, że znajomi są w spisku przeciw niemu, w czasie remisji wciąż uznają, że spisek miał miejsce, ale obecnie ustał pod wpływem namowy jednego z przyjaciół. Chory twierdzi, że rzeczywiście miał w domu kamery, ale teraz już wszystkie wyrzucił. Nie dochodzi do zrozumienia stanu i przyznania, że urojenia miały aspekt chorobowy, ale jednocześnie pacjent przestaje tworzyć nowe urojenia.

Zastanawiające jest, czy interpretacje, które powstały w tej fazie są urojeniami. Niektórzy specjaliści wskazują na możliwość istnienia dwóch odmiennych procesów: tworzenia i utrzymywania urojeń. W takim przypadku ten ostatni byłby tylko próbą zachowania spójności. Gdyby hipoteza ta była prawdziwa, oznaczałoby to, że wyjaśnienie tworzone przez schizofrenika funkcjonuje jako błąd poznawczy i jest o wiele bliżej myślenia zdrowego niż zazwyczaj uznajemy.

Spójność

Na początku tekstu pisałam o losowości urojeń. Zazwyczaj ją zakładamy, a jednak jest wiele porządku w historiach, które słyszymy od schizofreników.

Przede wszystkim ciekawe jest, że urojenia występują jako forma wyjaśniania rzeczywistości. Każdy z nas tworzy taką narrację, ale schizofrenik posuwa się za daleko. Gdy my dochodzimy do wniosku, że korek na zazwyczaj pustej ulicy świadczy o pewnej wspólnej dla podróżnych przyczynie, osoba tworząca urojenia może dojść do wniosków o wspólnej przyczynie szybciej, można powiedzieć „śmielej”. Zazwyczaj konkluzje będą miały charakter bardziej osobisty (wspólna przyczyna będzie dotyczyła raczej chorego; korek to wynik nie wypadku, a na przykład tego, że każdy patrzy na dziwny wygląd zainteresowanego).

Uznaje się też, że urojenia związane są silnie z efektem nazywanym „jumping to conclusions”. Badania pokazują, że chorzy potrzebują o wiele mniej informacji, by osiągnąć ten sam stopień subiektywnej pewności co osoby zdrowe.

Wiele hipotez dotyczących powstawania urojeń kładzie także nacisk na ich rolę defensywną. Miałyby działać one jak mechanizmy obronne. W urojeniowym myśleniu negatywne doświadczenia są często uznawane za efekt działania wielkiego spisku. W związku z tym każde niepowodzenie może być związane z działaniem innych. Zwraca się jednak uwagę na to, że pozytywne aspekty są tłumaczone w ten sam sposób. Często komplement zostaje uznany za ukrytą krytykę, a uśmiech zdaje się być nieszczery.

Warto zwrócić uwagę na wspomniany już charakter osobisty urojeń. Pacjent może uznać, że jest obiektem żartów ludzi występujących w telewizji, tekstów piosenek, przechodniów. Może uznawać siebie za Boga, a także wszystkich spotykanych ludzi mieć za jednego maskującego się człowieka, który ma nieszczere zamiary wobec niego. Urojenia są zależne od wizji siebie, cech charakteru, przekonań, a także płci. Duży wpływ na charakter urojeń ma ogólny poziom lęku i smutku, ale także poziom zaangażowania społecznego i stosunku wobec innych ludzi. Co ciekawe, jedno z najczęściej pojawiających się urojeń, o zabarwieniu religijnym zdaje się nie korelować ze stopniem religijności, a bardziej z wykształceniem i stanem cywilnym.

Ze względu na tę ogólną spójność, uznaje się, że chory „uwydatnia znaczenia”, tworzy interpretację zdarzeń i wizję rzeczywistości, która nie tylko ma sens w kontekście jego życia, ale także jest wynikiem wielu mechanizmów wnioskowania, które są kluczowe dla naszego funkcjonowania.

(wszelkie słowa pisane kursywą powodują grymas na mojej twarzy, patrzcie na nie z przymrużeniem oka)

 

Źródło: http://cloudymind.pl/urojenia/

Licencja: Creative Commons - użycie niekomercyjne