JustPaste.it

Pokićkane kursy

Nie ma kursów nauki jazdy na rowerze a wszyscy jeżdżą. Są drogie kursy pływania, a jak co roku, życie straci w wodzie kilkuset ludzi w samej tylko Polsce (ok. 100 tys. na świecie)

Nie ma kursów nauki jazdy na rowerze a wszyscy jeżdżą. Są drogie kursy pływania, a jak co roku, życie straci w wodzie kilkuset ludzi w samej tylko Polsce (ok. 100 tys. na świecie)

 

 Kurs jazdy na rowerze

 

Młody dynamiczny zespół. Nowoczesna metoda nauczania. Indywidualny tok szkolenia.

 

 

Po przeczytaniu takiej zachęty, niezwłocznie udałem się do tej szkółki, gnany ciekawością, jak
oni uczą jazdy na rowerze. Zaszedłem i podglądam: "Ten pedał, który jest na górze, naciskasz w
dół. Teraz unosi się ten, który jest po drugiej stronie, więc teraz, tego naciskasz w dół. Robisz to
naprzemiennie. Zobacz - ja pedałuję naprzemiennie i jeżdżę, więc gdy ty się nauczysz
pedałować naprzemiennie, też będziesz potrafił jeździć. Teraz następują próby. Kursant chwieje
się, gubi, podpiera, nauczyciel go podtrzymuje, aż w końcu, po długim czasie, zaczyna jeździć i
jest święcie przekonany, że jeździ, ponieważ nauczył się pedałować naprzemiennie. Tak,
również, wygląda "to coś", co wszyscy nazywają "nauką pływania”.

 

 

Żył sobie mały, szary wróbelek. Nic nie było by w tym dziwnego, gdyby nie to, że ten wróbelek
zapałał nieodpartą namiętnością do kobyły. Codziennie przylatywał, szeptał jej coś do uszka, a
ona tylko kręciła głową. Pewnego razu zapytał: kobyłko – a dasz mi, jak nazbieram ci worek
owsa? Kobyła uśmiechnęła się przymilnie i rzekła – ja, ja gut. Wróbel dziarsko zabrał się do
pracy i po dwóch tygodniach, nazbierał cały worek owsa i dostał to, o czym marzył. Gdy kobyła
się dobrze najadła, stęknęła sobie i usiadła. Wówczas wróbel wyskoczył – a widzisz, a poznaj
starego jebakę! W takiej samej sytuacji znajdują się wszyscy, którzy myślą, że kiedykolwiek
nauczyli kogokolwiek pływać. Po prostu, popławili, w sposób mniej lub bardziej głupi, kursantów
a ci, siłą rzeczy, coś tam się poprawili. Teraz, ci niby- nauczyciele-wróble są święcie przekonani,
że to oni sprawili.

 

 

Gdy kupiłem sobie komputer, zacząłem uczyć się angielskiego (pewne przygotowanie miałem z
młodych lat). Nawciskałem siedem programów, ale wybrałem jeden, bo był obszerny i miał dużo
obrazków. W niedługim czasie, wiedziałem jak nazywa się zderzak samochodu, lusterko boczne,
podwozie, później – pardwa, łasica, kozica górska. Gdy doszedłem do wiązań narciarskich, coś
mnie tknęło – przecież to jest kompletne idioctwo. Ja nie wiem, w którym miejscu jest „on”, at, of,
off a ci mi każą zakuwać, jak się nazywają wiązania narciarskie. Dowiedziałem się i uznałem za
słuszne, że języka obcego należy uczyć się od rdzenia tzn. najpierw, najczęściej używane
wyrażenia i zwroty, a następnie, zataczać coraz większe koła. Podobnie jest z nauką pływania.
Rdzeniem jest wypracowanie mechanizmów obronnych, czyli przystosowanie zmysłów do
działania W obcym środowisku (nie NA) i właściwy oddech.

 

 

Ten amerykański instruktor z powyższego filmu też nie będzie uczył oddechu. On, po pokazie,
weźmie kursanta do wody i będzie kazał mu pływać. Kursantowi długo będzie się kićkało -
"acha, teraz oddech, nie, nie - teraz ruch" - i tak przez długi czas, a licznik będzie bił. Co na to
mówi Leszek Małkowski, który wie jak nabywa się umiejętności złożone i co to jest symulacja.
Chcesz się nauczyć pływać - poćwicz oddech. Najpierw, w domu, na spacerze etc. kilka tysięcy
razy, popowstrzymuj sobie oddech w różnych stadiach wdechu i wydechu, żeby uzyskać czucie
mięśnia, który bierze w tym udział. Następnie, mając wypełnione płuca (nie do pełna, nie do
bólu), stosując częściowy wydech, wykonuj sobie różne, normalne codzienne czynności. Gdy już
ten oddech stanie się czymś normalnym i przyjdzie Ci wykonać jakiekolwiek ruchy pływackie, to
będziesz mógł skoncentrować się tylko na nich i nie musisz nikomu za to płacić. Oczywiście,
najpierw trzeba zmysły przygotować do działania w obcym środowisku. Każdy rodzic, który
nigdy w życiu nie umiał pływać, może nauczyć pływania swoje dziecko, również
niepełnosprawne, zupełnie za darmo.

 

 

Pewien Koreańczyk uczył się języka angielskiego. Nauczył się tysiące słów i zwrotów, zaliczył
kilka egzaminów, więc jak jechał do USA, to jechał na pewniaka, a tam - szok - on ni w ząb nie
rozumie co ci ludzie mówią. Tak samo jest z nauką pływania. Ludzie nie są przygotowywani na
spotkanie z realnym obcym środowiskiem.
W lecie, jak każdego roku, straci życie pięćset osób.
„Piękna pani z telewizji”, z udanie smutną miną, będzie o tym informowała niemal każdego dnia,
mądrzy panowie będą rozważać czy zabraniać kąpieli, czy zwiększać kary, czy może ogrodzić
wszelkie kamionki, glinianki, stawy i postawić rosłych mężczyzn w uniformach z owczarkami
przy nodze, bo przecież - „ludzie, ludzie się liczą”. Wielokrotnie padnie idiotyczne zdanie - „umiał
pływać a się utopił”. To tak, jakby można się było oduczyć chodzić albo jeździć na rowerze i
nikomu nie wpadnie do głowy, że należy rozpocząć rzeczywistą naukę pływania.
Rzeczywista nauka pływania rozpocznie się z chwilą, kiedy ludzie zaczną być przygotowywani do działania w obcym środowisku od samego początku. Do tego trzeba mieć wiedzę - jak się nabywa umiejętności złożone, jakie zadanie spełnia symulacja i jakimi metodami człowiek przygotowuje się do działania w obcym środowisku. Żadnego z tych punktów nie znają oszuści - tzn. tzw. "nauczyciele pływania".

 

Więcej:  http://interia360.pl/ciekawostki/artykul/zbrodnia-kryje-sie-za-slowami-quot-nauka-plywania-quot,64353.