JustPaste.it

zachłanny świat

http://taktowidze.besaba.com/zachlanny-swiat-cz-2/#more-290

http://taktowidze.besaba.com/zachlanny-swiat-cz-2/#more-290

 

Czy aby, byś szczęśliwym musimy mieszkać na Syberii? Czy w naszych domach, miastach, naszym małym świecie nie możemy znaleźć szczęścia i wolności duszy? Po co biegamy, żeby było więcej, więcej i coraz więcej?

Spoglądając na moje najbliższe otoczenie, czy to w pracy czy wśród znajomych, każdy chce wyżej, więcej, mocniej. Nie mam nic przeciw bogaceniu się ludzi, przeciw gromadzeniu majątku itp. Ale jeśli na to kogoś naprawdę stać. Takich ludzi jest mało. Tych co osiągnęli sukces ekonomiczny i mogą naprawdę pozwolić sobie na duży luksus. Duża większość udaje, pozoruje, że są majętni. Żyją jak bogaci, mieszkają jak bogaci, jedzą jak bogaci i bawią się jak bogaci. Tylko, że tym samym ich konta są bardziej zadłużone. Zachłanność ludzka nie zna granic. Bo należy się pokazać przed innym. Wakacje nad jeziorem? Jak, po co, dlaczego? Wezmę kredyt i pojadę do Tajlandii. Jakoś to będzie – spłacę. Jeździć samochodem 20 – letnim? Po co, muszę kupić coś szybszego i nowszego! To nic, że mnie nie stać. Na pewno spłacę! I tak koło się toczy, kula kredytowa nabiera coraz większego rozpędu, nabiera ogromnego impetu, żeby w najmniej spodziewanej chwili uderzyć.

Coraz częściej dowiaduje się, że znani mi ludzie, którzy żyli na wysokim poziomie – zazdrościłem im, tak naprawdę żyli na kredyt, tracąc po czasie rachubę pieniądza i wpadając w dziurę zadłużeń nie mogli się z niej wydostać. Dlaczego? Dlaczego jedni zadowalają się minimum, żyjąc w spokoju i skupiając się na rzeczach ważnych, a inni szukają szczęścia tylko i wyłącznie w dobrobycie, który tylko teoretycznie należy do nich.

Ludzie zgubili prawdziwy sens życia. Nie ważne są teraz ideały, wartości, braterstwo i przyjaźń. Nie wiara w Boga i drugiego człowieka, a wiara w siłę pieniądza. Zgubiliśmy się w tym wyścigu, w którym nie ma mety. Nie ma mety i nie ma też nagrody. Nie ma żadnych, ale to naprawdę żadnych wartości.

Ludzie zbierają zbytki. Priorytetem jest większy dom, szybsze auto i większa porcja na talerzu. Mamy być ładniejsi i nigdy się nie starzeć. Zawsze zdrowi i sprawni. Człowiek nie jest gotowy na porażki, a nastawiony na sukces. I to nie czekając, aż praca przyniesie owoc, ale sukces ma być tu i teraz. Nie ma miejsca dla słabych, niedołężnych i nieproduktywnych. Wszystko ma być naj… Wszystko ma się świecić, błyszczeć, torby na zakupy mają być większe i mają utrzymać większy ciężar. Mimo, że nie potrzebujemy to i tak kupimy, bo ktoś tam ma i ja tez mam mieć. No i była wyprzedaż.

Głowa boli. Do czego to prowadzi? Do czego doprowadziło Czy istnieją teraz przyjaźnie, więzi, braterstwo? Czy Sacrum jest ważne? Czy jesteśmy gotowi na ból, cierpienie, porażkę? Czy będziemy się potrafili z godnością zestarzeć? Czy pogodzimy się z niepowodzeniami? Dlaczego cały czas chcemy więcej? Dlaczego słabszy nie musi w ogóle istnieć? Dlaczego są tak ogromne amplitudy między biednymi a bogatymi? Ile jeszcze chciwości i nienawiści jest w stanie wlać się w nasze serca? Jak długo i szybko będziemy  w stanie jeszcze biec w tym wyścigu do oazy „szczęścia”? Ilu ludzi odbierze sobie życie, bo nie będą w stanie biec, gdyż nogi podetnie im Pan Kredyt, który był przyjacielem? Ile małżeństw się rozpadnie, bo nie będziemy siebie w stanie zrozumieć? Ile dzieci będzie żyło w rozbitych przez pieniądze i chciwość domach? Jak długie będą kolejki do terapeutów i doradców personalnych? Jak daleko posuniemy się w „robieniu” doskonałych ludzi? Jak duże będą wieżowce i jak drogie będą metry kwadratowe apartamentowców w tych w budynkach? Czy człowiek będzie w stanie być ZACHŁANNY?!

 

To może ta Syberia…

 

GOC