JustPaste.it

Gdyby ludzie umieli ze sobą rozmawiać...

Pomyślmy o tym, jak wielu wartościowych ludzi nas otacza. Może warto wyłączyć muzykę, wyjąć słuchawki z uszu... i wsłuchać się w to, co mówią właśnie ONI ?

Pomyślmy o tym, jak wielu wartościowych ludzi nas otacza. Może warto wyłączyć muzykę, wyjąć słuchawki z uszu... i wsłuchać się w to, co mówią właśnie ONI ?

 

Mowa. Używamy jej codziennie, czasem wręcz bezmyślnie... traktując ją przy tym jako swego rodzaju nawyk, który po prostu jest. Zapominamy jednak, że to właśnie umiejętność komunikacji leży u podstaw kształtowania się grup społecznych. Dlatego też, szczególnie  przykrym i niebezpiecznym faktem jest postępujący regres zdolności komunikacji międzyludzkiej, który to jest łatwo dostrzegalny w naszym - XXI wieku. A może warto przypomnieć sobie jak pięknie mogłoby być gdybyśmy potrafili zwrócić się i pomyśleć o innych ludziach, nie jak o maszynach... Czyż nie tak było kiedyś? 


Zawsze gdy myślę o relacjach międzyludzkich przypominam sobie bliską memu sercu, małą wieś. Część Czytelników może przypominać sobie to, co o niej pisałem w poprzednich artykułach... jednak ten temat wcale nie jest wyczerpany. Tak na prawdę - nie da się go wyczerpać. Komunistyczna władza, tworząc Państwowe Gospodarstwa Rolne, stworzyła coś o wiele trwalszego! Powstał bowiem nowy "rodzaj" człowieka. Zamknięta społeczność wiejska, skupiona wokół jednego zakładu pracy zjednoczyła się... do takiego stopnia, że stała się jednością. Oczywiście - nie znaczy to, że nie występowały żadne spory, czy niesnaski. Ludzie - jednak nigdy nie odrzucali możliwości współpracy - nawet z tymi osobami, których nie lubili. To był właśnie ten szczególny rodzaj zdolności do komunikacji. 


Przypomnijmy sobie kiedy ostatnio rozmawialiśmy z kimś nieznajomym, z kobietą stojącą przed nami w kasie, czy z sąsiadem z drugiego bloku. Dawno? 
Przypomnijmy sobie kiedy ostatnio słyszeliśmy jak jakieś dziecko mówi nam staropolskie: "Dzień dobry". Czy nas rodzice nie upominali gdy tego nie robiliśmy?
Przypomnijmy sobie kiedy ostatnio, czytając książkę w miejscu publicznym, zostaliśmy zapytani o opinie na temat czytanej lektury.
Przypomnijmy sobie kiedy ostatnio uśmiechaliśmy się do innych ludzi - nie za pośrednictwem facebookowych emotikonek. Czyżbyśmy zapomnieli jak się uśmiecha? 


Przecież pamiętamy jak było kiedyś - jak było w bardziej realnych (mniej wirtualnych) czasach, gdy podstawą funkcjonowania w społeczeństwie była właśnie ROZMOWA! Każda wymiana zdań coś wnosi. I nie jest tutaj istotne czy mówimy prawdę, żartujemy, kłamiemy, czy stosujemy chwyty retoryczne. Ważny jest sam fakt prowadzenia dyskusji. Czyż nie dlatego mediatorzy zawsze dążą do umożliwienia dyskusji zwaśnionym stronom? Od kiedy to SAMI nie jesteśmy w stanie wpaść na pomysł, że bez słów nie jesteśmy w stanie się dogadać? Czyżbyśmy wrócili do etapu tłuczenia się kamieniami po głowie tak długo, aż jedna ze stron, nie upadnie w kałużę krwi? Przecież to byłby symptom barbarzyństwa..... a my jesteśmy... NOWOCZEŚNI. Jesteśmy piękni, młodzi, zadbani, wykształceni... a przy tym stajemy się coraz bardziej pierwotni? 


Pamiętam dokładnie moje wizyty na wsi. Pamiętam, jak codziennie wieczorem wszyscy sąsiedzi gromadzili się przed domami, aby rozmawiać... czasem o rzeczach jak najbardziej komicznych - takich jak seriale. Ale to miało urok! Oni nie musieli się wcześniej umawiać, szykować, stroić... po prostu wiedzieli, że się znów spotkają. I to im wystarczało. Wszelkie spory były błyskawicznie łagodzone - ogół grupy nie dopuszczał, do skłócenia jej członków. Czyż nie jest to jeden z prostszych mechanizmów zachowawczych? Jeżeli coś lubię to o to dbam, bo mi na tym zależy! 


Wspominam niedzielne rozmowy przed Kościołem. Zbierały się tam całe rodziny! Tak, by choć raz w tygodniu porozmawiać, skontaktować się. A my? W świecie facebooka, kiedy ostatni raz widzieliśmy się z naszą rodziną? Kiedyś spędzało się godziny w autobusach... teraz wystarczy wsiąść do komfortowego samochodu, poświęcić pół dnia... i można odwiedzić starą ciotkę. Jest jednak jeden problem... nie potrafimy już poświęcać niczego. Chcemy ciągle więcej zarabiać, więcej mieć... a zapominamy o tym, by  coś dać drugiemu człowiekowi - chociażby miał to być najkrótszy, ale szczery - uśmiech. Wolimy wysłać pół miliona emotikonek. Łatwiej. 


Ilu z nas musi odejść z tego świata, zanim zdamy sobie sprawę, że życie jest zbyt krótkie, by kontakty z innymi ludźmi ograniczać jedynie do świata wirtualnego? Weźmy się spotkajmy, złapmy za ręce,obejmijmy, napijmy się z jednego kubka, pogadajmy ze sobą, pośmiejmy się... jesteśmy ludźmi. Jesteśmy tacy sami. Kontakt z innymi nas nie zabije. Nie dajmy się zwariować. 


Cyfryzacja i komputeryzacja życia codziennego miały ułatwić ludziom funkcjonowanie i kontaktowanie się z innymi osobami. Paradoksalnie... stało się odwrotnie! Im więcej czasu spędzamy na portalach społecznościowych... tym bardziej jesteśmy samotni.Korzystanie z nowinek, których celem miało być poprawienie relacji międzyludzkich, doprowadziło do zatracenia zdolności do prowadzenia swobodnej dyskusji, czy rozmowy. To straszne... i niebezpieczne zarazem. 


Pomyślmy o tym, jak wielu wartościowych ludzi nas otacza. Może warto wyłączyć muzykę, wyjąć słuchawki z uszu... i wsłuchać się w to, co mówią właśnie ONI ?