JustPaste.it

Polaków podejście...

Byłam kolejny raz w sanatorium i mam takie małe swoje przemyślenia. Trzy tygodnie wspólnego przebywania ze 170 - osobami  może zmusić do większych czy mniejszych refleksji. Każdy jest inny, każdy ma inne nastawienie i oczekiwania ale pewne zachowania rzutują na całokształt.
Ogólnie zostało przyjęte, że gospodarka kuleje, ze bezrobocie, ze bieda....ja jednak wśród tylu osób tego nie doświadczyłam. Wręcz przeciwnie na parkingu nie było, że tak powiem byle jakich samochodów,a nawet  można by spokojnie salon otworzyć. PO ciuchach kuracjuszy tez większej biedy widać nie było. Jedyne co budzi moje zastrzeżenia i spostrzeżenia to niestety...uzębienie Polaków.
Stać nas na na markowe ciuchy, samochody, wszystko blichtr do czasu kiedy nie ma potrzeby roześmiać się szczerze, ot tak zwyczajnie od ucha do ucha. Tutaj zaczyna się problem, powiedzmy spontaniczny śmiech musi być zakrywany dłonią, fakt przyodzianą w sygnety czy inne ozdoby, które być może chowane pod stołem nigdy by nie znalazły odbiorcy, gdyby nie potrzeba zasłonienia ust!
Tutaj właśnie chcę się przyczepić. Jestem w stanie zrozumieć biedę, brak środków do życia, ale nie jestem w stanie pojąc jak można dobry samochód przedkładać na pełne uzębienie. Nigdy bym nie potrafiła śmiać się w wymuszony sposób to raz a dwa kontrolować spontanicznego zachowanie.
Co z tego, że wytwornie ubrana dama siedząca przy moim stoliku, z fryzura prosto z salonu, w chwili śmiesznej sytuacji musi kontrolować swoje zachowanie, wyciągając sowicie przyozdobioną dłoń za każdym razem, kiedy jest potrzeba wybuchnięcia gromkim śmiechem. Co z tego, że dłoń okapuje w najnowsze trendy mody jubilerskiej, kiedy podwaliny stomatologii są jej obce. Reprezentacyjnie w ustach pojawiają się dwójki i jedynki a później... długo długo nic. Na miejscu tych "wytwornych dam" zamiast świecidełek zrobiłabym sobie porządek w ustach, aby mieć komfort spontanicznego uśmiechu chociażby.
To samo dotyczy panów, konkretne samochody, garnitury o krawatach nie wspomnę, tylko gorzej jak przyjdzie się roześmiać!
Też kiedyś bałam się dentysty, ale strachy są po to aby nad nimi panować albo je przezwyciężyć. Nie można tego co dała nam w założeniu natura kontrolować, bo wcześniej czy później wpadniemy. Zawsze stawiałam na naturalność i spontaniczność ale jak widać nie każdy sobie może na to pozwolić. Chociaż w sumie mniej to kosztuje niżeli drogi samochód, czy markowe ciuchy ale co jak co ja śmiać się mogę o każdej porze dnia i w każdej sytuacji a moja dłoń na chwile obecna posiada tylko dane od natury pięć palców, które w do tej pory pozostają na swoim miejscu.
Włosy nie każdemu zostały dane i tak po części mamy na to wpływ, jednak uzębienie jest w naszym zasięgu i jak do tego podejdziemy to już nasza indywidualna sprawa.
Jedni z domu wynoszą maniery a drudzy niestety...srebra.