Ej, coś ty, a to za co ??? (z filmu "król Lew")
Sprowokowany komentarzem Noemi
o kruchości i delikatności kobiecej
Niejeden piewca piękna zapatrzony w kwiecie,
czy to kupując bukiet czy szarpiąc rabatki,
dostrzega analogię kolorów…. w kobiecie,
muskając szorstką dłonią jedwabiste płatki.
A że samiec ma duszę (o czym milczą księgi).
ulotność go rozczula, finezja podnieca,
czując jej zimne ciało i dreszcze na skórze,
główkuje- jak tu szybko dorzucić do pieca?
I tu popełnia pierwszy błąd w swoich umizgach
nieświadom, że istnieją kobiece sekrety,
bo zamiast w ogień wsypać płatki róż suszonych
chce szybko nahajcować - wrzucając… brykiety !
Brykiet, jako wiadomo to nafty komponent
przydatny w trakcie mrozów i energetyczny,
zziębnięte damskie ciało też ogrzeje w moment
ale z zalotów klapa - bo zapach nieśliczny.
Popełniając ten utwór mam nadzieję płonną,
że jest w nim jakaś rada na samotność męską
gdzie sztuka Ars Amandi zaczyna być wonną
a rytuał umizgów przestaje być klęską…
PS. Tu chciałbym też dorzucić, że wcale nie wierzę
w szał ciał oraz szał zmysłów… przy kaloryferze
(jako autor wiersza zaznaczam, że w/w treści są głęboko przemyślane)
© Janusz D.