JustPaste.it

Sowieckie obozy NKWD na polskiej ścianie wschodniej po roku 1939


Są trzy rodzaje kłamstw:
- kłamstwa
- okropne kłamstwa
- statystyki...

/ Benjamin Disraeli /


Sowiecka agresja 17 września roku 1939 na ziemie polskie, oraz oficjalne pominięcie uznania tego aktu na forum międzynarodowym przez najwyższe władze Polski, jak wiadomo, skutkowało pozbawieniem polskiego żołnierza, w opinii sowieckiej, statusu – „jeńca wojennego”. Wszystkich zatrzymanych traktowano po prostu jako – „internowany element kontrrewolucyjny” (pogranicze „wichrzycieli”, elementu przestępczego w różnych odmianach, m.in.: rozbójnicy, złodzieje, cwaniacy, chuligani). Tym samym, ponieważ „nie jeńcy”, można ich było przekazać w ręce konsekwentnej w postępowaniu, wszechwładnej i najwierniejszej Stalinowi policji politycznej – NKWD.
Powszechnie wiadomo, że Polaków po internowaniu, transportowano z miejsc zamieszkania bądź bytowania i przetrzymywano w tzw. „obozach pracy”. Wciąż otwarty pozostaje jednak problem: gdzie i ile było takich miejsc zbiorowej kaźni. Jeszcze większe trudności jednak niesie moment, ustalenia ile faktycznie osób w nich przetrzymywano i jaka była tam rzeczywista rotacja.
Zatrzymywane po kampanii obronnej i rozbrojeniu polskie wojsko, kierowano przede wszystkim w rejon budowy dróg, które w znacznej większości funkcjonowały w „wielkiej sowieckiej ojczyźnie” jako najzwyklejsze „trakty polne”. Według zeznań i oświadczeń naocznych świadków, którzy przeżyli tę wojenną tragedię, rysuje się w miarę wyrazisty obraz tego typu sowieckiej kaźni. Żołnierze – jeńcy sowieckich działań po 17 września, w większości byli do miejsca przeznaczenia – obozów, doprowadzani piechotą, a właściwie gnani przez swoich ciemiężycieli w zwartych kolumnach marszowych, pod silną eskortą uzbrojonych strażników. Wszelkich „maruderów” opóźniających marsz w postaci: chorych, kalekich, rannych, umierających z chorób, głodu i zimna, początkowo pod osłoną nocy likwidowali strażnicy. Potem, czynili to już bez względu na porę dnia. Głównymi miejscami wyznaczonych zgrupowań dla Polaków były natenczas takie miejscowości, jak m.in.: Kamieniec Podolski, Lwów, Równe, Tarnopol, Wołoczyska.
Na wyżywienie każdego polskiego „żołnierza-jeńca”, składało się ok. 200 g chleba dziennie, który mógł popić wodą z przydrożnego rowu. Czasami ten „jadłospis” udało się wzbogacić przez ukradzione warzywo lub owoc rosnące w pobliżu drogi, którą szli. Do snu, po około 20-40 km marszu dziennie, kolumna układała się na ziemi pod gołym niebem ściśle jeden obok drugiego, by nikomu nie przyszło do głowy uciekać. Nad głowami leżących, spokoju strzegły lufy karabinów maszynowych kilkunastu osobowej pilnującej straży. Klimat i pora roku były wyjątkowo uciążliwe, ponieważ panowały już coraz większe przymrozki, a wielu ludzi chorowało na biegunkę, tyfus i czerwonkę.
Nawet notatki organów NKWD z tego okresu, wspominają o stosunkowo wysokich stratach wśród „jeńców”. Nie dodają niestety już ani słowa o tym jednak, że rozkazem partii i Stalina, była bezwzględna konieczność likwidacji najmniejszego opóźniania marszu i oporu ze strony „jeńców”, a całych obozów, prawie natychmiast po zakończeniu prowadzonych prac. Szczególnie rzetelnie wypełniano to polecenie w przededniu niemieckiej napaści na Związek Sowiecki, rozstrzeliwując pod osłoną nocy wszystkich przetrzymywanych, jako przyszłych potencjalnych szpiegów.
Po zakończeniu polskiej kampanii wrześniowej, dość często Niemcy, duże wzięte do niewoli grupy polskiego wojska na tzw. „ścianie wschodniej”, aby pozbyć się kłopotu, podwozili samochodami do ustalonej „granicy” współdziałania niemiecko-sowieckiego i wymuszając lufami broni maszynowej, „wypuszczali wolno” na stronę „sowieckiego raju”. Rosjanie częścią tych grup uzupełniali „grupy robocze” pracujące na danym odcinku. Resztę natomiast wysyłali w głąb swojego wielkiego kraju, gdzie wolnych rąk do pracy wciąż nie było nadto wiele, a właściwie odczuwalny był ich ciągły brak.
Wykonywane drogi dzielono na 20 km odcinki. tzw. „uczastki”. Każda z pracujących grup, liczyła 20-80 osób i miała za zadanie wykonanie ręcznie prac ziemnych: poszerzenie jezdni, odwodnienie, dokonanie korekcji spadków i łuków oraz budowa zupełnie nowej nawierzchni na podłożu granitowych klińców i tłuczenia. Grupy strzegło przeważnie kilkunastu strażników wojskowych z obszarów dalekiej Azji, doposażonych w karabiny maszynowe i psy. Strażnicy w większości niewiele rozumieli w języku rosyjskim. Początkowo wykonywana praca trwała po około 10 godzin dziennie, bez jakichkolwiek dni wolnych, ale w miarę upływającego czasu, ilość tych godzin ulegała stopniowej zmianie. Nawet niedziele były już później wolne od pracy. Na każdego pracującego „jeńca”, nałożona była „norma” do wykonania, co skrzętnie każdego dnia sprawdzano. Często materiał przeznaczony do budowy, był transportowany z kamieniołomów koleją. W dalszej kolejności, ręcznie wyładowywany na stacjach w pobliżu budowanych dróg, bądź, z braku miejsca na stacji – w polach przy trasie budowy. Stamtąd, znów trzeba było go ręcznie przetransportować na pobocze budowy. Średnia norma na „jeńca”, sięgała około 45 ton kamienia. Jeżeli zdołał wykonać około 110%, miał prawo następnego dnia do tzw. „prembludy”. Był to rodzaj „obiadu”, który na miejsce pracy przywożono w beczkach. W jego skład wchodziło: zupa ze zgniłych ziemniaków i warzyw, zmieszana z resztkami kasz i resztkami mięsa (przeważnie z łbów końskich). Faktyczna codzienna norma żywienia grupy roboczej to: jeden bochenek chleba do podziału na 20 „jeńców”, kawa z owsa lub brukwi, co wieczór, oczywiście bez cukru. Szansa przeżycia więc bez „obiadu” raz na parę dni, bardzo „wydajnie” skracała życie więzionych. Cała grupa podlegała „opiece medycznej”, którą sprawowała generalnie jedna na cały obóz pielęgniarka mająca do dyspozycji tylko jeden termometr i aspirynę. Z pracy mogli być zwolnienie danego dnia chorzy, których temperatura przekraczała 38 C. Warunkiem było jednak, by ich ilość nie wynosiła więcej niż 3 % na cały obóz. Stąd wielu ludzi umierało na tyfus, czerwonkę lub biegunkę wykonując swoją codzienną pracę, pomimo ciężkiego stanu chorobowego.
Zdarzało się początkowo wiele ucieczek z obozów, m.in.: w trakcie robót ziemnych stanowisko pod drogę w pewnym miejscu pogłębiano. Chował się tam odważny i zdecydowany na ucieczkę „żołnierz-jeniec”, którego następnie przykrywano trawą i łętami ziemniaków, a następnie przysypywano cienką warstwą ziemi. Robiono to przed końcem pracy. Gdy grupa odchodziła do obozu na „odpoczynek”, więzień był wolny, zdany jednakże tylko na siebie, swój sposób radzenia sobie w tym obcym i niezwykle nieprzyjaznym terenie.
Od około 1940 roku, faszyści wiele taborów cygańskich usuwali z terenów zachodniej Europy wysyłając je na Wschód. Zdarzało się, choć nie często, gdy tabor przejeżdżał przez miejsce pracy jeńców, zawsze kilka zdecydowanych osób „żołnierzy-jeńców” mogło zdecydować się wskoczyć do „budy cygańskiej”, gdzie natychmiast były ukrywane wśród wiezionych rzeczy i sprzętów i wywożone poza strefę zagrożenia, a następnie wypuszczane. Jeszcze inna część „żołnierzy-jeńców”, próbowała uciekać pod osłoną nocy. Takie ucieczki rzadko się jednak udawały. Często w pościgu, uciekinierów zabijały psy lub zostali oni zastrzeleni. Znaczna większość „jeńców” osłabiona, chora i załamana psychicznie i niewydolna fizycznie w ogóle nie chciała uciekać, wierząc w swoje szybkie zwolnienie. Coraz częściej, od początków roku 1940, wywożono też przez te tereny na Syberię transporty ludności cywilnej. Bardzo często nocami słychać było krzyki, płacz dzieci i strzały broni palnej grup ładowanych do wagonów towarowych, a rano grupa idąca do pracy, mogła znaleźć na pustych stacjach zamarznięte trupy dorosłych, a często nawet i dzieci.
Oczywistą nieprawdą, pozostają wymyślone, bądź stworzone dla sowieckiej propagandy przez samych Sowietów, bądź podstawianych celowo przez nich „konfidentów” przypadki, które opisuje m.in. Jan Gross. Opisuje on jakoby m.in.: w obozie w Kutach i Brodach, za pieniądze więźniów odprawiano msze w kościele (a kto i ile im niby dał te pieniądze?); w obozie w Równem więźniowie otrzymywali paczki i listy (tylko kiedy i od kogo? jeżeli nikt nigdy nie otrzymał odpowiedzi nawet na żaden list z obozu), oraz istniał tam teatr kukiełkowy i orkiestra (?!); w obozie w Podliskach więźniowie mogli korzystać z biblioteki i książek (wszelkie pałacyki i dworki ziemian, oraz domy mieszkańców Polaków były doszczętnie ograbione, zniszczone i palone, a książek używano do palenia ognisk lub przy gotowaniu posiłków); w obozie w Dubnie miał jakoby zafunkcjonować na kilka dni nawet – Komitet Pomocy Jeńcom (?!)

Aby uzmysłowić sobie wielki rozmach prowadzonych robót i zatrudnianych w nich „żołnierzy-jeńców”, poniżej przytaczam istniejące nazwy miejscowości, gdzie obozy te funkcjonowały i czym się dokładnie zajmowały:
a) budowa drogi Lwów – Równe (204 km); trwała od października 1939 – do czerwca 1941 roku.
Obozy „żołnierzy-jeńców”:
Angelówka k/Buska; Antopol k/Równego; Babin k/Równego; Busk; Dubno; Gruszwica k/Równego; Gwozdów k/Równego; Jaryczów Stary na Folwarkach Miejskich; Kozłów k/Lwowa; Kruszwica k/Dubna; Młodawa k/Równego; Niesłuchów k/Jaryczowa; Olesko (zamek Sobieskich); Omeliany k/Równego; Podliski k/Lwowa Radziwiłłów k/Dubna; Ruda Poczajowa k/ Dubna; Równe (miasto, dwa obozy); Sapożyn k/Równego; Sosenki k/Równego; Sytno k/Dubna; Tarakanów k/Dubna; Tudorów k/Równego, Warkowice k/Dubna; Werba k/Dubna; Werblany k/Lwowa; Zahorce Wielkie k/Dubna; Żydatycze k/Lwowa; Żytoń k/Równego
b) budowa drogi Lwów – Przemyśl (93 km); trwała od maja 1940 – do 20 czerwca 1941.
Obozy „żołnierzy-jeńców”:
Gródek Jagielloński; Janów; Jaworów; Kupcza k/Przemyśla; Lacka Wola k/Mościsk; Morgi k/Gródka Jagiellońskiego; Mościska; Ostra Góra k/Mościsk; Przemyśl; Rodatycze k/Gródka Jagiellońskiego; Sądowa Wisznia; Tuligłowy k/Sądowej Wiszni; Wyroczko k/Przemyśla; Zimna Woda k/Lwowa; Żabno k/Mościsk
Wszystkie obozy zakładano w miarę likwidacji obozów po budowie drogi Lwów – Równe.
c) budowa drogi Lwów – Tarnopol – Podwołoczyska (180 km); trwała od października 1939 – czerwca 1941 roku.
Obozy „żołnierzy-jeńców”:
Bazyliany w Złoczowie; Berezowice k/Tarnopola; Borki k/Tarnopola; Cebrów k/Tarnopola; Czarnoliw k/Tarnopola; Hermanów k/Lwowa; Kamionka-Las k/Podwołoczysk; Kurowice k/Lwowa; Lacki k/Złoczowa; Lwów; Łuka Wielka k/Zborowa; Nowosiółki k/Złoczowa; Ostrów-Stawki k/Tarnopola; Podwołoczyska; Romanówka k/Kamionki; Romanówka k/Tarnopola; Tarnopol; Zborów;
d) budowa mostów; trwała od październik 1939 – 26 czerwiec 1941 rok
Obozy „żołnierzy-jeńców”:
Hołownica k/Równego; Hoszcza k/Równego; Przemyśl na rzece Wjar;
Wszystkie budowane mosty zasadniczo wchodziły w zakres budowy danej drogi.
e) budowa lotnisk; trwała do września 1939 – do 28 czerwca 1941 roku
Obozy „żołnierzy-jeńców”:
Brody; Czerlany k/Gródka Jagiellońskiego; Kamionka Strumiłowa; Nowosiółki k/Złoczowa; Olszanica k/Złoczowa; Skniłów (Rzęsna Ruska); Stawki k/Tarnopola; Tarnopol; Zastawie k/Tarnopola;
Generalnie budowano te obiekty dopiero po likwidacji istniejących robót drogowych Lwów – Równe.
f) kamieniołomy; część z tych miejsc już funkcjonowało od września 1939, część dopiero po zakończeniu budowy drogi Lwów – Równe;
Obozy „żołnierzy-jeńców”:
Budziłów k/Brzeżan; Głubiczek k/Tarnopola; Hołyczówka k/Równego; Janowa Dolina k/Kostopola; Korzec k/Równego (był tu również obóz tranzytowy); Płotycze k/Tarnopola; Pługów k/Złoczowa; Ponikowa k/Brodów; Sasów k/Brodów; Skole; Sławuta w Tarnopolu; Świętosław k/Stolego; Tomaszgród k/Sarn; Wielkie Łuki k/Tarnopola;
g) prace leśne; przy robotach ciesielskich i wycince drzew; trwały od grudnia 1940 – 22 czerwca 1941 rok
Obozy „żołnierzy-jeńców”:
Klewań; Suski; Turyczewo
Wszystkie usytuowane w kierunku północnym od miasta Równe.
h) obozy tranzytowe, oprócz wszystkich obozów pracy, istniała ponadto sieć jakoby „obozów dzielących” stale uzupełnianych „żołnierzy-jeńców” z przeznaczeniem ich do poszczególnych prac
Obozy „żołnierzy-jeńców”:
Annapol; Frydrychówka; Husiatyn; Jarmolice; Kamieniec Podolski; Kopyczyńce; Korzec; Krzemieniec; Łuck; Monasterzyska; Ostróg; Równe; Skałat; Sokal; Szepietówka; Włodzimierz Wołyński; Zdołbunów; Złoczów; Zwiahel (niezlokalizowany).

Na pewno koronnym kluczem do tej ujawnianej formalnie wiedzy, dopiero jednak od okresu słynnej Jesieni Narodów roku 1989, był pierwszy pakiet dokumentów o losach Polaków pod okupacją sowiecką, przekazany z dniem 13 kwietnia 1990 roku, przez byłego prezydenta sowieckiego imperium – Michaiła Gorbaczowa, pierwszemu polskiemu prezydentowi III RP – gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu.
Pozyskane dane, prezentowały stan roku 1939, jakoby NKWD po zakończeniu „wschodniej kampanii wrześniowej” (po dokonaniu agresji na ziemie Kresów) i rozbrojeniu „zwolniło” z obozów, wysyłając do domu w zachodnich obwodach republiki Ukrainy i Białorusi, około 42 tysiące żołnierzy polskich zamieszkujących wówczas te obszary. Ponadto przy budowie traktu komunikacyjnego Lwów – Równe, zatrudniano 14.135 Polaków „jeńców”, których następnie z dniem 25 czerwca 1941 roku ponownie osadzono w obozie w Starobielsku (wyjątek, który należy odjąć od całej sumy stanowiły 1834 osoby wliczane w stan ogólny jako „straty”, na okoliczność ewakuacji obozu ze Lwowa). Wartość podanych 14.135 osób polskich jeńców zatrudnionych przy budowie drogi Lwów – Równe, potwierdza dla tego czasu również J.Maciszewski w swoim artykule publikowanym dla „Polityki”, niestety, nie ujawnia źródła podawanych danych. Wydawany natomiast na terenie Polski, tygodnik ilustrowany o życiu sowieckiego imperium – „Kraj Rad”, w opracowaniu autorstwa Z.Schneigerta, dotyczący problematyki powstania szosy: Lwów – Nowogród Wołyński k/Równego, powołuje się na dane z okresu 10 październik – grudzień 1939 roku, jakoby przy budowie zatrudniano około 14 tysięcy polskich internowanych. Jednak, czy i na ile pokazane dane są rzetelne, jakie były faktyczne dane, przynajmniej, jak na razie, pozostaje to dla nas wciąż zupełnie zakrytą tajemnicą.
Z kolei jedna z czołowych sowieckich badaczy historii najnowszej Instytutu Historii Powszechnej Akademii Nauk ZSRR – prof. Natalia Lebiediewa, określa, iż na terenie sowieckim w tym okresie, najprawdopodobniej przebywało około = 130.242 „więźniów” polskich. Wiedzę swoją opiera o dokumenty, do których udało się jej dotrzeć. Czy są one kompletne i prawdziwe, tego niestety nie może wiedzieć, bo i skąd?
Generalnie wiadomo z wielu innych źródeł, że omawianą sumę wszystkich internowanych umieszczono w 57 obozach, choć różni badacze podają bardzo rozbieżne ich ilości (badający dokumenty anglojęzyczne – J.T.Gross, przytacza nawet ilość obozów do wielkości 99) Wartość powyższą wyliczano, w oparciu o liczbę obozów likwidowanych w tym okresie. Przyjęto, że na terenie 7 obozów znajdowało się 8.180 jeńców z rozbiciem na: Czerkasy = 1400-1500 osób; Jaryczów = ok. 800 osób; Niesłuchów = 800 osób; Podliska = 800 osób; Przemyśl = 80 osób; Skniłów = 2000 osób; Stawki = 3000 osób. W pozostałych 51 obozach musiało więc przebywać łącznie: 5955 jeńców.
Inny dokument tego okresu przedstawia, jakoby do dnia 24 sierpnia 1940 roku na terenie obozu w Starobielsku było zatrzymanych około 12 tysięcy Polaków, których to z powyższym dniem, dzięki ogłoszonej przez Sowietów „amnestii” jakoby zwolniono. Wtedy też płk Wiśniowski zwerbował do polskiego wojska 11.600 osób.
Gdzie realność liczb i faktów, skoro naoczni świadkowie opowiadają m.in. o masowych karach w obozach, w wyniku których znaczna część umierała; o setkach spalonych w okolicach Jaryczowa, bo śmieli się schować pod pryczami; o uciekających z kolumn, których ścigały kule, psy lub dobijała sowiecka kawaleria???

dr Włodzimierz Nikitenko


Literatura pomocnicza:
- J.T.Gross, Polish POW Camps in the Soviet Occupied Western Ukraine [w:] The Soviet Takeover of the Polish Estern Provinces 1939-1941, London 1991.
- „Kraj Rad” z dnia 26 kwietnia 1990
- „Moskowskije Nowosti” z dnia 2503.1990.
- „Polityka” z dnia 28 kwietnia 1990.
- Szymczak M.(red.), Słownik języka polskiego, t. 1-3., Warszawa 1978-1981.
- „Wojskowy Przegląd Historyczny”, Nr 3-4, Warszawa 1990.
- „Wojskowy Przegląd Historyczny”, Nr 4, Warszawa 1992.