JustPaste.it

Zeszmacane wartości

Wartości zeszmacone raz, pozostają takimi przez lata, dziesiątki, setki lat

Wartości zeszmacone raz, pozostają takimi przez lata, dziesiątki, setki lat

 

 

 

 

 

I

 

Po upadku rządów SLD w 2004r. cała Polska myślała, że teraz będzie prosta sprawa - PiS i PO, wywodzące się z jednego, solidarnościowego pnia, utworzą wspólny rząd i wiele jałowych przepychanek nie będzie miało racji bytu. Jednak Kaczyńscy mieli inne plany. Najpierw wmówili ludowi, że za jego nędzny los odpowiedzialni są wykształciuchy, udecja i łże-elity, a później, że to tylko lud tworzą prawdziwi Polacy. Nic nowego nie wymyślili - powtórzyli tylko manewr hitlerowców. Uzyskali, jednak, zwłaszcza że Kościół się do tego przyłączył, poparcie ludu - efekt malarza Jana,

Krasicki Ignacy

 

Malarze

 

Dwaj portretów malarze słynęli przed laty:
Piotr dobry,a ubogi,Jan zły,a bogaty.
Piotr malował wybornie,a głód go uciskał,
Jan mało i źle robił,więcej jednak zyskał.
Dlaczegoż los tak różny mieli ci malarze ?
Piotr malował podobnie, Jan piękniejsze twarze.

 

 II

Lud wziął sobie do serca to "wywyższenie" i poczuł się zobowiązany zwalczać wszystkich wrogów swoich "dobroczyńców", kryjąc swoją małą wiedzę i nieznajomość języka polskiego za parawanem terminu "prawdziwy Polak". W ten sposób, po dłuższym czasie, określenie to stało się synonimem prymitywizmu, a nawet chamstwa połączonego, niekiedy, z agresją.
Ja chętnie bym przyznał tytuł prawdziwego Polaka ludziom, którzy oprócz wypełniania swoich obowiązków zawodowych i obowiązków wobec rodziny, wykonują jakieś działania dla społeczeństwa. Dostrzegam takich, a jest nim np. Marcin Gortat, który wypracowawszy sobie wysoką pozycję w najlepszej koszykarskiej lidze świata, promuje Polskę w Stanach a w Polsce organizuje szkółki sportowe lub p. Maria Fołtyn, która mając uznaną pozycję w świecie opery, propaguje twórczość St. Moniuszki. Jednak dziś, kiedy określenie "prawdziwy Polak" zostało "zeszlajane", nazwać kogoś podobnego w ten sposób byłoby, co najmniej, niesmaczne.

Podobny proces "zeszlajania" odbywa się z patriotyzmem. Polak wie, że na miano patrioty trzeba sobie zasłużyć swoją postawą, działaniem, i że określają to inni ludzie, bynajmniej nie koledzy z podwórka i, że uzyskuje się ten tytuł, na ogół, dopiero po śmierci. Mało tego, gdy Polak zostanie zasłużenie nazwany patriotą czy bohaterem, to próbuje się uskromnić - mówi - to było moim obowiązkiem, albo - inny, na moim miejscu, by tak samo postąpił, lub jakoś tak podobnie. W takim  razie, ci, co sami ponazywali się patriotami, środowiskami patriotycznymi, muszą być jakimiś przybłędami. Skąd? Trudno wyczuć. Chyba gdzieś zza Uralu. Drugą możliwością jest to, że są obcymi agentami. Wszyscy, również agendy, wiedzą, że wartości używane dla celów egoistycznych zostają zdewaluowane, i robią to celowo, żeby uzyskać zamierzony efekt. Trzecia możliwość jest taka, że ta cała menażeria "okołokaczyńska", Zawisza, Bosak i ten ich Związek Patriotów Polskich, używają patriotyzmu jako podnóżka lub szczebla drabiny do sięgania po frukty, albo tarczy - "mnie nie ruszaj, bo ja jestem patriotą i należy mi się to i tamto, i jeszcze tamto". Jak by nie patrzeć, jest to przeogromne szubrawstwo. Niedługo dzieci będą pokrzykiwać "pod patriotę to Szweda, bo Polak się nie da". Wyszła, nawet, "śmiszna" sytuacja z Gowinem. Ten napomknął coś przed telewizorem, że teraz należy do "środowiska patriotycznego". Oznaczało by to, że żył sobie facio przez pięćdziesiąt lat jako "niepatriota", a teraz dostał olśnienia i zapisał się do "patriotów". Nie wiem, czy tam dają od razu legitymację i znaczek na klapę, czy trzeba przebyć okres próbny, przynosząc w zębach smycz w sposób pożądany? Nie wiem.

 

Również bohaterstwo zostało przerobione na kawałek gumy, który pasuje na każdego, kto jest wystarczająco spolegliwy dla dygnitarza kościelnego.