JustPaste.it

Nowe zwyczaje świąteczne

Obyczaje, to rzecz zmienna. Ale nigdy bym się nie spodziewał, jak bardzo mogą się zmienić obyczaje świąteczne! A nie przekonałbym się o tym, gdyby nie wczorajsza wizyta w sklepie.

Obyczaje, to rzecz zmienna. Ale nigdy bym się nie spodziewał, jak bardzo mogą się zmienić obyczaje świąteczne! A nie przekonałbym się o tym, gdyby nie wczorajsza wizyta w sklepie.

 

Byłem wczoraj w sklepie. Pierwsze, co rzucało się w oczy, to tłok i potężne kolejki do kas. Ale nie to wzbudziło moje największe zdziwienie. Spodziewałem się spotkać tam większy lub mniejszy tłum ludzi (choć miałem nadzieję na zdecydowanie mniejszy). Ale nie miałem pojęcia, że ten tłum będzie tak bardzo wnerwiony!

Wnerwiony tłum? W święta? Przecież mówi się, że w tym okresie ludzie stają się milsi, uśmiechnięci… Nie, stanowczo nie potwierdzam tej teorii. Ludzie na święta stają się jeszcze bardziej chciwi i egocentryczni. Z moich obserwacji wynika, że okres przygotowań zamiast „magii świąt” (cokolwiek miałoby to oznaczać) wprowadza nerwową atmosferę, która eksponuje najgorsze ludzkie odruchy.

- Stanął (*****) na środku!
- Co na środku?! Co (*****) na środku?!
- No idź już człowieku, a nie stoisz!
- Od kiedy przeszliśmy na ty? O co ci chodzi?!
- No idź!
- Jakie (*****) idź?!

W czasie ponad godzinnej wizyty w sklepie (bo tyle czasu zajęło mi kupienie pięciu produktów codziennego użytku) wszędzie dookoła słyszałem tego typu uprzejmości. Zacząłem aż podejrzewać, że pięcioliterowe słowo na literę „k”, które dotychczas wydawało mi się przekleństwem, stało się nowym świątecznym pozdrowieniem. Największe nasilenie tego typu zwrotów grzecznościowych znajdowało się w okolicy sklepowych kas.

Obserwowałem też jednego człowieka, który w wyjątkowo chamski sposób przepychał się do kolejek kasowych, obrzucając ludzi dookoła licznymi uprzejmościami i nie szczędząc im świątecznych pozdrowień. W jego zachowaniu dało się widzieć czystą, świąteczną nienawiść. Kiedy odchodził od kasy, wykrzywił twarz w sposób, który miał zapewne przypominać uśmiech, choć wyglądał raczej komicznie, a następnie rzucił w stronę kasjerki: „wesołych świąt”… Patologia, czy norma?

A może za bardzo się czepiam tej świątecznej atmosfery? Może to jest pozytywny objaw? Bo przez cały rok ludzie tłumią w sobie negatywne emocje i zachowują się nieszczerze. Przez cały rok króluje obłuda i każdy każdego okłamuje, próbując mu wmówić, że jest miły. A dopiero w tym szczególnym okresie ludzie zdolni są wydobyć z siebie odrobinę szczerości. Dopiero w tej nerwowej atmosferze mają odwagę pokazać, jacy są naprawdę i decydują się powiedzieć tak po prostu, szczerze, co myślą o wszystkich dookoła… Wszystko pięknie, tylko nie pasuje mi do tego okrzyk: „wesołych świąt”.

Licencja: Creative Commons