JustPaste.it

Siła Polaków tkwi w kolektywie

Polacy i Chorwaci mają porównywalny potencjał. O awansie zdecyduje dyspozycja dnia i skuteczność w obronie – uważa Rafał Gliński, brązowy medalista mistrzostw świata z 2009 roku.

Polacy i Chorwaci mają porównywalny potencjał. O awansie zdecyduje dyspozycja dnia i skuteczność w obronie – uważa Rafał Gliński, brązowy medalista mistrzostw świata z 2009 roku.

 

Jakie są pana wrażenia i spostrzeżenia po spotkaniu ze Szwedami?

Jak najbardziej pozytywne. Jesteśmy w ćwierćfinale, a o to chyba wszystkim przed tym meczem chodziło – zarówno kibicom, jak i zawodnikom oraz trenerom. Wiadomo że każdy może sobie dopowiedzieć, jaki to był styl i jakie były niedociągnięcia, ale przy tym systemie rozgrywek najważniejszy w tej fazie jest wynik. Mówiąc inaczej, trzeba tak grać, aby awansować, a to się chłopakom udało. Generalnie, jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, bo myślałem, że Szwecja postawi nam cięższe warunki. Rywale grali bez największej gwiazdy – Kima Anderssona, ale my też mamy swoje problemy kadrowe i nikt na to nie patrzy. Dlatego to poniedziałkowe zwycięstwo cieszy tym mocniej.

Kto w naszej drużynie zasłużył na specjalne słowa pochwały?

Niewątpliwie Sławek Szmal, który znowu dokonywał cudów w bramce. Zresztą za mecz ze Szwedami pochwaliłbym całą obronę. W ataku, po raz kolejny na tym turnieju, wyróżniał się Michał Jurecki, który ciągnie naszą ekipę i jest po prostu niezastąpiony. Ale tak naprawdę każdy z zawodników dołożył własną cegiełkę do tej wygranej. Weźmy choćby Karola Bieleckiego, który na początku meczu rzucił trzy bramki z rzędu, z czego dwie w osłabieniu. To były bardzo ważne trafienia i niewielu zawodników potrafiłoby dokonać podobnej sztuki.

Po przegranej z Duńczykami miał pan dużo obaw o dyspozycję biało-czerwonych?

O psychiczną formę byłem spokojny, bo mamy na tyle ograny zespół, że dla zdecydowanej większości zawodników podnieść się po takim meczu to nie jest nic nadzwyczajnego. Bardziej bałem się, czy zdążą dojść do siebie pod względem fizycznym. Okazało się jednak, że chłopaki są dobrze przygotowani do turnieju i potrafili odpowiednio zregenerować siły. Przy takiej dawce gier zawsze pojawiają się jakieś urazy, ale liczy się to, aby mimo nich walczyć dalej.

Patrząc po wynikach, Polakom paradoksalnie łatwiej było się uporać ze Szwedami niż Chorwatom z Brazylijczykami…

Nie wolno się sugerować tym tylko jednobramkowym zwycięstwem Chorwacji i jestem przekonany, że chłopaki też tak samo podejdą do sprawy. Nasze boje z Chorwatami zawsze są „na noże” i podobnie będzie tym razem. Biorąc pod uwagę klasę rywala, musimy nastawić się na dużo cięższe spotkanie niż ze Szwedami. Zwłaszcza że stawka jest bardzo wysoka…

Z notowań firmy bukmacherskiej Fortuna wynika, że faworytem ćwierćfinału są Chorwaci. W czym możemy upatrywać nadziei na korzystny wynik w meczu z nimi?

Przede wszystkim w kolektywie. To zawsze było naszą mocną stroną i pozwoliło wychodzić z różnych opresji. To będzie mecz dwóch dobrych defensyw, dużo znów będzie też zależało od formy bramkarzy. Czyja dyspozycja dnia będzie lepsza, ten awansuje do strefy medalowej. Wierzę, że to będzie właśnie nasz zespół. Życzyłbym sobie, aby Chorwaci nie rzucili nam więcej niż 23-24 bramki. Wówczas powinniśmy wygrać.

Czy w przypadku Chorwatów można w ogóle mówić o jakimś słabszym punkcie? O luce do wykorzystania?

Naprawdę ciężko coś wskazać – skrzydła mają świetne, rozegranie podobnie, kołowi też są nieźli, silna obrona, mocna bramka… Ale i w naszym zespole trudno wyszczególnić jakąś odstającą od reszty formację. A jeśli chodzi o bramkę i kołowych, to uważam nawet, że mamy lepszych zmienników, którzy świetnie się uzupełniają. Polska i Chorwacja to dwa podobne zespoły i w mojej ocenie mają porównywalne szanse na zwycięstwo. Jak już mówiłem: koncentracja, dyspozycja dnia, skuteczna gra w obronie i na bramce – to będą elementy kluczowe w kontekście końcowego wyniku.

Świadomość, że po wygranej ze Szwedami jesteśmy już bardzo blisko gry w kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich w Rio może w jakiś sposób pomóc biało-czerwonym? Jeden z celów został już praktycznie osiągnięty…

Pewien komfort psychiczny już faktycznie jest, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia i chłopaki z pewnością zrobią wszystko, aby zrobić teraz kolejny krok. Nic tak nie wpływa na morale drużyny jak kolejne zwycięstwo w meczu z klasowym przeciwnikiem.

Jeśli pokonamy Chorwatów, droga do finału zostanie szeroko otwarta, bo chyba mimo wszystko łatwiej będzie nam się grało z Niemcami niż z Hiszpanami lub Francuzami?

Jeśli pozwalamy sobie na takie wybiegnięcie w przyszłość, to faktycznie bardzo chciałbym znowu zagrać z Niemcami. Ciężko na jednym turnieju grać po raz kolejny z tą samą drużyną i takie spotkanie wyglądałoby teraz zupełnie inaczej. Inne między innymi byłoby nastawienie Polaków. Ale na razie nie ma sensu dywagować szerzej na ten temat, trzeba skupić się na Chorwatach.

A jak podobają się panu pozostali kandydaci do medali?

Ogromne wrażenie robi na mnie postawa Hiszpanów. Grają do tej pory jak na obrońców tytułu przystało – klasa światowa. Na równym, bardzo wysokim poziomie prezentują się wspomniani Niemcy, którzy raczej powinni przerwać sen o medalu gospodarzy. Nie widziałem jeszcze w akcji Francuzów, ale do nich zawsze należy podchodzić z szacunkiem na mistrzostwach świata – wystarczy prześledzić ich miejsca końcowe na przestrzeni ostatnich dwóch dekad. Na razie pewne jest jedno: najlepsze na tym turnieju dopiero przed nami i niektóre zespoły dopiero teraz pokażą w pełni na co je stać. Czołowa ósemka świata to jest już absolutny top i każdy kolejny mecz zapowiada się arcyciekawie nawet dla neutralnych kibiców.