JustPaste.it

Czy teoria ewolucji ma coś wspólnego z nauką?

Może nauka bywa parawanem za którym można schować każdą niedorzeczność, która z miejsca staje się prawdziwa bo przystemplowana niepodważalnym autorytetem nauki?

Może nauka bywa parawanem za którym można schować każdą niedorzeczność, która z miejsca staje się prawdziwa bo przystemplowana niepodważalnym autorytetem nauki?

 

Zapewne będę się powtarzał ale chciałbym otwartym ateistom (są tu tacy?) zadać jedno pytanie : Dlaczego niektórzy z Was uważają, że ten świat został stworzony przypadkowo, bez żadnego planu? Zaraz ktoś sprostuje moje stwierdzenie i powie : to nie przypadek ale magiczny dobór naturalny.

Siedzisz teraz przed komputerem, który ktoś wymyślił, zaprojektował - całą jego złożoność i funkcjonalność.

Twierdzisz jednak, że coś tak genialnego jak chociażby ciąża ludzka w której dzień po dniu wykształcają się rózne organy, łączą się ze sobą różne komórki aby dać efekt finalny - człowieka - to wszystko według Ciebie powtało przypadkowo, bez udziału żadnej inteligentnej i świadomej mocy, bez inteligentnego projektanta. Gdzie istnieje projekt człowieka skoro każdy jeden wynalazek naukowy ma swoj projekt? Projekt który istnieje na papierze i w umyśle projektanta? Teraz możesz sobie wygodnie siedzieć w fotelu i denerwować się na moje słowa, które nijak pasują do Twojej wizji świata.

Czy jako argumenty masz coś więcej niż swoje emocje?

Teoria ewolucji jak sama nazwa wskazuje jest TYLKO TEORIĄ, hipotezą a nie faktem. Faktem naukowym są wynalazki, kiedy teoria przechodzi w coś namacalnego. Wtedy można je namacalne dotknąć i porównać z projektem. Uwierzyć tak jak chociażby uczniowie Jezusa w niego uwierzyli 2 tys. lat temu bo spotkali go na swojej drodze, mogli dotknąć jego szat, porozmawawiać.

Tak samo projektant komputerów, telewizorów i wielu innnych wynalazków na końcu lini produkcyjnej, po podłączeniu do prądu, może krzyknąć "Eureka, hip hip hurra. Słowo czyli moja wizja ciałem się stało" choć tak zapewne nie krzyknie.

Nauka dzieli się na dwa nurty : teoretyczny i praktyczny. Ewolucja należy do części teoretycznej a do częsci praktycznej nauki należą wspomniane wynalazki. Ktoś kto stworzył teorię a potem przekuł ją w praktykę. Mamy opis samochodu oraz samochód - i każdy może przekonać się że jedno i drugie jest ze sobą spójne. W teorii ewolucji tego nie mamy - mamy rzeczywistość i Wszechświat który to nie my stworzyliśmy, to nie my stworzyliśmy planety i istoty je zamieszkujące. To nie my stworzyliśmy zasady funkcjonowania tego Wszechświata. 

Z kalkulatorów nie powstają telewizory - wszelkie istoty są osobnymi bytami a każde jest unikatowe.
  Każdy wynalazek powstał niezależnie, oddzielnie chociaż wynalazki mogą być oparte na podobnych podzespołach. Dają jednak inną charakterystykę. Analogie jednak to nie wszystko. A teoria ewolucji oparta jest na analogiach, które to analogie mają być dowodem na ewolucję - jakoś dziwnie jednak pomija ogromne rożnice. Czy słoń w swoim działaniu jest podobny do człowieka a on do wieloryba? Na jakiej zasadzie w toku ewolucji miałyby powstać tak rożnorodne formy? Jest wiele pytań.

I oto znajduję odpowiedź skąd się wzięły wieloryby - artykuł w Wyborczej " Wszystko zaczęło się jakieś 54 mln lat temu. To właśnie wtedy pewne wodno-lądowe, przypominające nieco jelenia stworzenie zdecydowało się porzucić stały ląd i pogrążyć w morskich odmętach. I w ten sposób dało początek wszystkim waleniom.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75400,15037793,Jak_wieloryb_zostal_wielorybem.html

Wieloryb wziął się z jelenia..znudziło mu się życie na lądzie i poszedł nurkować....Nie mam pytań, idę zaraz na spacer bo od ewolucyjnych głupot zaraz mi się mózg przepali.

 

Ewolucjoniści - bardzo Was proszę, nie wrzucajcie do jednego worka całego obszaru nauki która tworzy rzeczy wielkie np. samochód, komputer, telewizję, sprzęt medyczny wraz z głupotami na tamat ewolucji. To że w obrębie tej samej nauki istnieją takie niedorzeczności świadczy tylko o tym, że nie dorośliśmy swoją mentalnością do wynalazków z których korzystamy. Nie rozumiemy ich dobrze poza wąską grupą ludzi. A może te wynalazki nie są nasze? Skąd wziął się nagły postęp po wojnie? Ale to już temat na osobną dyskusję.

Niestety ateiści boją się przyznać, że także w pewne rzeczy wierzą a nie wiedzą.

Niestety podobnie jak katoliccy księża czy ich wyznawcy nie potrafią dawać prostych odpowiedzi i prostych argumentów - a jak wiadomo z ich braku pojawia się najczęściej demagogia. Jest ona dziedziną tych, którzy chcą komuś wmówić, że wiedzą na pewno. Fakt, że stoi za nimi nauka czyni z nich w tej kwetii tylko bardziej groteskowymi. Tak jak księża zasłaniają się autorytetem Kościoła i Boga, tak oni zasłaniają się autorytetem nauki. Niektórzy z nich potrafią dyskutować, inni twierdzą, że tak malutki żuczek jak ja nie będzie przecież podważał autorytetu jakiegoś naukowca np. Dawkinsa. Tak jakby on wiedział wszystko. A może król jest nagi?