JustPaste.it

Niewidzialność - czyli rozważania na temat filmu "Uwierz w ducha"

Niewidzialność bez konsekwencji? Romantyczna historia czy nagięcie praw fizyki?

Niewidzialność bez konsekwencji? Romantyczna historia czy nagięcie praw fizyki?

 

Kto NIE oglądał filmu w "Uwierz w ducha"?

A kto oglądał? Kto chciałby być świadomy swojego bytu w niebycie?

Do rzeczy - zmarły bohater tuła się po świecie żywych - jako duch NIEWIDZIALNY.

Słowo "niewidzialny" oznacza, że dla światła (fotonu) jestem obojętny, tzn. ani go nie pochłaniam (a tym samym nie mogę JA SAM będąc duchem niczego dostrzegać, ani nikt mnie nie może zobaczyć) - ale widzę monetę i chcę ją podnieść i metro do którego wsiadam także zobaczyłem!

Właśnie - wsiadam do metra - przez ścianę! Przechodzę przez przedmioty/materię a materia/przedmioty przechodzą przeze mnie - jestem "istotą" OBOJĘTNĄ dla materii - nie wchodzę w reakcję z niczym i nic nie wchodzi w reakcję ze mną!

Jednak ... coś tu jest nie tak - mogę usiąść na krześle, mogę sprawdzić co pisze na ekranie komputera, mogę chodzić po ziemi ...

 

To jak jest z tą "duchowością" i bytem w niebyciu?

Czy bycie "duchem" z pełnymi konsekwencjami bycia "niewidzialnym" faktycznie jest takie fajne?

Czy nadal uważacie, że istnieje życie po życiu w postaci ducha wchodzącego w interakcję ze światem materialnym?

I jak tu wierzyć w DUCHY ... ?