JustPaste.it

Boska dydaktyka

Jeżeli człowiek oddaje Bogu to, co otrzymał - swoje życie, czyli wszystko, co ma i mógłby mieć, Bóg oddaje człowiekowi swoją nieskończoność.

Jeżeli człowiek oddaje Bogu to, co otrzymał - swoje życie, czyli wszystko, co ma i mógłby mieć, Bóg oddaje człowiekowi swoją nieskończoność.

 

 

Każdego, kto to będzie czytał, pragnę zachęcić, by szukał w moich planach swojego miejsca, ponieważ plany te nie są sztywne: możecie je wzbogacać własnymi pomysłami i uzupełniać wskazówki. Pozostawiono wam szerokie pole działania i nic nie zahamuje waszych inicjatyw (tego i przyszłych pokoleń), jeśli będą je kształtować w oparciu o moje prawa, które znacie.

Życzę sobie, abyście skupili się na bezmiernej mocy zbawczej mojej ofiary i używali jej dzisiaj przez cały dzień, ilekroć o Mnie pomyślicie. Zanurzajcie w rozwartym Sercu moim tych, których obdarować pragniecie Miłością. Sami czerpcie moją Krew i chrzcijcie nią tych, których chcecie uratować, których polecam wam stawiać pod moim krzyżem.

Bądźcie moimi przyjaciółmi i sami działajcie. Przyprowadzajcie Mi pod krzyż całe narody, plemiona, zakony i inne grupy ludzkie – wszystkie potrzebujące oczyszczenia w świętej Krwi i przemiany. Cała ludzkość tego potrzebuje, także wasi zmarli oczekujący zbawienia. Działajcie myślą i intencją – one są mową nieba. Nie milczcie smucąc się, a działajcie, gdyż Ja tego spodziewam się po was.

Błogosławię was i przytulam do serca.

Ja mogę każdemu z was przydać możliwości działania i poszerzyć zakres zadań, ale robię to wtedy, kiedy wasza służba Mnie – cieszy was.

Jak wam wielokrotnie powtarzałem, będziecie azylem pokoju i bezpieczeństwa, wyspą pośród innych narodów. Jacku, czekam na ciebie, bo robi się późno.

Wieczorem dziękuję Panu, poruszona Jego słowami:

– Dziękuję Ci za Twoje słowa, za to, żeś nas napełnił radością, zechciał wziąć udział w naszej rozmowie, a zwłaszcza za wytłumaczenie Twojej tajemnicy przemienienia i oczyszczenia człowieka, pozwalającej na bezpośrednie wejście po śmierci do nieba z ominięciem czyśćca. Ciągle zapominamy, że Ty jesteś samym Dobrem i chcesz darzyć nas dobrem wedle swojej mocy. Tak wiele narosło w nas głupich przekonań, chyba pogańskich, a przede wszystkim naszych, ludzkich: „jaka praca, taka płaca”, „pracuj nad sobą”, „zasługuj się”, „Pan ci zapłaci”, „uświęcaj się”, „pracuj dla swego zbawienia”, „umartwiaj wszystko: umysł, zmysły, serce, wolę, uczucia” itd. – które przenosimy na nasz stosunek do Boga, podczas gdy najważniejsza jest miłość („Kochaj i rób, co chcesz” św. Augustyna). Człowiek jest przybity tyloma wymaganiami. Wciąż widzi swoją niedoskonałość i zaczyna rozumieć, że nigdy doskonałym nie będzie, nie zdąży – więc załamuje się. A Ty nam mówisz, żeby cię kochać wedle naszej a nie innej możności i żeby chcieć Ciebie kochać ponad wszystko inne: czyli wybrać Cię jako najwyższe dobro, obiekt najbardziej godny naszej miłości, i być temu wyborowi wiernym. Nic więcej, tylko kochać, a kochać to znaczy wyrażać sobą tę miłość w sposób dla siebie możliwy: taką służbą, do jakiej jesteśmy zdolni – i nic więcej. Bo Ty pragniesz naszej miłości i odpłacasz nam swoją bezgraniczną miłością. I wedle jej mocy, a nie siły naszej miłości, osądzasz nas – źle powiedziałam – usprawiedliwiasz nas i oczyszczasz, jak tylko Ty możesz, czyli zupełnie, bezgranicznie i na zawsze. Jesteś Dobrocią i Miłowaniem! Dziękuję Ci za to mocne przypomnienie.

– Taki właśnie jestem, córeczko, i chcę, aby wszyscy to wiedzieli.

Dojrzewa się w tym, co codzienne, niepozorne, najmniej widoczne, a częste.

Wiedz, że kiedy zwracasz się do Mnie, serce moje rozpala się radością. Zapominam na zawsze wszystkie twoje niewierności i cieszę się tobą jak skarbem odzyskanym. Jesteście moją radością i pociechą, kiedy wracacie do Ojca. Nic we Mnie nie ma wtedy prócz radości.

Postawiłem krzyż na drodze twojego narodu. Przed wami stoi Syn mój i oczekuje - przyjmiecie go, czy odrzucicie...? Teraz jest dla was czas wyboru. Wybierzecie to, ku czemu serce wasze się skłania.

Cóż więc serce wasze wybiera? Miłość aż do śmierci i przebaczenie katom, współczucie i miłosierdzie bez granic, czy tylko to, co w człowieku jest własnego: grzech, trwanie w buncie, w odrzuceniu dobra, nienawiść? Siebie wybierzecie, czy Syna mojego...?

A jeśli Jego, dla Niego samego - to wybierzecie wszystko! Bo w Nim jest prawda i miłość, i przebaczenie, w Nim jest pokój i pojednanie, w Nim i tylko w Nim jest pełnia miłości Boga waszego, i z Nim zstąpi w naród twój ta pełnia miłosiernej i niepamiętliwej miłości mojej dla całej ludzkości. Przez was wyleje się przebaczenie moje i łaska na cały skażony świat.

Pragnę, aby te słowa moje były wiadome wam. Polecam ci, abyś je szerzyła.

Od was zależy szczęście wielu narodów

10 I 1983 r.

- Co będzie, jeśli Polacy odmówią posłuchu i przebaczenia lub zrobi to niewielu z nas? A jeżeli zawiedziemy Cię, Ojcze?

- Zadecydowałem już, moje dziecko, przyszłość bowiem jest dla Mnie jak dzień dzisiejszy, jednak od człowieka zależy, jak wykorzysta moje zmiłowanie. Im większy włoży wysiłek, aby tworzyć przyszłość wraz z Bogiem swoim, tym bardziej go ubogacę. Z trudu swojego może zebrać plon stukrotny, ale może i... niewielki. Ja daję wam porę stosowną, słońce i deszcz, upał i chłód, wiatr Ducha mojego, który was ożywia, łaskę moją, która was umacnia w wytrwałości, ofiarności i męstwie - ale trud pracy do was należy, jest on bowiem nie tylko waszym synowskim obowiązkiem wobec Mnie, ale waszą chlubą, zaszczytem, i w królestwie moim okryje was dumą, przyobleczę chwałą, jaką daję wiernym synom moim.

Trud, praca na mojej roli, znoszenie niewygód i ciężarów dnia to moje największe dary dla was: i nie odejmę od was tęgo, co w zaufaniu ojcowskim wam powierzam: starań - wraz ze Mną - nad zbawieniem świata. Polegam na was i ufność moja w waszą wierność, miłość i dzielność powoduje, iż was właśnie wybrałem, abyście szli na przodzie z pochodnią miłości mojej - aby zapalić świat. Niech dzięki wam ożyje to, co już półumarłe było, nasyci się przebaczeniem i nadzieją, co się za odrzucone miało, a starcze, uschnięte drzewo Europy niechaj znów zazieleni się, zakwitnie i wyda owoce swoje.

Od was, dzieci moje ukochane, wypróbowane w ogniu, zbolałe i słabe, lecz zdolne do wielkiej miłości, do służby gorącej Synowi mojemu - od was zależy szczęście wielu narodów. Na was czekają z utęsknieniem głodni mojego słowa i uciemiężeni. Od was oczekują zmiłowania także ciemięzcy wasi i od nikogo nie otrzymają go, jak tylko od was, Polaków, bo tak chcę Ja, wasz Bóg, Sędzia sprawiedliwy. Waszym prawem jest odwet i daję go wam: odwet Syna mojego - przebłaganie Mnie za grzechy narodów ciemnych, okrutnych i ślepych, przebaczenie i zmiłowanie nad oprawcami waszymi, sługami nieprzyjaciela, niewolnikami duchów zła i nienawiści. Smutni i nieszczęśliwi (narody ZSRR), zmuszeni służyć złu, potrzebują przebaczenia i zmiłowania waszego, gdyż są spętani grzechem - a wielka jest ich wina względem was od wielu już pokoleń. Dlatego stali się niewolnikami - zbrodnia nieodżałowana oddała ich w ręce nieprzyjaciela.

A moja miłość pochyla się nad prześladowanymi i cierpiącymi, choćby czyści nie byli. I wy nie jesteście czyści przede Mną. Lecz sprawiedliwość moja żąda, by wyzwolenie, światło i miłość przynieśli krzywdzicielom - skrzywdzeni.

Tak jak wyzwolił was z niewoli grzechu Syn mój - Miłość, którą niewinnie zamordowaliście - tak wy wyzwalajcie, ożywiajcie i napełniajcie moją nadzieją tych wszystkich, którzy wam zło czynili. Syn mój, Zbawiciel wasz, was poprowadzi, a moc Boga Nieskończonego będzie z wami. Idźcie! Przed wami kładę ziemię ogromną, spragnioną uprawy i siewu. Wszystko, czego potrzebować będziecie, dam wam. Błogosławieństwo moje spoczywa już na was. Niech was umocni, uzdrowi, nasyci wiarą i męstwem.

Niczego się nie bójcie - Ja jestem z wami. Zwycięstwo obiecuję wam i miłość moją.

Oto Przymierze moje nowe pomiędzy Bogiem a człowiekiem.

Oto miłość Boga do marnotrawnego syna człowieczego.

Jeżeli nie wiesz, modląc się za kogoś, o co prosić, bo nie są ci wiadome moje zamiary względem tej osoby, oddawaj ją mojemu miłosierdziu. To jest ta furtka do wnętrza mojego Serca, która zawsze jest otwarta.

Wszystko, nawet grzech, służy wam w drodze do mojego królestwa. Czasem jest konieczne, abym dopuścił do waszego, nawet

głębokiego upadku, jeśli z uporem liczycie na swoje siły, podczas gdy Ja pragnę, abyście opierali się na moich.

Szczególnie czuwam nad moimi kapłanami, bo obdarzam ich hojnie ze względu na ciężar służby, a i po to, aby mieli czym służyć tym, do których ich posyłam. A niektórzy z nich traktują swe charyzmaty jako własność osobistą, która ich zdobi i ubogaca. Ten błąd staram się im wykazać, póki ich wrażliwość i miłość do Mnie trwają, po to właśnie, aby ją zachowali do końca.

Miłość do Mnie jest miłością do Boga, Stwórcy i Zbawcy; jest miłością istoty zależnej i żyjącej cały czas z nieskończonego zasobu mojego miłosierdzia. Ono powoduje, że obdarzyłem was wolnością, podtrzymując nieustannie wasze życie, wspomagając, ratując, darząc i przebaczając wam wciąż na nowo wasze winy. Ale największą z nich jest w oczach moich przywłaszczanie sobie mojej własności. To właśnie nazywacie pychą

Jeżeli człowiek oddaje Bogu to, co otrzymał - swoje życie, czyli wszystko, co ma i mógłby mieć, Bóg oddaje człowiekowi swoją nieskończoność. I to jest sprawiedliwość Miłości: Wszystko za wszystko. Nie każdy chce takiej zamiany. Bo Bóg będąc miłością bezinteresowną, takiejże bezinteresowności pożąda

Jestem niezmienny. Zawsze tak samo sprawiedliwy i miłujący. Zawsze boleję nad uciemiężonymi i staję po stronie biednych i prześladowanych.

Jestem obroną i wyzwoleniem pogrążonych w ucisku, a nie było jeszcze w rozwoju ludzkości takiego znieprawienia, takiej przemocy, a także takiego zagrożenia jej bytu, jak to jest teraz. Pomimo waszej wiedzy i rozumu, tak przez was cenionego, jesteście, bardziej bezbronni i bliżsi zagłady niż kiedykolwiek. Bo wszystkie wasze władze, którymi was obdarzyłem, jeśli zbuntują się przeciw Mnie - dawcy, prawodawcy, sprawiedliwości i władcy was samych i wszystkiego, co otrzymaliście - stają się waszymi wrogami. I tak rozum zaprzągł wyobraźnię, aby projektowała narzędzia zbrodni, wola zdeptała sumienie, bo przeszkadzało jej nienawidzieć, pogardzać i niszczyć, a raz zerwawszy wędzidło, pędzi ku przepaści, nie powstrzymuje jej bowiem moja mądrość, a przeciwnie - ulega nieprzyjacielowi, gdyż bez sumienia jest ślepa i nie rozeznaje, komu służy. Nieprzyjaciel kieruje was ku zgubie wiecznej, bo wyczuwa, że ma niewiele czasu, a pragnie zagarnąć jak najwięcej dusz. Chce wykorzystać skonstruowane przez was - na bliźnich waszych - mordercze i straszne narzędzia śmierci tak, aby zniszczyły najgęściej zaludnione obszary ziemi. Są one bezbronne, gdyż odrzucając Mnie i moją opiekę, dobrowolnie służą szatanowi. On sądzi, iż nie przyznam się do synów marnotrawnych i bronić nie będę tych, którzy Mną wzgardzili. Ale myli się. Ja jestem miłością bezinteresowną, wolną od mściwości i obrazy. Wasze winy i bluźnierstwa dotknąć Mnie nie mogą, tak jak gniew myszy polnej nie obrazi słońca. Szkodzicie tylko sobie samym, a gniew mój prawdziwie rozbudzacie prześladując jedni drugich.

Żaden ojciec nie zniesie spokojnie zbrodni jednego syna na drugim. Kiedy niszczycie siebie samych, bronię was, jako swojego daru ze względu na moją miłość, którą otoczyłem was, a także dlatego, że choć sami sobą gardzicie, Ja znam waszą nieśmiertelną wartość i wiem, czym stanie się dla was wasze istnienie przyszłe w mocy nieprzyjaciela.

Tak więc Ja bronię każdego z was przede wszystkim przed samym sobą. Lecz wy niszczycie też inne życia zasłaniając im prostą drogę do Mnie, a kierując na wiele fałszywych dróg. popełniacie zbrodnie przeciw Duchowi mojemu, zbrodnię zabijania ducha, nie ciała. Wtedy sprawiedliwość moją macie przeciwko sobie - wedle świadomości waszej zbrodni was sądzę. Od tych z was pragnę oczyścić ziemię.

 

Ukochani, biedni, bolejący synowie moi! Jak długo jeszcze dacie się prosić...?

Dziękuj Mi, dziecko, że wybrałem ciebie; gdyż większej marności nie znalazłem i właśnie słabość twoja wzrusza Mnie i pociąga ku tobie. Bo ty, Anno. taka słaba jesteś, że żyć beze mnie nie możesz. Wiem o tym i staję przy tobie w całej mocy mojej.

Jesteś jak twój naród, tak słaby bezradny, cierpiący i pełen wad. Nie posiadasz nic i nic sama nie możesz, ale pragniesz Mnie. Dlatego moc moja przybliża się i napełnia cię. Dlatego pokochałem was i u was zakładam kamień węgielny domu mego. Z wami żyć pragnę i z wami odnowić ziemię. Taka jest wola moja, taka miłość moja!

 

- Widzisz, córko, że żyję w twoim sercu. Zamienić je pragnę w świątynię swoją. Bądź więc cierpliwa względem własnej niedoskonałości, bo nie ty działasz, a Ja buduję w tobie moje królestwo. Ja jestem budowniczym doskonałym. Wiem, co, gdzie i w jakiej porze powinno powstawać. Ty we wnętrzu własnej duszy poruszasz się w ciemności, nic nie widzisz i nic nie rozpoznajesz. Ja jestem twoim światłem; chroń je i nie pozwalaj mu zagasnąć. Szanuj moją obecność w tobie. Pamiętaj myśląc i mówiąc o sobie, że ty, to nie tylko twoja ludzka nicość, ale moja nieśmiertelna Najświętsza Obecność. Że ty, to nie ty sama, a Ja i ty - zawsze razem. Twoja niedoskonałość przesłania Mnie innym, ale tobie wiadoma jest - i chcę, aby zawsze była - moja żywa obecność.

Spójrz na świętych moich. Ilu z nich było od narodzenia „dobrymi"? Niewielu. Ale Ja pracowałem z nimi i rozwijałem w nich zarodki cnót, aż rozkwitały we wspaniałe kwiaty mojego ogrodu. Potrzebne są do tego dwa warunki: przyzwolenie człowieka, abym go prowadził, i jego zgoda na wszystko, co z nim robię.

Przyzwolenie musi być stałe i silne, bo to fundament mojego działania w duszy człowieka. Jest ono łatwiejsze niż zgoda na wszystko, co czynię. Tego Mi brak u ciebie. Zgoda na moje metody nauki, dla każdego z was inne, zależne nie tylko od waszej struktury duchowej i stopnia zabrudzenia grzechem, lecz od zadania, ku któremu was kieruję - zgoda taka wymaga absolutnego zawierzenia Mnie jako waszemu lekarzowi, nauczycielowi i przyjacielowi.

Zgoda prawdziwa to zawierzenie mojej miłości. Nie można zawierzyć komuś, kogo się nie zna. Trzeba zatem pragnąć poznania Mnie w mojej miłości do was. Abyście mogli uwierzyć jej, dałem wam Syna mojego. Powierzyłem go wam, kochającego i bezbronnego, aż do śmierci miłującego was pomimo waszej zbrodni. To Ja, wasz Bóg i Stwórca wyszedłem naprzeciw waszej nędzy, aby ukazać wam bezgraniczną i bezwarunkową miłość Boga do was, grzesznych i złych.

Chcę, byś wiedziała, że Ja jestem waszym Ojcem, waszą mądrością, waszą ucieczką w nieszczęściu i przewodnikiem w drodze. Ja i tylko Ja wyzwolić was mogę i poprowadzić ku waszemu prawdziwemu powołaniu, a jeśli je podejmiecie - stać się waszym rzeczywistym władcą. Rządzić wami w sprawiedliwości i pokoju, zapewnić wam szczęście, radość i tak obdarowywać, by z twojego narodu, jako z mojego źródła pito żywą wodę i rozdawano ją wszystkim spragnionym ludziom ziemi. Pragnę umocnić was w zaufaniu do Mnie, w pewności mojej obecności i pomocy.

O szatanie

Po przerwie. Pytałam ...

- Dałem ci już odpowiedź i słyszałaś ją. Ale wyjaśnię ci to dokładniej. Szatan jest też moim stworzeniem, zbuntowanym przeciwko Mnie. Ale jego piękno i wspaniałość nieskończenie przewyższały waszą. Otrzymał też jasną świadomość rzeczywistości i żył w prawdzie. Zbłądził uważając, że może być równość pomiędzy Stwórcą a Jego dziełem i odrzucił swoją zależność. Zezwoliłem więc na to, czego pożądał. Ale odrzucając zależność, w przekonaniu iż jest doskonały, zaprzeczył Rzeczywistości i odtąd istnieje w kłamstwie. A w mojej obecności kłamstwo obnaża się i unicestwia, nie może go być; aby więc istnieć nadal, odszedł ode Mnie. Istnieje w nieskończonej pustce zaprzeczenia, gdzie nienawiścią wypełnia nicość swojej egzystencji.

Lecz Ja nie niszczę swoich stworzeń. I on powstał z miłości i wie o tym. Wie, co posiadał, a co odrzucił, i ta świadomość jest wieczystą udręką. Ale on odrzuca moje przebaczenie, a to dlatego, że tak bardzo ubogaciłem go, iż czuje się nieskończenie wspaniały i dumny. Dar istnienia przyjął za swoją zasługę i pycha zaślepiła go.

Szatan jest zjednoczony z nieskończoną liczbą moich stworzeń pozostających w stanie buntu, nienawiści i kłamstwa.

Ja jednak podtrzymuję ich istnienie. Nie może wam nic uczynić, jeśli nie zezwolicie mu na to. Działanie jego na was opiera się na oddziaływaniu na wasze władze: rozumowanie spekulatywne, wyobrażenia i emocje, aby podporządkować sobie wolę człowieka

Jest spętany gdyż będąc wolny unicestwiłby ludzkość, ponieważ żywi do was nienawiść. Zna bowiem moją miłość do was. Was zniszczyć nie może, bo Ja i tylko Ja jestem Ojcem i Panem wszelkiego bytu duchowego. Jeśli jednak wybieracie bunt przeciwko Mnie, zaprzeczacie waszej zależności i odrzucacie Mnie jako swego Ojca i Stwórcę, odrzucając również moją miłość do was - wtedy łączycie się z duchami zaprzeczenia, kłamstwa i nienawiści - wtedy ci, którzy przewyższają was nieskończenie w mocy zła, podporządkowują was sobie.

Jej zgoda była warunkiem mojego planu wybawienia was.

- Ale Maryja była niepokalanie poczęta!

- Tak, ze względu na świętość Boga uczyniłem Ją poczętą bez grzechu, ale wola Jej tak była wolna jak wasza. Miała też pełną

świadomość odpowiedzialności za życie i zdrowie Dziecka, Mesjasza, i znała swoją absolutną słabość. Ale Maryja widziała przede wszystkim moją wolę i nie stawiała jej sprzeciwu. Tak bardzo pragnę, abyście wzorowali się w tym na Maryi. Nie pytajcie stale: „Dlaczego ja?", „Dlaczego mnie to spotyka?", „Dlaczego tak, a nie inaczej?" Bo jeśli wierzy Mi się i ufa mej mądrości i miłości w pełni, to rozumie się, że na zgodzie człowieka Ja buduję swoje plany, a one nie potrzebują waszej oceny czy korekty. Tym bardziej zbędne jest niedowiarstwo w moje stałe prowadzenie i w ogóle wszelkie wątpliwości, które od was słyszę.

Moje plany są zbyt potężne i szerokie, abyście mogli je objąć i żaden człowiek zrozumieć nie może doskonałości zamysłów Boga w ich odwiecznej mądrości. A przecież zachwyca was ta cząstka, której wspaniałość jesteście zdolni uchwycić. Czyż nie świadczy ona o swym Twórcy?

Czy wobec tego nie należałoby przyjąć wszystkiego, co daję wam, tak jak malutkie dziecko przyjmuje pokarm matki - naturalnie i bez sprzeciwu? W niemowlęciu nie ma podejrzliwości i sprzeciwów ani lęku, że matka źle je karmi, pragnie otruć, daje mu za mało lub nie to, co otrzymać powinno.

Dlatego daję wam jako wzór postawę dziecka: postawę ufności i szczerości, postawę zależności a zarazem całkowitego polegania na miłości matki.

Ten, kto ufa prawdziwie, wolny staje się od lęków i niepokojów. Nic go nie przeraża, nie mąci jego spokoju i radości, w jakiej żyje. Wie, że jest kochany i istnieje w obecności Ojca, pod Jego ochroną, bezpieczny i zawsze pewien pomocy, ratunku, rady i pociechy w potrzebie.

Ten, kto tak żyje, jest już tu, na ziemi, ze Mną zespolony i nic zachwiać nim nie może. Tę radość i pokój dać wam pragnę. Zdobywajcie dar mój, dążcie do niego, pragnijcie szczęścia, które oczekuje was. Tak bardzo pragnę oddać się waszej ufnej miłości.

Teraz nie wiesz jeszcze, co dla ciebie robię. Dziękujesz Mi za to niewiele, które znasz. Wieczności nie wystarczy, aby wysławić moją miłość, wielkoduszność i cierpliwość, z jakimi obchodzę się z wami. Teraz „widzicie" Mnie przez podobieństwa. Podobne jest to do wiedzy waszej o słońcu w czasie księżycowej nocy. Tylko odblask światła i życie całej natury, w tym i wasze, mówią wam, że istnieje siła, która życie stwarza, podtrzymuje i nasyca. Ja sam ukryty jestem

za moimi prawami. Są to prawa kierujące życiem układów słonecznych i „większe" dla galaktyk, które rozwijają się i żyją według nich. O ileż wspanialsze i doskonalsze są moje prawa moralne, których uczyłem was przez tysiące lat.

Odsłaniałem się powoli przed wami aż do zupełnego ogołocenia - w Synu moim. On sam sobą objawił wam moją naturę: "nieskończoną miłość, która w sobie mieści wszystko i sama jest źródłem wszystkiego. Cokolwiek jest, z niej się poczęło. Jestem miłością twórczą, zradzającą, zawsze darzącą, ojcowską i macierzyńską zarazem. Szczęście wylewa się ze Mnie bez kresu i ograniczeń.

Córko moja. Tak mało teraz przyjąć możecie z tego, co dla was przygotowałem, ale i ta drobina przeobrazi życie każdego, kto Mnie przyjmie w sercu swoim. „Sercem" nazywacie, w nauce o Mnie największą głębię waszej duszy ośrodek ducha w was, gniazdo

przygotowane przez ducha człowieka, abym w nim spoczął. Do każdego z was przychodzę inaczej. Z każdym z was zaprzyjaźniam się osobno i każdy ma przyjaźń ze Mną - zupełną.

Ty, Anno, sądy o bliźnich również przekazywane miałaś w oparciu o ich pochodzenie, znaczenie, inteligencję, sposób zachowania, wiedzę - a więc równości w nich nie było i jeszcze ciąży nad tobą taki sposób osądu. Ty jednak wiesz, że wszystko jest moim darem, więc Jak można osądzać tak surowo tych, którzy mniej niż ty otrzymali?

- Ale zło jest złem!

- Tak, dziecko, „zło jest złem", ale ludzie czyniący zło jakże rzadko widzą je jasno. Oni po prostu myślą tak wiele o sobie, że nie zostaje im już chęci na zauważanie potrzeb bliźnich. Jest to grzech pierworodny ludzkości: miłość własna stawiająca „ego” pośrodku życia, ubóstwiająca je. „Pycha żywota”, to żywa rzeczywistość, i w każdym czasie tak samo obecna i szkodliwa. My właśnie z nią walczymy, prawda? Każdy, kto Mnie wybiera, wybiera prawdę, ale i walkę ze światem o miejsce dla mego tronu. I z każdym z moich przyjaciół jestem, wspomagam go i osłaniam.

Człowiek może powiedzieć swemu Bogu zdecydowane „nie", lecz najczęściej mówi „tak, przyjdź" - ustami, a serce jego drży z lęku, że odbiorę mu coś z tego, co nagromadził sobie.

Ja widzę serca, i tam tylko przychodzę, gdzie droższy gospodarzowi jestem nad wszystkie skarby ziemi. Lecz jeśli przyjdę i gościnę otrzymam, pozostanę, i wtedy Ja dzielę się z gospodarzem moimi skarbami. Jakie one są, już poznajecie, ale to są dopiero początki przyjaźni. Powinna ona wciąż rozwijać się i wzrastać. Dlatego potrzebna Mi przestrzeń w sercu waszym. Im mniej w nim waszych upodobań, przywiazań, zamiarów i nawyków, tym bardziej wypełniam miejsce uprzątnięte i przygotowane Mnie - tym, co ze sobą przynoszę. Pustą przestrzenią w sercu ludzkim jest nie tylko odrzucenie tego, co zbędne, co przeszkadza i zaśmieca, ale i pragnienie przyjęcia tego, co Ja wnoszę, pragnienie ufne i gorące (bo płynące z miłości) przyjęcia wszystkiego, co będę chciał wnieść. Bo jeśli się ufa swemu przyjacielowi, to i polega się na nim we wszystkim, co czyni.

Waszym przyjacielem Ja jestem i pożądam gorąco waszego zawierzenia, zdania się na Mnie. Wtedy mogę człowieka ziemskiego przemienić tak, by wszystko, co moje, stało się i jego własnością.

Moja natura przenika ufających Mi i uświęca. Stajemy się Jednością. Wspólnie kochamy świat i służymy mu. Dla przyjaciół moich otwarta jest cała moc moja, z której czerpać mogą i rozdawać wedle swej hojności i miłosierdzia.

Przyjaźń z człowiekiem jest szczęściem moim.

 

Moja córko. Zawsze znam całkowicie stan człowieka w jego wszystkich władzach. Wiem, że trudno ci się skupić, że czujesz się zmęczona i senna. Silnie reagujesz na zmiany pogody i dlatego wcale cię nie przynaglam. Jeśli jednak znajdujesz chwilę czasu, by być ze Mną, i chcesz tego, sprawiasz Mi wielką radość.

- Ty, Panie jesteś dla nas za łagodny, za dobry!

- Mówisz, że jestem „za dobry" dla was. Że za mało wymagam, a za dużo przebaczam, że należałoby wziąć was silniej „w karby". Dlaczegóż miałbym to czynić? Celem moim jest, abyście wy byli szczęśliwi. Czy można kogoś zmusić do szczęścia?

Dla was, a nie dla siebie, pragnę szczęścia. Ja jestem szczęściem tak nieskończonym, iż nic Mi nie potrzeba. Pomimo to, zauważ, że równie silnie pragnę obdarzać moim szczęściem was, którzy go nie posiadacie w sobie, a znaleźć możecie jedynie przeze Mnie zanurzywszy się w szczęściu Boga.

Wszystko zrobiłem, abyście mogli uświadomić to sobie, każdy z was z osobna. Podtrzymuję was w waszych poszukiwaniach, zachęcam, pomagam. Towarzyszę wam, gdy dopiero poszukujecie Mnie pod wieloma postaciami „szczęścia": ostrzegam was i ochraniam, wskazuję cele i drogi do nich. Bo najczęściej na początku nie Ja sam jestem celem waszym, a szaty moje widzialne, które was zachwycają i zwracają ku odnalezieniu ich ośrodka - Osoby w nich utajonej, ale żywej, prawdziwej przyczyny istnienia tego, co widzicie, przeżywacie i istnienia was samych.

To, że z całej mocy mojej miłości pragnę uszczęśliwienia was - uszczęśliwienia jedynie prawdziwego - wypływa z mojej istoty: darzącej miłości. Wszystkie niezliczone byty duchowe powołałem do istnienia dla uszczęśliwienia ich: objęcia moim szczęściem, udzielenia im pełni - dla nich możliwej - mojej własnej szczęśliwości.

Wam, rodzinie ludzkiej, dałem prawo wyboru, gdyż zapragnąłem tego. Grzechem waszym stała się podejrzliwość i nieufność względem moich zamiarów dla was. (Widzę obraz i rozumiem sens grzechu pierworodnego, którego uczestnikiem jest każdy z nas). A przecież wiedzieliście, że wszystko, wraz z własnym istnieniem, zawdzięczacie Mnie. Pomimo to nie chcieliście zawierzyć mojej miłości i postanowiliście sami decydować o sobie. Przeceniliście swój rozum i swoją znajomość rzeczywistości. Odrzuciliście zależność ode Mnie, która przecież nie przestała pomimo to być zależnością. Stąd żyjecie wciąż w świecie złudzeń, ułud i fałszu, a uparte odrzucanie prawdy o was samych mści się na was coraz tragiczniej Im głębiej zanurzacie się w kłamstwo pychy, tym gorsze są konsekwencje tego. Ten wiek jest wiekiem zbiorowych obłędów całych bloków narodów. Zauważ, jak z jednego kłamstwa wchodzicie natychmiast w drugie, a każda realizacja fałszywej wizji (życia społecznego) opłacana jest krwią, zbrodnią i nieszczęściem milionów ludzi.

Dałem wam rozum, a wy obracacie w ruinę i śmierć, cokolwiek zaczynacie budować. Widzisz, jak straszliwą przeszkodą jest pycha. Nie pozwala ona zrozumieć źródeł błędu i zawrócić ze ślepej drogi. Tworzy błędne koło, z którego nie wyjdziecie inaczej jak przez śmierć, poprzez śmierć całego globu, o ile Ja was nie uratuję.

Dlatego teraz właśnie otwieram upusty swego miłosierdzia. Nie mogę zaprzeć się samego siebie. Jestem Miłością i zmiłuję się nad wami.

Cokolwiek otrzymujecie ode Mnie, otrzymujecie, gdyż zalewam was moją miłością, bogatą we wszelkie dary, szczodrobliwą, łaskawą, i odradzającą. Gdybyś widziała rzekę miłości spływającą na ziemię wam ku pomocy... (Pan mówi to ze smutkiem i ze współczuciem dla naszej ślepoty duchowej).

Każdy, kto zwraca się ku Mnie, kto Mnie prawdziwie Panem swym i Bogiem uznaje, może uczestniczyć w uczcie mojej zastawionej dla was. Każdy, kto Mi zawierzy, kto przyjmie moją miłość, gdyż zna Mnie i wie, żem jest dobry - każdy z was może czerpać i pić, i innym udzielać wszystkiego z dóbr moich, o co poprosi.

Czy teraz wiesz już, dziecko, dlaczego tak cię obdarzam...?

Odpowiedziałam:

- Tak, wiem: bo mnie kochasz Twoją bezgraniczną miłością.

Dlaczego mówię ci, córko, to, co znać powinnaś? Otóż Ja każdemu narodowi i człowiekowi daję czas potrzebny dla wzrostu, nauki i zrozumienia celu i sensu jego istnienia. Jeśli czas ten wykorzystany zostanie właściwie, wtedy w odpowiedniej porze Ja stawiam zadanie i pracującego wspomagam swoją mocą.

W moim nieskończonym świecie każda krzywda naprawiona być musi, a sprawiedliwość moja trwa wiecznie. Tam jest jej dom, nie na ziemi. Dlatego wciąż cierpieć będziecie i smucić się, dopóki nie zawierzycie Mi i nie oprzecie się na Mnie samym - Prawodawcy i Sędzim.

Lud Starego i Nowego Przymierza

Po przerwie zapytałam Pana, co On sądzi o mojej dzisiejszej rozmowie ze znajomą, która kwestionowała Ewangelię.

- Odpowiem ci, córko, bo tego właśnie pragnę, byś nie innych, a Mnie pytała w przypadku niepokoju.

Ewangelia moja nie jest jedną z wielu filozofii. Jest jedyną prawdą, jedyną nadzieją, jedyną rzeczywiście Dobrą Nowiną, bo jest... prawdziwa. To Ja mówię wam o waszej rzeczywistości, ukazuję wam drogę zbawienia i sam was prowadzę. Dlatego wierząc słowu memu, nie możecie zbłądzić.

Ongiś przymierze zawarłem z jednym człowiekiem, gdyż uwierzył Mi (Pan wskazuje mi Abrahama). Stał się on ojcem plemienia. Obiecałem mu, że potomstwo jego stanie się tak liczne jak gwiazdy i tego dotrzymałem. Potrzebny był Mi lud, na którym zaszczepić chciałem prawa moje i rozpocząć w nim naukę, która otworzyłaby im oczy na miłość, przebaczenie i miłosierdzie moje. Wszystko, co działo się z nimi, temu służyło. Objawiałem się im w istocie mojej na tyle, ile przyjąć mogli. Sprzeciwiali Mi się nieustannie. Zdradzali i zapierali się w dobrobycie, bluźnili w nieszczęściu. W tym byli tacy sami jak cały lud człowieczy.

Wybrałem ich, aby stali się dla innych ludów przykładem współżycia w miłości, by sobą potwierdzali, że miłość moja jest tak wielka, iż zbliżam się do człowieka i udzielam się mu, kieruję nim i doradzam. Ale oni nie tego chcieli. Uznali się za „wybranych" przeze Mnie ze względu na swoją wielką wartość, a nie - jak prawdziwie się stało - ze względu na Mnie samego - miłość litościwą dla was i współczującą wam z powodu nędzy waszej, słabości, ślepoty i grzechu.

Mieli stać się pierwszą szczepionką szlachetną na dziczce drzewa ludzkiego. Chciałem, by pociągali za sobą inne narody, by chcieli głosić prawdę o Mnie. A oni zamknęli się za murami mojego Przymierza pogardzając resztą mych dzieci! (Pan to mówi gniewnie).

Dałem im więc Syna swego - Świętość Najświętszą, Czystość Nieskończoną, Światło i Prawdę - aby On ich przemienił. Wypełniłem wszystkie obietnice moje. Sobie byłem wierny pomimo niewierności Izraela.

Córka izraelska, Maryja (Pan mówi: Miriam), okazała Mi wierność za cały ród swój i naród żydowski - Jej winniście wdzięczność. Ona przyjęła Słowo moje i wiernie strzegła Go i dzieła Jego. Tak więc „Zbawienie wyszło od Żydów", ale swoi nie przyjęli Go. Ci, którzy przylgnęli do Jezusa w szczerości serca, stali się zarodkiem Nowego Przymierza, jakie Syn Boży przypieczętował własną krwią. Od tej pory moim „ludem wybranym" są ci i tylko ci, którzy umiłowali Syna mego i idą za Nim. Jeden jest „naród wybrany" - lud ludów, lud bez granic i różnic, lud mój umiłowany równie i zawsze tak samo - nieskończenie. (Zrozumiałam, że potencjalnie jest nim cała ludzkość, bo Pan tak ją widzi - w przyszłości).

Syn mój pragnie ogarnąć miłością swą, przebaczeniem i opieką całą ludzkość. Nikogo nigdy sam nie odrzuca, wszystkich przygarnia, gdyż miłość nie niszczy i nie wyklucza. Kto tak myśli, nie rozumie miłości. Nie ma narodów „lepszych" i „gorszych", „mniej" i „bardziej" kochanych. Są w oczach moich jak ludzie - różnią się, bowiem od każdego z nich innej służby pragnę i do takiej dałem im potrzebne narzędzia. Narody rosną jak ludzie i jak ludzie błądzą, poszukują, gubią drogę prostą, a wybierają zdradliwą. Daję im czas potrzebny. Ale i narody, jak ludzie, starzeją się i umierają lub giną gwałtownie, jeśli pełnią zło, gdyż spotykają się wtedy z podobnymi sobie, i tylko Ja mógłbym je ocalić - jeśli Mi zawierzą. Nie tylko ludzie, lecz całe narody - jeżeli chcą tego - odrzucają Mnie, występują przeciw Mnie i nienawidzą Mnie i sługi moje. Pozostawiam im czas. Jeśli trwają uparcie w błędzie, szerzą nienawiść i niszczą inne ludy, upominam je, oświecam przez klęski i nieszczęścia, ale uparte i zakamieniałe pozostawiam im samym. Nienawiść i zbrodnia niszczą się same.

Zapytałam, czy Bóg przyjaźni się tylko z ludźmi ze swego Kościoła.

- Ja przyjaźnię się z każdym człowiekiem, który wzywa Mnie, pragnie, szuka i kocha prawa moje, a przyjmuje i rozwija dary moje. Oni tworzą lud Boży, a granice jego nie pokrywają się z mapą organizacji Kościoła. Tym, którzy cierpią głód Boga, będąc poza ziemskim Kościołem, dopomagam, doprowadzam doń lub czuwam nad nimi i wspomagam sam. Dzieje się to tam, gdzie nauka Syna mego jeszcze nie dotarła lub została zniweczona przez grzech tych, którzy własne zło pokrywają płaszczem Kościoła, lub przez nieprzyjaciela (przez posłuszeństwo jemu). Lud Boży, a więc mój lud, stanowią wyznawcy, słudzy i przyjaciele Syna mego oraz ci, którzy żyją wedle Jego słów odnajdywanych w sumieniu, nie wszędzie bowiem istnieć może żywy organizm Kościoła, ale wszędzie znajdują się tacy, którzy kochają Boga.

Powiedziałem „nie pokrywa się z mapą organizacji Kościoła", gdyż tak jak Kościół mój przenika wszędzie, tak nieprzyjaciel ma licznych czcicieli wśród przyjętych przez chrzest do mojego ludu. Wielu też wrogów moich mieszka - i niszczy dzieło moje - pośród narodów, które twierdzą, iż są chrześcijańskie.

Przerwałam, ktoś przyszedł.

Wywiad z Grzegorzem Braunem, niedopuszczony przez cenzurę do druku

 

Aktualizacja: 2011-05-18 10:10 pm

Poniże publikujemy tekst, który nie ukazał się w „Dzienniku Wschodnim”.

Na jakiej podstawie twierdzi pan, że abp Życiński to łajdak i kłamca oraz że podawał się za biskupa?

Abp Józef Życiński, niech mu ziemia lekką będzie, przez 13 lat (1977-90) służył komunistycznej bezpiece (SB) jako tzw. osobowe źródło informacji – był zarejestrowany pod numerem 1263 przez Wydział IV KW MO w Częstochowie jako tajny współpracownik o pseudonimie „Filozof”. Wedle zachowanych dokumentów (IPN Ka 0026/1067) ksiądz Życiński został pozyskany do współpracy przez naczelnika Wydziału IV ppłk Alojzego Perliceusza, a jego kolejnymi oficerami prowadzącymi byli: kpt. Stanisław Boczek (1978-1984) i por. Zbigniew Kalota (od 1984). Na spotkania z nimi TW „Filozof” przybywał m.in. do lokalu kontaktowego o kryptonimie „Wanda” (ul. Józefitów 15/7 w Krakowie). Nieboszczyk Życiński te i inne doskonale znane sobie fakty nie tylko publicznie w sposób pokrętny negował, ale także uciekał się do szeregu perfidnych manipulacji, mających osłonić podobne felery biografii innych prominentnych uczestników życia publicznego. Przykładem – przypadek prof. Jerzego Kłoczowskiego TW „Historyka”, na użytek którego inicjował abp Życiński cała kampanię antylustracyjną rzucając „fatwę” na publicystę Stanisława Michalkiewicza. Słowa „kłamca” i „łajdak” są tu zaledwie adekwatne. Łajdactwem nazywam korzystanie z nieprzeciętnej inteligencji, talentu oratorskiego i publicystycznego, który niewątpliwe posiadał, w celu dezinformowania opinii publicznej. Gorsząca aktywność publicystyczna Józefa Życińskiego na łamach antypolskiej i antykatolickiej prasy nie licowała z godnością i powołaniem katolickiego arcypasterza. Np. w kontekście kampanii pro-aborcyjnej rozpętanej przez „Wyborczą” (przypadek Agaty 2008) zagadką pozostaje rzeczywisty stosunek zmarłego do Kościoła katolickiego.

Czy skomentuje Pan wrzawę wokół zamieszania, które powstało po pańskiej wypowiedzi.

To próba egzekucji – w której dowodzą funkcjonariusze z „Gwiazdy śmierci” przy ul. Czerskiej w Warszawie (siedziba „Agory” S.A. i redakcji „Gazety wyborczej”) i telewizję WSI 24, a do plutonu egzekucyjnego dołączył zdaje się na ochotnika Pański redakcyjny kolega, Miłosz Bednarczyk, który na Waszych łamach kłamliwie donosi, że nie odpowiadam na zadane pytania. Oświadczam: nikt z redakcji „Dziennika Wschodniego” wcześniej nie nawiązał ze mną kontaktu – choć bynajmniej nie zszedłem jeszcze do podziemia i Panu, jak widać, bez trudu udaje się do mnie dodzwonić. Zresztą, proszę zwrócić uwagę, kto jest moim recenzentem, kto jest moim oskarżycielem – m.in. bp Cisło TW „Rzymianin”, min. Siwiec TW „Jerzy”, red. Olejnik – i inne „Stokrotki”. Jeżeli zechce pan kierować się wskazaniami takich autorytetów – wolna wola. Ale dobrze chyba wiedzieć, kto właściwie do Pana przemawia i kto Pana poucza z telewizora, czy z ambony, nieprawdaż?

Wiele osób związanych z KUL czuje się dotkniętych Pana wypowiedzią. Czy ich Pan przeprosi?

W Lublinie przeżyłem kilka lat dzieciństwa. Z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim jestem związany sentymentem i relacjami rodzinnymi, które od dawna nie są niestety tak zażyłe, jak bym sobie tego życzył – między innymi, jak mniemam, na tle różnicy opinii w sprawach, o których wyżej mowa. Nie posiadam się jednak ze zdumienia, że akceptacja w tym środowisku dotyczy już nie tylko zakłamania i permanentnego matactwa w życiu publicznym, czego zagorzałym orędownikiem i perfidnym praktykiem był za życia abp Życiński – ale także stalinowskich metod (nagonka, samokrytyka, listy potępiające, wezwania do cenzury prewencyjnej), jakie zastosowano na KUL wobec Bogu ducha winnych studentów, z którzy zechcieli wyświetlić mój film, „Eugenika – w imię postępu”. Opinii o niesławnej pamięci arcypasterzu archidiecezji lubelskiej nie kryłem i za jego życia. To problem „Wyborczej”, że nie popularyzowała moich wcześniejszych wypowiedzi o negatywnej roli Józefa Życińskiego w polskim życiu publicznym. Tylko o tym aspekcie się wypowiadam, bo w relacje między nieboszczykiem a Stwórcą nie mnie wnikać. Mam nadzieję, że Józef Życiński rozstał się z tym światem zawczasu załatwiwszy na ziemi wszystkie doczesne rachunki. Czego sobie i wszystkim życzę.

 

Z korespondencji:

Dnia 17 maja 2011 13:03

Szanowny Panie,Załączam autoryzowany tekst – jakiekolwiek skróty, zmiany, korekty wymagać będą ponownej autoryzacji – będę wdzięczny za potwierdzenie odbioru.

Z poważaniem,

Grzegorz Braun

 

Dnia 17 maja 2011 16:03

Szanowny Panie Redaktorze,

W nawiązaniu do naszej rozmowy telefonicznej sprzed pół godziny, niniejszym potwierdzam, że wyrażam zgodę wyłącznie na publikację autoryzowanego przeze mnie tekstu w wersji integralnej, (…) załączonej. Nie zgadzam się na skrócenie tekstu „o połowę” (jak Pan to zalicytował telefonicznie) – ani też na wykorzystanie w jakichkolwiek fragmentach.

Z ubolewaniem,

Grzegorz Braun

 

 

 

 

Źródło: http://www.objawienia.pl/argasinska/arga-spis.html