JustPaste.it

Walka z Jezusem

Jezus kuszony na pustyni odmówił oddania hołdu władcy tego świata, tak jak Jego wyznawcy, podrzynani przez miłujących pokój islamistów

Jezus kuszony na pustyni odmówił oddania hołdu władcy tego świata, tak jak Jego wyznawcy, podrzynani przez miłujących pokój islamistów

 

 

Chuck Norris: Państwo Islamskie ręka w rękę z Obamą realizuje koraniczną wizję apokalipsy 

Chuck Norris: Państwo Islamskie ręka w rękę z Obamą realizuje koraniczną wizję apokalipsy

Określać Państwo Islamskie jako „nie-islamskie” to jakby nazywać Myszkę Miki „nie-disneyową” – napisał w Chuck Norris w swojej rubryce na portalu WorldNetDaily. Powołując się na wypowiedzi znawców islamu aktor przedstawił wizję apokalipsy rodem z Koranu realizowaną przez Państwo Islamskie przy wydatnej pomocy… prezydenta Stanów Zjednoczonych, Baracka Obamy.

 

„Wykażę, w jaki sposób Biały Dom gra na rzecz eschatologicznych planów Państwa Islamskiego, a konkretnie na rzecz muzułmańskiej wizji apokalipsy” – napisał Chuck Norris w artykule pt. Czy USA przyczynia się do bliskowschodniej apokalipsy? Zdaniem aktora terroryści nie są przypadkową zbieraniną psychopatów, lecz działają zgodnie z religijnymi wytycznymi obowiązującymi wszystkich muzułmanów na mocy koranicznego przesłania.

 

„Począwszy od poparcia dla Arabskiej Wiosny i powstania Bractwa Muzułmańskiego w Egipcie, a skończywszy na katastrofalnych błędach w Bengazi, bierności wobec sytuacji w Syrii oraz przedwczesnym i źle przeprowadzonym wycofaniu wojsk amerykańskich z Iraku i Afganistanu, administracja Obamy spowodowała proporcjonalny wzrost pogardy dla Stanów Zjednoczonych i rozwój muzułmańskiego ekstremizmu” – przypomniał Chuck Norris, zwracając uwagę, że to właśnie błędy polityki bliskowschodniej Obamy i jego uporczywe ignorowanie islamskiej proweniencji współczesnego terroryzmu przyczyniają się do jego rozkwitu.

 

„Określać Państwo Islamskie jako nie-islamskie – tak jak czyni to Obama i wielu islamistów – to jakby nazywać Myszkę Miki nie-disneyową – napisał Chuck. Tym razem jednak analiza konserwatywnej gwiazdy kina akcji nie zakończyła się na komentowaniu sytuacji politycznej, lecz wkroczyła w dziedzinę… teologii politycznej. Powołując się na Bernarda Haykela, uczonego z Uniwersytetu Princeton specjalizującego się w tematyce Państwa Islamskiego, Norris wskazał, że idee terrorystów nie są wyssane z palca, lecz „uzasadnione historycznymi i prawnymi nakazami ich religii”. Za Haykelem Norris stwierdził, iż ignorowanie prawdziwej religijnej natury Państwa Islamskiego jest przyczyną niemocy w udaremnieniu działań tej organizacji, a tego typu ignorancja zrodziła się z „tradycji absurdu międzywyznaniowych chrześcijan” (interfaith-Christian-nonsense tradition).

 

Przytaczając wypowiedzi innego specjalisty od islamu, Greame Wooda z magazynu The Atlantic, aktor odniósł się do eschatologicznych wyobrażeń islamu. „Wood argumentuje, iż Stany Zjednoczone i inne państwa ignorują istotę teologii IS, a szczególnie jego wizję apokalipsy. To nie są jakieś tam wizje ekstremistów, lecz są one "oparte na oficjalnym nurcie źródeł sunnickich i pojawiają się w całej propagandzie Państwa Islamskiego. Wśród tych wyobrażeń istnieje wierzenie, że armia Rzymu spotka się w starciu z armią islamu w północnej Syrii; i że ostatnie rozdanie islamu, które odbędzie się za sprawą anty-mesjasza, będzie miało miejsce w Jerozolimie w następstwie powtórnej islamskiej konkwisty" – czytamy w artykule.

 

Komentatorzy różnie tłumaczę figurę „armii Rzymu”, główną interpretacją pozostaje jednak rozumienie jej jako reprezentacji wrogiej wobec islamu cywilizacji Zachodu. „Dabiq jest regionem, gdzie, jak wierzy wielu muzułmanów, wydarzy się apokalipsa. I raczej nie jest to zbieg okoliczności, iż miejscowość Megiddo, od której zostało utworzone biblijne określenie Armageddon, leży zaledwie 298 w linii prostej na południe od Dabiq” – tłumaczy Norris.

 

Niepoprawny politycznie gwiazdor zwrócił uwagę, iż warunek sine qua non tej apokaliptycznej wizji stanowi odrodzenie i utrzymanie muzułmańskiego kalifatu na Bliskim Wschodzie. „W tym także leży sposób na unicestwienie Państwa Islamskiego. Jeżeli IS utraci panowanie na swoich terytoriach w Syrii i Iraku, zaprzepaści tym samym możliwość stanowienia kalifatu, a wraz z nią istotę swej potęgi – ale to nie może się wydarzyć przy obecnych planach i obietnicach składanych przez prezydenta Obamę. Związał on ręce sobie samemu i wojsku amerykańskiemu, uniemożliwiając odcięcie źródła siły IS, po pierwsze poprzez oddanie im ziemi w wyniku wycofania wojsk amerykańskich, po wtóre wracając potem do wojny na Bliskim Wschodzie, lecz odmawiając przy tym wzmożenia ataków lotniczych” – skomentował.

 

Chuck Norris przypomniał także, iż solą w oku amerykańskiego społeczeństwa jest naruszenie przez Obamę sojuszu z Izraelem, który stanowi jedyną na Bliskim Wschodzie siłę walczącą z islamem oraz poparcie irańskiego programu nuklearnego. „W rzeczywistości, czyniąc w ten sposób – tak samo jak zrzucając ulotki nad Syrią – Obama nadaje racje bytu i wzmacnia wiarę islamistów, iż biorą oni udział w decydującej wojnie religijnej przeciwko największemu chrześcijańskiemu narodowi. Pospołu z obietnicami o nieinterwencji, takie działania ożywiają kalifat i przyspieszają islamską apokalipsę” – skwitował Chuck.

 

Filip Obara



Read more: http://www.pch24.pl/chuck-norris--panstwo-islamskie-reka-w-reke-z-obama-realizuje-koraniczna-wizje-apokalipsy,35425,i.html#ixzz3YiBkYOxe

 

 

 

W królestwie kłamstwa i chaosu

Klika dni temu szef sztabu armii Iranu stwierdził oficjalnie, że Stany Zjednoczone nieprzerwanie dostarczają broń i amunicję bojownikom ISIS[i].  Dotychczas w mediach głównego nurtu przebąkiwano jedynie, o „pomyłkowych zrzutach” na terytoriach kontrolowane przez tych zbrodniczych szaleńców.

USA angażuje się też bezpośrednio w jemeńską agresje, wysyłając swe okręty wojenne w celu wzmocnienia blokady tego kraju[ii].

Wojny, destabilizacja i związany z nimi chaos, opanował już praktycznie cały bliski wschód.  Rezultatem, czego jest 17-krotny wzrost[iii], w stosunku do ubiegłego roku, liczby nielegalnych emigrantów przybywających z tego obszaru do Unii Europejskiej.   

Równolegle Amerykanie przygotowują Ukrainę do kolejnego etapu „operacji antyterrorystycznej” na Donbasie, rozpoczynając szkolenia banderowskich bandytów z „gwardii narodowej” [iv], na obszarze zrabowanego Polsce województwa lwowskiego.

Jakie cele strategiczne przyświecają w tym wszystkim „jedynemu światowemu supermocarstwu”?  Wraz z rozwijającą się coraz dynamiczniej sytuacją, zmieniają się też teorie prezentowane przez obserwatorów politycznych, mające za cel odpowiedź na to pytanie. 

Coraz częściej do świadomości zdumionej Ludzkości, a przynajmniej tej jej części, która nie podlega zmasowanej propagandzie zachodnich mediów, dociera fakt, że celem samym w sobie jest wojna, śmierć, chaos i idąca za nimi degradacja państw i społeczeństw.  Wyraz temu dali ostatnio doradcy prezydenta Obamy, wzywający do „wiecznej wojny”[v].  Jest to zgodne z poglądami rządzących de facto Stanami, tak zwanych, „neokonserwatystów”[vi], czyli Żydów należących do trockistowskiego odłamu bolszewików, których celem była „permanentna rewolucja”.

Rosyjska telewizja publiczna zaprezentowała niedawno wypowiedź prominentnego amerykańskiego stratega, stwierdzającego, że ponieważ USA nie są w stanie fizycznie kontrolować całego obszaru świata, to muszą katalizować wojny, by poszczególne siły neutralizowały się wzajemnie tą drogą.

W polityce wewnętrznej państw zachodu nie jest lepiej.  Rozpasana amerykańska policja strzela do ludzi jak do kaczek, przy każdej nadarzającej się sposobności, jakby celowo prowokując reakcję siłową społeczeństwa, do stłumienia, której przygotowano już zawczasu specjalne jednostki wojskowe.  Terror „sił porządkowy” w Unii Europejskiej, jest znacząco mniejszy, ale kompensuje go agresywna postawa muzułmańskich emigrantów, gotowych wziąć się za łby z populacją autochtonów, niejako gwarantując, również i na tym terenie, niestabilność społeczną.

Tym wszystkim zbrodniom, inicjowanym przez Stany Zjednoczone oraz ich sojuszniczych wasali z Unii Europejskiej i innych państw zachodu, towarzyszy zmasowana kampania kłamstw w mediach głównego nurtu, mająca na celu nadanie temu wszystkiemu racjonalnych przesłanek wypływających ze szlachetnych pobudek.

Najlepsze rezultaty, owa kampania odnosi na terenach wschodnioeuropejskich kolonii Unii Europejskiej, takich jak Polska, kraje Bałtyckie, Rumunia, itd. Jednak, na całym obszarze zachodu owocuje niezmiennie nihilizmem, degradacją moralną, kulturową i cywilizacyjną społeczeństw, a także postępującą pauperyzacją związaną z materialnymi kosztami prowadzonych awantur, wydatkami ponoszonymi na masy napływających emigrantów i financjalizacą”[vii] gospodarek, wprowadzaną programowo, przez żydowską oligarchię finansową.

Dynamika opisanych wyżej procesów jest już tak wielka, że sensowne wydaje się postawienie pytania; czym się to wszystko w najbliższym czasie zakończy?

Potencjalnych scenariuszy jest wiele, problem w tym że wszystkie są mało zachęcające: wojna światowa (potencjalnie nuklearna), totalny krach finansowy, rewolucja, wojna domowa.  Jedno nie ulega wątpliwości, czas na ewentualną ewolucyjną sanację minął już bezpowrotnie, pozostawiając jedynie traumatyczne alternatywy.

W przypadku III RP, szczęściem w nieszczęściu jest to, że stopień upodlenia społeczeństwa jest wystarczająco wielki, by praktycznie uniemożliwić jakikolwiek „rewolucyjny scenariusz”.  To oznacza, że społeczeństwo nasze będzie biernym konsumentem zainicjowanych gdzie indziej przemian.  Taka sytuacja dawałaby Polsce unikalną możliwość skonsumowania ewentualnych sukcesów innych nacji na krajowym podwórku.  Aby to się ziściło potrzeba jednak dwu elementów; po pierwsze zewnętrznego sukcesu w walce z obecnym systemem, po drugie rozumnych narodowych przywódców.

W tym drugim tkwi największy szkopuł, gdyż obecne „elity”, wszelkiej bez wyjątku proweniencji, nie wyłączając kościelnej hierarchii, są dokumentnie skompromitowane formalna lub nieformalną, bezpośrednią lub pośrednią kolaboracją z obecnym systemem.  Jak wielokrotnie wykazywała polska historia, a ostatnio w 1989 roku, wszelka sanacja w wykonaniu skompromitowanych współpracowników Ancien  Régime [viii], nieuchronnie prowadzi do jeszcze gorszych rezultatów. 

Tak więc, wyłonienie autentycznych narodowych przywódców i oczyszczenie państwa ze śmietnika obecnych „elit” stanowi warunek sine qua non[ix] już na obecnym etapie agonii III RP.

Ignacy Nowopolski