JustPaste.it

Kubeł zimnej wody na zakute łby obrońców Ukrainy

dla której ideowym i historycznym fundamentem jest zbrodnicza tradycja i nazistowska ideologia Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii.

dla której ideowym i historycznym fundamentem jest zbrodnicza tradycja i nazistowska ideologia Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii.

 

Banderowska Ukraina faktem

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, pełniący swój urząd w konsekwencji zamachu stanu i rewolucji finansowanej z zewnątrz, podpisał pakiet ustaw przyjętych przez parlament Ukrainy w kwietniu b.r., a ustanawiających ludobójców z OUN/UPA bohaterami walki o wolność Ukrainy.

Z dniem podpisania tych ustaw mamy do czynienia z formalnym i faktycznym ustanowieniem nowej Ukrainy – Ukrainy neobanderowskiej, dla której ideowym i historycznym fundamentem jest zbrodnicza tradycja i nazistowska ideologia Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii.

 

Mordercy spod znaku Bandery stają się oto oficjalnie weteranami walki o wolność, zaś „pamięć” o ich zbrodniach podlegać będzie ustawowej ochronie i sankcjom w razie wystąpienia przeciwko tej pamięci.

Nie wiem, jak neobanderowcy wyobrażają sobie ściganie nie podzielających kultu UPA za granicą, natomiast na Ukrainie oznaczać to będzie zamknięcie ust szeregom naukowców, którzy mają inne zdanie od rządzącej banderowskiej koterii. Jest to jawne wyłączenie wolności badań naukowych, wolności słowa i sumienia.

Petro Poroszenko, oligarcha, który postawił na kartę banderowską, żeby ująć to najłagodniej, stał się człowiekiem bez czci i honoru – infamisem, patronem ludobójców i prymitywnych morderców. Każdy, kto nie godzi się na współczesne odrodzenie się hitlerowskiej ideologii OUN/UPA, ma prawo tak powiedzieć, tak, jak każdy miałby prawo tak powiedzieć o potencjalnym prezydencie, czy kanclerzu Niemiec, gdyby ten podpisał ustawy gloryfikujące SS, czy Einsatzgruppen.

Ale Poroszenko i jego reżim nie wzięli się znikąd, nie spadli z księżyca. Są dwie przyczyny fundamentalne tego, co się dzisiaj wydarzyło.

Pierwsza, to parasol ochronny ze strony Stanów Zjednoczonych, dla których gra kartą banderowską w obecnych czasach to tylko kontynuacja działań podjętych jeszcze w 1945 r. Dodajmy, parasol ochronny o bardzo trudnym do zrozumienia kontekście. Oto bowiem, polityczną tarczę dla współczesnych banderowców stanowi, w decydującym stopniu, neokonserwatywne lobby żydowskie w USA, w sytuacji gdy OUN/UPA ma na sumieniu dziesiątki tysięcy ofiar żydowskich z okresu II w.św.!

Druga, to postawa Polski. Z chwilą podpisania ustaw przez Poroszenkę, Polska doznała ostatecznego upodlenia. Co gorsza, upodlenie to nie przyszło w istocie z zewnątrz. Polska upodliła się sama. To państwo polskie odpowiada w dużej mierze za reemisję banderyzmu na Ukrainie. Taki jest oczywisty efekt tego, że polityką polską rządzą w sposób niepodzielny dwie tragiczne w swym wyrazie patologie – rusofobia i, wprost do niej proporcjonalna, ukrainofilia, mająca praktyczny wyraz w banderofilii.

Władze polskie postawiły na opcję neobanderowską bezwarunkowo w 2004 r., kiedy wybuchła sterowana z zewnątrz tzw. pomarańczowa rewolucja. Po tzw. drugim Majdanie nastąpiła kulminacja poparcia dla neobanderyzmu na Ukrainie z całym spektrum uzasadnień, wszystkich sprowadzających się w istocie do wyimaginowanego zagrożenia ze strony Rosji.

Ostatnie tygodnie to prawdziwa katastrofa polityki polskich ukrainofili. Zapraszanie oligarchy Poroszenki do Sejmu, jego bezczelne i obłudne przeprosiny, i domaganie się przeprosin od Polaków, kompromitacja Prezydenta RP, który z całą świadomością tego, co będzie podjęte przez parlament Ukrainy (informacja o ustawach „upowskich” wisiała na stronie parlamentu ukraińskiego już co najmniej miesiąc wcześniej), wygłasza tam pean na cześć obecnej Ukrainy i zapewnia o bezwarunkowym poparciu Polski, wreszcie kompromitacja ministra spraw zagranicznych RP, który i w Sejmie, i w wypowiedziach publicznych akceptuje w istocie ukraińskie ustawy.

Nie dość tego. Polska zaprasza infamisa Poroszenkę na zakończone klęską wizerunkową obchody zakończenia II w.św. na Westerplatte, gdzie wyszło na to, że Polska obchodzi rocznicę zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami głównie z wiernymi sojusznikami III Rzeszy, którzy miast odcinać się, wciąż sięgają do tamtej tradycji.

Co dalej? Prezydent Bronisław Komorowski już niczego nie zmieni, ani nie naprawi. Jego fanatycznie proukraińskie (w wymiarze probanderowskim) otoczenie nie jest zdolne do żadnej krytycznej refleksji.

Ale jest jeszcze p. Andrzej Duda, który za chwilę może być prezydentem RP. Czy jest on zdolny do takiej refleksji? Czy zdoła oderwać się od równie fanatycznie proukraińskich poglądów większości środowiska, które za nim stoi – od samego J. Kaczyńskiego jeżdżącego na Majdan i bratającego się z neobanderowcami, poprzez Fotygę i Waszczykowskiego aż po Gazetę Polską? Mając na uwadze dotychczasowe doświadczenia – mocno w to wątpię.

Patologie – ukrainofilska i rusofobiczna – mają bardzo ściśle określony wyraz praktyczny w postaci prowadzenia polityki zabójczej, a nawet więcej, samobójczej dla Polski. Na chwilę obecną możemy się spodziewać jedynie ich kontynuacji. Oportuniści i konformiści wypełniający tłumnie ławy parlamentarne i ciała decyzyjne partii systemowych oraz przyspawani do stołków pseudopatrioci na pewno tego nie zmienią. A to właśnie oni wygrali pierwszą turę wyborów prezydenckich w Polsce uzyskując ok. 70% głosów tych, którzy wzięli udział w głosowaniu.

Świadomość polityczna Polaków po 25 latach stoi na przerażająco niskim poziomie, w istocie jest bezwładem umysłowym karmiącym się wyłącznie fetyszami i kalkami XIX i XX-wiecznymi, zabobonem i pseudomistycyzmem, na pograniczu psychicznej dewiacji. [Autor dość łagodnie opisał to, co gajowy nazywa skundleniem narodu i jego zidioceniem. Co zresztą na jedno wychodzi. – admin]

Obyśmy tylko nie ulegli pokusie przystosowania się do tego bezwładu. Tylko konsekwentna, długofalowa praca uświadamiająca w kierunku realizmu i racjonalizmu w polityce może przynieść właściwe owoce w przyszłości.

Adam Śmiech
http://www.jednodniowka.pl

Share this:

Bohater Ukrainy, Stepan Bandera – więziennym cwelem

 

Sodomita Bandera – bohater narodowy Ukrainy

Pracownik niemieckiego wywiadu Abwehra, Stepan Bandera, przebywając w więzieniu był zdecydowanie nie szanowaną osobą; mówiąc prościej, służył więźniom za kobietę –  według relacji jego towarzyszy z celi, Kaczmarskiego i Karpinca.

W kręgach partyjnych miał przydomek „baba”.

W 1950 roku, ukrywając się w Niemczech pod nazwiskiem Poppel, pisał: „Żeby zrzucić z siebie okupację Moskali to ukraińscy mężczyźni powinni poznawać jeden drugiego. Jest to droga do wolności, droga do niezależności…”.

Oto jaki to bohater narodowy Stepan Bandera, sodomita. Bohater narodu ukraińskiego. Kim, tak naprawdę, był Stepan Bandera, który zakończył swoją drogę życiową pod nazwiskiem Stefan Poppel (niem. – glut, babol).

Poruszmy chociaż kilka najbardziej znaczących, osobistych i mało znanych aspektów jego życia.

Przede wszystkim jego pochodzenie. Przyszły Poppel pochodził z rodzin żydowskich, wychrzczonych na greko-katolicyzm. Ojciec Andrian Bandera to greko-katolik z mieszczańskiej rodziny Moishe i Rozalii (z domu Bielecka, polska żydówka) Bandera.

Matka przyszłego ukraińskiego „bohatera” to Mirosława Głodzińska, polska żydówka. To znaczy, że ideolog ukraińskiego nacjonalizmu był czystej krwi żydem.

A wyjaśnienie pochodzenia jego nazwiska jest bardzo proste. Współcześni ukro-naziści tłumaczą je jako „flaga”, ale w języku jidisz oznacza ono „zamtuz, burdel”. I nie jest to słowiańskie nazwisko ani ukraińskie. Jest to włóczęgowskie przezwisko kobiety, która była właścicielką burdelu.

Takie kobiety zwane były na Ukrainie „bandersza”. Fizyczne rysy samej twarzy nie pozostawiają wątpliwości co do jego genetycznego pochodzenia. Przy wzroście 159 centymetrów i przednio-azjatyckich rysach twarzy nie ma żadnych pytań.

Nawiasem mówiąc, analogiczne pochodzenie miał także kolega-rywal Poppela, Roman Szuchewycz. Oczywiście w żydowskim pochodzeniu nie ma niczego złego lub wstydliwego ale sam Bandera przez całe życie swoje pochodzenie skrupulatnie ukrywał, w tym także za pomocą swojego bestialskiego, okrutnego antysemityzmu. Ten „kamuflaż” kosztował jego współplemieńców 850 (!) tysięcy ofiar. Bestialstwo – tak często występujące u renegatów.

Stepan (Sztefan) był drugim dzieckiem, po starszej siostrze Marcie. (urodził się w 1909 roku w wiosce Uhrynów) w rodzinie unickiego kapłana Andriana (przechrzty w Galicji ochoczo kroczyły duchowną ścieżką) i prostytutki Mirosławy. Mąż zachęcał żonę do prostytucji ponieważ przynosiła ona dużo większy dochód niż jego kazania.

Do szkoły podstawowej Bandery nie przyjęto w związku z jawnymi oznakami nietradycyjnej orientacji seksualnej i skłonnościami do sadyzmu. W okresie dojrzewania Bandera wstąpił do ukraińskiej organizacji młodzieżowej „Płast”. Według świadectw jego kolegów z organizacji Bandera, będąc już dzieckiem, przejawiał skłonności pedofilsko-homoseksualne i sadystyczne.

Bardzo lubił łapać młodszych uczniów i, brutalnie ich pobiwszy, zmuszać ich do lizania swoich genitaliów. Według świadectwa jego kolegi Mykoły Zyrianko: „Bandera był bardzo okrutny i niesprawiedliwy dla tych, którzy byli słabsi od niego a jednocześnie płaszczył się przed silniejszymi.Wiem także o tym, że jedno z pobitych i zhańbionych przez niego dzieci, złapało Stepana i pobiwszy go, dokonało na nim aktu sodomii”.

Być może właśnie to miało znaczący wpływ na życie Bandery. Po zgwałceniu jego równowaga psychiczna została zaburzona. Mógł godzinami stać na mrozie i mamrotać bezsensowne modlitwy.

Ojciec, wiecznie pijany, nie zajmował się jego wychowaniem a matka rzadko bywała w domu ponieważ stale obsługiwała klientów.

Po akcie homoseksualnym Stepan zaczął obawiać się dotykania słabszych dzieci i całą swoją złość wyładowywał na zwierzętach. Przyszły „bohater narodowy” bardzo lubił łapać kocięta i jędną ręką je dusić. Szczególną przyjemność sprawiało mu duszenie schwytanego kociaka do tej pory aż z biednego zwierzęcia nie wyszły jelita (artykuł dziennikarza W. Bieliajewa, wspomnienia G. Gordasewicza).

Oznacza to, że młody Bandera był dusicielem kotów (szkoda, zwyrodnialcu i draniu, Stepanie Bandero, że ciebie tak nie duszono – E. W.). Duszenie kotów to świadectwo potwierdzające występowanie pierwotnego, duchowego, „instynktownego” satanizmu.

Status biernego sodomity towarzyszył ukraińskiemu przywódcy przez prawie całe życie. W 1936 roku Banderę, za zamach terrorystyczny, skazano na karę śmierci a następnie zamieniono mu ten wyrok na karę dożywotniego więzienia [Głupim, polskim, tolerancyjnym debilom zawdzięczamy śmierć dziesiątek tysięcy Polaków – admin].

Według zeznań jego towarzyszy z celi, Kaczmarskiego i Karpinca, Bandera był w więzieniu zdecydowanie nie szanowaną osobą, mówiąc prościej, zastępował więźniom kobietę.

13 września 1939 roku Bandera został uwolniony z więzienia przez niemieckie władze i skierowany do centrum szkolenia dywersantów. W tymże centrum Bandera został poddany pasywnym stosunkom homoseksualnym, które sfilmowano kamerą filmową. Zrobiono to w celu wyeliminowania możliwości jego zdrady.

Zresztą fakt, że Bandera był sodomitą, nie było żadną tajemnicą dla jego towarzyszy broni. Nie na darmo jego partyjne przezwisko brzmiało „baba”. Pod koniec swojego życia Bandera uzasadnił swoją sodomię „na bazie teoretycznej” a nawet zadeklarował ją jako obowiązek „swidomych” Ukraińców: „…ale ukraińska rewolucja będzie różniła się od wszystkich innych rewolucji ścisłymi związkami męskimi. I nie mówię tutaj o przyjaźni! Aby zrzucić z siebie okupację Moskali to ukraińscy mężczyźni muszą poznawać jeden drugiego. To jest droga do wolności, droga do niezależności. I wierzę, że kiedyś taki dzień nastąpi” (Stepan Bandera – „Ukraiński naród i rewolucja”, 1950 rok).

http://wolna-polska.pl [tamże więcej zdjęć /