JustPaste.it

O liście otwartym do Janusza Czapińskiego, Marcina Króla i Jacka Żakowskiego.

Jako Polacy nie potrafimy wzbić się ponad przeciętność, określić samodzielnie celów naszego istnienia, stać się wewnątrzsterowni, ponieważ nie posiadamy własnej inteligencji.

Jako Polacy nie potrafimy wzbić się ponad przeciętność, określić samodzielnie celów naszego istnienia, stać się wewnątrzsterowni, ponieważ nie posiadamy własnej inteligencji.

 

 

Zrobimy Polskę od nowa, a Wy znikniecie!

 
Zrobimy Polskę od nowa, a Wy znikniecie!
Fot. Michal Kazmierczak / FORUM

Wasz stosunek do nas oscyluje między pogardą a lękiem. Od niedzielnego wieczoru górę bierze ten drugi. I nie mam dla Was dobrych wiadomości, będzie tylko gorzej. Chcecie wiedzieć o co nam chodzi? To zapomnijcie na chwilę o swoich stanowiskach oraz tytułach naukowych i posłuchajcie uważnie – pisze Jan Maciejewski, redaktor naczelny kwartalnika „Pressje” w liście otwartym do Janusza Czapińskiego, Marcina Króla i Jacka Żakowskiego.

 

Przed „Solidarnością” w takim świecie jak ja żyło najwyżej kilka, może kilkanaście tysięcy ludzi. (...) Nie wiem czym żyła reszta. Zapewne strachem przed utratą pracy. Zapewne biedą, bylejakością, kolejkami i awansem społecznym, którego zasad nie pojmowałem napisał niedawno jeden z Was. On i jego przyjaciele nie rozumieli mas, ich skupienia na własnym interesie i żołądku. Nie potrafiliście wystarczająco jasno wytłumaczyć tej niewdzięcznej tłuszczy, że przecież to oni wiedzą co jest dla Polski najlepsze i tak oczywiste było dla nich, że tylko oni nadają się do rządzenia, że poddanie tego w wątpliwość było dla nich jak naplucie w twarz. Byliśmy głupi. Nie rozumieliśmy z jak zniszczoną tkanką społeczną mamy do czynienia- tutaj kończy się właściwy cytat z Marcina Króla. Nie byliśmy w stanie pojąć, że można kierować się tak niskimi pobudkami. Teraz już to rozumiemy, nie popełnilibyśmy drugi raz tego samego błędu, dalibyśmy się wam najeść do syta i wszystko byłoby w porządku- a tak mogłoby brzmieć jego dopowiedzienie.

 

Nic nie zrozumieliście. Zrobiliście wszystko, żeby nasi rodzice i dziadkowie poczuli się zbędni i obcy we własnym państwie. Patrzyliście na nich to z wyrozumiałością, to ze zniecierpliwieniem. Chcieliście demokracji bez ludu, polityki bez alternatyw, Sejmu bez partii, pardon, bieda - partii. Przeszkadzali Wam tak, jak my przeszkadzamy teraz. Ich też chętnie wysłalibyście na emigrację, gdyby tylko było to możliwe. Wy jesteście stabilizacją, my chaosem i frustracją.

 

No właśnie, może wreszcie coś o nas? Istnieje spora literatura pokazująca, jak prekaryzacja powodująca prywatyzację ryzyk i rosnący stres egzystencjalny (niepewna praca, niepewne wsparcie w chorobie, niepewna emerytura, niepewny dach nad głową) tworzy społeczne neurozy objawiające się między innymi neurotycznymi, histerycznymi, absurdalnymi wyborami politycznymi. Triumf Kukiza (wcześniej np. histeria smoleńska, histeria sfałszowanych wyborów itp.) jest tego modelowym przykładem. Kto jak kto, ale redaktor Żakowski, autor tych słów, jest w kwestii stresu egzystencjalnego, zwłaszcza w ostatnich dniach, wyjątkowo kompetentny. Diagnozowanie u nas choroby psychicznej jest domknięciem historii opowiadanej od dwudziestu kilku lat. Historii o masach, których nie da się zrozumieć - teraz to niezrozumienie zaczyna wreszcie nabierać obiektywnych, medycznych podstaw. Jesteśmy przypadkiem klinicznym; trzeba nas leczyć, a nie słuchać. Naprawdę myślicie, że to takie proste?

 

Coś z nami poszło nie tak. Chcemy czegoś więcej niż to, co dla nas przygotowaliście, co miało nas uspokoić i uciszyć. W ogóle chcemy więcej. Nazwijcie to neurozą jeśli tak Wam wygodnie. Mamy dosyć oglądania się przez ramię na innych; dosyć pracy dla zachodnich kolonizatorów i lęku przed wschodnimi imperialistami. Nie wierzymy Wam, kiedy mówicie, że jesteśmy niepotrzebni i najlepiej, gdybyśmy stąd wyjechali. Zostaniemy tu dla Niej. Każdy dzień naszego życia ma sens i cel: zrobić to, czego Wy nie potrafiliście.

 

To my wymyślimy i zrobimy Polskę od nowa, a Wy znikniecie. Spokojnie, czeka Was tylko emerytura, obędzie się bez zbędnej dramaturgii.

 

 

Polska potrzebuje nowej inteligencji

 

Mądrość to inteligentne posługiwanie się wiedzą w służbie Miłosci którą jest Bóg

 

Jako Polacy nie potrafimy wzbić się ponad przeciętność, określić samodzielnie celów  naszego istnienia, stać się wewnątrzsterowni, ponieważ nie posiadamy własnej inteligencji. Nie brakuje w Polsce ludzi potrafiących myśleć, ale inteligencji jako takiej nie mamy.

 

Inteligencja to fenomen polski czy też środkowo-europejski do tego stopnia, że Anglosasi posługują się fonetycznym zapisem terminu z języka polskiego („intelligentsia”); nie ma i nie było nigdy czegoś takiego jak inteligencja francuska, niemiecka czy brytyjska. W tych społeczeństwach rolę instrumentu dynamiki i podmiotowości wspólnoty pełnili pisarze, politycy i filozofowie, ale nie inteligenci.

 

Kim więc jest, a właściwie był, inteligent? Decydującym czynnikiem nie było bynajmniej wykształcenie. Owszem, inteligent rzeczywiście najczęściej zawdzięczał szerokie horyzonty wykonanej pracy intelektualnej, ale przynależność do tego stanu nie była uzależniona od skończenia studiów wyższych czy posiadania tytułu naukowego.

 

Inteligent traktował wykształcenie w sposób służebny – kariera naukowa, literacka czy inna nie była dla niego celem samym w sobie, ale zawsze środkiem.

 

W czasie, w którym nie istniała suwerenność narodu czy państwa, walczył o suwerenność myśli. Inteligencja narodziła się z przekonania, że wolność narodu zaczyna się od uwolnienia wyobraźni.

 

To samo w sobie nie byłoby jeszcze wybitnie oryginalne. Inteligent polski pracował jednak nie tylko w sferze myśli, ale nade wszystko „w ludzie”. Zaangażowanie i gotowość do ubrudzenia sobie rąk rzeczywistością to kolejne obok warunku suwerennego myślenia wyróżniki polskiej inteligencji. Nauczyciele, lekarze, filozofowie i pisarze poza swą normalną pracą brali odpowiedzialność za życie wspólnoty. Otwierali ochronki dla bezdomnych dzieci, leczyli i udzielali porad prawnych tym, których nie było na to stać, a nade wszystko angażowali się w politykę.

 

To inteligenci stworzyli Polskę po 1918 roku; inteligentami byli Piłsudski, Dmowski, Popławski, Daszyński i praktycznie cała reszta elity politycznej, intelektualnej i duchowej odrodzonej Polski.

 

To właśnie przekonania, że posiadana wiedza i umiejętności nie są przepustką do wieży z kości słoniowej, ale nałożeniem odpowiedzialności wobec wspólnoty i Polski, najbardziej zabrakło nam w ostatnich 25 latach. Współczesny polski lekarz, prawnik czy pisarz czuje się nie tyle zwolniony z obowiązku pracy dla wspólnoty politycznej, co wręcz uważa wstrzemięźliwość w tej kwestii za powód do dumy i poczucia wyższości. Nie brudzi sobie przecież rąk; jest czysty i niezależny. Brzydzi się chamskimi mordami, które ogląda w TVN24, na równi z jełkimi gębami na ulicy czy w pociągu. On jest z innego porządku – to Polska ma sprostać jego wymaganiom, nie na odwrót.

 

On zdobywa kolejny kontrakt, zakłada nową kancelarię czy wygrywa następny grant; reszta polactwa niech sobie tonie we własnym nieprzystosowaniu i kompleksach.  

 

Do radykalnej zmiany Polski potrzebujemy nowego odczytania „Ludzi bezdomnych” i „Rodowodów Niepokornych”. Potrzebujemy suwerennego myślenia i odważnego działania, ale nade wszystko potrzebujemy poczucia odpowiedzialności za to, co dzieje się za oknem. Każdemu proponuję szybki przegląd grantów udzielanych przez Narodowe Centrum Nauki – tego, jaki procent, a raczej promil z tych badań może przełożyć się na losy Polski. Nasi naukowcy powinni wreszcie przestać uciekać w niezależność i zająć się badaniem tego, co ma znaczenie i wpływ na życie Polaków.

 

Potrzebujemy inteligentów, którzy nie będą bali się odłożyć na kilka godzin dziennie książek i piór i zaangażują się w działalność organizacji pozarządowych czy think tanków.

 

Którzy wezmą odpowiedzialność za życie lokalnej społeczności, parafii czy całego państwa. Inteligent to człowiek, który czuje, że jest nierozerwalną częścią swojej wspólnoty; z tego właśnie poczucia wynika jego zaangażowanie. Miejsce pogardy i poczucia wyższości zajmuje w nim autentyczna miłość do ludzi, którym służy.

 

Roli inteligencji nie odegrają dziennikarze czy telewizyjne autorytety – brakuje im zarówno formacji intelektualnej, jak i odwagi czynu. Dopóki nie narodzi się nowa inteligencja, dopóty Polska będzie za wszystko przepraszać i korzystać ze wszelkich okazji do tego, by siedzieć cicho. Już zdecydowanie zbyt długo polski umysł pozostaje zniewolony.

http://jagiellonski24.pl/2014/04/08/maciejewski-potrzebujemy-nowej-inteligencji/

 

 

 

 

 

List opublikowano na stronie jagiellonski24.pl