JustPaste.it

Brutalne Wojny Muzyków

Przedstawiam 4 najciekawsze wojny w świecie muzyków

Przedstawiam 4 najciekawsze wojny w świecie muzyków

 

http://swobodnie.eu/brutalne-wojny-muzykow/

Znany nam świat pełen jest konfliktów. Codziennie setki osób cierpią w wyniku starć wojennych na praktycznie każdym z kontynentów. Jest jednak jeden świat, który wydaje się być odporny na to wszystko- świat celebrytów i artystów.  W związku z tym, w ramach rozluźnienia przedstawiam dzisiaj cztery wielkie konflikty w świecie muzyki wraz z ciekawymi miejscami bitew. 

1. Kto wymyślił skakanie?

Mike Patton kontra Anthony Kiedis

Miejsce głównej bitwy: Biuro organizatora koncerów

f69f0821648fd79127895afbfc5712bb.jpg

Nie oszukujmy się- gdy w 1988 roku członkowie grupy Faith No More postanowili zastąpić Chucka Mosleya Mikiem Pattonem lepiej trafić nie mogli. Już rok później ukazał się albumThe Real Thing i z miejsca stał się hitem. Płytę promował singiel Epic do którego nakręcono kontrowersyjny, ze względu na biedną rybkę, teledysk. Chociaż wydawać by się mogło, że kapeli dostanie się głównie od obrońców zwierząt, okazało się, że atak przyjdzie z zupełnie nieoczekiwanego kierunku.

W tamtych czasach, telewizja była dość popularnym środkiem masowego przekazu, a wśród wielu osób posiadających telewizor był między innymi Anthony Kiedis, uzależniony od narkotyków wokalista zespołu Red Hot Chilli Peppers. Gdy zobaczył wyżej wymieniony teledysk wpadł w szał. Uznał, że skaczący w nim Patton parodiuje go i naśladuje jego styl, co było dość ciekawym spostrzeżeniem jak na kogoś, kto cały swój wizerunek ściągnął z człowieka o pseudonimie Iggy Pop. Nie wiemy ile wspólnego miały z tym narkotyki, jednak w biografii RHCP stwierdził:

Oglądałem ich teledysk do Epic i zobaczyłem go skaczącego z góry w dół i rapującego, to było tak, jakbym spojrzał w lustro.”

Trudno w całej sytuacji winić Mike Pattona, skąd mógł wiedzieć, że Kiedis posiada prawa autorskie do skakania i rapowania? W tamtym czasie skończyło się na kilku brzydkich komentarzach w prasie i obaj panowie zapomnieli o swoim istnieniu na prawie dziesięć lat.

Gdy w 1999 roku Kiedis wraz z Red Hot Chilli Peppers nagrywał swój album Californication, doszły do niego niepokojące wiadomości- w tej samej wytwórni swój album nagrywał zespół Mr Bungle, którego wokalistą i założycielem był Mike Patton. Co więcej, ich krążek miał nosić tytuł California. Nie myślcie, że to koniec, życie lubi zaskakiwać- oba albumy miały ukazać się w tym samym miesiącu. Aby uniknąć konfliktu, Mr Bungle przesunęło premierę o sześć tygodni i ruszyło w trasę. Tutaj dochodzimy do kluczowej fazy wojny. Tuż przed zaplanowanymi koncertami, członkowie grupy Pattona dowiedzieli się, że, pomimo ustaleń, nie będą mogli zagrać na kilku europejskich festiwalach i jednym australijskim. Krótkie śledztwo przeprowadzone przez management zespołu wykazało, że organizatorzy zrobili to na prośbę głównej gwiazdy imprez- Red Hot Chilli Peppers. W efekcie dalszych wyjaśnień okazało się, że za wszystkim stoi personalnie pan Kiedis.

Na ripostę Pattona nie trzeba było czekać zbyt długo. Mówią, że zemsta jest rozkoszą bogów, nie wiemy jednak na ile jego zemsta była rozkoszna, wiemy, że mogła zastać uznana za niesmaczną. Podczas koncertu z okazji Halloween członkowie jego zespołu przebrali się za Red Hot Chilli Peppers i grali ich utwory z nieco zmienionymi tekstami, a pewnym momencie na scenie pojawił się człowiek w prześcieradle, który miał być duchem Hilela Slovaka- pierwszego gitarzysty RHCP i najlepszego przyjaciela Kiedisa. Slovak zmarł w wyniku przedawkowania narkotyków i właśnie te wydarzenie odegrali na scenie członkowie Mr Bungle. Jak możemy się domyślać, po tym delikatnym dowcipie raczej nie ma mowy o przyjaźni pomiędzy tymi panami. W wywiadzie z 2010 roku, Patton zapytany o całą aferę stwierdził, że nie ma pojęcia o co w ogóle chodziło.

„Delikatny dowcip” Mr Bungle:

Video thumb

A wygrywa…. Mr Bungle. Dzięki całej aferze zrobiło się głośno o zespole, który dotychczas traktowany był jako mniej komercyjny projekt Pattona

2. Pierwsza Wojna Britpopowa

Blur kontra Oasis

Miejsce głównej bitwy: Sklepy z płytami

blur-vs-oasis_small.jpg

 

Był 23 Marca 2013 roku, na scenie wspólnie wystąpili Noel Gallagher (Oasis), Damon Albarn oraz Graham Coxon (Blur). Panowie wspólnie wykonali utwór grupy Blur, ogłaszając tym samym zawieszenie broni po prawie dwudziestoletniej wojnie na łamach prasy i przede wszystkim- na listach przebojów. Wojna pomiędzy tymi grupami była ostatnią wielką brytyjską wojną muzyczną, przynajmniej dopóki nie pojawią się nowe gwiazdy rocka, które będzie można traktować poważnie.

Dla wielu z nas lata dziewięćdziesiąte były okresem beztroskiej młodości, początkiem dzikiego polskiego kapitalizmu, a dla światowej muzyki był to okres renesansu muzyki gitarowej. W Stanach Zjednoczonych pojawił się brudny Grunge na czele z kilkoma prorokami z grup Nirvana czy Pearl Jam oraz Neilem Youngiem w roli ojca chrestnego. Na Wyspach Brytyjskich czułym okiem spojrzano ponownie na lata sześćdziesiąte i na takie grupy jak T. Rex czy The Kinks.

Najpopularniejszymi wtedy brytyjskie zespoły czyli Blur i Oasis, często były wrzucane do jednego worka, a jednak różniły się wszystkim. Pierwszą grupę tworzyli ludzie zainteresowani sztuką i kulturą, a panowie z Oasis od początku interesowali się głównie życiem gwiazd rocka. Bracia Gallagher dali się zresztą poznać jako osoby o dość ciekawych poglądach na świat i muzykę, twierdząc, m.in., że są największym zespołem w historii i, że nikt już nie pamięta o Beatlesach.

Brytyjska prasa nie byłaby brytyjską prasą, gdyby nie podchwyciła tematu i nie zaczęła potęgować konfliktu, dzieląc fanów na dwa obozy niczym dwie polskie najpopularniejsze aktualnie partie polityczne.

Ostateczna bitwa odbyła się w sierpniu 1995 roku, kiedy dnia czternastego tego miesiąca obie grupy wydały swoje single- Oasis Roll With It, a Blur Country HousePośród ofiar tej bitwy było 274,000 (portfeli) fanów Blur i 216,000 fanów Oasis. Zwycięstwo grupy dowodzonej przez Albarna było tak irytujące, że Noel Gallagher na łamach prasy był łaskaw życzyć konkurentom zarażenia się AIDS i śmierci. Panowie z Blur postanowili przypomnieć wszystkim, że to oni sprzedali najwięcej singli i przez długi czas wyświetlony numer 1 witał uczestników ich koncertów.

6981d3ad935dbace9802a5cfc7eaf279.jpg

 

Można powiedzieć, że wraz z końcem konfliktu skończyła się pewna piękna era w historii muzyki rozrywkowej. Na pocieszenie ciągle możemy ekscytować się wewnętrznym konfliktem pomiędzy braćmi Gallagher o którym napiszemy przy okazji najsłynniejszych braterskich przepychanek.

A wygrywa… Wygrywają fani, to w końcu była całkiem dobra muzyka.

3. Obrażony Geniusz

Kanye West kontra Jimmy Kimmel

Miejsce Głównej Bitwy: Twitter

 

5f62e96c988498e0e39bb7b98d4fc153.jpg

 

W tym przypadku Casus belli był dowcip. Po jednej stronie znalazł się amerykański komik Jimmy Kimmel, a po drugiej raper geniusz Kanye West. Wiele można powiedzieć o panu Wescie, a i on sam wypowiedział jeszcze więcej ciekawych kwestii. Najciekawsze z jego wypowiedzi publikował kiedyś serwis Joemonster.org i chętnych do poznania jego złotych myśli odsyłam tutaj.

We wrześniu 2013 roku Kanye udzielał przed kamerami wywiadu dla BBCRadio1. Opowiadał głownie o swoim ostatnim albumie (fantastyczna nazwa Yeezus), o swoim potencjale intelektualnym oraz o skórzanych spodniach przeznaczonych do joggingu. Dla wielu przedstawicieli naszej populacji sam ten wywiad wystarczałby aby mieć ubaw przez kilka dni, jednak Jimmy Kimmel postanowił pójść dalej. Wpierw wyśmiał fragmenty wywiadu, a następnie opublikował klip w którym słowa geniusza rapera wypowiadane były przez dzieci ucharakteryzowane na bohaterów oryginalnego filmu. Po tym rozpętała się istna rzeź,oczywiście że nie w normalnym świecie tylko na Twitterze.

Kanye rozpoczął zmasowaną akcję obrażania autora dowcipu, a ponadto domagał się publicznych przeprosin . Sytuacji bez wątpienia nie poprawił fakt,  rozbawiony Kimmel przeczytał wpisy Westa na antenie, a było co czytać. Kanye pisał między innymi, że Sarah Silverman (ex Kimmela) jest śmieszniejsza niż Jimmy, natomiast ostateczną ripostą było to zdjęcie:

4b1bb1daf90eb5a24cc488cd832ee61b.jpg

 

Przyznacie, że to riposta na miarę wujka Staszka.

Po twitterowej bitwie nastał rozejm i Kanye wystąpił w programie Kimmela, a my możemy się tylko zastanawiać, czy padliśmy ofiarą żartu, czy braku dystansu.

Więcej tutaj

A Wygrywa… Kanye West, bo nie chcę z nim zadzierać. Jest geniuszem, spytajcie z pewnością potwierdzi.

4. Mike Love kontra reszta świata.

Mike Love kontra reszta świata

Miejsce głównej bitwy: Galeria Sław Rock and Rolla, Cleveland, Ohio

 

47c12af1f5ee75f2abbf3c1617c523fa.jpg

 

Jako członek legendarnej grupy The Beach Boys, Mike Love nie miał łatwego życia- wraz z braćmi Wilson musiał toczyć krwawe boje o miejsca na listach przebojów z grupą The Beatles. Prywatnie równie chętnie angażował się w inne spory. Jego konfliktowy charakter, wysokie mniemanie o sobie (chciałbym zobaczyć jak kłóci się z Kanye Westem) sprawiły, że Mike nie cieszy się zbyt dobrą reputacją wśród współpracowników, ludzi z branży, fanów Beach Boys i większości świata. Pominę historię jego stosunków z Brianem Wilsonem i Alem Jardinem, domniemanym biciu żony i noszeniem durnej czapki z daszkiem. Skupię się natomiast na jednym konkretnym wydarzeniu.

W 1988 roku w Cleveland odbyła się trzecia w historii ceremonia uhonorowania artystów rockowych, Rock and Roll Hall of Fame. Tego roku wśród nominowanych znaleźli się The Beatles, The Drifters, The Supremes, The Beach Boys i The Bob Dylan. Gdy na scenie pojawili się przedstawiciele the Beach Boys było już jasne, że to nie kompletnie pijany Ringo Starr będzie gwiazdą tego wieczoru. Podczas swojego dziewięciominutowego przemówienia, Love wystosował złośliwe komentarze pod adresem wielu osób ze świata muzyki. Pośród adresatów byli między innymi: Mick Jagger, Paul McCartney, Diana Ross, Billy Joel, Woody Guthrie i kilku innych. Love był łaskaw również wspominać o potrzebie pokoju, miłości i harmonii, głośno przywitać się z Muhammadem Alim, a wszystko to sprawnie wplecione było w coś, co wielu z nas nazywa totalnym bełkotem. Dbający o oprawę muzyczną przedsięwzięcia, Paul Shaffer próbował zmusić swoją grą do przerwania przemówienia, jednak nie pomogło ani to, ani zażenowana postawa reszty zespołu. Mike po jakimś czasie zapytany o całą sytuację stwierdził, że tego dnia rano nie odbył swojej sesji medytacji. I niech to będzie lekcja dla nas wszystkich- medytacja jest ważna.

A wygrywa…
1. Bob Dylan. Dylan wkroczył na scenę po grupie Beach Boys i wśród osób którym podziękował był między innymi Mike Love za to… że nie wymienił jego nazwiska podczas swojego przemówienia. Zawsze to jakaś riposta.
2. Muhammad Ali – był pozdrawiany przez większość osób, które przemawiały po bohaterze tej historii.

Źródła:

1 2 3 4 5 6 7 8