JustPaste.it

Modlitwa liczb.

O narodzinach nowożytności z ducha muzyki Jana Sebastiana Bacha.

O narodzinach nowożytności z ducha muzyki Jana Sebastiana Bacha.

 

659c7cc6ec5b0315a23e6f69b7cbd76a.jpg

Nauka i religia, racjonalizm i Bóg – opozycje te uznawano z jednej strony za antagonistyczne, w innym przypadku, jak chce na przykład św. Tomasz – za elementy nierozłączne. Również współcześnie powstałe teorie[1], próbują godzić owe różne od siebie rejony ludzkiego doświadczenia. Nie jest jednak moim celem bronić tych twierdzeń. Zamierzam jednak na samym początku zgodzić się, iż racjonalizm, naukowość, myślenie systemowe można pogodzić z głęboką refleksją duchową, religijną. Ogniwem spajającym te dwie kwestie jest dla mnie muzyka Jana Sebastiana Bacha. Twórczość ta, jak to pozwoliłem sobie ukazać w tytule, może zostać uznana za źródło nowożytności czy też nowoczesności[2]. Już Nietzsche trafnie dowodzi w Narodzinach tragedii, że badając sztukę poprzednich formacji kulturowych możemy dowiedzieć się o wiele więcej o człowieku i jego kulturze. Sądzę, że w ten sposób można potraktować muzyczne dzieło Bacha.

Niemiecki kompozytor wymyka się periodyzacji. To czy był człowiekiem baroku czy oświecenia próbują od wielu lat rozstrzygać najwięksi znawcy jego biografii i działalności kompozytorskiej. Szukając wśród nich rozwiązania natrafiamy na przekonującą argumentację Alberta Schweitzera, rozważającego nad problemem artysty subiektywnego i obiektywnego:

 

[...] Bach należy do artystów obiektywnych. Tkwią oni całkowicie we własnej epoce i tworzą jedynie w kręgu tych form i myśli, jakie im ona ofiarowuje.[...]Dzieła Bacha byłyby takie same nawet, gdyby życie jego ułożyło się całkiem inaczej. [...] Sztuka artysty obiektywnego nie jest bezosobowa, lecz nadosobowa. To tak, jakby miał on jedno tylko pragnienie: przedstawienia z niepowtarzalną doskonałością, ponownie i ostatecznie, wszystkiego co zastał. [...] Wszelkie artystyczne poszukiwania, dążenia, prace, tęsknoty i błądzenia minionych i obecnych pokoleń zbiegają się w nim i odzwierciedlają[...][3].

 

W przytoczonym fragmencie odczytuję trzy fundamentalne dla mnie tezy. Po pierwsze ujawnia się kwestia nadosobowości artysty- jego uniwersalność i transcendentalność. Termin „epoka” użyty przez Schweitzera jest więc pojęciem szerokim pozwalającym umieścić artystę na przełomie baroku i oświecenia. Po drugie uważam za znamienny fakt, iż Schweitzer mówi o chęci Bacha do tworzenia dzieła doskonałego, zawierającego w sobie wszystko, co dotychczas powstało. Owa summa muzyczna prowadzi do trzeciej tezy: Bach jest pryzmatem przeszłości i teraźniejszości. Stąd też trudno mówić tylko o Bachu barokowym czy oświeceniowym. Jest on twórcą obu tych okresów jednocześnie. Jego dzieło jest szczytową formą barokowej wielości form i sztuki polifonii i zarazem ukazuje racjonalistyczne, matematyczne wręcz, podejście do muzyki.

Zamierzam teraz ukazać w jaki sposób muzyka Bacha godzi światopogląd naukowy z religijnym. Po pierwsze odpowiedzmy sobie na pytanie: na czym polega naukowość Bacha. Zmierza ona według mnie w kierunku systemowości, poszukiwaniu harmonicznych form opartych na zależnościach i proporcjach matematycznych. Sam artysta żyje wszakże w czasach, gdzie myśl naukowa zmierza właśnie w tym kierunku. Bach tworzy po kartezjańskim przełomie epistemologicznym, po metafizyce Pascala, w czasach odkryć Newtona. Jest to więc czas formowania się nowożytności i myśli formotwórczej, a więc tej, która skierowana jest na dynamikę kształtowania, poszukuje form, organizuje i komponuje.

Właśnie proces kompozytorski staje się wówczas, jak zauważa Bohdan Pociej[4], pracą myśli w materii dźwiękowej. Schweitzer nazywa Bacha encyklopedystą
w rozumieniu artysty, który w swojej pracy dąży do wytworzenia utworów obejmujących całą dziedzinę muzyki (wszelkie jej odmiany, formy) korzystając
z wiedzy kompozytorskiej dawnej i teraźniejszej. Tym samym muzyka Bacha (nazwaliśmy ją już wcześniej summą) jest również zapisem myśli i rozważań teoretycznych, dokładnych i wyczerpujących. Ta spójność i zamkniętość dzieła kompozytora uprawnia nas do powtórzenia za B. Pociejem, iż jest ono systemem komponowania i wykładu jednocześnie[5]. Muzyczny system Bach porównać więc można do systemu filozoficznego, i to systemu konkretnego, z czasu i przestrzeni artysty. Mam tu na myśli filozofię Leibniza. Pomysł na połączenie   omawianego tu artysty z niemieckim myślicielem przyszedł mi na myśl podczas kolejnej lektury
Die Kunst der Fuge - szczytowego dzieła Bacha – gdzie regularność systemu
i matematyczna konstrukcja są aż nadto oczywiste dla słuchacza. Nie mniej jednak wesprzeć się będę chciał tutaj głosem autorytetu w poruszonej dziedzinie – a jest nim B. Pociej, autor książki Bach – muzyka i wielkość[6] , w której szeroko omawiany jest związek Bach-Leibniz.

Leibniz podobnie jak Bach – tworzy summę – jest to jednak skupienie w jednym systemie różnych wątków filozofii europejskiej. Racjonalizm i empiryzm, wiara i doświadczenie, metafizyka z logiką, filozofia średniowieczna w parze z naukami przyrodniczymi i matematycznymi. Leibniz jest skrajnie racjonalistyczny gdy stwierdza, że nic nie dzieje się bez powodu. Za Kartezjuszem utrzymuje on twierdzenie o świecie tworzonym przez obiekty złożone, których zrozumienie wymaga poznanie całego mechanizmu. A do tego potrzebna jest przecież metoda analityczna. Niemiecki myśliciel posiada również silne przekonanie o przedustawnej harmonii boskiej. Mimo, iż każda monada jest odrębnym i nieprzenikalnym światem, jednakże wszystkie odpowiadają siebie i zgadzają się między sobą[7] . Wszystko to, konkluduje filozof, pochodzi od Boga.            

Obydwa więc systemy – Bacha i Leibniza – charakteryzują się uniwersalizmem, dynamizmem, otwartością, teocentryzmem. Zarówno system Bacha, jak i system Leibniza odczytujemy z poszczególnych utworów –muzycznych i filozoficznych.

 

[...] Bach wykłada swój system kompozytorski w strukturach dźwiękowych, demonstrując sposoby komponowania fugi, w której to technice-formie skupiają się wszystkie istotne zasady jego systemu. System filozoficzny Leibniza uwyraźnia się nam przez wychwytywanie z jego pism stale powracających kluczowych pojęć, sformułowań, zwrotów (niby muzycznych motywów, tematów, figur), toków myśli, przeświadczeń, przekonań, uzasadnień, przyrównań, dowodów (racja dostateczna, pytanie o zasadność istnienia, harmonia przedustawna, koncepcja monady jako najmniejszej jednostki bytu, byt konieczny, łaska, Bóg); poprzez śledzenie tego jak one są powtarzane, odmieniane, rozwijane, w jakich kontekstach się pojawiają. W ten sposób
z pism poszczególnych wyłania się nam struktura systemu [...] [8].

 

Bachowska fuga staje się metaforą całego jego systemu, który w sposób dość wyraźny oparty jest na podobnych podstawach co system Leibniza. Trudno się jednak temu dziwić, skoro cytowane tu już Die Kunst der Fuge jest teoretycznym dziełem, w którym Bach chciał zamieścić wszystkie możliwe typy i odmiany fugi dochodząc w swym zamierzeniu do doskonałości. Ale harmonia, ład, proporce w dziełach Bacha nie odnoszą nas li tylko do Leibniza. Już Spengler wskazywał podobieństwo utworów niemieckiego kompozytora do   wzniosłych dzieł   Polikleta: Wraz z tą muzyką (muzyką Bacha – przyp. mój) i tą rzeźbą cel zostaje osiągnięty. Staje się możliwa czysta symbolika o matematycznej ścisłości: to właśnie oznacza [...] Kunst der Fuge“ Bacha [...] Matematyka piękna i piękno matematyki nie dają się odtąd rozdzielić. [...] obie te sztuki są matematyką[9]. Matematyczność dzieła Bach kieruje nas w inny okres, gdzie muzykę właśnie w ten sposób postrzegano. Jest to mianowicie średniowiecze, co do którego można być pewnym, iż Bach z jego dorobku korzystał, chociażby ze względu na rozwijanie sztuki wokalnej (motet, chorał) jak i wykorzystywanie dawnych instrumentów (viola da gamba, lutnia). Teoria muzyki w średniowieczu niejednokrotnie podkreśla, że muzyka jest harmonią, a nawet, idąc za Boecjuszem, jest działem matematyki. Aby nie być gołosłownym przytoczmy parę przykładów.

 

[...] Muzyka czyli harmonia, jest zgodnością wielu różnych składników doprowadzonych do jedności[10]. Wszystko co jest słodyczą w melodii, wytwarza liczba przy pomocy stałych stosunków wokalnych; wszystko, co jest miłe w rytmach, bądź w melodiach, bądź w ruchach rytmicznych, pochodzi wyłącznie z liczby, dźwięki szybko przemijają, a liczby trwają [...][11].

 

„Liczby trwają” – to jakże trafne określenie dokładnie odwzorowuje systemowość muzyki Bacha, która powtórzmy, jest dla nas zwierciadłem epoki, umysłowości danego okresu w historii kultury Europy. Bachowskie liczby trwają także w innym, pozanaukowym wymiarze, tworzą one pewną modlitwę. Tytułowa, w naszej pracy, modlitwa liczb jest więc wskazaniem na silne uwikłanie tej jakże harmonicznej i racjonalnej sztuki kompozytorskiej w sprawy Wiary.

Nauka Lutra jest niewątpliwie jednym z najważniejszych prądów myślowych, które przyczyniły się do znacznych zmian w europejskiej teologii, sztuce, filozofii a nawet w samych strukturach społecznych. Wystąpienie w Wittenberdze 1517 r. jest nie tylko rewizją ówczesnej doktryny Kościoła katolickiego lecz również początkiem nowej, ortodoksyjnej wersji chrześcijaństwa opartej na   doświadczeniu wiary (tzw. usprawiedliwienie przez wiarę) i interpretacji Pisma Świętego. Sam Luter osławioną harmonię między rozumem a wiarą uważał za niemożliwą [...] Rozum nie miał nic wspólnego z dziedziną wiary[12]. Artykuły wiary są więc poza dialektyczną prawdą. Widać tu wszakże wyraźnie ockhamowską „brzytwę”, dzięki której Ockham a potem Luter zaprzecza całej scholastyce opartej na Arystotelesie, podkreślając że teologia ma swoje źródło w wierze w objawienie i w gruncie rzeczy nie ma żadnych punktów wspólnych z filozofią[13]. Ważna w luteranizmie jest również zasada predestynacji, która w ogromnej mierze ma wpływ na sposób życia i myślenia protestantów. Tu:

[...] człowiek został pozbawiony jakiejkolwiek mocy decydowania o własnym losie [...] Jedyne co może uczynić, to zaakceptować własną niemoc, przyjąć, że w każdym momencie jego życia nic od niego nie zależy. [...] Zaufanie wbrew wszelkiej logice – to wyjście z bezwyjściu człowieka. Luter posiada głębokie poczucie [...] irracjonalności wiary jako jej konstytutywnego momentu [...] [14].

 

Jak w tym całym antyrozumowym wykładzie teologicznym odnajduje się Bach, jego muzyka i jego czasy? Wydaje się, że szybki rozwój religii protestanckiej w Niemczech pozwolił jednocześnie na lekką liberalizację bardzo surowej nauki Lutra. W czasach Bacha gdzie każde miasto funkcjonowało na zasadzie greckich polis[15] to książę i Rada Miejska miały decydujący głos w sprawach organizacji religijnego życia społeczności (zatrudnianie kantorów, organistów, nauczycieli muzyki a nawet pastorów). Sam kompozytor pracując w wielu miastach niemieckich miał okazję przekonać się jak funkcjonuje ten system, będąc w jednym miejscu obdarzany szacunkiem i podziwem, w innym zaś niezrozumieniem. Zaznaczmy od razu fakt niezwykle istotny: otóż Bach nie podważał (przynajmniej nigdy mu tego nie zarzucano) nauki Lutra. Sfera racjonalna, rozumowa o której już tu pisano, pozostaje widoczna w obrębie pracy kompozytorskiej, „formotwórczej”. Sama zaś interpretacja Pisma Świętego jest u Bacha zgodna z dogmatami wiary. Zresztą kompozytorska wirtuozeria Bacha nie była zapewne wówczas odczytywana jako skomplikowany system myślowy o podłożu racjonalistycznym. Uważam natomiast, że Bach uznawany był za wprawnego rzemieślnika, czym w myśl swojej religii godzien był najwyższego szacunku, gdyż poświęcał się swojej pracy w zupełności. Tym bardziej, że był artystą skromnym, który niczym średniowieczni, podpisywał swoje niektóre utwory skrótem AMDG (Ad Majorem Dei Gloriam).

Dzieła religijne Bacha to przede wszystkim utwory wokalne z towarzyszeniem instrumentów. Mam tu na myśli kantaty, chorały, pieśni i motety czerpiące z Pisma Świętego a także starszych pieśni układanych przez pierwszych protestantów jeszcze w XIV wieku. Ta część dzieł Bacha jest nie tytko teocentryczna lecz również logocentryczna. Widać to wyraźnie w kantatach, gdzie podstawowe dogmaty opisywane są słowem Boga[16] wplecionym w poezję muzyki. Używam tu słowa poezja, bo właśnie w utworach tego typu Bach stosuje zabiegi muzyczne tak jakby pisał wiersz – stosuje metonimie, przenośnie, porównania etc. Muzyka więc oddaje nastrój niepokoju lub radości, pośpiechu, smutku, słychać w niej kroki, fale, tykanie zegara. Bach nie interpretuje wiary, lecz tylko ją wyjaśnia, przybliża za pomocą słowa, muzyka jest tylko tłem – chociaż, powtórzmy, ściśle skalkulowanym.

Teologia i zasady religii protestanckiej pojawiają się w kantatach bardzo często. Jest więc mowa o zasadzie predestynacji, wyraża się sprzeciw wobec władzy papieża, nawiązuje się do religijnych prześladowań kościoła luterańskiego w Europie, ukazuje się małość człowieka, który istnieje i działa tylko dzięki łasce Boga. Szeroko interpretowany jest również motyw śmierci, która traktowana jest podobnie jak to miało miejsce w średniowieczu. Przykładem tego jest znakomita kantata 82 (BWV 82) Ich habe genung – co w dosłownym tłumaczeniu znaczy „mam dość”. W tekście tego utwory podmiot mówi o zmęczeniu życiem o „kajdanach ciała”, o marności i mizerności świata. Jedyną nadzieją jest śmierć jako moment połączenia z Bogiem: Z tobą o Panie zamieszkam, żegnaj świecie [...]O śmierci cieszy mnie myśl. (tłum. moje). Interpretatorzy muzyki Bacha często podkreślają, że pomimo wielu trudnych momentów w życiu osobistym Bach nigdy nie załamywał się i podtrzymywał ten, jakże dziś dziwny, optymizm.

System myślowy i teologiczny wykład idą więc w parze. Bach tworzy modlitwę (teologia) liczb (racjonalizm, matematyka) w celu bliższego poznania swojej wiary, człowieka i jego miejsca w świecie. Czy na podstawie tego, co powiedziano powyżej można stwierdzić, iż nowożytność ma w jakimś sensie źródła w tej właśnie twórczości? Na pewno tak o ile zwrócimy uwagę na fakt, iż Bach podsumowuje pewną epokę, epoką fundamentalnych przemian, które na kilka wieków zmieniły sposób prowadzenia dyskursu w Europie – zarówno naukowego jak i religijnego. Podsumowując nasze rozważania posłużmy się jeszcze raz cytatem z audycji
B. Pocieja:

[...] Leibniz i Bach to, każdy w swojej dziedzinie, geniusze wielkiej syntezy: czasów, epok, stylów; wątków, tematów, kwestii; sposobów opisania świata i tłumaczenia Bytu – w pojęciach filozofii i strukturach muzyki. Obaj osiągnęli pełnię. Przedstawiając, każdy swoim sposobem, złożoną całość uprawianych dziedzin, pokazali: czym może być filozofia z teologią na sposób nowożytny sprzęgnięta, i czym może być muzyka, gdy myśl formotwórcza zespoli się w niej z teologicznie ugruntowaną Wiarą. Jest bowiem w systemie Leibniza dążenie do matematycznie ścisłych ujęć, podbudowane głęboką wiarą religijną; jest zarazem intuicja poznawcza, i sugestywność ekspresji literackiego stylu. Podobnie w muzyce Bacha znajdujemy myśl i precyzyjną kalkulację, a zarazem wielką, rdzennie religijną siłę ducha, i mocne porywy natchnienia [...] [17] . 

 

[1] Ciekawą propozycję przedstawia S. J. Gould, który za pomocą zasady NOMA udowadnia, że aby doświadczyć pełni istoty bytu ludzkiego, społeczeństwo musi kultywować zarówno życie duchowe jaki i racjonalistyczne dociekania. Por. S. J. Gould, Skały wieków, przeł. J. Bieroń, Poznań 2002 r.

[2] Terminu „nowoczesność” używam tu w rozumieniu H. Jaussa, który źródeł Modernität poszukiwał
w momentach przełomowych, gdzie w sporze z tradycją formuje się pojęcie nowoczesności. Jauss uważa także, że pojęcie nowoczesności wpływa nie tylko na dyskurs estetyczny lecz także pozwala dojrzeć zmiany
w rozumieniu świata. Nowoczesność w tym rozumieniu to pojęcie sprzeczne samo w sobie – walcząc z tradycją jest w niej zakorzenione.

[3] A. Schweitzer, Jan Sebastian Bach, przeł. z niem. M. Kurecka, W. Wirpsza, Kraków, 1987 r., s. 13.

[4] B. Pociej, Muzyka w sferze myśli. Bach i apogeum dzieła muzycznego, audycja nadana w II programie Polskiego Radia 23.03.2003 r.

[5] Ibidem.

[6] B. Pociej, Bach-muzyka i wielkość, Kraków, 1972 r.

[7] W. Tatarkiewicz, Historia filozofii, t. II, Warszawa 1989r,, s. 79.

[8] B. Pociej, Muzyka w sferze myśli. Op. cit.

[9] O. Spengler, Zmierzch zachodu. Zarys morfologii historii uniwersalnej, przeł. j. Marzęcki, Warszawa 2001 r., s. 183.

[10] Hugon od św. Wiktora, Didascalicon, II, 16, podaję za: W. Tatarkiewicz, Historia estetyki. Estetyka średniowieczna, Warszawa 1988 r., s. 124.

[11] Musica enchiriadis (Gerbert, I, 195), podaję za: W. Tatarkiewicz, Historia estetyki. Estetyka średniowieczna, Warszawa 1988 r., s. 125.

[12] M. Eliade, Historia wierzeń i idei religijnych, t. III, przeł. A. Kuryś, Warszawa 1997 r., s. 161.

[13] J. Piórczyński, Absolut, Świat, Człowiek, Warszawa 1991 r., s.81-82.

[14] Ibidem, s. 85-86.

[15] Mam tu na myśli fakt osobnej władzy książąt, odrębne prawa miejskie oraz dużą wagę Rady miejskiej, decydującej o losach miasta.

[16] Na uwagę zasługuje częste wykorzystywanie tzw. vox Christi – basu, który był używany do wyrażania słów samego Chrystusa w pieśniach, kantatach, pasjach.

[17] B. Pociej, op. cit.

 

Źródło: Paweł Ciepliński

Licencja: Domena publiczna