JustPaste.it

Zdradzić ideę.

Czy człowiek, który deklaruje się jako sługa danej idei, może doprowadzić do jej upadku?

Czy człowiek, który deklaruje się jako sługa danej idei, może doprowadzić do jej upadku?

 

Czy człowiek, który deklaruje się jako sługa danej idei, może doprowadzić do jej upadku? W jaki sposób zachowanie tego wyznawcy wpływa na kształt idei i jaka jest jej wartość w obliczu zastosowania jej w rzeczywistości? I odwrotnie – czy idea może zniszczyć człowieka i jego czysto ludzkie determinanty?

Nie jest konieczne, by w tekście tym wskazać konkretną ideę i konkretnych wyznawców. Zapewne – jak to często w takich sytuacjach bywa – sprawdzi się maksyma: „uderz w stół…”. Jeśli ktoś poczuje się urażony, to ma do tego pełne prawo. Tak jak i autor ma prawo generalizować i zabawiać się abstrakcyjnymi hasłami. I owszem – celem autora jest szyderstwo, a może i ukryta kpina z ludzkich ułomności, które potrafią nawet najpiękniejszą ideę skompromitować ludzkimi czynami. Ale w żadnym wypadku autor nie zamierza personalizować swych zarzutów, bo nie o są idzie, a o refleksję nad społecznymi zachowaniami. Nie toczy się tu gra o partykularny interes konkretnych  grup i konkretnych idei, a genezę upadku każdej myśli, która miała wstrząsnąć fundamentami społeczeństw, a kończyła jako smutne wspomnienie niespełnionych marzeń.

Odpowiadając na pierwsze pytanie, które postawiono na początku niniejszego tekstu – autor nie ma wątpliwości, że nawet gorliwy wyznawca danej idei, może okazać się komediantem, który ośmiesza jej walory i jej wzniosłe hasła. Wystarczy, że rozpocznie licytację na ideowość i elitarność, by każdego, kto choć trochę odbiega od jego wyimaginowanego schematu nazwać zdrajcą i niegodnym służby idei. Licytacja, na to, kto jest wierniejszy i cechuje się większą lojalnością jest dość powszechnym zjawiskiem w środowiskach niepewnych swych racji i środowiskach niezdolnych do kreowania rzeczywistości w duchu praw, które idea narzuca. Grupa ludzi, która oddziela się od reszty świata grubym murem nie będzie w stanie wydać na ten świat owoców, które nadałyby mu nowych, świeżych kolorów. Ta grupa dobrowolnych wyrzutków nie będzie w stanie zbudować niczego wartościowego również w swoich strukturach, bo nieufność, która dominuje w jej zachowaniu jest bronią, od której samemu można się zranić. Nie wspominając już o tym, że grupa ta jest grupą jałową, bo jeśli emocje biorą górę na rozsądkiem i trzeźwym spojrzeniem na otaczający świat, to i wartość intelektualna tej grupy budzi poważne obawy obserwatorów.

Idea nie jest czymś stałym. Czymś, co nie ulega modyfikacjom. Zgoda, że jej fundamenty muszą być nienaruszalne, bo przecież gdyby zmianom uległy podstawy, to mówilibyśmy zgoła o innej, nowej idei. Czynnikiem, od którego zależy wartość i szlachetność idei jest ludzkie zachowanie, o czym zdaje się często zapominają jej wyznawcy. Dla przykładu – jeśli ktoś mówi o walce z nierównościami społecznymi, a sam zajada się najsmakowitszymi daniami w najdroższych restauracjach, albo deklarują swą pracę dla budowy jedności narodowej, będąc zarazem anarchistą w swych szeregach, to jaką opinię wystawia idei i na jaką z jej haseł – się zdobywa? Tak jak człowiek jest sługą idei, tak jednocześnie idea służy człowiekowi, bo nie jest to relacja jednokierunkowa, ale zdeterminowana wzajemnymi zależnościami i warunkami. Zatem, człowiek nadaje kształt idei i wyznacza jej granice, więc jego wpływ na jej postrzeganie – a co za tym idzie na szanse urzeczywistnienia jej haseł – jest niewyobrażalnie wielki. Więc jeśli człowiek ucieka w swym zachowaniu od wyznawanej idei, to kim go nazwać? Naiwnym głupcem? Schizofrenicznym Napoleonem? Jakkolwiek, by go nazwać – nie można mu wybaczyć krzywdy wyrządzonej idei. A przynajmniej, nie powinni jej wybaczać współwyznawcy.

Trzecie pytanie jest dość kontrowersyjne, bo uważny Czytelnik znajdzie odpowiedź we wcześniejszych słowach i dostrzeże nielogiczność tego zapytania w kontekście wyżej wyrażonych poglądów. Owszem – idea może zniszczyć człowieka, ale winę za to ponosi albo ten sam człowiek, albo inny, który poddał ideę szkodliwym dla godności ludzkiej – modyfikacjom. Samoistność idei stworzonej przez człowieka – nie występuje. I odnoszenie się do niej w każdych okolicznościach, bez prób zrozumienia kontekstu jej powstawania, jej rozwoju i jej dziejów – jest karygodnym błędem. Bo dobra idea, jest ideą żywą, która zawsze musi być interpretowana w zastanych realiach, przy oczywistym odniesieniu do przeszłości. Jeśli idea ma być żywa, to jej wyznawcy muszą wykazać się szczególną wolą do oceny rzeczywistości w jakiej żyją i niewskazane jest zamykanie się w gettach własnych wyobrażeń pod szyldem wiary w ideę. Przy czym, słowo „niewskazane” jest raczej dość żałosną próbą nie nazwania rzeczy „po imieniu”.

Każda idea będzie trwać, jeśli człowiek będzie pracował nad nią i jeśli będzie pracował nad sobą. Jeśli swoje zachowanie i poglądy będzie konfrontował z poglądami innych i ich wartościami. Nikt nie mówi o zgodzie z innymi poglądami, ale mowa jest o konfrontacji, a nie zamykaniu się we własnym gronie. Bo w ten sposób, idea stworzy pustych i tragicznych zarazem wyznawców, którzy dla idei dopuszczą się zachowań wydobywających z ludzkiej psychiki to, co zarezerwowane jest dla sfery zła.

I człowiek, który przedstawia wyższy typ człowieka, musi zrozumieć, że jego wola, jest niczym w porównaniu z kontekstem społecznym i prawdziwością idei, bo jedyne, co może osiągnąć, to ją zdradzić.  Nawet nieświadomie.

 

Chwała Wielkiej Polsce!

 

Michał Sebastian Patyk –  student Bezpieczeństwa Narodowego na Uniwersytecie Jagiellońskim, publicysta „Mysl24.pl”, współpracownik portalu „ProstozMostu.Net” oraz kwartalnika „Myśl.pl”.

 

Autor: Michał Sebastian Patyk

Licencja: Domena publiczna