JustPaste.it

Rośnie spożycie dopalaczy – czyja wina?

Znów odnotowaliśmy wielką falę śmiertelnych zatruć dopalaczami oraz nasiloną jak nigdy wcześniej dyskusję w mediach o tym, jakie są tego przyczyny i co w tej sprawie robić dalej.

Znów odnotowaliśmy wielką falę śmiertelnych zatruć dopalaczami oraz nasiloną jak nigdy wcześniej dyskusję w mediach o tym, jakie są tego przyczyny i co w tej sprawie robić dalej.

 

Wypowiadają się dziennikarze, lekarze, prawnicy, terapeuci, rodzice i ci od których najwięcej zależy, czyli politycy. To w końcu oni tworzą prawo. Wypowiadają się też policjanci, prokuratorzy i sędziowie, którzy formalnie są od tego, by je realizować...

Gdy się słucha bzdur, wygłaszanych przez ludzi którym jako społeczeństwo nominalnie płacimy za kwalifikacje zawodowe, mądrość i uczciwość w wykonywaniu nałożonych na nich obowiązków, człowiek się zastanawia; czy przypadkiem nie zwariował, albo może śpi i tkwi w jakimś koszmarze sennym.

W czasie gdy ciągle napływają nowe meldunki o nowych ofiarach zatruć tzw. dopalaczami, jednocześnie są i takie, jak ta, że właśnie wczoraj pewna śląska prokuratura zwolniła zatrzymanych przez policję posiadaczy dużej ilości tego typu substancji, a była minister sprawiedliwości, pani sędzia Piwnik, uparcie broniła podczas występu w telewizji takiej postawy „stróżów prawa”.

Wszyscy dyskutanci, w tym nawet terapeuci, pedagodzy i inni specjaliści od problemów społecznych widzą w tym nieprawdopodobnym bajzlu jeden tylko główny sposób na rozwiązanie problemu, a mianowicie zwiększenie wysiłków w kierunku jeszcze intensywniejszego edukowania młodzieży, która już i tak wymiotuje ilością zajęć uświadamiających, które ma w szkołach.

Zdarzają się też słuszne, choć niepopularne głosy, że należy także wyedukować policjantów, którzy przeważnie nie wiele na ten temat wiedzą, no i oczywiście rodziców, którzy nie wiedzą nic.

Na początku lipca, dla zamydlenia oczu opinii publicznej, wydano wprawdzie nowelę uznającą dopalacze za narkotyki - co ma rzekomo dać organom ścigania większe uprawnienia w łapaniu i odstraszaniu dopalaczowych przestępców ale, jak wynika ze wspomnianego wyżej popisu litościwej dla bandytów prokuratury, to zaostrzenie kryteriów jakoś nie wpłynęło na jej decyzję.

Używam tu enigmatycznie wyrażenia „prokuratura”, ale każdy głupi nawet wie, że w identycznej sytuacji jakaś inna prokuratura mogłaby słusznie i zgodnie z prawem znaleźć paragraf uzasadniający zaaresztowanie i skazanie bandytów. Nadto wiadomo, że za każdym stwierdzeniem „prokuratura” lub „sąd”, tak naprawdę kryje się jakiś konkretny człowiek. Człowiek, który albo jest głupi i niekompetentny, albo skorumpowany ze światem przestępczym. Trzeciej możliwości przecież nie ma. 

Również za wszystkimi głosowaniami w sejmie też stoją konkretni ludzie, gdy są wprowadzane do życia państwowego ewidentnie bzdurne i szkodliwe społecznie ustawy. Tu jest tak samo: albo forsują je kompletni głupcy, albo przestępcy którym, jako społeczeństwo, daliśmy nieopatrznie mandaty poselskie.

Myślę, że prawdziwą sytuację odzwierciedla model według wypadkowej, że licznym superprzestępcom z mandatami poselskimi łatwo udaje się przekonać licznych, i czasami nawet uczciwych durniów, a mądrych i uczciwych jest w polskim sejmie za mało, żeby mogli choćby zablokować kolegów należących do sejmowej (i często nie tylko), politycznej mafii.

To, że narzędziem regulującym porządek w państwie jest jego prawo oraz skrupulatne egzekwowanie go, każdy wie.

W Polsce jednak prawo jest karykaturą, na straży której stoją niezawisłe od ocen utrzymującego je społeczeństwa sądy, (czytaj coraz większa liczba skorumpowanych, nieuczciwych lub/i zastraszonych przez mafie sędziów i prokuratorów) wydające co roku tysiące absurdalnych, niesprawiedliwych i niezgodnych z obowiązującym w Polsce prawem wyroków i decyzji. Często wyroków i decyzji nawet nie to, że pośrednio wspomagających czyjś przekręt za łapówkę, ale nawet bezczelnie i bezpośrednio wydawanych dla wyłącznie własnych korzyści urzędnika sądowego – jak w przypadku głośnych spraw z bandytami-komornikami bezprawnie i przy milczeniu sądów (mimo skarg pokrzywdzonych) wywłaszczającymi ludzi z ich majątków.

W rzekomym państwie prawa, w Polsce, tego typu sprawy występują nagminnie i od dziesięcioleci. Tysiące takich spraw nagłośniła już telewizja w specjalnie poświęconych tej tematyce programach, i co z tego? Końca sądowo-policyjnych przekrętów nie widać, a tylko ich przybywa.

Typowym zagraniem sejmowym, za którym stała mafia i skorumpowani z nią lub/i głupi jak buty posłowie, było na przykład ustanowienie urlopów dla skazanych odsiadujących kary więzienia.

Trzeba być albo podpłaconym przez mafię bydlakiem, albo skończonym kretynem, żeby opowiedzieć się za ustawą przewidywalnie i nieuchronnie prowadzącą do patologizacji sądownictwa i służb penitencjarnych, a nadto do narażania na szwank osobisty nielicznych uczciwych pracowników wymienionych służb i ich rodzin.

Tylko szuja, albo dureń mógł zagłosować za sytuacją otwierającą mafiom możliwość wywierania nacisku (szantaż, przekupstwo, groźby pozbawienia zdrowia lub życia urzędnika lub jego rodziny) na pracowników służb sądowniczych i penitencjarnych decydujących o wypuszczeniu bandyty albo zboczeńca na urlop przez to właśnie, że w ogóle ustanowiono jakąkolwiek prawną możliwość urlopowania skazanych. Czy ktoś, głosując na taki przepis, mógłby być aż takim idiotą żeby nie wiedział, że takiż automatycznie uruchomi odpowiednio bezwzględnych kolesiów wielu skazanych, aby pomóc im się wyurlopować ?

Gdyby takiej furtki prawnej nie było, nie byłoby całej jednej drogi do patologizacji sądowniczych służb państwa, która, jako kolejna się w ten sposób otworzyła. - Ale to tylko przykład jeden z wielu.

W ogóle takich mafijnych ustaw i przepisów mamy całe mnóstwo. Nawet Konstytucja jest tak sformułowana, że z jednej strony gwarantuje równość wszystkim obywatelom i wyznaniom, ale z drugiej sama sobie zaprzecza, bo stworzona pod naciskiem innej mafii na swoich stronach wymienia jedną tylko wiarę. Tę „jedynie słuszną”, na skutek czego wszyscy obywatele-podatnicy, bez względu na światopogląd i wyznanie, przymusowo do niej dopłacają.

Skomplikowana jest ta Polska przez powszechne niezrozumienie czym jest demokracja.
Niektórym demokracja - polegająca w końcu na tym, że to, co należy się wszystkim, należy się jednemu i odwrotnie, myli się z dyktaturą większości. Ta zaś dyktatura wyraża się hasłem: „kto zdobył przewagę i władzę skubie tych, co przegrali".

Z dopalaczami – i tu dochodzę do sedna - zrobiono w Polsce podobnie.

„Dziwnym trafem”, zamiast ustanowić na wzór wszelkich innych produktów, jak żywność, leki, zabawki, narzędzia, czy inne przedmioty, którymi się handluje, obowiązek zgłaszania konkretnego produktu, certyfikowania go i otrzymywania indywidualnego zezwolenia na jego dystrybucję, nasz „praworządny” aparat państwowy wymyślił listę produktów zakazanych.

Ponieważ zakazane jest to tylko, co znajduje się na tej liście, otwarto tym sposobem drogę dla wszelkich wymyślanych codziennie w setkach, w tym sektorze, „nowości rynkowych”, czyli faktycznie z góry zgodzono się na niekontrolowaną sprzedaż wszelkich świństw, jakie tylko są w stanie wymyślić domorośli i przemysłowi producenci.

Mając za sobą dostosowane, przez swoich ludzi oraz głupców, do swoich potrzeb przepisy, producenci i dystrybutorzy dopalaczy mogą je odtąd bezkarnie i legalnie produkować. Dla pewności wystarczy na torebce dopisać „Produkt nie jest przeznaczony do spożycia” i spokojnie można go położyć na półce w sklepie ze specyfikami.

Więc znów pytam: kto konkretnie z imienia i nazwiska, z posłów, senatorów i wszelkiej maści urzędników przyłożył swoją rękę do wprowadzenia takich przepisów?

Jedno jest pewne: ktokolwiek maczał w tym palce jest albo przestępcą i skończoną świnią, albo skończonym durniem. – Bo czy na zdrowy rozum istnieje jakakolwiek inna możliwość?

Tak czy inaczej ktoś taki nie nadaje się w najmniejszej mierze na żadne stanowisko publiczne, i powinien po pierwsze dostać od społeczeństwa kopa w dupę (przepraszam za brzydkie słowo „dostać”), i raz na zawsze być objęty zakazem zajmowania  jakichkolwiek stanowisk urzędniczych. Po drugie powinien odpowiedzieć za coś takiego przed narodem i pójść siedzieć.

Nie powiem że przed sądem, bo w Polsce to nie jest akurat instytucja, która by jeszcze potrafiła i chciała takiego kogoś uczciwie rozliczyć. Musiałaby zacząć od siebie, a tego sama z siebie nigdy nie zrobi.

Problemem źródłowym w nurtującej obecnie Polaków sprawie dopalaczy więc nie jest to nawet, że mafia za pomocą skorumpowanych oraz głupich posłów wprowadziła te i inne przepisy pozwalające jej funkcjonować w szarej strefie prawa specjalnie dla niej stworzonej, ale to, że skorumpowani oraz głupi ludzie którzy jej to umożliwiają, ciągle istnieją w Polskiej przestrzeni politycznej, sądowej i urzędniczej, i że póki tam są, będą działać na szkodę Polski.

Jak ktoś jest szują, to nią jest i pozostanie, a jak głupcem, to tym bardziej.

Czas odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy w ogóle istnieje szansa że ludzie przestaną brać używki? - Nie.

Czy istnieje szansa, żeby spożycie używek się zmniejszyło i problem zmalał? – Teoretycznie tak, ponieważ drugą płaszczyzną problemu dopalaczy i w ogóle uzależnień, jest ta, na której leży pytanie: „Dlaczego ludzie lgną do używek i dlaczego ich spożycie w ostatnich latach rośnie zwłaszcza wśród młodzieży?

Najogólniej mówiąc pociąg ludzi do używek wzrasta wprost proporcjonalnie do posiadanych przez nich deficytów emocjonalnych i społecznych, czyli do braku poczucia własnej wartości, poczucia opuszczenia, braku bycia potrzebnym i kochanym, do poczucia własnej słabości i siły sprawczej, a zwłaszcza poczucia braku sensu życia.

W Polsce, w której jest coraz więcej chaosu i brutalności, nieprzewidywalności w złym kierunku w życiu społecznym i politycznym, niesprawiedliwości i zwykłej samotności dzieci i dorosłych, jest też dlatego coraz więcej obywateli o licznych deficytach społecznych i emocjonalnych.

Polska jest strasznym, niesprawiedliwym i przerażającym własnych obywateli krajem. Rośnie emigracja bo obywatele coraz bardziej tracą poczucie ojczystej więzi i patriotyzmu.

To są główne, źródłowe przyczyny rozprzestrzeniających się coraz bardziej wszelkich nałogów, a zwłaszcza popularności alkoholu, narkotyków i w tym oczywiście dopalaczy.

Owszem, uświadamiania o szkodliwości zgubnych nałogów nie można zaniedbywać, ale ta wiedza ochronić może tylko tych którzy zachowują rozsądek, bo nie mają patologicznego parcia na chwilowe poprawienie sobie nastroju. Osoby z nadmiernymi deficytami i tak będą po nie sięgać.

Zwalczanie mafii narkotykowych jest potrzebne, ale i tak nic innego nie zmniejszy popytu i pociągu do szkodliwego zażywania substancji psychoaktywnych, jak tylko całościowe zmiany strukturalne w Państwie.

Innymi słowy: ci, którzy biorą, bo w swoim przekonaniu „muszą”, i tak będą brać. Jeśli nie dopalacze to narkotyki, jeśli nie narkotyki, to alkohol, a jeśli będzie prohibicja, to będą brać własne wynalazki.

Rzecz w tym, żeby zmienić środowisko życia ludzi na bardziej przewidywalne, przyjazne i bezpieczne. Aby to jednak zrobić trzeba  odebrać władzę ciągle tym samym gębom, które od ćwierć wieku nie robią nic innego, jak tylko kombinują gdzie i jak jeszcze nadrapać pod siebie. Widoczna u tych ludzi chęć posiadania władzy dla dowartościowania się, sama w sobie jest patologią i dlatego rodzi patologiczne zachowania, oraz patologiczne rządy.

Ideałem byłoby, gdyby do władzy w Polsce zostali wreszcie zapraszani, czy nawet namawiani, normalni, uczciwi i kompetentni ludzie. Czyli żeby było tak, jak to się odbywa w krajach takich jak choćby Szwecja, czy Dania, gdzie jest uczciwie, sprawiedliwie dla wszystkich i nie ma korupcji, a logiczne, spójne i stałe prawo jest we wszystkich obszarach egzekwowane z żelazną konsekwencją, bez względu na ugrupowanie, organizację czy osobę.

Jest tam życzliwie, bezpiecznie i nikt stamtąd nie ucieka.

Ludzie potrafią tam wprawdzie ostro pić, ale w weekendy. W niedziele trzeźwieją a w tygodniu normalnie pracują. Nie jeżdżą po pijaku i rodzimych meneli nie mają, chociaż każdego, nawet niepracującego tam stać, żeby na okrągło pić.

Krótko mówiąc; zmniejszenie problemu dopalaczy w Polsce, to na początek rozgonienie całej sejmowej mafii cwaniaczków – bez względu na to z jakiej są partii - przekonanych że naród nie wie co robią i o co im chodzi. Składającej się w większej części ze sprzedajnych gnojków i zwykłych durniów, którzy od lat całkowicie zdominowali władzę ustawodawczą, sądowniczą i wykonawczą w Polsce.

Jeśli dzisiejsza młodzież miałaby zostać w Polsce i jeszcze zaznać w swoim kraju i życiu nieco normalności; nie jest to zadanie do odkładania na później.