JustPaste.it

Różne podejścia do wychowania dzieci

W wywiadzie pokazujemy różne podejścia do wychowania dzieci oraz ich efekty. Czy wychowujemy dzieci tak, jak sami byliśmy wychowywani? Czy system nagród i kar się sprawdza?

W wywiadzie pokazujemy różne podejścia do wychowania dzieci oraz ich efekty. Czy wychowujemy dzieci tak, jak sami byliśmy wychowywani? Czy system nagród i kar się sprawdza?

 

W rozmowie wzięły udział 3 mamy – każda prezentująca nieco odmienne podejście do tematu wychowania. Widać tu 2 skrajne podejścia (zbyt luźne, zbyt restrykcyjne) i jedno pośrednie. Rozmawiamy z Moniką, Martą i Magdaleną.

1. Jakie zachowanie Twojego dziecka sprawia, że tracisz wiarę we własne możliwości wychowawcze?

Monika: Jestem mamą bardzo krótko, ponieważ mój synek ma dopiero rok i 4 miesiące. Jednakże niektóre jego zachowania wyprowadzają z równowagi. Mimo iż mój chłopczyk jest raczej grzeczny i słucha co do niego mowie. Czasem jednak przychodzi moment buntu, w tym czasie mój synek uderza głową w podłogę, ścianę lub cokolwiek innego co jest pod ręką, czasem zdarza się że z główki dostanę i ja. Jest to sytuacja która bardzo mnie denerwuje ale staram się nie okazywać tego synkowi.

Marta: Najgorzej radzę sobie w sytuacjach, w których córeczka próbuje wymusić coś płaczem – zaczęło się w wieku przedszkolnym, bo właściwie dopiero wtedy rozpoczyna się testowanie cierpliwości rodziców i sprawdzanie, jak reagują na poszczególne zachowania. Wraz z mężem staramy się nie ulegać jej, kiedy płacze. Wydawałoby się więc, że skoro jej zachowanie nie przynosi oczekiwanego przez nią rezultatu, powinna sobie odpuścić. Niestety nie i dlatego cały czas szukamy sposobu na nią :)

Magdalena: Wiarę we własne możliwości wychowawcze tracę często podczas sytuacji, w której moje dziecko nie reaguje na żadne moje słowa, gesty czy próby odwrócenia uwagi. Często takie sytuacje zdarzają się, gdy trzeba skończyć zabawę, położyć się już do spania bądź zrobić coś, na co mój potomek nie ma ochoty.

2. Jak wtedy reagujesz? Starasz się dotrzeć do dziecka na spokojnie, czy stosujesz karę, np. wysłanie dziecka do kąta?

Monika: Sadzam go wtedy na kolana i pytam dlaczego płacze i czy boli go główka… oczywiście odpowiedzi nie ma bo maluszek mówić nie umie ale widzę ze rozumie co mówię bo pokazuje rączka na głowę mówiąc ba ba ba. Wtedy staram się mu tłumaczyć ze tak nie wolno i może to głupie ale mówię że podłogę lub mamę tez boli.

Marta: Jeśli akurat się spieszę (np. wychodzimy gdzieś) i zdarzają się nerwowe sytuacje, potrafię zwrócić uwagę stanowczym tonem albo zakazuję to, co akurat próbuje wymusić (np. oglądanie bajek) tłumacząc, dlaczego nie dostanie tego np. do końca dnia. Odsyłanie do kąta również się zdarzało, ale zazwyczaj kończyło się to tym, że bawiła się tam :) chociaż jeden cel został spełniony, bo w ten sposób wracała do nas już po uspokojeniu.

Kiedy atmosfera jest spokojniejsza, staram się wykorzystać jakieś tricki, np. nie zdążyć doprowadzić jej do smutku albo zamieniając codzienną sytuację, w której córeczka może sprawiać problemy, w zabawę (np. zabawa w restaurację, która ma ją zachęcić do „ładnego” zjedzenia obiadku :) ). Generalnie przy przedszkolaku trzeba wykazać się nie lada kreatywnością, aby osiągnąć zamierzony cel. Gorzej, jeśli w natłoku obowiązków po prostu nie ma się na to siły i pomysłów, bo wtedy przychodzą nerwy :/

Magdalena: Reaguję wtedy zazwyczaj tak, że próbuję do niego mówić, pokazywać mu inne rzeczy, spokojnym głosem tłumaczę, że już pora spać lub iść do domku, a jak te działania nie skutkują, to po prostu nie robię nic i czekam, aż mu przejdzie.

3. Czy wychowujesz dziecko/dzieci w taki sam sposób, w jaki sama byłaś wychowywana?

Monika: Hmmm chyba nie. Przynajmniej będę starać się unikać klapsów czy kar typu idź do kąta. Uważam że największą kara dla dziecka może być zakaz oglądania bajek czy też zabranie ulubionej zabawki oczywiście na czas adekwatny do wieku i przewinienia.

Sądzę że wiele rozmów i tłumaczeń działa na moje dziecko i na inne też. Mam styczność z dziewczynka 4 letnia która często jest naszym gościem i czasem zdarzy się ze coś przeskrobie. Wtedy Sadzam ja przed sobą i pytam czemu to zrobiła i czy np. Chciałaby żeby hej ktoś tak zrobił. Dużo wtedy o tym rozmawiamy i wiem ze to działa bo widzę jak stara się nie popełniać tego samego przewinienia. Mam nadzieję ze jak mój syn dorośnie to tez będę potrafiła dotrzeć do niego rozmowa i małymi – wielkimi karami.

Marta: Ciężko jest mi to porównać, ponieważ inaczej zachowywali się dziadkowie, a inaczej rodzice. Sama staram się być konsekwentna i stanowcza. Porównuję swoje zachowanie z zachowaniem opiekunki, która przez długi okres była bardzo pobłażliwa i nie potrafiła postawić na swoim, a ton mowy był taki sam w przypadku zwykłej rozmowy i zwracania uwagi na coś, czego córeczka nie powinna robić. Zdecydowanie lepsze rezultaty przynosi jednak moja postawa, jednak nie musi się ona jednak sprawdzić przy każdym dziecku, w szczególności jeśli jest wyjątkowo wrażliwe i nawet delikatne podniesienie głosu podczas rozmowy skutkuje płaczem.

Magdalena: Wychowuję dziecko nie wzorując się na nikim, a polegając na własnej wiedzy i instynkcie. Słucham rad przekazywanych przez rodziców lub teściową, ale to do mnie należy ostatnie słowo.

4. Czy uważasz, że powielasz błędy wychowawcze swoich rodziców?

Monika: Uważam że każdy z nas popełnienia jakieś błędy wychowawcze a czy powiela błędy rodziców tego nie wiem. Okaże się kiedyś :)

Marta: Część z nich na pewno, w szczególności jeśli chodzi o moją mamę. Wydaje mi się jednak, że to nie kwestia wychowania, ale… genów. Obie jesteśmy nerwowe i czasem zbyt wiele wymagamy od innych. Staram się nad tym pracować, ale łatwo nie jest :)

Magdalena: Myślę, że czas na błędy wychowawcze, takie kształtujące zachowanie i charakter, jeszcze przyjdzie. Póki co staram się pokazywać dziecku, czego od niego oczekuję, ale bez wywierania na nie nacisku. Chociaż są rzeczy, których jeśli robić mu nie wolno, stanowczo zabraniam i wtedy żaden płacz nie pomoże… No może czasami. :) Aczkolwiek nie przejmuję się wtedy jego płaczem bądź pretensjami.

5. Jaki jest Twój złoty środek na dotarcie do dziecka?

Monika: Zloty środek… hmm nie istnieje ale jeśli dajesz swojemu dziecku dużo miłości i słuchasz go z zaangażowaniem i uwaga to nie potrzebne są żadne środki.

Marta: Zdecydowanie najlepiej sprawdza się poświęcenie córeczce jak najwięcej czasu i ciągłe wymyślanie nowych zabaw, w tym wspomnianych wcześniej tricków. Nie ma wtedy powodu do tego, aby się córeczka się nudziła, a dopóki się nie nudzi, jest wesolutka i grzeczna.

Magdalena: Mój złoty środek ciągle zmienia swoje położenie. Raz jest to odwracanie uwagi, innym razem tłumaczenie w miarę spokojnym głosem, a czasem zdarzy się danie mu czegoś do jedzenia, nad czym muszę popracować, bo wiem, że to złe, ale on tak bardzo lubi jeść… Ach, jak ciężko jest kształtować nowego człowieka!

Dziękujemy Wam za szczerą rozmowę i życzymy powodzenia z Waszymi pociechami :)

 

Źródło: http://www.parentingowo.com/blog/wywiad-podejscia-do-wychowania-dzieci.html

Licencja: Creative Commons - użycie niekomercyjne - bez utworów zależnych