JustPaste.it

Koszmar nocy letniej

city-35002_640_small.png

Pech prześladował ostatnio Bogu ducha winną premier Kłapacz. By odegnać złe duchy znad głowy, schroniła się w ekskluzywnej letniej rezydencji na obrzeżach stolicy. Pojechała tam z jedynym człowiekiem, o którym mogła powiedzieć ,,przyjaciel na dobre i na złe”. Miś w ludzkiej skórze, bo tak opisywali go znajomi, nie odstępował premier Kłapacz ani na krok. Zgrany duet zasiadł za okrągłym stołem i zabrał się za konsumpcję obiadu.

- Miś, kotlecik ładnie pachnie? – zapytała premierowa.

- Wręcz fantastycznie. Sama przyrządzałaś? – zainteresował się ,,miś”.

- Ależ skąd! To zasługa restauracji ,,Sowa i Przyjaciele”. Mówię Ci, oni mają złote ręce. Nie to, co ci amatorzy z sejmowej garkuchni – wyznała premierowa.

Jak mówi jednak pewna mądra piosenka, ,,,nic nie może przecież wiecznie trwać” i w tym momencie dobry nastrój urwał się jak wadliwa filmowa klisza. Premier Kłapacz przypomniała sobie o serii nieprzyjemności, z którymi zetknęła się w ostatnich dniach.

- Miś, nie wiem, czy dam radę dociągnąć do końca kampanii… - oznajmiła z bólem.

- Nie płacz Ewka – rzucił na pocieszenie ,,miś”.

- Łatwo Ci mówić. Rocznica powstania warszawskiego, wyciągam ręce do ludzi, a oni nic. Traktowali mnie jak powietrze. Odbiło im na punkcie tego oszołoma, nowego prezydenta – stwierdziła poirytowana, łagodząc lament kolejnym kęsem schabowego.

,,Miś” średnio był zainteresowany wahaniami nastroju pani premier. Większą uwagę poświęcał smakowitemu posiłkowi, który sukcesywnie znikał z jego talerza.

- Słyszysz mnie w ogóle?! – premierowa straciła cierpliwość.

- Słyszę, słyszę…

W tej samej chwili ,,miś” odłożył sztućce i wprowadził się w stan intensywnej refleksji. W jego przypadku były to momenty niezwykle sporadyczne, jednakże znaczące.

- Ewka, a jakbyśmy tak znieśli bilety na Pęd Doliną? – wybuchnął z nadzieją.

W tym miejscu warto dodać, że błyskotliwa nazwa dotyczy uroczystych przejażdżek w towarzystwie pani Kłapacz.

- Myślisz, że to coś da? – odrzekła niezbyt przekonana premierowa.

- No jasne. Ludzie lubią pojeździć za darmo, zwiedzić kawałek kraju, zażyć rozrywki. Wiem, co mówię…

Premier Kłapacz w skupieniu analizowała zgłoszoną propozycję. Złote myśli misia zawsze poddawała skrupulatnej ocenie. Co prawda miała do niego żal za szpilki, które wetknął jej przed wystąpieniem na plaży, ale tym razem schowała urazę do kieszeni.

- Zgoda! – zawołała z entuzjazmem.

- Wiedziałem, wiedziałem! Obiecuję, że Cię nie zawiodę – wyraził zaawansowaną ekscytację ,,miś”.

Takie deklaracje zdarzały mu się regularnie, choć nieregularnie przynosiły pozytywne rezultaty. Nie obnosił się z tym, ale ostatnie wydarzenia odcisnęły piętno również na jego psychice. Szczególnie przypadek ministra Dziąsło, którego bezkrytyczność wobec własnej osoby spowodowała zawieszenie dyrektora jednego ze szpitali. Prawdomówny medyk zaledwie wyraził swoje oburzenie paskudną sytuacją w polskiej służbie zdrowia. Dziąsło był jednym z nowych nabytków w rządzie pani Kłapacz. Niekoniecznie słusznych.

- Ewa, zobaczysz, po każdej burzy wstaje słońce. Teraz też tak będzie… - westchnął ,,miś”.

Okazało się, że premier Kłapacz zmorzona trudami niewdzięcznej codzienności zapadła w twardy sen. ,,Miś” okrył ją kocem i utkwił spojrzenie w zafrasowanej twarzy szefowej rządu.

Premierową nękały ostatnio notoryczne koszmary. Nie inaczej było i tym razem. Śniło jej się, że odbywa samotną podróż pociągiem. Po drodze mijała opustoszałe miasta i wsie. Wszyscy Polacy wyemigrowali ,,za chlebem”. Została sama jedna. Prawie sama, bo z ideą ,,zielonej wyspy”. Nie było nawet ,,misia”.

- Radzio się postarał i mam robotę w Stanach. W sumie żadnej łaski mi nie zrobił za te miesiące harówki – odczytała wiadomość w telefonie.

Do oczu napłynęły jej łzy. Wydawało się, że jest bliska dramatycznego szlochu, jednak wtem stało się coś nieoczekiwanego. Z pociągowego radia popłynęła jej ulubiona melodia ,,hej dziewczyno, spójrz na misia, który w oczach ma tylko szare łzy”. Obudziła się z wymuszonym uśmiechem. Ujrzała ,,misia”, który nadal wpatrywał się w nią z zaciekawieniem.