Podaj mi okulary, niechaj ze starością
łączy się kształt skurczony kiedy się zatraca.
Idź śmiało dumnie z podniesionym wzrokiem,
nie wstydź się patrzeć w luster poorane czoło
i nie tłumacz, że jesteś obłudzie coś winien,
gdy liczy na swój udział w twojej bezsilności
by zawłaszczać twój osąd za rzucany ochłap.
Mądrości zostań, nie daj się pozyskać
za jałmużnę sprzedajną, z milczącą pogardą,
nie daj usnąć nadziei, która twarz twą zdobi
samotną, rysowaną tylko siatką spękań,
z której drwić będą mówiąc - złote malowidła...
Niechaj, kogo smuci jego krok zmęczony,
komu odebrano kompas każąc krok przyspieszać
a usłyszy o sobie, że jest niepotrzebny,
odpocznie i palcem wygiętym od bólu
pokaże, że jest piękny, chociaż inną kreską,
kiedy radość kupiona jeszcze jest natchnieniem,
której godność zmęczona jeszcze jest potęgą.
Starości, tylko ty masz prawo sięgać gdzie oko nie sięga
bo jesteś tylko myślą, skalą, wyborem swobodnym,
zapisem tryumfalnym, swoją myślą płodną.
Patrz, jak się niesyci, mali, domagają głosu,
który tylko bełkotem jest, ulicznym ściekiem,
i patrz jak kamienieją sprzedajni do bólu
i jak z nich ten szczęśliwszy kto więcej wyżebrał
choć skłócony z oceną i godnością własną.
W nim szczere, choć zmęczone jego wzrok rozjaśnia
bo tak zrozumiał wartość tego co zagubił
to staje się ostatnią jego ewangelią,
z której uczyć się będą, których oszukano.
Jeśli tylko wciąż słysząc, będą słyszeć siebie
rozprysną się jak bańka w swojej bezsilności,
godni swej zguby znikną, jako płaz w skorupie
nakarmieni napiwkiem z milczącą ironią.
Dlatego nasza starość niech będzie wawrzynem,
albo myślą pokutną która jeszcze boli …
@Janusz D.