JustPaste.it

Przekręty deweloperów

Kupujesz lokal, a okazuje się...,, że nie tylko.

Kupujesz lokal, a okazuje się...,, że nie tylko.

 

Obiecuje nabywcom wszystko byle tylko sprzedać mieszkania, często kłamie i później  okazuje się, że jego ustne obietnice nie są wiele warte. Stan deweloperski mieszkania jest jaki jest brak ościeżnic i drzwi, podłóg, wyposażenia łazienki i kuchni. Ludzi jakoś to akceptują nie zwracając już nawet uwagi, że okna PCV są najtańsze z dostępnych na rynku i najgorszej jakości. Podobnie zresztą jest z piecem gazowym do ogrzewania mieszkania, żaden z nabywców nie wnika, że jest to przestarzały technologicznie piec z pojedynczą komorą spalania, wyprodukowany przez firmę „Beretta”, które właśnie kończy produkcję pieców.

Deweloper więc za wszelką cenę stara się odwrócić uwagę potencjalnych nabywców od dość nędznie wyglądających lokali i olśnić ich wyglądem bramy, wejścia, klatki schodowej, windy. Chce wyrobić w nich przekonanie, że będą mieszkali w pałacu. Dopiero później szczęśliwi nabywcy mieszkań, już jako Wspólnota Mieszkaniowa zaczynają powoli zauważać problemy. Od zauważania jednak do rozwiązania jest długa droga.

36ca52abb4d6b633e90012023a94a7f5.jpg

W budynku są jedne schody i na każdym piętrze rozchodzą się od nich długie korytarze, na których są drzwi wejściowe do mieszkań. Na każdej kondygnacji jest 16 lamp, na klatce schodowej 3 grzejniki elektryczne i nowoczesna winda hydrauliczna, co z pewnością stanowi imponujący widok, jednak rachunki za prąd w tym budynku wynoszą 2.000 zł miesięcznie, a sama konserwacja windy kosztuje 2.500 rocznie.

Ten deweloper, o którym piszę nie jest ani najlepszy ani najgorszy, po prostu jest typowy. Akurat w przypadku jednego konkretnego zbudowanego przez niego budynku dotkliwym mankamentem jest całkowity brak piwnic. Całą najniższą kondygnację zajmuje lokal garażowy Deweloper obiecał wprawdzie - ustnie każdemu nabywcy mieszkania, że udostępni im pomieszczenia gospodarcze ale ... No właśnie, na każdej z trzech kondygnacji jest 5 mieszkań i 1 niewielkie pomieszczenie  gospodarcze, z tym że w pomieszczeniu na I kondygnacji znajduje się tablica elektryczna i liczniki prądu, na II maszynownia dźwigu, na III wyłaz na dach. Żadnego nie powinno się zagracać.

Osobnym majstersztykiem dewlopera była sprzedaż miejsc w lokalu garażowym. Sprzedaż pojedynczych miejsc parkingowych nie jest w Polsce możliwa, można sprzedawać tylko samodzielne lokale z własną księgą wieczystą. Deweloper wyodrębnił więc, jakimś cudem cały lokal garażowy i  uzyskał dla niego księgę wieczystą, chociaż lokal wcale nie jest samodzielny. Prąd w tym lokalu używany do oświetlenia, wentylacji i mechanizmów bram przechodzi przez licznik administracyjny budynku.

Później mógł już  sprzedawać chętnym po 1/19 części tego lokalu garażowego, bo jest w nim 19 stanowisk i stworzył de fakto swoistą wspólnotę wewnątrz wspólnoty. Przy tym nie wszyscy właściciele lokali w budynku wykupili miejsce w garażu, a kilka osób które wykupiły miejsce w garażu mieszka w innych budynkach. Doszło do dość kuriozalnej sytuacji, bo właściciel miejsca garażowego, który nie mieszka w budynku płaci teraz za zużycie prądu w garażu, a także za ogrzewanie i oświetlenie klatki schodowej, na którą nie ma wstępu. Podobnie jak właściciel mieszkania w budynku, który nie wykupił miejsca garażowego musi płacić za oświetlenie garażu i za otwieranie jego bram. Deweloper wcale się tym nie martwi, bo sprzedał już wszystkie mieszkania  i prawie wszystkie miejsca garażowe.

Problemem było również wydostanie od dewelopera dokumentacji budynku. Po sprzedaży wszystkich lokali właścicielem budynku stała się Wspólnota Mieszkaniowa, która powinna mieć wszystkie dokumenty. Kiedy w końcu deweloper wydał dokumentację okazało się że nie ma żadnej dokumentacji powykonawczej tylko projektowa. Podobno sporządzenie projektów powykonawczych przedrożyłoby budowę. Wiadomo więc teraz jak budynek był zaprojektowany, ale nie wiadomo czy zbudowano go zgodnie z projektem ani czy użyto przewidzianych w projekcie materiałów.     

Odrębną sprawą jest uzyskanie gwarancji, które przeważnie są zawarte w umowach z wykonawcami poszczególnych elementów budynku. Deweloper umów nie udostępnia twierdząc, że dotyczą one także innych budynków, a po naleganiu wręcza wspólnocie tak zwane „gwarancje ogólne”. Rzecz jednak w tym, że wykonawcy biorą podwykonawców i do wykonania niektórych robót nikt się nie chce przyznać. Poza tym okazało się, że nie ze wszystkimi wykonawcami dewelopert się rozliczył.