JustPaste.it

Rola inteligencji polskiej

Dualizm społeczeństwa polegający na zwalczaniu się siły męskiej, żeńskiej, został przełamany przez szlachtę polską przyznającą kobietom równorzędną mężczyznom społeczną pozycję.

Dualizm społeczeństwa polegający na zwalczaniu się siły męskiej, żeńskiej, został przełamany przez szlachtę polską przyznającą kobietom równorzędną mężczyznom społeczną pozycję.

 

Niniejszy artykuł   „Rola inteligencji polskiej” oparłem na obszernej recenzji zatytułowanej "Dzieje inteligencji polskiej do roku 1918" Małgorzaty Szpakowskiej - link : http://zeszytyliterackie.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=871&Itemid=88&limit=1&limitstart=0 , omawiającej :

"Dzieje inteligencji polskiej do roku 1918". Red. Jerzy Jedlicki.

T. I: Maciej Janowski, "Narodziny inteligencji 1750-1831";

t. II: Jerzy Jedlicki, "Błędne koło 1832-1864";

t. III: Magdalena Micińska, "Inteligencja na rozdrożach 1864-1918".

Warszawa, Instytut Historii PAN–Neriton, 2008, s. 260 + 322 + 232,

którą cytuję poniżej:

 

Oczywiście, zakresowa nieostrość pojęcia "inteligencja" także jest kłopotliwa. Jedlicki, świadom ogromnej literatury przedmiotu, proponuje - jako bardzo roboczą - formułę: "ludzie wykonujący zawodowo prace wymagające wykształcenia i czerpiący z tego dochód" (I, 11)

 

Zacznijmy od Narodzin inteligencji. Podejście Macieja Janowskiego jest socjologiczne i antropologiczne. W jego ujęciu pojawienie się w Polsce inteligencji w XVIII wieku związane jest z rozwojem miast, z upowszechnieniem się druku, a nawet z budową kamienic czynszowych (formy pośredniej między chałupą a pałacem), gdzie mogli znaleźć mieszkanie ludzie spoza podziału stanowego. Janowski opisuje poszczególne grupy składające się na zalążkową inteligencję: dziennikarzy, nauczycieli, urzędników (tych nie mieliśmy w nadmiarze, bo słaba Rzeczpospolita ich nie potrzebowała; inteligencja tymczasem to w znacznej części "warstwa służebna obsługująca nowoczesne państwo", I, 212). Autor analizuje geografię instytucji kulturalnych w Warszawie - od Biblioteki Załuskich (nieopalanej, co miało być przyczyną jej upadku), przez plac Krasińskich po Szkołę Rycerską. Pokazuje wreszcie, krok po kroku, jak kolejne ustroje polityczne wpływały na sytuację poszczególnych grup inteligencji i jej przedsięwzięć. A tych ustrojów było sporo: Rzeczpospolita przedrozbiorowa - międzyrozbiorowa - Księstwo Warszawskie - Królestwo Polskie. Czy jednak tak zasadniczo różniły się między sobą? Tom pierwszy obejmuje okres najdłuższy, choć zdaniem autora jednorodny; Janowski podkreśla mocno, że polskie oświecenie trwało do 1830 roku. Państwo - nic, że zależne - z upływem lat zyskiwało większą spójność, tym samym zwiększając zapotrzebowanie na inteligentów tak w administracji, jak w oświacie. Jednak kluczowe funkcje i tak stale przypadały tym samym osobom: Kostce Potockiemu, Staszicowi, Szaniawskiemu. Komisja Edukacji Narodowej pod władzą pruską przekształciła się w Eforat, w Królestwie Polskim w Komisję Rządową Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego - cały czas z niemal niezmienionym programem. Duch oświecenia ożywiał zarówno urzędników, jak i wczesnych konspiratorów, wcale jeszcze nie romantycznych.
Bo też - to ważny wątek - początkowo utrata niepodległości przeszła w Polsce niemal niepostrzeżenie. Szlachcic na zagrodzie mógł praktycznie spędzić całe życie niemal bez kontaktu z władzą centralną. Czartoryski przyjaźnił się z carem Aleksandrem, Franciszek Karpiński pisał czule o Repninie, Woronicz głosił: "Troja po to upadła, aby Rzym zrodziła" (żeby już nie przypominać okoliczności powstania Boże, coś Polskę...). "Nie istniał jeszcze romantyczny kanon nieprzejednanej postawy wobec zaborców" (I, 118); "nie było jeszcze [...] zgeneralizowanego obrazu państwa zaborczego jako wroga" (I, 113). Do roku 1830 współpraca z zaborcą nie hańbiła, kopiec Kościuszki sypano z aprobatą władz, Mikołaj I w kościele Kapucynów fundował tablicę ku czci Sobieskiego, a monarchowie zaborczy przed rokiem 1830 często autentycznie "widzieli się jako spadkobiercy dawnych królów polskich" (I, 217). Nie była to sielanka, ale też nie można do ówczesnych zachowań przykładać kryteriów późniejszych ani dokuczliwości rządów zaborczych oceniać na podstawie świadectw literackich, choćby - nie przymierzając - Dziadów.
Samo powstanie listopadowe - pisze Janowski - miało jeszcze cechy rokoszu szlacheckiego. Jego przełomowe znaczenie leży gdzie indziej. Powstanie stwarza język, w którym odtąd będzie się mówić o narodzie i polityce; rodzi się wówczas "pewien typ patriotyzmu polskiego, aktualny co najmniej do lat osiemdziesiątych XX wieku, a w pewnym stopniu nawet do dziś" (I, 227). Zmienia się także stosunek do modernizacji: romantycy dostrzegają "wyższość moralną tam, gdzie ludzie oświeceni widzieli nędzę i zacofanie; Polska, udręczona i sprawiedliwa, cierpi za swą duchową doskonałość, nie zaś, jak sądziło poprzednie pokolenie, za brak rządu" (tamże). I wreszcie, co dla tematu najistotniejsze: "odtąd dopiero tworzy się polska inteligencja we właściwym sensie tego słowa" (I, 237).
Rzeczywiście, następne trzydziestolecie upłynie pod znakiem niechęci do zachodniej cywilizacji, a zwłaszcza rosnącej egzaltacji patriotycznej; ta eksploduje w powstaniu styczniowym. W kolejnym tomie, Błędne koło, Jedlicki mówi wprost o "pierwszym pokoleniu polskiej inteligencji podziemnej" (II, 85). Dzieje instytucji administracyjnych czy oświatowych z konieczności zejdą na dalszy plan; odtąd naczelne miejsce zajmować będą tajne sprzysiężenia, konspiracyjne gazetki, endemicznie wybuchające powstania i gorliwa praca policji. Ten tom jest najbardziej dramatyczny - nie tylko przez dramaturgię samych wydarzeń, ale również przez sposób napisania. Jedlicki z prawdziwą pasją pokazuje błędne koło, w jakim miotali się ludzie myślący, na których wysublimowane pojmowanie obowiązków narodowych wymuszało permanentną niezgodę na bieg wydarzeń. I którzy jednocześnie nienawidzili Europy i tylko od niej mogli spodziewać się ratunku.

 

Inteligencja bowiem - czytamy w konkluzji - ma w zasadzie dwie płaszczyzny działania. Pierwsza to płaszczyzna zawodowa; te cele XIX-wieczna inteligencja polska usiłowała wypełniać w miarę swoich możliwości, ale była uboga, niedouczona, niedoceniana - i bez szans, by ten stan rzeczy zmienić. Pozostawała jej więc druga płaszczyzna: konstruowanie programów wyzwolenia narodowego; i tu jej rola okazała się przemożna. Kłóciła się jednak z rolą pierwszą: "walka o wolność i niepodległość pcha ją [inteligencję] na drogę działań nielegalnych, podczas gdy zadanie cywilizacyjne, przeciwnie, wymaga strategii długofalowej, legalnej, a nawet ugodowej" (II, 291). A to jest niewykonalne, gdy króluje "strategia rewolucyjnej sekty, która społeczeństwo dzieli na patriotów i odstępców" (II, 259). I która nie pozostawia żadnej innej możliwości.
Ten sposób myślenia miał dodatkowe konsekwencje. Nieufność wobec Zachodu wprawdzie trwała, za Mickiewiczem potępiano francuski Babilon i za Aleksandrem Jełowieckim wierzono, że "rozum cudzoziemski pod żadnym względem nie przystaje do polskiego" (II, 32). Jednak najważniejszym wrogiem we wszystkich trzech zaborach stanie się Rosja. Jeszcze przed powstaniem styczniowym próby współpracy z emigracją rosyjską przekreśla kwestia granic z 1772 roku, a Henryk Kamieński ze Szwajcarii ostrzega Europę przed "kozackim zalewem", któremu mogłoby zapobiec wskrzeszenie Polski. Potem zaś język patriotycznej propagandy odcina wszelką możliwość porozumienia. Nie mówi się o Rosjanach inaczej niż "Moskale"; nie dopuszcza się innych opinii niż pogardliwe. "Cały zasób nienawistnych rasowych epitetów służy budowaniu muru, którego przekroczenie ma być odtąd dla prawego Polaka moralnym niepodobieństwem" (II, 253). Stworzona w ten sposób bariera psychologiczna okaże się niezwykle trwała; niektóre jej odpryski widać również dziś.

 

W ujęciu Magdaleny Micińskiej podstawowy problem lat 1864-1918 stanowi narastający w łonie inteligencji konflikt socjalistów i narodowców. W założonym w 1886 roku Głosie” publikują jeszcze jedni i drudzy; jest to "metaforyczne skrzyżowanie, z którego inteligencja polska pójdzie w całkowicie różnych kierunkach" (III, 11). Od tej chwili trudno już mówić o środowisku inteligenckim; jego miejsce zajmą zwalczające się partie.

 

W XX wieku nienawiść ideologiczna i klasowa zaczęła górować nad nienawiścią do zaborców.

 

To tyle cytatów z "Dzieje inteligencji polskiej do roku 1918" Małgorzaty Szpakowskiej i kolej na moją wypowiedź, którą oparłem na moim artykule zatytułowanym „ Przyczyny rozbiorów Polski” – link: http://www.eioba.pl/a/4vee/przyczyny-rozbiorow-polski .

W artykule tym dowodzę, że przyczyną upadku państwa polskiego była długotrwała regionalna inwersja klimatyczna powodująca korzystne dla rolnictwa opady w zachodniej Europie i jednoczesny brak drastyczny opadów na wschód od Łaby. Przyczyniło się to do upadku gospodarki Polski poprzez koncentrację własności rolnej, która spowodowała upadek znaczenia szlachty i demokracji szlacheckiej wraz z jednoczesnym wzrostem znaczenia gospodarczego i politycznego magnaterii, która z drobnej szlachty uczyniła swoich klientów i dzierżawców majątków rolnych.

Zdegradowana gospodarczo i politycznie, przez procesy koncentracji własności rolnej, szlachta polska zaczęła pełnić w majątkach i dworach magnackich usługową rolę urzędników i dzierżawców, co przyczyniło się do wzrostu znaczenia wykształcenia wspomagającego osiąganie dochodów z pracy wymagającej sprawnego i wykształconego umysłu. Sprzyjało to kształtowaniu się warstwy niezależnej inteligencji polskiej, która szukała dla siebie odpowiedniej roli w społeczeństwie polskim. Charakterystyczny dla ludzkiego społeczeństwa dualizm, który opisuję w kolejnym moim artykule –link: http://www.eioba.pl/a/4ez5/tajemnice-naszego-swiata , jest też obecny w polskim społeczeństwie. Z tego dualizmu wynikają postawy polityczne sprzyjające socjalizmowi lub gospodarce rynkowej, które w dawnych polskich czasach inaczej się artykułowały, powodując brak zgody w inteligenckich elitach co do celów narodowych, które Polska powinna osiągnąć.

Dualizm ludzkiego społeczeństwa polegający na zwalczaniu się siły męskiej i żeńskiej, został przełamany przez szlachtę polską przyznającą kobietom równorzędną mężczyznom społeczną pozycję. To szlachta polska, jeśli przywrócimy jej dawne znaczenie, z racji swojego genetycznego pochodzenia, zajmie rolę języczka u wagi w systemie zwalczających się ugrupowań politycznych inteligenckich elit Polski, wynikających z istniejącego konfliktu interesów płci. To polska szlachta i polskie społeczeństwo dadzą przykład jak kształtować stosunki pomiędzy mężczyzną i kobietą co przywróci harmonię naszemu światu.

 Polecam Państwu bardzo interesujący artykuł pt. Problemy polskiej inteligencji żydowskiej, opublikowany w Onecie pod linkiem:

Warszawa, dnia 26 grudnia 2015, godzina 7:03                                       Bogdan Góralski