JustPaste.it

Niektóre aspekty umierania.

Sprowokowany artykułem „swistaka” „Jak wyglądają zaświaty”, a przede wszystkim wieloma nieadekwatnymi komentarzami dzielę się przeczytanymi artykułami i relacjami innych.

Sprowokowany artykułem „swistaka” „Jak wyglądają zaświaty”, a przede wszystkim wieloma nieadekwatnymi komentarzami dzielę się przeczytanymi artykułami i relacjami innych.

 

W książce „Polskie życie po życiu” bardzo znamiennym jest opis wspomnień kilkuletniej dziewczynki, która przeżyła śmierć kliniczną. Po śmierci trafiła do nieba i tam przyjęła ją jakaś piękna istota zdziwiona tym, że ta dziewczynka już tam jest. Ale zaprowadziła ją do jeszcze piękniejszej postaci. Ta druga postać siedziała i wzięła ją na kolana, a dziewczynka zapytała ją, czy to ona jest Chrystusem. Postać ta odpowiedziała jej, że jak ta dziewczynka chce to może ją tak nazywać.
Kiedy rozmawiałem z psychiatrą panią Martens powiedziała mi, że kiedyś pracowała w szpitalu na oddziale psychiatrycznym z ludźmi próbującymi popełnić samobójstwo, ale przywróconymi do życia. Po tym doświadczeniu każdy z nich został wegetarianinem.
Mój znajomy R. S. próbował popełnić samobójstwo zażywając dużo różnych tabletek. W konsekwencji upadł i sturlał się ze schodów. Natychmiast przyjechało pogotowie i przywrócono go do życia, lecz sytuacja była już bardzo poważna. Mówił mi, że na podstawie raportu ze szpitala lekarz rodzinny powiedział mu, że takie zatrucie przeżywa tylko 1% ludzi. Powiedział również, że w pewnym momencie zaczęły mu się pojawiać kolejno i szybko jeden po drugim obrazy z jego życia.
Moja babcia miała 98 lat i 5 miesięcy, kiedy kilka lat temu zmarła. Już dwa tygodnie przed śmiercią straciła apetyt, potem zaczęła coś widzieć na ścianie i do kogoś mówić. Którejś nocy usnęła i już się nie obudziła. Zmarła w swoim łóżku ze starości – z godnością.
Pewien angielski prof. neurologii stwierdził, że umieranie na pewnym etapie jest równie przyjemne jak orgazm. Natomiast pani B. Clow, autorka książki „The Pleiadian Agenda” pisze w niej, że orgazm jest to radość tworzenia i odczuwalny jest poza Ziemią.
Z kolei ks. prof. Heller wypowiadając się o tsunami w Azji Południowo-Wschodniej powiedział, że dla Boga nie jest ważne czy człowiek umrze mając 5 czy 50 lat.
Katechizm Kościoła Katolickiego mówi nam, że „Bóg sam w sobie nieskończenie doskonały i szczęśliwy, zamysłem czystej dobroci, w sposób całkowicie wolny stworzył człowieka, by uczynić go uczestnikiem swego szczęśliwego życia”.
Kilka miesięcy temu sięgnąłem po książkę „Rozmowy ze Śmiercią” tylko dlatego, że jako mały chłopiec widziałem coś takiego jak na okładce książki, z tą różnicą, że ja widziałem to coś ubrane w grubą tkaninę płaszczową koloru ciemnego brązu. Do momentu przeczytania książki byłem przekonany, że jest to duch jakiegoś zagubionego mnicha.
Podobno 5% amerykańskich żołnierzy przywiezionych w trumnach z Wietnamu do kraju miało poobgryzane palce. Poobgryzane palce miał też ks. Piotr Skarga. Wykazała to ekshumacja, której dokonano przed jego procesem beatyfikacyjnym. Z tego powodu nie został beatyfikowany. Pochowany w letargu rozpaczał, gdy się obudził. Rozpacz jest grzechem przeciwko Duchowi Świętemu, a ten nie wybacza „ani w tym, ani w następnym pokoleniu”. Był to grzech, który eliminował go z beatyfikacji. Mówi się, że mógł złorzeczyć Bogu, ale jest wątpliwe czy ktoś taki mógł to robić. Czytałem, że dowódca konfederatów gen. R. E. Lee urodził się po wydostaniu z grobu jego matki. Podobno pani Lee była w śpiączce, kiedy ją pochowano. Po przebudzeniu się z letargu zaczęła w trumnie hałasować. Akurat obok grobowca, w którym ją pochowano był grabarz i słysząc hałas z grobowca wydobył ją z trumny.
Wiele przekazów mówi nam, że dopóki ciało połączone jest z duszą tak zwaną srebrną nicią, dotąd można „zmarłego” wskrzesić. Jeżeli nić zostanie przerwana taki proces jest już niemożliwy. Apoloniusz z Tiany wskrzesił w Rzymie zmarłą osiem dni wcześniej córkę jakiegoś senatora. W takim upale, jakie są w Rzymie nie jest możliwe, aby zwłoki nie rozkładały się po tak długim czasie, a więc musiał to być inny przypadek niż śmierć. Na pewno wiedział o tym św. Jan czyniąc Łazarza rozkładającym się.

Jeżeli ktoś potrafi, to proszę to złożyć razem i wyciągnąć wnioski.