JustPaste.it

Polak-samouk wymyślił zapinane sznurówki,bo nie chciało mu się wiązać butów.

Polak-samouk wymyślił zapinane sznurówki, bo nie chciało mu się wiązać butów. Na swoim lenistwie może zarobić krocie

 

 

Zacząłem szukać jakiegoś gadżetu, który ułatwiłby mi życie. Przejrzałem cały internet i…nic. Postanowiłem więc spróbować samemu - opowiada Adam Tumiński
Zacząłem szukać jakiegoś gadżetu, który ułatwiłby mi życie. Przejrzałem cały internet i…nic. Postanowiłem więc spróbować samemu - opowiada Adam Tumiński mat.prasowe
Pracował w fabryce samochodów, prowadził solarium, a teraz znalazł inwestora na rozkręcenie Zipped, czyli start-up produkujący zapinane sznurówki. O pomyśle rodzącym się z lenistwa i upartym dążeniu do celu opowiada INNPoland Adam Tumiński.

 


O co chodzi z Zipped? Jak Pan wpadł na ten pomysł?
Adam Tumiński: Całe życie irytowało mnie, że ciągle muszę zawiązywać buty, a one się po chwili i tak rozwiązują. Zacząłem szukać jakiegoś gadżetu, który ułatwiłby mi życie. Przejrzałem cały internet i…nic. Postanowiłem więc spróbować samemu. Z rzeczy znalezionych w domu i pobliskich sklepach zrobiłem prototyp zamka, w którym zacząłem chodzić na co dzień. Okazał się na tyle praktyczny, że pomyślałem sobie – dlaczego nie spróbować na tym zarobić.

A co pan robił wcześniej?

Po maturze pojechałem do Czech pracować na linii produkcyjnej w fabryce Skody. Później wróciłem do rodzinnej miejscowości, gdzie prowadziłem solarium i studio paznokci siostry. Po kilku miesiącach wylądowałem z ojcem w zakładzie wulkanizacyjnym. Ostatecznie znów trafiłem do fabryki, tym razem produkującej pasy bezpieczeństwa oraz poduszki powietrzne. Pracując tam pomyślałem sobie, stoję w miejscu i zupełnie się nie rozwijam. Akurat wtedy oglądałem dużo Dragon’s Den i zobaczyłem, że jeśli się chce można odnieść sukces. Postanowiłem więc spróbować i zacząłem wymyślać kolejne pomysły. Bo wiedziałem, że za pierwszym, drugim, piątym razem może nie wyjść, ale wreszcie kiedyś się uda.

Wszystkiego uczył się pan sam?

Tak, nie mam żadnego, większego wykształcenia technicznego. Wiedzę czerpałem z internetu, tam szukałem opracowań czy rozwiązań technicznych.

Praca nad suwakiem zajęła dużo czasu?

Szmat. Na początku miałem wyłącznie jakąś efemeryczną wizję. Wcześniej interesowałem się troszkę modelowaniem w 3D, ale to było za mało. Bardzo pomogli mi jednak koledzy, z którymi grywałem wcześniej przez internet. Okazało się, że część z nich jest grafikami komputerowymi. Jeden pracował w Cadzie. Narysowałem mu swój projekt, a wszystko powoli przemodelował według moich wytycznych.

Kto ma używać Zipped?

Chciałbym, żeby zapięcie było ogólnodostępne w sklepach. Jeśli chce sobie kupić sznurówki, to kupuje sznurówki, a jeśli chce zamek, to kupuje zamek. Dla niektórych będzie to więc tylko gadżet, a dla innych praktyczny wynalazek. Na pewno pomoże także wielu dzieciom i niepełnosprawnym. Często piszą do mnie matki osób chorych i mówią, że Zipped naprawdę ułatwi życie ich dzieciom.

Więc co teraz z pana startupem?

Rozwijanie projektu wspólnie z inwestorem – poprawienie desingu i wprowadzenie do masowej produkcji. A potem może pojawi się jeszcze kolejny pomysł…