JustPaste.it

Niewidzialna flaga śmierci.

Niewidzialna flaga śmierci

Obrazek znany niemal wszystkim. Flaga opuszczona do połowy masztu na znak żałoby narodowej czy też w ramach oddania hołdu zasłużonym rodakom, a czasem nawet obcokrajowcom. Ale czemu właściwie do połowy i skąd w ogóle pomysł, aby manipulować przy maszcie w obliczu tragedii? Odpowiedź jest nie tyle prosta, co dość, hmmm, niezwykła.

Żeby ją poznać musimy się cofnąć do 1605 roku. Na początku XVII wieku na rozkaz duńskiego króla Krystiana IV w odstępach kilkuletnich wyruszyły na Grenlandię trzy morskie ekspedycje. Ich głównym zadaniem było podbicie nowych terenów, a najlepiej całej wyspy, która następnie miała zostać przyłączona do Danii. Podczas pierwszej nań wyprawy żeglujący pod duńską banderą Szkot John Cunningham wziął w niewolę czworo Innuitów. To co wydaje się dość skromnym łupem wojennym mocno zabolało rdzennych mieszkańców wyspy. By się zemścić, musieli jednak uzbroić się w cierpliwość.

Okazja nadarzyła się siedem lat po pamiętnym uprowadzeniu, przy okazji prywatnej już ekspedycji, która wyruszyła z Wielkiej Brytanii. W 1612 roku na Grenlandię w poszukiwaniu srebra wypłynął okrętem Heart’s Ease komandor James Hall. Kiedy dotarł już na miejsce, wraz z załogą zmuszony był do zejścia na ląd przy pomocy szalupy, gdyż skaliste wybrzeże uniemożliwiało podpłynięcie statkiem wystarczająco blisko. Zbliżając się do brzegu wyspy wraz z członkami załogi, zbyt późno zorientował się, że wpadł w zasadzkę. Na Brytyjczyków czekali Innuici, którzy nieoczekiwanie obrzucili przybyłych marynarzy włóczniami. Jedna z nich przebiła Hallowi klatkę piersiową, przygwożdżając go do szalupy.

Jak wspominał w swym dzienniku całe zajście kwatermistrz John Gatonbe, szybki powrót szalupy wydał mu się niezwykle podejrzany. Prawdziwych obaw nabrał jednak dopiero, gdy zobaczył, że flaga rufowa na łodzi była nie dość że poszarpana, to jeszcze niepodniesiona do samego końca. Po śmierci komandora dowodzenie wyprawą przejął niejaki William Huntriss, który wydał rozkaz powrotu do Anglii. Mając w pamięci opuszczoną w ferworze walki (a raczej obrony) banderę w szalupie, Huntriss postanowił oddać hołd nieżyjącemu dowódcy opuszczając w chwili dotarcia do Londynu wszystkie flagi na okręcie głównym oraz wspierających. Był to pierwszy odnotowany przypadek oddania w ten sposób czci zmarłej osobie.

Huntriss nie opuścił jednak flagi dokładnie do połowy masztu. Zostawił u jego szczytu dokładnie tyle miejsca, by nad Union Jackiem zmieściła się jedna dodatkowa flaga, którą przyjęło się nazywać niewidzialną flagą śmierci. Tak że, drodzy czytelnicy, ilekroć w żałobie będziecie spoglądać na opuszczone na masztach barwy narodowe, wyobraźcie sobie u ich szczytów chorągwie, przypominające nam o kruchości i ulotności ludzkiego życia. Jak wyglądają? Na to pytanie każdy może odpowiedzieć sobie sam.

 

Autor: Michał Fedorowicz