JustPaste.it

Testament przerwanej prezydentury

Mowa o wywiadzie - rzece z Lechem Kaczyńskim, autorstwa Łukasza Warzechy, wieloletniego publicysty FAKTU i Rzeczpospolitej.

Mowa o wywiadzie - rzece z Lechem Kaczyńskim, autorstwa Łukasza Warzechy, wieloletniego publicysty FAKTU i Rzeczpospolitej.

 

Tematyka zawarta w książce nie dotyczy tylko polityki. Oczywiście, że tej siłą rzeczy jest tu najwięcej, biorąc pod uwagę fakt, kim był jej główny bohater.

Zamysł autora właśnie na ten typ publikacji zrodził się na początku tego roku. Miało to być tylko o niespełna 5 latach prezydentury śp. już Lecha Kaczyńskiego, a nie o całym jego politycznym życiorysie, bo wtedy nie zamknęłoby się to w jednej tylko publikacji. 

Na karb całej książki złożyło się kilkanaście spotkań, które odbyły się na przełomie marca i kwietnia br. Ostatnie miało miejsce na 3 dni przed katastrofą smoleńską. Czwartkowa rozmowa była dość nietypowa, ponieważ miała charakter prywatny, bo utrzymana w formie oko w oko.

Samo połączenie Kaczyński – Warzecha było rzeczą z założenia kontrowersyjną. Dlaczego? Obaj panowie znacząco różnili się od siebie spojrzeniem na kilka kluczowych spraw. Gdy dociekałam jak to może skutkować, marzeniem chyba każdego dziennikarza jest posiadanie w swoich zasobach wywiadu z kimś z wysokich władz państwowych.

To nie tylko zawodowe wyzwanie, któremu chce się podołać najlepiej jak tylko można, ale to też wielki zaszczyt. Każdy długo oczekuje takiej chwili. Niektórym, zdarza się to prędzej, innym później. Sama oczekuje również takiego momentu w moim życiu. U mnie stanie się to w myśl zasady "lepiej późno, niż później".

Autor pisząc najważniejsza książkę w swoim zawodowym dorobku chciał, żeby sięgnęli po nią wszyscy. Niezależnie od tego, czy byli żarliwymi zwolennikami, czy kąśliwymi przeciwnikami, nieszczędzących gorzkich słów krytyki.

Rozmowa odbywała się na stopie prywatnej, partnerskiej, bez powoływania się na tytuły czy pełnione stanowiska. W moim mniemaniu nadawało to całkiem ludzkiego wyrazu. Wyciągało na pierwszy plan aż i tylko człowieka. Ostatnie spotkanie było jedenastym z kolei. Takie pojedyncze spotkanie trwało ponad dwie godziny, podczas których Lech Kaczyński wypijał 4-5 herbat. Słodził bardzo dużo, ale nigdy nie robił tego przed swoim rozmówca, gościem. Dobre wychowanie oraz przestrzeganie dobrych manier było zadaniem priorytetowym.

Takie wspomnienia są bezcenne dla autora. Być może kiedyś były wcale niedostrzegalne. Prezydent rozmawiał bez krawata, tym sposobem  szybko dochodziło do skracania dystansu miedzy rozmówcą. Gdy udzielał odpowiedzi, zawsze robił to przechadzając się. Lubił być w ruchu, kiedy zapalczywie o czymś opowiadał. Typowe dla bliźniaka.

Oczywiście da się odczuć, że publikacja jest niedokończona, jakby urwana. Odpowiedzi długie, jakby oplecione  swoistą historią, nawet przeplataną śmiechem bohatera. Ale zawsze koncertowały się na danym problemie, zadawanym w pytaniu.

Nie zabrakło też głosu o największym politycznym adwersarzu Donaldzie Tusku, o jego inteligencji, która przerasta wszystkich członków Platformy Obywatelskiej.

Wszyscy chyba zapomnieli o tym, że ten wielki polityk z bogatym doświadczeniem był również po prostu Człowiekiem. Człowiekiem ciepłym, dowcipnym z ogromnym dystansem do samego siebie i z otwartym umysłem. Właśnie takim chciał go pokazać Łukasz Warzecha.

Katastrofa Smoleńska, sprzed 6 miesięcy brutalnie przerwała ostatnie miesiące pierwszej prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Z dużą szkodą dla całej publikacji oraz dalszych dziejów historii Polski. Zdobyty materiał nie mógł ot tak się zmarnować.   

W momencie ogłoszenia oficjalnej informacji, że Lech Kaczyński zginął w katastrofie rządowego samolotu lecącego na uroczystości do Katynia Łukasz Warzecha był ostatnim, który rozmawiał z prezydentem. Co musiał czuć autor, wie tylko on sam. Miał do dyspozycji zdania wypowiadane na różne ważne zagadnienia.

Po ponad pół roku od tragedii, która poruszyła i zmieniła oblicze całej Polski, doszło do wydania książki o Lechu Kaczyńskim. Niech będzie oddaniem hołdu dla jego postaci i publicznej działalności.

Zabrakło jedynie kilku spotkań, aby ostatecznie dokończyć książkę, postawić przysłowiową kropkę nad i. Lech Kaczyński w każdym zapisanym zdaniu wypowiedział się tylko za samego siebie. W żadnej mierze nie można było temu zarzucić braku autentyczności, choć jednym mogło podobać się bardziej, innym mniej. Tego nikomu nie można, a powinno, i nawet przyjąć do wiadomości to, co Lech Kaczyński miał do powiedzenia w unikatowym jak się później okazało wywiadzie.

Nigdy nie byłam przesadnie zainteresowana polityką. Oczywiście spokojnie rozróżniam prezydenta, premiera i pozostałych ważnych, ale bez wnikania w głębokie struktury państwowe. Jednak pośmiertny wywiad z prezydentem mógł okazać się rarytasem dla wyrafinowanych inteligentnych głów.