JustPaste.it

Ubezpieczenie to oszustwo?

Często po tragicznym zdarzeniu (np. pożar) można przeczytać, że firma lub osoba została oszukana przez ubezpieczyciela, który wypłacił mu jakieś grosze. Dlaczego tak się dzieje?

Często po tragicznym zdarzeniu (np. pożar) można przeczytać, że firma lub osoba została oszukana przez ubezpieczyciela, który wypłacił mu jakieś grosze. Dlaczego tak się dzieje?

 

Przypadek

Firma produkująca wyroby z folii PPE, która rozwijała się przez ostatnie 10 lat dorobiła się własnej hali o powierzchni 3 000 m2. Właściciel firmy nie zaniedbał tematu ubezpieczeń i co roku zawiera z agentem umowę, której oczywiście wymaga także bank. Wartość sumy ubezpieczenia jest zgodna z wymogami banku i z operatem szacunkowym, który przed wzięciem kredytu sporządził rzeczoznawca majątkowy. Suma ubezpieczenia budynku wynosiła 2 000 000 zł, maszyn 500 000 zł, a środków obrotowych 300 000 zł, zaś składka roczna 1 960 zł. Udział własny, z uwagi na rodzaj działalności wynosił 10% szkody, min. 10 000 zł.

Pewnego dnia dochodzi do pożaru i niestety cała hala wraz z maszynami i środkami obrotowymi ulegają zniszczeniu - to czego nie strawił ogień, skutecznie zalali wodą strażacy. Nasz przedsiębiorca łapie za telefon i zgłasza szkodę do ubezpieczyciela, ma przecież polisę. Zakład ubezpieczeń wysyła rzeczoznawcę, trwa wymiana dokumentów i wydaje się, że już niedługo firma dostanie pieniądze na odtworzenie majątku.

Decyzja

Właściciel firmy, gdy czyta pismo od ubezpieczyciela dotyczące odszkodowania, nie może uwierzyć w to co widzi. Czuje się oszukany, gdyż zakład ubezpieczeń chce mu wypłacić jakiś ochłap. Odszkodowanie wyliczone przez ubezpieczyciela wynosi bowiem 679 000 zł.

Rozumie dlaczego odliczono mu 35 000 zł, które otrzymał za sprzedany złom, ale dlaczego zamiast prawie 2,8 mln zł nie otrzymał tylko niespełna 1/4 tej kwoty. Przecież z ubezpieczycielem umawiał się inaczej, zapłacił składkę za 2,8 mln zł!

Oburzony jedzie do prawnika i składają pozew do sądu. Czy ta historia będzie miała happy end?

Wartość

Ubezpieczający działał zapewne w dobrej wierze i wybrał we wniosku wartość odtworzeniową, a kwoty które podał, to według niego tyle, ile poszczególnie składniki majątku są warte:

  • budynek - tutaj posiłkował się operatem szacunkowym sporządzonym przez rzeczoznawcę dla banku, nie powinien się przecież mylić; operat sprawdzał także bank,

  • maszyny - za taką cenę kupi takie same maszyny w tym samym stanie,

  • środki obrotowe - taki jest zwykle stan środków obrotowych.

Błędy

Postępując tak, jak opisano powyżej, właściciel firmy popełnił błędy, które niestety są bardzo brzemienne w skutkach, a wszystko wynikało z niezrozumienia pojęć, którymi posługuje się ubezpieczyciel w umowie ubezpieczenia.

W przypadku budynku i maszyn, nasz przedsiębiorca podał bowiem wartości rynkowe, a zadeklarował je jako wartości odtworzeniowe. Ten bardzo częsty błąd wynika z tego, że ubezpieczający rozumieją przez wartość odtworzeniową taką wartość, która pozwoli na odtworzenie maszyny w obecnym stanie, a dla budynku punktem odniesienia jest cena za jaką można by kupić podobny obiekt. 

W ubezpieczeniu mienia nie ma jednak możliwości wyboru wartości rynkowej. Dopuszczalnymi rodzajami wartości są:

  1. wartość odtworzeniowa (nowa) - koszt odbudowy/zakupu nowego przedmiotu ubezpieczenia
  2. wartość rzeczywista - wartość odtworzeniowa pomniejszona o stopień zużycia technicznego
  3. wartość księgowa brutto - wartość zakupu powiększona o dokonane ulepszenia
  4. wartość księgowa netto - wartość księgowa brutto pomniejszona o odpisy amortyzacyjne

Żadna z powyższych wartości nie jest tożsama z wartością rynkową i dlatego podawanie ceny rynkowej prowadzi do rozbieżności pomiędzy sumą ubezpieczenia (suma na polisie) a wartością przedmiotu ubezpieczenia (wartość jaka powinna być podana). W zdecydowanej ilości przypadku prowadzi to do niedoubezpieczenia, którego konsekwencją jest tzw. zasada proporcji, o której nieco dalej. 

Z powyższego powodu nie należy kierować się wartością z operatu szacunkowego przy określaniu sumy ubezpieczenia. Operat odpowiada bowiem na pytanie za ile będzie można sprzedać nieruchomość, a nie jaki jest koszt odbudowy budynków czy budowli.

Wartość środków obrotowych została podana na wyczucie, w oparciu o wiedzę właściciela na temat typowego stanu środków obrotowych. Tutaj znowu nasz przedsiębiorca nieświadomie naraził się na niedoubezpieczenie, gdyż zgodnie z warunkami ubezpieczenia suma ubezpieczenia środków obrotowych powinna być równa maksymalnej wartości tych środków w okresie ubezpieczenia. Nie można zatem posługiwać się średnią wartością, czy też taką jaka jest przy zawieraniu umowy ubezpieczenia.

Jakie sumy powinny znaleźć się na polisie?

Gdyby umowę ubezpieczenia zawarto zgodnie ze sztuką sumy ubezpieczenia powinny wyglądać następująco:

  1. Budynek - 4 470 000 z (koszt odbudowy 1 490 zł/m2)
  2. Maszyny - 800 000 zł (cena nowych maszyn tego samego typu)
  3. Środki obrotowe - 750 000 zł (stan maksymalny w okresie ubezpieczenia)

Co to oznacza dla naszego przedsiębiorcy? Każdy przedmiot ubezpieczenia ma znaczące niedoubezpieczenie, które dla budynków wynosi 55%, dla maszyn 38%, a dla środków obrotowych 60%. Średnio niedoubezpieczenie to 53%.

Jaka jest jeszcze konsekwencja? Firma nie poniosła straty w wysokości 2,8 mln zł, ale tak na prawdę strata wynosi 6 020 000 zł, gdyż taki jest łączy koszt odtworzenia majątku.

Zasada proporcji - kara od ubezpieczyciela

Każda umowa ubezpieczenia zawiera węższy lub szerszy katalog kar, które ubezpieczyciel wymierza swojemu klientowi, jeżeli ten dopuści się naruszenia warunków umowy. Jedna z takich kar jest tzw. zasada proporcji, która jest obecna w ubezpieczeniach mienia, maszyn od awarii czy sprzętu elektronicznego. Zasada ta ma bardzo poważne konsekwencje, gdyż prowadzi od istotnej redukcji odszkodowania o procent niedoubezpieczenia.

W omawianym tu przypadku ubezpieczyciel w swojej decyzji mówi tak:

Drogi kliencie, sumę ubezpieczenia ustaliłeś na 2,8 mln zł, a więc to jest górna granica mojej odpowiedzialności. Sumy te jednak zaniżyłeś, gdyż łączna suma powinna wynosić 6 020 000 zł. Niedoubezpieczenie wynosi 53%, a zatem o te 53% obniżam odszkodowanie. Po redukcji kwota wynosi nie 2 800 000 mln zł, ale 1 484 000 zł. Od tak wyliczonej kwoty, zgodnie z OWU odliczam cenę sprzedaży złomu (35 000 zł) oraz udział własny. Udział własny wynosi 10% szkody, nie mniej niż 10 000 zł. Wartość szkody to 6 020 000 zł (to jest łączny koszt odtworzenia zniszczonego mienia), a zatem udział własny wynosi 602 000 zł. Wyliczenie odszkodowania wygląda następująco:

2 800 000 zł - 1 484 000 zł - 35 000 zł - 602 000 zł = 679 000 zł

Co dalej?

Warunki umowy, jak widać powyżej, są bezlitosne dla ubezpieczonej firmy, nie należy także liczyć na specjalne względy samego ubezpieczyciela. Czy przedsiębiorca ma szansę na wygranie sprawy w sądzie - bardzo wątpliwe, a do tego procedura sądowa jest długotrwała i kosztowna, a firmę trzeba odbudować jak najszybciej.

Kolejne zdarzenia mogą wyglądać następująco:

  • Bank wzywa firmę do wyjaśnień odnośnie wysokości odszkodowania - oczekiwał wypłaty 2 000 000 zł za zniszczenie budynku.
  • Bank nie wypłaca firmie 679 000 zł (z uwagi na cesję ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie na konto banku) i wzywa do dopłaty brakującego 1 321 000 zł.
  • Firma nie ma żadnych pieniędzy na spłatę banku.
  • Bank składa do sądu wniosek o ogłoszenie upadłości firmy...

Co by było gdyby...

Gdyby firma zawarła umowę tak jak należy odszkodowanie wyniosłoby 5 383 000 zł, a więc byłoby niemal 8 razy wyższe. Można oczywiście powiedzieć - zaraz zaraz, ale przecież firma musiałaby dużo więcej zapłacić za ubezpieczenie. W liczbach bezwzględnych z pewnością tak i przy tej samej stawce składka wyniosłaby 4 214 zł. Czy to dużo?

Co ciekawe, gdy przyjrzymy się prawdziwej wartości polisy jaką posiadała firma, to składka wcale nie wygląda już tak dobrze. Ubezpieczającemu wydawało się, że płaci za ubezpieczenie według stawki 0,07%. Skoro jednak wpisując sumę 2,8 mln zł, mógł liczyć maksymalnie na ok. 700 tys. zł, to stawka ta nie wynosi 0,07%, ale 0,275%, czyli koszt jednostkowy ubezpieczenia był 3 razy wyższy. Wygląda to trochę tak, jakby firma zamówiła towar, uzgodniła cenę łączną, tylko nie ustaliła ilości towaru...

Jak widać z opisanej historii, cena ubezpieczenia jest czymś bardzo względnym, a gra słów oraz rozumienie definicji i pojęć, które są zawarte w umowie ubezpieczenia, jest kluczowe dla rozróżnienia czy mamy tylko polisę czy mamy też ubezpieczenie.