Każde święta mają swoje utarte szlaki programowe, które szczelnie wypełniają wolny czas między kolejnymi zasiadaniem do okolicznościowego stołu.
Dodatkowymi gośćmi stają się doskonale znani i lubiani bohaterowie programów i filmów oglądanych w
telewizji. Deklaracja o przyjęciu obcego potrzebującego nadal pozostaje bez pokrycia. Boimy się wszelkich
nadprogramowych zmian. Sami kształtujemy to, co widzimy w telewizji.
Samo to narzędzie przekazu ma
już blisko 60 lat, które przeszło potężną ewolucje. Jej rozwój podzielony jest na trzy etapy
* słabo dostępna nowinka techniczna, traktowana jako wyjątkowy rytuał,
* upowszechnienie telewizji jako główne źródło wiedzy i informacji po świecie,
* powszechnie dostępna, jednak traci swój główny na rzecz nowych mediów. Ważność telewizji wyraźnie
spada, choć trudno mówić o jego ostatecznym schyłku.
Pomimo znaczącej laicyzacji święta obchodzimy w podobny sposób.
Trwałość, niezmienność, ciągłość. Lubimy nudę i powtarzalność w tych wolnych świątecznych dniach.
Zdecydowanie lepiej jest gdy oglądnie pozycje, które doskonale już znamy, niż gdybyśmy mieli się ze
sobą kłócić. Kłótnia wprawdzie dobrze oczyszcza ciężką od rodzinnych waśni i przyczynia się do
wyrażenia szczerej skruchy i miłosiernemu przebaczenia.